|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Największym beneficjentem braku elektrowni atomowej w Polsce są kraje, od których dziś musimy kupować brakujący prąd |
|
|
Według danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) w ubiegłym roku - w stosunku do 2016 r. - Polska zwiększyła import energii elektrycznej z zagranicy. Sprowadziliśmy go łącznie 6753 GWh wobec 4929 GWh w 2016 r. Uwzględniając energię, którą wyeksportowaliśmy dalej (tj. 4159 GWh) okazuje się, że saldo było ujemne i wyniosło 2594 GWh. To mniej więcej tyle, ile dała by w skali roku nowa elektrownia atomowa. Dlaczego zatem nie powstaje, a decyzja o jej budowie jest przekładana z kwartału na kwartał?
Fenomenem polskiego programu atomowego jest to, że trwa on już ponad 9 lat i pochłonął 958 milionów złotych, a mimo to nadal nie znamy nawet lokalizacji, w jakiej miałaby powstać pierwsza polska elektrownia atomowa. Jakby tego było mało NIK ogłosił raport, z którego jasno wynika, iż konsekwencją ponad pięcioletniego opóźnienia w budowie i uruchomieniu elektrowni jądrowej mogą być duże koszty dla gospodarki naszego kraju związane z koniecznością zakupu uprawnień do emisji CO2. W zależności od scenariusza szacowane są one na 1,5 mld zł do nawet 2,6 mld zł rocznie!
Niestety, nikt w Polsce nie ma ok. 50 mld zł na to aby ją wybudować. Finansowanie tej inwestycji to główny problem, ale nie jedyny. Okazuje się bowiem, że za Odrą istnieje bardzo silne lobby przeciwników polskiego projektu atomowego. Warto odnotować, że jak tylko Tusk w 2009 roku zawzmiankował, iż chciałby do 2020 roku wybudować w Polsce siłownie atomową, to niemal natychmiast Niemcy wysłali w tej sprawie do Komisji Europejskiej specjalny list protestacyjny. Kiedy polski program jądrowy się sformalizował, powstały spółki celowe, a rząd powołał specjalnego pełnomocnika, to do Polski trafiło aż 20 tys. indywidualnych niemieckich zastrzeżeń dotyczących koncepcji budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Jakby tego było mało - pod petycją przeciwko budowie polskiego atomu zebrano wówczas łącznie 50 tys. podpisów niemieckich obywateli.
Finalnie ekipa Tuska olała sprawę polskiego atomu. Mimo istnienia spółki odpowiedzialnej za "budowę" siłowni jądrowej w Polsce (PGE Energia Jądrowa) i wydawania setek milionów złotych, dużo ruchów wydawało się być zupełnie pozorowanych. Rząd Szydło, a teraz Morawieckiego chciał kontynuować projekt, ale problemem okazały się być pieniądze. Stąd ciągłe odwlekanie końcowej decyzji, czy elektrownia atomowa będzie budowana, czy też projekt zostanie zaorany.
Wieloletnie opóźnienie w budowie nowej siłowni systemowej spowodowało, że w 2014 roku z eksportera prądu staliśmy się jego importerem. Póki co jednak koszty sprowadzania energii elektrycznej do Polski z Litwy, Szwecji czy Niemiec są wielokrotnie niższe od kosztów budowy nowej elektrowni atomowej. Stąd też stan prowizorki (kiedy to jesteśmy skazani na zagranicznych dostawców prądu) trwa w najlepsze i prawdopodobnie będzie jeszcze trwał wiele lat. Warto mieć jednak na względzie to, że byle poważniejszy kryzys na arenie międzynarodowej, skutkujący np. zniszczeniem lub sabotażem sieci przesyłowej z Litwy do Polski, będzie oznaczał że nad naszym krajem zapadną ciemności.
niewygodne.info |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia maja 31 2018 18:08:58 ·
9 Komentarzy ·
76 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|