|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Społeczeństwo nie do końca obywatelskie |
|
|
Jednak czas rozstać się z iluzjami - to nie są społecznicy, a organizacje nie są ani "obywatelskie" ani spontaniczne. Społeczeństwo ani ich nie tworzy, ani nie finansuje. Są to instytucje z ogromnymi budżetami, finansowanymi przez Unię Europejską, rządy (często obce), instytucje publiczne, prywatne, korporacje, bogatych ludzi (jak miliarder George Soros) czy obce wywiady.
Nazywa się to teraz "sektorem pozarządowym", a jego działalność sterowana przez rządy to "dyplomacja publiczna". Pracujący (nie społecznie) tam ludzie określają się jako "aktywiści". Gdy kiedyś użyłem wobec młodych działaczy ruchów ekologicznych określenia "ideowcy" - wyśmiali mnie. I słusznie, to nie są "społecznicy", to raczej "działacze", i to w PRL-owskim rozumieniu tego słowa - działacze partyjni czy młodzieżowi. A najczęściej to pracownicy frontu ideologicznego. Dobrze płatni, tak jak kiedyś.
Proces powstawania u nas takich tworów rozpoczął się w początkach lat 90-tych, gdy Stany Zjednoczone i kraje Zachodu praktycznie od zera zaczęły budować organizacje pozarządowe, finansowały je, pomijając w swoich decyzjach finansowych lokalne rządy.
Nie są one polityczne w sensie uczestniczenia w wyborach, jednak zajmują się tematami, które są bardzo upolitycznione. Kształtują one poglądy, promują tezy, które są jednoznacznie kojarzone z określonym - liberalnym - światopoglądem. Stanowią w ten sposób zaplecze partii politycznych, tak programowe jak i personalne, często także współpracując z nimi politycznie (projekty ustaw). Są nie-partyjnym narzędziem w rozgrywkach stricte politycznych.
Jeśli więc otwarcie występują przeciwko władzy państwowej, to finansowanie ich zza granicy może budzić poważne wątpliwości.
Na Węgrzech doszło do wkroczenia policji i służb skarbowych do siedzib organizacji ekologicznych, odgrywających ważną rolę w dystrybucji środków zza granicy, które na propagowanie wartości liberalnych i demokratycznych przeznaczyła Norwegia. Gdy wyniki kontroli pokazały, że pracownicy finansowanych organizacji powiązani są z nową partią ekologiczną (która właśnie otrzymała ponad 5% głosów i znalazła się w parlamencie), z socjalistyczną MSZP, a nawet anty-rządowymi bojowymi organizacjami lewicowymi - postanowiono działać zdecydowanie.
Skandal był wielki, ale Węgrzy klarownie oceniali sytuację. Péter Hoppál, rzecznik rządu, nazwał węgierski Komitet Helsiński "fałszywą organizacją społeczną, utrzymywaną za amerykańskie pieniądze, aby dyskredytowała swój kraj, Węgry i jego rząd". Orban poszedł nawet dalej i przypomniał, że można wprowadzić obowiązkową rejestracją organizacji finansowanych zza granicy. Dokładnie takie przepisy, jakie obowiązują w USA od 1938 r., gdy wprowadzono ustawę "o rejestracji zagranicznych agentów" (Foreign Agent Registration Act - FARA).
Oczywiście tylko niewielka część organizacji społecznych jest zaangażowana bezpośrednio w politykę i działania przeciwko rządowi. Większość promuje demokratyczne i prawo-człowiecze wartości, takie jak: "społeczeństwo obywatelskie, sprawiedliwość społeczna, demokracja, zrównoważony rozwój". Programy oprócz polityki skupiały się na prawach mniejszości, także homoseksualnych, zwalczaniu rasizmu i ksenofobii, dyskryminacji, wykluczeniu społecznym, nierównościach płci i przemocy domowej. Jak widać, agenda jednoznacznie zbieżna z liberalną linią polityczną.
Takie organizacje są praktycznie poza zasięgiem prawa. Działacze mogą wspinać się na kominy elektrowni, atakować wieże wiertnicze na morzu, czy blokować ruch drogowy czy wydobycie węgla i... nic. Są chronione przed odpowiedzialnością, a ich immunitet jest zagwarantowany międzynarodowymi porozumieniami. Specjalni wysłannicy ONZ-u żądają w swych raportach przywilejów dla obrońców praw człowieka.
Węgrów oskarżano o brak specjalnych przepisów, obejmujących tego typu organizacje nadzwyczajną ochroną policji, specjalnym trybem śledztwa, a nawet odszkodowań dla nich. Wszystkie zobowiązania wchodzące do Unii Europejskiej nowe kraje musiały podpisać na etapie negocjacji warunków.
Gdy rząd narusza ich nietykalność, odzywają się ich sponsorzy, ci którzy je tworzyli, organizowali i wyznaczyli zadania. Protestują i mają w ręce argument, że rząd podpisał konwencję, że zobowiązał się do znoszenia (tolerowania) u siebie takich organizacji. Owszem, zobowiązał się, tylko że Polska czy Węgry były wtedy słabe, w szoku po zmianie ustroju, bez doświadczenia w polityce międzynarodowej, podpisałaby wszystko, byle potwierdzić swoją przynależność do zachodu.
Węgry zorientowały się i zaczęły się buntować, natomiast w Polsce "porażający" (że zacytuję klasyka) jest brak świadomości zagrożeń.
prawica.pl |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia wrze¶nia 27 2017 13:20:44 ·
9 Komentarzy ·
55 CzytaÅ„ ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|