Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
ESBECKI GAMBIT CZY MAT MACIEREWICZA ?
Operacja "esbeckiego gambitu", której celem jest pozbawienie stanowiska ministra obrony narodowej, nie odróżnia się od poprzednich kombinacji, w których sięgano po dowolne łgarstwa, manipulacje i intrygi. Jeśli nawet nie miały one żadnego związku z faktami i prowadziły na bezdroża rozumu - tym gorzej dla faktów i logiki. Efekt nie jest bowiem zależny od miary intelektu lub normy sumienia, ale od możliwości dotarcia do odbiorcy i zmuszenia go do obcowania z zatrutym źródłem. Odbiorca jest tym bardziej podatny na dezinformację, im dłużej trwa atak i częściej utrwalają się negatywne skojarzenia. Dla osiągnięcia celu nie trzeba nic więcej.
Jedna okoliczność tworzy "nową jakość" w obecnej kombinacji - aktywny udział polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz włączenie w nią partyjnych przekaźników, zwanych "wolnymi mediami". W tekstach z poprzednich miesięcy wskazywałem na szereg wypowiedzi i decyzji, które jednoznacznie podkreślały to uczestnictwo i przyczyniały się do wytworzenia atmosfery korzystnej dla celów "esbeckiego gambitu". Jeśli dziś niektórzy mędrcy odkrywają, że "odejście Antoniego Macierewicza jest możliwe", to konkluzja spóźniona o co najmniej pół roku.
Przedświąteczna inscenizacja z "dyscyplinowaniem" B. Misiewicza, rozegrana przez J. Kaczyńskiego i jego media, przecina wątpliwości co do intencji prezesa PiS. Na oczach milionów Polaków urządzono ponure widowisko, angażując w nie najważniejszych polityków, ośrodek prezydencki i rządowe media. Tylko niewiele osób potrafiło dostrzec, że wokół "casusu Misiewicza" - rozegranego wyłącznie w celu dyskredytacji Antoniego Macierewicza, powstała realna "wspólnota brudu" - sojusz partii rządzącej i antypolskich ośrodków propagandy. To ważny dowód na prawdziwość tezy, że większość rzekomych sporów na linii rząd - "opozycja", gros medialnych potyczek i spektakularnych walk, należy traktować jako mistyfikację mającą uwiarygodnić mitologię demokracji i istnienie w III RP "mechanizmów politycznych". W rzeczywistości - mamy do czynienia z rodzajem gry, w której Polacy występują w roli widzów teatru cieni. Gry korzystnej dla obu stron, ponieważ jedną uwiarygadnia jako "opozycję", drugą zaś stawia w roli "ofiary" i rozgrzesza jej zaniechania. Warto zwrócić uwagę, że z "pola rażenia" tej gry wyłączony jest prezydent Andrzej Duda - co też znakomicie podkreśla jego rolę "stabilizatora układu".
Powstały w ten sposób "system naczyń połączonych", pozwala manipulować nastrojami społecznymi i unikać prawdziwych zmian. Dopiero temat, w którym pojawia się interes nadrzędny środowiska decydenckiego III RP, ujawnia faktyczną symbiozę i korelacje działań PiS-u i tzw. "opozycji".
Po przeprowadzeniu przedświątecznej inscenizacji, wpojeniu wyborcom kilku "sondaży" poparcia oraz wytężonej pracy partyjnych wyrobników - owa "wspólnota brudu" przejdzie wkrótce do etapu końcowego. Trzeba będzie przekonać elektorat, że obecność Antoniego Macierewicza na tyle szkodzi świetlanemu wizerunkowi partii, iż została ona zmuszona podjąć niezbędne kroki w celu "obrony nadrzędnych wartości".
Intensyfikacja działań pozwala przypuszczać, że ten etap potrwa ok.2-3 tygodni i zakończy się odejściem szefa MON.
Skłaniam się ku opinii, że, tzw. "względy wizerunkowe" odgrywają tu jedynie rolę pretekstu, tym mocniej nagłaśnianego, że elektorat PiS od lat utrzymywany jest w przeświadczeniu, iż należy unikać wszelkich "prowokacji", dbać o dobre relacje z ośrodkami propagandy oraz zabiegać o poparcie mitycznego "wyborcy centrowego".
