Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Wypadek, który przesądził o losach dynastii. Przez jedną nieodpowiedzialną decyzję Bony Sforzy wymarła dynastia Jagiellonów.
Latem 1527 roku królowa Bona Sforza była po raz kolejny w stanie odmiennym. Po pięciu ciążach, w które zachodziła niemal rokrocznie, coraz mniej miała w sobie cierpliwości. Zaokrąglony brzuch ograniczał do minimum jej swobodę ruchu. Mogła wprawdzie uczestniczyć w rozgrywkach na politycznej szachownicy, jednak w życiu codziennym była więźniem własnego zamku.

Snuła się długimi korytarzami Wawelu, uważając, by w niczym nie zaszkodzić dziecku lub własnemu zdrowiu. Wreszcie jednak - nie wytrzymała. We wrześniu wspólnie z mężem wyjechała do Niepołomic, by wziąć udział w polowaniu na przywiezionego aż z Litwy, nadzwyczaj dorodnego niedźwiedzia.

Sądne polowanie

Polowanie ruszyło zgodnie z tradycją. Pachołkowie unieśli wieko wielkiej, ciężkiej skrzyni. Zdezorientowany wielodniową podróżą i oślepiony przez słońce brunatny zwierz wywlókł się na chwiejnych łapach na zewnątrz, by tam natychmiast napotkać zgraję wściekłych psów. Według kronikarskiej relacji niedźwiedź "z początku był niemężny". Starczyło jednak, że zasmakował krwi, a nic nie mogło go już zatrzymać.

Wielkie psiska rozpierzchły się z piskiem przed uderzeniami jego ciężkich łap. Bez namysłu zrejterowali też uzbrojeni w oszczepy chłopi. Kilku, którzy nie zrozumieli, że czas ratować życie, gorzko pożałowało chwili wahania. Niedźwiedź nie zamierzał jednak zatrzymywać się przy swoich pierwszych ofiarach. Tym bardziej nie myślał o ucieczce. Zamiast do lasu rzucił się na obserwujący widowisko orszak królewski.

Zapanował dziki popłoch. Damy w ciasnych sukniach i niewygodnych botkach umykały, niezdarnie przebierając nogami. Dworzanie zastygli w bezruchu, nie wiedząc, co robić. Co odważniejsi dostojnicy bezładnie szukali broni. Na jakąkolwiek zorganizowaną reakcję brakło czasu. Podkomorzego królewskiego bestia przewróciła razem z koniem. Krajczemu, który usiłował zamachnąć się na niedźwiedzia oszczepem, ten jednym ciosem wytrącił broń z ręki. Wreszcie - rzucił się w stronę królowej.

Ostatni potomek

Bona była już na koniu, którego momentalnie pogoniła do galopu. Z najlepszej krwi rumakiem niedźwiedź nie miał szans w gonitwie. A przynajmniej nie powinien mieć. tymczasem wystraszony koń już po paru metrach potknął się na kamieniu i panicznie wierzgając, runął na bok, przygniatając cielskiem polską monarchinię. Niedźwiedzia udało się poskromić, nim dopadł do krzyczącej z bólu królowej, dla wszystkich było jednak jasne, że krzywda już się stała.

W tym samym miejscu, na leśnej polanie, wśród tłumu gapiów, półprzytomna, krwawiąca Bona urodziła syna. Była w piątym miesiącu ciąży. Łapiące z trudem każdy oddech, nie w pełni rozwinięte niemowlę nie miało żadnych szans na przeżycie. Zmarło jeszcze tego samego dnia. Bona nadała mu przed śmiercią imię Olbracht. Zostało pochowane w małej ołowianej trumience w kaplicy pałacowej w Niepołomicach.

Po tragicznym zajściu królowa przez wiele tygodni dochodziła do siebie. Miała szczęście, że nie wdało się zakażenie, że nie zabiły jej powikłania po wypadku i po przedwczesnym porodzie. Powierzchowne rany zagoiły się, ale tak naprawdę Bona nigdy nie odzyskała pełni zdrowia. Polowanie z 20 września na stałe rzuciło cień na jej psychikę, okazało się traumą nie do przezwyciężenia. Także fizyczne piętno pozostało z nią do śmierci. Już nigdy nie zaszła w ciążę.

Z całą mocą uświadomiła sobie, że przez jedną chwilę beztroski - przez jej własną głupotę i niedojrzałość - na włosku zawisł los całej dynastii Jagiellonów. Przed trzydziestu laty był to jeden z najbardziej rozgałęzionych rodów panujących Europy, z całym szeregiem silnych i gotowych do rządzenia męskich potomków. Teraz ostało się tylko jedno ogniwo: mały Zygmunt II August, od którego przeżycia i udanego ożenku zależało wszystko.

Sytuacja była tym gorsza, że Bona jako jedyna odczuwała brzemię ciążącej na niej odpowiedzialności. Sama musiała też odtąd dźwigać ciężar zagrożenia wiszącego nad całym domem panującym. Jej mąż Zygmunt był coraz starszy i coraz bardziej zdziecinniały. Miał jednego syna i do szczęścia nie trzeba mu było niczego więcej. Niedługo po wypadku, zamiast opłakiwać zmarłe niemowlę i truchleć nad losem żony, żartował sobie beztrosko ze swojego błazna, Stańczyka, którego także poturbował niedźwiedź.

Bonie nie było do śmiechu. I na dobrą sprawę - już nigdy nie będzie.

Kamil Janicki
ciekawostkihistoryczne.pl
 
Dodane przez prakseda dnia stycznia 22 2018 09:36:22 · 9 Komentarzy · 75 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.