|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Polityka pobożnych życzeń. |
|
|
Aktualny obóz władzy w tej akurat kwestii na pewno ani o jotę nie różni się od poprzedniego - konsekwentnie dezinformuje Polaków w sprawach bezpieczeństwa narodowego. Pan minister obrony narodowej, uczestnicząc w ostatnich dniach w natowskiej konferencji w Monachium, znów wystąpił ochotniczo w roli rzecznika naszych sojuszników - by po raz nie wiedzieć już który zapewniać o ich niezłomnej determinacji "wypełnienia wszelkich zobowiązań". Czy łudzi i mami tylko nas - czy również sam siebie? Czy zdaje sobie sprawę, jak bliski jest przejścia do historii jako ten, któremu udało się doprowadzić do tragifarsowej powtórki - wraz z całą grupą "rekonstruktorów": on sam, Macierewicz - cień Rydza Śmigłego, Waszczykowski - pół Becka, Duda - ćwierć Mościcki - z rodziną Kaczyńskich na Wawelu jako kolektywnym echem i światłem odbitym ducha marszałka -?
Któż im wszystkim dał prawo do uprawiania takich gier hazardowych - w których stawką jest już nie tylko suwerenność, ale i byt materialny, i sama nawet biologiczna substancja narodu?
Zarówno warszawski rząd, jak i belwederski prezydent nie mówią Polakom prawdy o potencjalnie tragicznej sytuacji geostrategicznej w obliczu całkiem już jawnych, wręcz manifestacyjnych i prowokacyjnych przygotowań do wojny - którą imperialni gracze z obu stron przymierzają się rozstrzygnąć naszym kosztem i na naszym terytorium. Co w świetle wielowiekowej praktyki jest zresztą oczywistością. Np. w tzw. wojnie północnej na początku XVIII w. znaczną część kampanii, bitew i potyczek w tym ciągnącym się kilkanaście lat konflikcie Polacy stoczyli sami ze sobą, umiejętnie napuszczani przez bardziej wyrachowanych graczy: Niemców (Sasów), Moskali i Szwedów. Nie znalazły się wówczas w ogniu walk ościenne stolice: Moskwa ani Petersburg, Berlin ani Drezno, o Sztokholmie nawet nie mówiąc - za to po zakończeniu działań wojennych na takim np. Mazowszu większości spustoszonych miast, miasteczek i wsi nie miał już nawet kto podnosić ze zgliszcz i ruin.
Analogie do współczesności są wbrew pozorom niepokojąco ścisłe. Gry wojenne i manewry prowadzone przez obie strony potencjalnego konfliktu mają scenariusze poniekąd symetryczne, stanowiące lustrzane odbicie - bowiem z Moskwy i z Waszyngtonu patrzy się na Polskę podobnie, jako na przyszły teatr wojny. Sztabowcy rosyjscy i amerykańscy, rzecz jasna, różnie typują zwycięzców - ale przecież pozostają zgodni co do wyboru strategicznych celów i najważniejszych kierunków uderzeń, których największe koszta ludzkie i materialne ponosić ma Polska. Z takich założeń wychodziły i do takich samych konkluzji zmierzały wszystkie ćwiczenia poligonowe przeprowadzane w ostatnich latach. Zarówno powtarzane w różnych wariantach ćwiczenia rosyjskie, jak i natowska "Anakonda" 2016 - wszystkie one kalkulują podobne elementy: "kocioł suwalski", "twierdza Toruń", bombardowanie Warszawy.
Kawę na ławę wyłożył nam goszczący ostatnio w Warszawie Philip A. Petersen z fundacji Potomac, który fachowo objaśniał w jednym z wywiadów: "Co więc muszą zrobić Rosjanie? Muszą okrążyć polską armię w północno-wschodnim kwadrancie kraju. Warszawa musi być bezpośrednio zagrożona atakiem. To oznacza, że Rosjanie muszą przekroczyć Bug, Narew oraz Wisłę. Są miejsca, gdzie łatwiej jest te rzeki przestąpić, i takie, gdzie jest to trudniejsze. Weźmy dolny odcinek Wisły. Płock i Toruń to miasta, które Rosjanie muszą zająć, bo znajdują się one na prawym, podwyższonym brzegu Wisły i bronią mostów".
Akurat Petersen dobrze wie, o czym mówi - w ostatniej dekadzie zimnej wojny uczestniczył wszak w opracowaniu tzw. Air Land Battle Concept, tj. koncepcji powstrzymania Sowietów zmasowanym kontruderzeniem atomowym - przede wszystkim na trasy domarszu prowadzące przez Polskę - musiał więc doskonale znać mapę naszego kraju z naniesionymi na nią celami dla rakiet amerykańskich.
Dlatego skóra cierpnie, kiedy ciągnie dalej: "Pomysł ministra Macierewicza, by stworzyć coś w rodzaju Gwardii Narodowej, jeśli będzie ona oczywiście dobrze wyposażona i wyszkolona, jest dobry. Może ona bowiem zamienić te miasta, po ewakuacji ludności, w twierdze, bronione bez problemu przez wiele tygodni - o wiele dłużej, niż są w stanie wytrzymać Rosjanie. Gwardia Narodowa mogłaby także trudzić się odbudową baz lotniczych. W ten sposób zdjęłaby część ciężaru z regularnych sił. Można by czerpać też z sił rezerwy".
