|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Wróg większy i mniejszy. Nie przekupywać, a bić po łapach! |
|
|
Rozwój wydarzeń pokazał, że spośród dwóch sojuszników Ameryki - Polski i Izraela - sojusznik żydowski jest dla władz amerykańskich znacznie ważniejszy, niż sojusznik polski. Jednak obydwa te sojusze można nazwać sojuszami egzotycznymi, wedle koncepcji Stanisława Cata -Mackiewicza, który sojuszem egzotycznym nazywał takie sojusz, w którym utrata suwerenności przez jednego sojusznika nie stwarza większego problemu dla drugiego. Nawet gdyby Polska straciła byt państwowy - Ameryka pozostałaby tym, czym jest; podobnie, gdyby przestał istnieć Izrael - Ameryka pozostałaby takim mocarstwem, jakim jest.
A jak to wygląda "na odwrót"? Gdyby przestała istnieć Ameryka jako mocarstwo - Izrael nie przetrwałby chyba nawet roku, mimo posiadania broni nuklearnej; to już bezbronna Polska przetrwałaby chyba dłużej...
Jako sojusznik Ameryki przegraliśmy tę niedawną konfrontację naszej racji stanu z żydowskim koncernem holocaust w Ameryce i wspierającym go Izraelem, też sojusznikiem Ameryki. Przegraliśmy tę konfrontację nie z powodu siły państwa Izrael, ale z powodu siły żydowskiego lobby politycznego w Ameryce, wspierającego ten złodziejski koncern, które korumpuje finansowo amerykańskich polityków.
Powiedzieć można, że mamy dwóch wrogów: wroga większego, czyli żydowskie lobby polityczne w Ameryce i (od 2011 roku - powołanie przez rząd Izraela agencji rządowej HEART dla wspierania żydowskiego koncernu holocaust w Ameryce) - państwo Izrael jako wroga mniejszego.
Na działalność żydowskiego lobby politycznego w Ameryce nie mamy większego ani bezpośredniego wpływu.
Mamy jednak bezpośredni wpływ na stosunki z państwem Izrael, tym wrogiem mniejszym.
Z wrogiem nie przyjaźni się - z wrogiem się walczy.
W jaki sposób, w aktualnych realiach, możemy walczyć z "wrogiem mniejszym", z państwem Izrael?
Pomijam tu kwestie związane z bezprawną okupacją terytoriów palestyńskich, gwałceniem przez Izrael rezolucji ONZ w tej sprawie, ludobójstwa dokonywanego na Palestyńczykach, sprzecznego z konwencjami międzynarodowymi posiadania broni nuklearnej przez Izrael - więc kwestie do nieustannego podnoszenia na forach międzynarodowych. Pomijam nie dlatego, iż uważam, że władze polskie działają tu dobrze, przeciwnie - uważam, że działają fatalnie basując - zamiast potępiać - izraelskiej polityce na Bliskim Wschodzie, ale pomijam dlatego, że nawet takie pożądane atakowanie Izraela byłoby działaniem pośrednim. Mnie natomiast idzie o konkret: jak polskie władze mogą samodzielnie, w zakresie swoich możliwości, walczyć z tym wrogiem mniejszym?
Przede wszystkim należałoby właśnie zdefiniować Izrael jako wroga mniejszego, a żydowskie lobby polityczne w Ameryce - jako wroga większego. I zacząć naszą obronę przed żydowskim wrogiem od walki z tym słabszym.
Zamiast dotychczasowego przekupywania przyczółków wroga w Polsce hojnym subwencjonowaniem z polskiego budżetu rozmaitych żydowskich instytucji propagandowych w Polsce - należałoby tę politykę całkowicie odrzucić. Zamiast beznadziejnych prób "ocieplania wzajemnych relacji" - należałoby najpierw relacje te zamrozić na obecnym poziomie, a następnie schładzać je do jak najniższej temperatury.