Decyzja J. Kaczyńskiego, by ze "sprawy Misiewicza" uczynić kilkudniowy spektakl medialny i rozegrać go w świetle kamer telewizyjnych pokazuje, że szef partii niespecjalnie zabiega o jej wizerunek, a teza o "obronie wizerunku" jest niewiele warta. Gdyby było inaczej, nie dopuszczono by do takiej ekspozycji tematu i publicznego "kajania" partyjnych aparatczyków.
Ponieważ PiS musi osłonić swój udział w "esbeckim gambicie", tematem przewodnim operacji wymierzonej w Macierewicza będą działaniach służące poprawie wizerunku partii oraz trosce o najwyższe standardy sprawowania władzy. To bardzo "chwytliwy" temat, bo dla większości wyborców PiS zarzut "szkodnictwa wizerunkowego" jest rodzajem najciężej zbrodni, zaś postawienie tego zarzutu skutecznie paraliżuje krytykę i samodzielne myślenie.
Stopień zaawansowania kombinacji sprawia, że istota problemu nie dotyczy już kwestii - jak i kiedy, lecz pytania, którego nikt nie ma ochoty zadać: dlaczego?
Jeśli odrzucimy "względy wizerunkowe", których logika prowadziłaby do intencji przypodobania się idiotom i kanaliom, pozostanie motyw, który zawsze był faktycznym powodem ataków na Antoniego Macierewicza - ochrona interesów agentury i "długiego ramienia Moskwy".
Na przestrzeni ostatnich trzech dekad, trudno byłoby wskazać polityka, który mocniej naruszył interesy tego środowiska. Zawsze więc, gdy pojawiają się żądania odejścia Macierewicza, inspiratorów i decydentów kombinacji trzeba szukać w środowisku służb wojskowych PRL i ich agentury. To sprawia, że, (co najmniej od roku 1992) rzetelna odpowiedź na pytanie: komu i dlaczego przeszkadza Antonii Macierewicz, musi uwzględniać diagnozę wpływów Kremla na procesy zachodzące w III RP.
Jeśli również dziś rządzą nami ludzie, którym obawa przed zarzutem rusofobii (i każdej innej załganej normy) nie pozwala wyjść z kręgu jałtańskiego "georealizmu" i skłania ich do ustępstw przed antypolską zgrają, jest to oznaką tej najgorszej patologii.
Podobnie, jak ucieczka PiS-u od wszystkich tematów związanych z aktywnością środowiska b. WSI, jak ukrywanie Aneksu, nierozliczenie okresu prezydentury B.Komorowskiego czy wstrzymanie przez J.Kaczyńskiego MON-owskich projektów ustawy dezubekizacyjnej i degradacyjnej. Ostatnim przejawem tej tendencji jest pominięcie najważniejszej z afer poprzedniego reżimu - afery marszałkowej, w zbiorze opublikowanej przez PiS tzw. "listy afer koalicji PO-PSL". Nie sposób uznać to za przypadek.
Niełatwo też wytłumaczyć, że właśnie w takich sprawach i wszędzie tam, gdzie pojawia się cień "długiego ramienia Moskwy", można dostrzec złowrogą ciszę i niechęć do podjęcia trudnych tematów.
Dawno temu napisałem, że jeśli partia rządząca nie wykazuje woli oczyszczenia Polski z wpływów środowiska WSW/WSI, jeśli ucieka od oceny byłego lokatora Belwederu i nie zamierza podjąć audytu tej prezydentury, można to wytłumaczyć tylko jedną okolicznością - istnienia układu gwarantującego bezkarność ludzi z tego środowiska.
Współuczestnictwo prezydenta Dudy i polityków partii Kaczyńskiego w działaniach wymierzonych w szefa MON, wyglądają zatem niczym efekt jakichś tajnych paktów lub ograniczeń, które legły u podstaw "nowego rozdania" z 2015 roku. To, że nikt nie ma odwagi ich dostrzec, a tym bardziej - nazwać po imieniu, jest kolejnym dowodem pozostawania III RP pod kuratelą obcych sił i interesów. Dopatrywanie się w tych działaniach wyłącznie aktywności "totalnej opozycji", nie tylko kompromituje wyznawców takiej tezy, ale znakomicie osłania rzeczywistych inspiratorów.