Sęk w tym, że wszystkie tego typu scenariusze są pozbawione jakichkolwiek optymistycznych zakończeń. Zarówno operacja "Boxer" symulowana na stołach sztabowych w roku ubiegłym (w Waszyngtonie), jak i operacja "Hegemon" symulowana z początkiem tego roku (w Warszawie) - obie te gry wojenne, jeśli idzie o Polskę, miały niemal identyczny horyzont zdarzeń: kompletne wyczerpanie stanów i rezerw Wojska Polskiego, a ze strony Rosjan - "deeskalacyjne" uderzenia bronią jądrową w szereg strategicznych celów na mapie Polski. Dodatkowo wszystkie te wojenne scenariusze projektują jeszcze jedną tragedię dziejową: zbrojną konfrontację Polaków i Białorusinów - do czego doprowadzenie byłoby największą zbrodnią przeciwko polskiej racji stanu.
Jaki w tym nasz interes? Żaden. A jaki interes mają nasi amerykańscy patroni? Proszę czytać świeży, styczniowy raport amerykańskiego Centrum Analiz Strategicznych i Budżetowych [Center for Strategic and Budgetary Assesments] - dostępny na stronie: http://csbaonline.org/research/publications/preserving-the-balance-a-u.s.-eurasia-defense-strategy - w którym wszystko wyłożono tak, że jaśniej już niepodobna.
1. Utrzymanie przez imperium amerykańskie pozycji globalnego hegemona wymaga: przede wszystkim (a) położenia kresu mocarstwowym aspiracjom "państw rewizjonistycznych": Chin, Rosji i Iranu, oraz (b) położenia kresu kryzysowi wewnętrznemu własnego państwa.
2. Jedno i drugie wymaga zrównoważenia wydatków przez wzrost podatków - co jest nie do przeprowadzenia bez WOJNY, której pilną potrzebę dyktuje z jednej strony tempo rozwoju gospodarczego i militarnego "państw rewizjonistycznych", a z drugiej tempo wzrostu deficytu budżetowego USA.
3. Z trzech teatrów wojennych przyszłej wojny: zachodniego Pacyfiku, Bliskiego Wschodu i Europy - ten ostatni rejon ma dla Amerykanów znaczenie DRUGORZĘDNE. Państwa europejskie nie powinny być przez USA wspierane militarnie bardziej, niż wymaga tego kluczowa strategia: "czas za terytorium".
4. Owo "terytorium", którego utratę w Europie na rzecz Rosji specjaliści amerykańscy z góry zakładają, to oczywiście przede wszystkim Polska. Strategia amerykańska nie zakłada tu niczego więcej poza prowadzeniem DZIAŁAŃ OPÓŹNIAJĄCYCH - i to możliwie niskim kosztem - a bez użycia potencjału równoważącego ani środków odstraszających.
5. A jak minimalizować koszta? To oczywiste - przerzucić je na ludność tubylczą, która powinna prowadzić "zaawansowaną wojnę nieregularną", tj. DZIAŁANIA PARTYZANCKIE na kształt Hezbollahu (sic!). Efektywność tych działań Amerykanie mogą oczywiście wzmocnić własnymi środkami rozpoznania i odpowiednim instruktażem - ale w żadnym wypadku nie wysyłką jakichś potężnych korpusów ekspedycyjnych.
Kim jest autor tego raportu - który jeśli o nas chodzi, można by równie dobrze zatytułować: "PORZUĆCIE WSZELKĄ NADZIEJĘ"? Czy to jakiś "ruski agent", jakiś "kret" w szeregach administracji amerykańskiej, którego zadaniem jest sianie defetyzmu i niewiary w szczerość intencji naszych sojuszników? Nic podobnego - to dr Andrew F. Krepinevich, doświadczony pułkownik armii amerykańskiej i wybitny analityk Pentagonu, ekspert Kongresu, pracujący dla Białego Domu za kadencji paru prezydentów - to on nie pozostawia żadnych złudzeń co do strategicznych celów imperium.
Celem ewentualnej wojny w naszym regionie w żadnym wypadku nie jest ostateczne rozgromienie przeciwnika - bo przecież silna i zintegrowana Rosja jest Ameryce żywotnie potrzebna w konflikcie z Chinami. Istotnym celem na naszym odcinku jest więc nakłonienie Moskwy do przyjęcia roli lojalnego sojusznika Waszyngtonu - a jeśli uda się to osiągnąć bez wojny, tym lepiej. Pan doktor pułkownik Krepinevich bez specjalnego owijania w bawełnę stawia tę kropkę nad "i": "Russia could become a U.S. security partner".
A więc zakładana utrata 100 proc. stanów osobowych oraz rezerw mobilizacyjnych Wojska Polskiego, gruzy i zgliszcza lub nawet leje po bombach atomowych w miejsce Suwałk, Torunia, Płocka, a może i Warszawy - to śmiertelne ryzyko przyjmujemy na siebie po to, by Amerykanie i tak w końcu dogadali się z Moskalami - ?!
Grzegorz Braun
http://polskaniepodlegla.pl/opinie/item/10652-tylko-u-nas-grzegorz-braun-polityka-poboznych-zyczen |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia marca 01 2017 15:37:07 ·
9 Komentarzy ·
34 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|