|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Toczy się walka o tożsamość człowieka |
|
|
W czasie debaty w warszawskim Dziedzińcu Dialogu zatytułowanym Głos(y) Kościoła, red. Krzysztof Skórzyński jako jeden z przykładów polaryzacji w Kościele podał taki oto przykład: po Mszy świętej odprawionej w intencji mediów konserwatywno-katolickich ktoś z wiernych poszedł do zakrystii zamówić Mszę w intencji "mediów tej drugiej opcji". A proboszcz odmówił.
Przywołuję tę historię, by wskazać dwie sprawy. Tą drugą jest ignorancja części z nas katolików co do roli "mediów tej drugiej opcji". Tak się składa, że linia demarkacyjna opcji medialnych przebiega nie tylko wzdłuż sympatii politycznych. Przebiega w sposób równie - czy nawet bardziej - spolaryzowany, wzdłuż opcji światopoglądowych i wyznaniowych. Pytaniem w tej sytuacji jest pytanie o charakter wspomnianej ignorancji. Gdyby była niezawiniona, zmniejszałaby odpowiedzialność moralną. Ale czy katolik oglądający na przykład entuzjastyczną relację z marszu przeciw życiu, a więc przeciw Bogu, Dawcy Życia i przeciw Kościołowi (Jego nauce) - istotnie nie rozumie charakteru tego przesłania? Taka ignorancja ma charakter ciężkiej i zawinionej. Odpowiedzialność moralna zostaje wówczas zwiększona. To sprawa druga.
Sprawą pierwszą jest anty-teistyczny charakter niektórych mediów. Znakomitą ilustracją, a raczej analizą tego zjawiska jest opracowanie Marcina Jendrzejczaka: Dobre wszystko, co niekatolickie: Raport z analizy rocznika Gazety Wyborczej. Tytułowy raport obejmuje zaledwie jeden rocznik - 2016.
Tym bardziej uderza, że w gazecie roszczącej sobie pretensje do bycia opiniotwórczą znalazło się 147 tekstów, w których można odnaleźć wątki satanistyczne, okultystyczne, bluźniercze, czy po prostu antykatolickie.
Niektóre z nich dotyczą promocji specyficznej kultury, niektóre wydarzeń politycznych. Autor raportu przedstawia je rzetelnie i wnikliwie. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na dwie sprawy.
Pierwsza to szczególne nasilenie agresji dziennikarskiej wprost proporcjonalne do agresji marszów zwanych czarnymi protestami. Jak wiadomo mroczna czerń tych pochodów wywodzi się z walki przeciw życiu, a więc i nadziei, która jest światłem.
W tym kontekście szczególnie wybrzmiewa fragment tekstu Magdaleny Środy. Opisując wywiad, a raczej happening, jaki prowadziła z dziennikarzami pewna feministka przebrana za demona, Autorka tekstu pisze: "Demon jest egalitarystą; lubi wszelkie zaburzenia ładu, które władza (boska czy ludzka) ustanawia na Ziemi. Można się o tym przekonać z licznych wypowiedzi hierarchów, którzy potępiając niegdyś wolność i równość demokracji, a dziś feminizm i homoseksualizm, przywołują argument wiecznego, naturalnego, boskiego, hierarchicznego porządku, który buntownicy chcą naruszyć. Przywoływali go również, paląc na stosie Giordano Bruno".
Nie po raz pierwszy pani Środa dokonuje aktu autodemaskacji. Z pozoru autoironiczna, jest boleśnie szczera - w marszach nie chodzi o absurdalne i niezrozumiałe "prawa reprodukcyjne", nawet nie o obalenie rządu, ale o marksistowską walkę z Bogiem, o zniszczenie ładu moralno-prawnego, o zburzenie cywilizacji zachodniej.
Tym, co może zastanawiać to swoista dysproporcja celów i środków. Cele są w ogromnej, bo cywilizacyjnej skali. Podejmowana w nowej wersji walka z Bogiem jest, jak zawsze, walką przeciw człowiekowi. Natomiast środki? Z pozoru ironiczne, żartobliwe, jakby niewinne... Ach, jakaś babka - diablica, jakaś pani socjolog, bredząc o czerwonej wstążce, która ma moc uzdrowić i dopuścić chorobę, ten niewinny, bajkowy Harry Potter... Środki przecież nieagresywne, ale... Właśnie dlatego łatwo asymilowane. Bo w tej walce nie chodzi o wstążkę czy nitkę na przegubie, ale o to, kim jest Bóg w moim życiu. A także o to, czy jest sens w przestrzeni życia publicznego hołubić panie socjolog i filozof, i inne, których racją bytu jest walka z tożsamością człowieka?
Nie ignorowałbym ani celu, ani środków. Natomiast gorąco polecałbym ignorantom zaczadzonym lekturą GW i podejmującym później konsumpcję świętych obrzędów lekturę raportu Marcina Jendrzejczaka. Jest jak dopływ tlenu, który ratuje przed śmiercią mózgu.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz, Tchr |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia pa¼dziernika 31 2017 07:56:45 ·
9 Komentarzy ·
56 CzytaÅ„ ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|