Z wrogiem się walczy - nie brata. W istniejącej dzisiaj sytuacji (wrogość Izraela - agencja HEART!) nie ma na przykład powodu, by utrzymywać stosunki dyplomatyczne z Izraelem na poziomie ambasad. Z bardziej błahych powodów Turcja i Republika Południowej Afryki wydaliły ostatnio izraelskich ambasadorów. Pozostawienie stosunków dyplomatycznych na poziomie konsulatów (lub reprezentowania Izraela przez ambasady innych krajów) leży całkowicie w gestii polskich władz i byłoby właściwą odpowiedzią na wrogość państwa Izrael wobec Polski.
Likwidacji ulec mogą - także bezpośrednią decyzją polskich władz - dotychczasowe bezprecedensowe przywileje udzielone w Polsce Żydom ( olbrzymie dotowanie żydowskich instytucji propagandowych z budżetu, polityka "przywracania obywatelstwa" Żydom, którzy się go zrzekli, "renty" dla Żydów ocalałych z niemieckich masakr, lub natychmiastowa likwidacja kuriozalnego, absurdalnego i politycznie szkodliwego dla Polski urzędu "pełnomocnika rządu RP ds.kontaktów z diasporą żydowską" (co przecież leży w gestii premiera!).
Systematyczne schładzanie stosunków z państwem Izrael i likwidacja żydowskiego uprzywilejowania w Polsce wydaje się polityką właściwszą wobec wroga-szantażysty, niż próby przekupienia go. Zwłaszcza, że apetyt wroga-szantażysty wzrasta w miarę uległości władz RP: już z 65 miliardów dolarów zrobił 300! Und morgen ganze Polen? Dzisiejszy żydowski szowinizm ma wiele wspólnego z wczorajszym, niemieckim.
Oczywiście, potrzebna jest także państwowa polityka historyczna. Ale nie ta, dzisiejsza, fałszująca historię wzajemnych relacji polsko-żydowskich rozdętymi do rozmiarów mitów i legend opowieściami o skromnych w rzeczywistości przypadkach Żydów, którzy zachowywali się jak obywatele polscy, ale ta prawdziwa, akcentująca obojętność lub wrogość Żydów wobec Polski w dziejach ich tutejszej obecności.
Nie znam przypadku w historii, by jakieś państwo obroniło się przed wrogiem udając jego przyjaciela. Wróg to ktoś, kto oczekuje kapitulacji, nie przyjaźni. Judeopolonii - a nie "Polski jako przyjaciela lub sojusznika". Wroga, owszem, można niekiedy przekupić, by zadowolił się czymś mniejszym - ale nawet wtedy wróg musi mieć świadomość, że przeciwnik nie ulega bez walki, że walka będzie kosztować. Bardzo drogo.
Właśnie polityka polska - po ostatnich wydarzeniach w relacjach polsko-żydowskich - powinna w drodze faktów dokonanych, cierpliwie i metodycznie, uświadamiać - najpierw wrogowi mniejszemu, potem większemu - że ta wojna z Polską będzie go drogo kosztować. Coraz drożej. Drożej, niż sądzi.
Nasi "strategosi" rządowi mają jak dotąd całkiem inne podejście do tego politycznego problemu: "Wojna? Jaka wojna? Nie ma żadnej wojny, jest nieporozumienie pośród przyjaciół. Wystarczy wytłumaczyć przyjacielowi, że niesłusznie chce nas ograbić na te 65 czy 300 miliardów dolarów w majątku nieruchomym, a przyjaciel z pewnością zrozumie, przeprosi i obieca, że już więcej nie będzie".
Tymczasem podczas wojny nie należy czynić nic, czego życzyłby sobie wróg - poucza historia - a także uderzać w słabsze ogniwo wroga.
A tu premier Izraela "Bibi" Netanjahu rozpoczął wizytę w UE, której celem jest nakłonienie (ciekawe, jakimi "argumentami"...) Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii do przyłączenia się do amerykańskich sankcji wobec Iranu. Doskonała okazja dla polskich władz, by oświadczyć, że w interesie Polski, krajów "trójmorza" i biedniejszych krajów Europy nie leżą żadne sankcje wobec Iranu, a i owszem - wobec Izraela jak najbardziej.
Marian Miszalski |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia czerwca 15 2018 10:23:11 ·
9 Komentarzy ·
81 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|