|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Papież Franciszek Soros i jego Kościół-NGO |
|
|
Niepokoi mnie jego ekstremizm ideologiczny oraz powierzchowność z jaką wydaje się traktować epokalne problemy wstrząsające fundamentami naszych społeczeństw.
Niepokoi mnie jego punktualna strategia medialna - doskonale wręcz spójna z wymaganiami main-stream'u, który - odnosi się wrażenie - przyciąga go w sposób niepohamowany.
Niepokoi mnie fakt, że mówi on dokładnie to samo, co chcą usłyszeć globalistyczne elity.
Niepokoi mnie to, że w odniesieniu do pewnych kwestii - Kościół Rzymski staje się niewolnikiem Ducha Współczesności - zgodnie z rozumowaniem najgorszego rodzaju globalizmu technokratycznego, którego dryf pokutujemy właśnie na własnej skórze.
Niepokoję się, gdy - w związku z imigracją - słyszę papieża wypowiadającego się tak, jak robią to dokumenty Open Society.
A jeżeli Wikariusz Chrystusowy - głowa Kościoła Rzymskiego wydaje się być replikantem [sobowtórem..] Sorosa - prawdopodobnie wszyscy powinniśmy się zaniepokoić.
Jeżeli papież jest oklaskiwany przez Emmę Bonino (lewicowa polityk włoska, aborcjonistka, niewierząca) i jego przesłanie z trudem można odróżnić od artykułu Roberta Saviano (włoski Żyd, pisarz, lewak, wielokrotnie oskarżany o plagiaty) - oznacza to, że Kościół przestał być czymś wspaniałym i że stał się banalny.
Utopizm i chimera
Stanowisko i twierdzenia papieża Franciszka na temat migracji kompromitują go - biorąc pod uwagę poziom utopizmu i brak poczucia rzeczywistości, zawarte w nich, a także ze względu na całkowite zerwanie ciągłości Magisterium Kościoła z nauczaniem Jana Pawła II i Benedykta XVI.
Dla poprzedników Bergoglia - "prawo do emigrowania" (uznane zresztą już przez Jana XXIII w encyklice "Mater et Magistra") było zawsze poprzedzone przez prawo od niego ważniejsze, tj. "prawo do nieemigrowania - prawo do godnego życia we własnej ojczyźnie" (Jan Paweł II).
Imigracjonistyczny fanatyzm Franciszka - nawet w najmniejszy sposób nie bierze pod uwagę faktu, że przyjmowanie migrantów - jak mówił Jan Paweł II: "Powinno być pogodzone z wymaganiami społeczeństw, do których imigranci mieliby przybyć" i że - jak nauczał Benedykt XVI: "Każde państwo ma prawo do regulowania przepływów migracyjnych oraz wprowadzania w życie polityk podyktowanych ogólnymi wymaganiami wspólnego dobra".
Imigracja niesie ze sobą konsekwencje traumatyczne w stosunku do tożsamości narodów jej doświadczających - ale, które to narody dla internacjonalisty Bergoglio - na sposób marxistowski stanowią jedynie nadbudówkę.
W rozumieniu Doktryny Kościoła Katolickiego są one jednakże centralnym elementem porządku międzynarodowego, co i tym razem - w roku 2012 - podkreślił Benedykt XVI zwracając się do burmistrzów ANCI (stowarzyszenie gmin włoskich): "Trzeba umieć łączyć solidarność z poszanowaniem prawa, by nie wypaczyć współżycia społecznego. Należy brać pod uwagę zasady prawa i tradycję kulturową oraz religijną - z których powstał Naród Włoski".
Jest reguła odnosząca się do wszystkich narodów.
Wyjaśnijmy: nie podlega wątpliwości, że każdy chrześcijanin - w ramach miłości bliźniego - powinien być zdolny do niesienia pomocy odsuniętym na margines, cierpiącym i potrzebującym. Jest to podstawa pietas - uczucia, którego korzenie znajdują się w nauczaniu Chrystusa; w jego zapowiedzi swej śmieci i zmartwychwstania oraz w historycznych działaniach apostołów.
W artykule nie kwestionuje się katolickiej zasady "wspólnego, powszechnego dobra, które obejmuje całą rodzinę narodów - ponad jakimikolwiek egoizmami nacjonalistycznymi" (słowa Jana Pawła II).
Dyskutuje się tutaj nad prędkością, z jaką aktualny papież przechodzi na fundamentalizm migracyjny - lekceważąc dramat historyczny exodusu wymuszonego przez potężne siły globalistyczne - i redukuje go do banalnego problemu egoizmów narodowych, które - rzekomo - charakteryzują Europejczyków - rasistów i ksenofobów.
Niedawne przesłanie papieskie nie jest ani rewolucyjne, ani wywrotowe; jest jedynie domestykacją aktualnego pontyfikatu na rzecz realizowanego planu.
Kościół: "NO STATE, NO BORDERS"
Państwo i Naród:
Franciszek twierdzi, że zasada priorytetu osoby ludzkiej "zobowiązuje do przedłożenia bezpieczeństwa osobistego nad bezpieczeństwo narodu".
