|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Wokół rocznicowego apartheidu |
|
|
Jednym z przejawów tego niezadowolenia było manifestacyjne odrzucenie prezydenckiego zaproszenia na oficjalne uroczystości przez Henryka Szlajfera - między innymi z powodu "brutalnej ingerencji w historię Żydów Warszawy i Polski". Chodzi zapewne o to, o czym z rozbrajającą szczerością powiedział jeszcze pod koniec marca pan red. Seweryn Blumsztajn - że jeśli sprawa nowelizacji ustawy o IPN "zaczęła iść do przodu, to musi zostać przyjęta żydowska opowieść o Holokauście". Dodajmy - przyjęta powszechnie i bez zastrzeżeń - niczym marksizm w Związku Radzieckim.
Trudno o jaśniejsze wyrażenie intencji umocnienia żydowskiego monopolu na ustalanie obowiązującej prawdy o holokauście - i to prawdy dostosowanej do mądrości etapu. Mądrość etapu zaś wymaga by raz odpowiedzialnością za holokaust obarczać "Niemców", a innym razem - "nazistów" - tych samych, których nowojorski redaktor naliczył w Warszawie aż "60 tysięcy".
Dopiero na tym tle lepiej rozumiemy przyczyny, dla których nowelizacja ustawy z 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej wzbudziła takie poruszenie nie tylko w Izraelu, nie tylko wśród diaspory żydowskiej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, ale również - w środowiskach szabesgojów w Polsce i za granicą.
Wypada tedy przypomnieć, że ta nowelizacja, z polskiego punktu widzenia oczywiście spartaczona, bo stworzyła możliwość bezkarnego szkalowania Polski i narodu polskiego w dziełach naukowych i produkcjach artystycznych, polegała na dodaniu do istniejącego od roku 1998 we wspomnianej ustawie art. 55, przewidującego karalność tzw. "kłamstwa oświęcimskiego", a więc każdej próby kwestionowania zatwierdzonej do wierzenia wersji historii II wojny światowej, a masakry europejskich Żydów w szczególności - artykułu 55 a, na podstawie którego Polska mogłaby chronić również swoja reputację.
Spotkało się to z zarzutem dławienia swobody badać naukowych, chociaż karalność "kłamstwa oświęcimskiego" sprawia, że w dyskusjach historycznych ostatnie słowo należy do prokuratora.
Ponieważ jednak w tym przypadku prokurator stoi na straży żydowskiego monopolu na ustalanie prawdy ("musi zostać przyjęta żydowska opowieść o holokauście" - jak wyjaśnia pan red. Blumsztajn), to swoboda badań naukowych na tym ucierpień nie może, podczas gdy w sytuacji, gdy mniej wartościowy naród polski chciałby skorzystać z tego samego narzędzia - aaa, to zbrodnia niesłychana, bezprzykładny zamach na swobodę badań naukowych i wolność słowa.
I jeśli nawet etapy się zmieniają a wraz z nimi - również tak zwane "mądrości etapu" (palę wszystko co kochałem, kocham wszystko, co paliłem), to jednak w tej zmienności natykamy się na tak zwane "stałe fragmenty gry", widoczne również w liście, który Henryk Szlajfer skierował był do prezydenta Andrzeja Dudy.
Wśród uczestników powstania w Getcie Warszawskim, którzy walczyli o "inne wartości" niż te, ku którym skłania się "obóz polityczny" związany z prezydentem, pan Szlajfer wymienił "syjonistów różnych odłamów, harcerzy z Haszomer Hacair, bundowców, czy socjalistów z Poalej Syjon", a nawet "komunistów" - ale pominął bojowników z Żydowskiego Związku Wojskowego. Chociaż była to najsilniejsza i najsprawniejsza bojowo organizacja, to Ministerstwo Prawdy nakazało wykreślenie jej z historii już w czasach stalinowskich i nie można wykluczyć, że również pan Henryk Szlajfer o tym słoniu w menażerii zapomniał.
A dlaczego? A dlatego, że w odróżnieniu na przykład od "komunistów", Żydowski Związek Wojskowy, skupiający oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, demonstrował przywiązanie do Rzeczypospolitej Polskiej i nawet w rejonie swego działania wywiesił polską flagę obok żydowskiej, no a poza tym skupiał żydowskich działaczy prawicowych, związanych z AK, podczas gdy według ówczesnych, stalinowskich mądrości etapu, z "nazistami" walczyli komuniści, podczas gdy zaplute karły reakcji stały "z bronią u nogi".
Jak widzimy, monopol na prawdę nie oszczędza przeciwników politycznych żydokomuny nawet za grobem. Ciekawe, że w 65 lat po śmierci Stalina, ten zapis cenzorski nadal obowiązuje i to nie tylko w Polsce, ale i w USA. Dowiadujemy się właśnie, że kongresmani Ed Royce i Ellion Engel z Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Kongresu USA, po wysłuchaniu zachęty ze strony ministra obrony Izraela Awigdora Liebermana, rosyjskiego Żyda, w specjalnym liście ofuknęli premiera Mateusza Morawieckiego, by w podskokach położył kres podważaniu niezależności wymiaru sprawiedliwości, tłamszeniu wolności słowa i zgromadzeń.
O rosyjskim, a właściwie sowieckim rodowodzie Awigdora Liebermana wspominam nie bez kozery, bo jemu właśnie skłonny jestem przypisywać autorstwo argumentacji użytej w liście do premiera Morawieckiego przez Wielce Czcigodnych kongresmanów że mianowicie "działania polskiego rządu są na rękę tym, którzy dążą do podziałów w NATO".
Jest to logika identyczna z tą, jakiej użył wobec nas, żołnierzy-studentów Studium Wojskowego UMCS w Lublinie pułkownik Hipolit Kwaśniewski. W marcu 1968 roku oświadczył nam zupełnie serio, że żołnierz, który nie wykona strzelania, będzie uważany za agenta Bundeswehry.
Jestem pewien, ze kongresmani mogli przyswoić sobie i tę logikę i ten sposób argumentowania od Awigdora Liebermana, co od kogóż innego? Pozostaje tylko mieć w Bogu nadzieję, że inni kongresmani są trochę mądrzejsi, chociaż podpisy 59 senatorów pod listem do premiera Morawieckiego świadczą, że może być odwrotnie.
Podczas gdy kongresmani, najwyraźniej tylko w ogólnych zarysach zorientowani, z jakiego klucza mają ćwierkać, operują w swoim liście ogólnikami, niemiecki owczarek Franciszek Timmermans bez ceregieli przechodzi do konkretów i przedstawia naszemu bantustanowi ultimatum treści następującej: zlikwidowanie skargi nadzwyczajnej, którą od prawomocnych już wyroków można by kierować do Sądu Najwyższego, pozostawienie na stanowisku I prezesa Sądu Najwyższego pani Małgorzaty Gersdorf oraz - po trzecie - pozostawienie w Sądzie Najwyższym wszystkich sędziów pod 65 roku życia.
Trudno o wyraźniejszy dowód troski o zapewnienie konfidentom - być może nie tylko SB, czy WSI, ale również STASI - wpływu na orzecznictwo sądowe, zaś specjalny punkt dotyczący pani Gersdorf skłania do podejrzeń, że dla Naszej Złotej Pani może ona być folksdojczem wyjątkowo cennym.
Stanisław Michalkiewicz |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia kwietnia 24 2018 07:19:06 ·
9 Komentarzy ·
73 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|