Drugie pytanie, które warto sobie zadać, jest zdecydowanie trudniejsze i sprowadza się do wątpliwości - co dalej?
Dziś tylko sygnalizuję temat, bo wydarzenia z najbliższych tygodni pozwolą wypracować bardziej wiarygodne wnioski.
Ewentualna dymisja Antoniego Macierewicza musi wywołać negatywne reakcje elektoratu PiS, a przynajmniej tych wyborców, których stać na rozstanie z partyjną demagogią. Sądzę jednak, że te nastroje zostaną sprawnie okiełznane i skanalizowane przez partyjnych wyrobników z "wolnych mediów". Kilka występów polityków PiS oraz wytężona praca tzw. "sondażowni", szybko przekonają wyborców o nieomylności "strategii" J.Kaczyńskiego.
Już dziś jednak ujawnia się lęk, który będzie towarzyszył uczestnikom "esbeckiego gambitu". Straszenie "rozłamem w PiS", złowieszcze opowieści o "radykalizacji" i "strategii ślepego marszu", należą do tego samego arsenału środków dezynfekcyjnych, jakimi posługują się przedstawiciele "opozycji" i są obliczone na wprowadzenie odbiory w błąd. Gdy R. Sikorski próbuje "mobilizować" prezesa PiS alarmującą teoryjką - "jeżeli Macierewicz nie wyleci, to znaczy, że ma na Kaczyńskiego haki", jest w tym ten sam ładunek fałszu, jak w prognozach małych demiurgów z "wolnych mediów".
Jedna brednia ma uśmierzyć nastroje społeczne, druga zaś, przekierować je w stronę konfabulacji i niedorzecznych podejrzeń o "nieczystą grę" Macierewicza. Obie służą propagandowej osłonie "esbeckiego gambitu".
Lęk przed niekontrolowaną reakcją elektoratu i utratą rządu dusz "na prawicy", może mieć jednak racjonalne podstawy. Odejście z rządu szefa MON i chwilowa (lecz silna) fala krytyki PiS-u, to właściwy czas dla stworzenia nowej siły politycznej - autentycznej opozycji antysystemowej. Tego boją się wszyscy uczestnicy kombinacji wymierzonej w Antoniego Macierewicza, a szczególnie ci, którzy pod osłoną patriotycznej retoryki i pozorowanych zmian, chcieliby kontynuacji komunistycznej hybrydy.
Po to, by nie była to kolejna "trzecia siła", inspirowana przez środowiska esbeckie, trzeba jednego warunku - wiarygodnego i silnego przywódcy, który z klęski zawiedzionych nadziei i traumy utraconych szans, potrafiłby zbudować potencjał ruchu politycznego. Można przypuszczać, że taki ruch zdobyłby poparcie ogromnej większości "twardego" elektoratu PiS, ale też przyciągnął wyborców z innych środowisk, wykluczonych dziś na mocy systemowych inscenizacji.
Lęk przed podobnym scenariuszem jest tym większy, że ze strony Antoniego Macierewicza nigdy nie groziły i nie grożą działania wymierzone w partię J. Kaczyńskiego, a tym bardziej, sprzeczne z interesem Polski. Żadna "partia ludu pisowskiego" nie musi być wrogiem pana Kaczyńskiego ani dążyć do marginalizacji PiS-u. To sprawia, że próba przymusowej "radykalizacji" takiej inicjatywy lub szermowanie zarzutem "ataku na PiS", byłoby absurdalne i skazane na porażkę.
Teoria szachowa mówi, że poprawne przeprowadzenie gambitu, powinno gwarantować graczowi uzyskanie lepszej pozycji. Ponieważ "esbecki gambit" nie jest potyczką dwóch szachistów, lecz niespotykaną w teorii gier kombinacją "organizatora turnieju", to zakończenie ma wzmocnić wyłącznie jego pozycję. Gdyby odpowiedź na pytanie - co dalej, uwzględniała zamysł powstania autentycznej opozycji, efekt fałszywego gambitu okazałby się zabójczy dla kreatorów tej gry.

Aleksander Ścios
 
Dodane przez prakseda dnia kwietnia 19 2017 08:32:15 · 9 Komentarzy · 48 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.