Twierdzenie samo w sobie ma związek z tradycją Kościoła i Zachodu: świętość życia narzuca perspektywę, w której nie istnieje jako taka żadna racja stanu, która miałaby przewagę nad ludzkim życiem. Rządy państw mają obowiązek moralny ratowania migrantów i chronienia tych, którzy przybywają po dramatycznych przeprawach. Jednakże, kiedy papież mówi, że imigrację należy zaakceptować niezależnie od bezpieczeństwa narodowego danego kraju - wtedy kwestia staje się groźna.
Dzisiejsze państwa nie opierają się na zasadach boskich, ale na kompromisie pomiędzy przynależnością tożsamościową, wolnością indywidualną i bezpieczeństwem - a to ostatnie właśnie państwo powinno zapewniać.
Jeżeli państwo nie wypełnia tego obowiązku - tym samym nie realizuje powodów, dla których zostało powołane do istnienia. W tego rodzaju kontekście "bezpieczeństwo narodowe" nie jest racją stanu, ale staje się bezpieczeństwem indywidualnym poszczególnych jego obywateli, o które powinny dbać aparaty państwowe wszystkich pojedynczych narodów - pod rygorem ewentualnego unieważnienia relacji zaufania pomiędzy państwem i jego obywatelami.
Być może papież Franciszek nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego stwierdzenie niszczy wręcz same korzenie demokracji zachodniej i że jego stanowisko zatrważająco przypomina postawy "wnuczków Sorosa" manifestujących na ulicach miast europejskich z transparentami "No states, no borders".
Odpowiedzialność indywidualna:
Papież Franciszek stwierdza również, iż: "Łączenie rodzin (migrantów) - włącznie z dziadkami, rodzeństwem i wnukami - powinno odbywać się bez jakiegokolwiek uzależniania tego procederu od warunków ekonomicznych migranta proszącego o to".
A zatem - innymi słowy: Jeżeli imigrant przybywa nielegalnie do danego kraju - jego mieszkańcy powinni utrzymywać nie tylko jego, ale również jego krewnych - w imię integralności jego rodziny (którą on sam zniszczył emigrując, oczywiście za wyjątkiem przypadków faktycznych uciekinierów wojennych). (...)
To wszystko bynajmniej nie jest Doktryną Społeczną Kościoła Katolickiego - jest natomiast Doktryną Socjalizmu.
Dla Franciszka imigracja nie jest dramatem historycznym, ale stanowi cel, który należy osiągnąć - plan do realizacji w ramach ekumenicznego marzenia o integracji globalnej.
Imigracja jako cel
Papież Polak i papież Niemiec - synowie civitas europaea - czyli rzeczywistości uniwersalnej, ale zawsze mającej swe fundamenty w tożsamościach narodowych - globalny proces migracyjny widzieli jako dramat o wymiarach historycznych, któremu należało stawić czoła używając do tego solidarności, miłosierdzia i gościnności, ale w tym samym czasie także realizmu niezbędnego do zrozumienia zasięgu destabilizacji całości porządku społecznego i kulturowego, jaka jest poprzez niego prowokowana.
Dlatego też poprzedni papieże uważali "prawo do nieemigrowania" za ważniejsze od "prawa do emigrowania" i w związku z tym ich działania były ukierunkowane na eliminację sytuacji powodujących zjawisko imigracji, tj. wojen - w przypadku Jana Pawła II i braku wolności ekonomicznych, koniecznych dla rozwoju gospodarczego - w przypadku Benedykta XVI.
Dla obecnego papieża - Argentyńczyka i pasjonata Trzeciego Świata - globalna imigracja wydaje się być celem, planem do przeprowadzenia, projektem do zrealizowania. Wykorzenienie milionów istnień ludzkich z własnej ziemi, z własnych wiekowych tradycji i tożsamości widziane jest przez niego jako korzyść mająca umożliwić urzeczywistnienie ekumenicznego marzenia o globalnej integracji.
Jest to ta sama wizja jaką posiada George Soros. (...)
Gdy Kościół przekształca się w NGO
Poprzez wieki realizm Kościoła Katolickiego był wynikiem jego potencjału wewnętrznego, zrodzonego ze świadomości własnego istnienia w kontekście świata widzialnego, jednakże bez należenia do niego. Tenże potencjał - bolesny i rozdzierający dla każdego chrześcijanina - pozwalał Kościołowi na mierzenie się z rzeczywistością przy pomocy wizji meta-historycznej, która każdy jego osąd obdarowywała zdolnością rozeznania, a każde jego działanie wnikliwością.
Kościół Franciszka - być może nieświadomie - wybrał zupełnie inną drogę: drogę istnienia w kontekście świata widzialnego razem z należeniem do niego.
Ale jeżeli Kościół nie jest już więcej zdolny do posiadania wymiaru metahistorycznego i kurczy się do wymiarów globalistycznej NGO, ulegającej jedynie konwulsjom historii oraz kryzysowi naszej cywilizacji - jak może dalej prosić chrześcijan o to by byli "strażnikami poranka"?
Jak może to czynić, kiedy sam wybrał rolę pilnującego zachodu słońca?
Giampaolo Rossi 25 sierpień 2017 tłum. RAM
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia sierpnia 28 2017 15:47:32 ·
9 Komentarzy ·
44 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|