 |
Nawigacja |
 |
 |
Użytkowników Online |
 |
 |
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
Powtarzamy dawne błędy |
 |
 |
Wybuchł straszliwy klangor, w następstwie którego marszałek Sikorski przypomniał sobie, że nie było żadnej takiej rozmowy, tylko że "zawiodła go pamięć". Być może, że rzeczywiście go zawiodła, ale możliwe też, że ktoś starszy i mądrzejszy przypomniał mu, skąd wyrastają mu nogi, co podobno znakomicie poprawia pamięć. Bo dobra pamięć polega między innymi na tym, by w roku 2014 już nie pamiętać tego, co powinno się pamiętać w roku 2008.
Chociaż samokrytyka złożona przez skonfundowanego Radka Sikorskiego "ostatecznie zamykała" spekulacje wokół Ukrainy, to warto przypomnieć, że właśnie w tymże 2008 roku sekretarz stanu w administracji prezydenta Busha Kondoliza Rice oświadczyła, że Stany Zjednoczone już nie będą forsowały przyjęcia Gruzji i Ukrainy do NATO, a tylko dbały, by panowała tam "demokracja" - co w przełożeniu na język ludzki mogło oznaczać, że mają tam rządzić amerykańscy agenci. I rzeczywiście - Michał Saakaszwili, który po przetarciu się w Ameryce włączył się do gruzińskiej polityki, przyczynił się do obalenia prezydenta Edwarda Szewardnadze podczas tak zwanej "rewolucji róż" i nawet został prezydentem, który nie tyko rozpędzał demonstracje opozycji protestującej przeciwko korupcji, ale nawet wprowadził stan wyjątkowy - został ponownie wybrany na prezydenta Gruzji właśnie w roku 2008. Z kolei na Ukrainie prezydent Wiktor Juszczenko pokłócił się z drugą faworytą Amerykanów, mianowicie Julią Tymoszenko o to, kto ma pełnić rolę Najukochańszej Duszeńki Stanów Zjednoczonych na Ukrainę. Miały nawet być przedterminowe wybory do Najwyższego Sowietu, ale prezydent Juszczenko jakoś dogadał się z Julią i wszystko zakończyło się wesołym oberkiem. Ale bo też nie było o co kruszyć kopii, bo już 17 września 2009 roku prezydent Obama, "namówiony" przez izraelskiego prezydenta Szymona Peresa, nie tylko wycofał elementy tarczy antyrakietowej ze Środkowej Europy, ale w ogóle wycofał Stany Zjednoczone z aktywnej polityki w tej części kontynentu, a powstałą w ten sposób próżnię wypełnili strategiczni partnerzy, tj. Niemcy i Rosja. 20 listopada 2010 roku na szczycie NATO w Lizbonie proklamowane zostało strategiczne partnerstwo NATO - Rosja, wskutek czego w stosunkach polsko-rosyjskich rozpoczęła się epoka "dyplomacji ikonowej", uwieńczona w sierpniu 2012 roku podpisaniem przez Jego Świątobliwość Patriarchę Moskwy i Wszechrusi Cyryla i Jego Ekscelencję arcybiskupa Józefa Michalika, ówczesnego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, deklaracji o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim. Dzisiaj nikt już o tej deklaracji nie pamięta, co pokazuje, że chociaż pamięć mamy krótką, to jednak bardzo dobrą.
Ale jakże miałoby być inaczej, kiedy już w roku 2013 prezydent Obama, dotknięty do żywego niepowodzeniem w doprowadzeniu do ostatecznego zwycięstwa demokracji w Syrii, z irytacji na zimnego rosyjskiego czekistę Putina, wysadził w powietrze lizboński porządek polityczny wraz ze strategicznym partnerstwem NATO- Rosja, w następstwie czego Stany Zjednoczone powróciły do aktywnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej, co objawiło się zapaleniem zielonego światła dla przewrotu politycznego na Ukrainie, którego celem było wyłuskanie tego kraju z rosyjskiej strefy wpływów? W rezultacie Polska znowu przeszła pod amerykańską kuratelę, co objawiło się zarówno w przetasowaniu tubylczej sceny politycznej, jak i ponownym podjęciu się przez nasz nieszczęśliwy kraj roli amerykańskiego dywersanta na Europę Wschodnią. I tak już zostało do dzisiaj, zwłaszcza, że administracja prezydenta Donalda Trumpa, po chwilowym zawahaniu, kontynuuje aktywną politykę we Wschodniej Europie, co wyraża się m.in. w uznaniu za Wielką Nadzieję Białych w Rosji Aleksandra Nawalnego, którego mizerną podróbką jest u nas pan Ryszard Petru i w podgryzaniu złowrogiego Aleksandra Łukaszenki, którego pryncypialnie skrytykował właśnie sam pan prezydent Andrzej Duda, który dlaczegoś nie chce nam powiedzieć, o czym właściwie rozmawiał z przedstawicielami żydowskich organizacji w Nowym Jorku i co im tam naobiecywał. Najwyraźniej niczego się nie nauczyliśmy i nadal powtarzamy błąd prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który wcześniej też podjął się roli amerykańskiego dywersanta na Wschodnią Europę i też za darmo. Ale w roku 2009 prezydent Obama zrobił słynny "reset" w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, a prezydent Kaczyński w kwietniu 2010 roku zginął w katastrofie smoleńskiej. Miejmy nadzieję, że prezydent Trump żadnego "resetu" nie zrobi, chociaż - jak widać - historia lubi się powtarzać.
Stanisław Michalkiewicz |
 |
|
Dodane przez prakseda
dnia marca 30 2017 07:23:45 ·
9 Komentarzy ·
45 Czytań ·
|
|
 |
 |
 |
 |
Komentarze |
 |
 |
Dodaj komentarz |
 |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Oceny |
 |
|
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Shoutbox |
 |
 |
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
 |
 |
 |
 |
|