|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Czy kłamcy i tchórze podniosą rzuconą rękawicę? - kokos26 |
|
|
Niemal od samego początku po smoleńskiej tragedii w świadomość opinii publicznej, Warszawa i Kreml wtłoczyły dwie obowiązujące przyczyny katastrofy.
JednÄ… z nich w skrócie można okreÅ›lić przy pomocy zdemaskowanego już dawno kÅ‚amstwa,„tak lÄ…dujÄ… debeÅ›ciaki”, czyli jako winÄ™ pilotów.
Druga, to sÅ‚ynne już i również zweryfikowane, jako kÅ‚amstwo, naciski, które streszcza kolejna perfidna medialna wrzutka pod tytuÅ‚em „Jak nie wylÄ…dujÄ™ to mnie zabije”.
Mam wielkÄ… nadziejÄ™, że dziennikarze-kÅ‚amcy, którzy wpuÅ›cili w obieg sÅ‚owa, które nigdy nie padÅ‚y z ust polskich lotników stanÄ… kiedyÅ› przed jakÄ…Å› komisjÄ… bÄ…dź prokuratorem i odpowiedzÄ… na pytanie, czy owe Å‚garstwa zamieszczali bezpoÅ›rednio na zlecenie Moskwy, czy może przez polskich poÅ›redników bÄ™dÄ…cych na sÅ‚użbie u czekisty Putina? Nikt, bowiem nie zaprzeczy tezie, że nawet te „sensacyjne przecieki” wpisywaÅ‚y siÄ™ idealnie w moskiewskÄ… narracjÄ™.
O tym, że te kłamstwa to starannie przygotowana i skoordynowana akcja świadczy również ujawniony przez generała Petelickiego sms, jaki tuż po katastrofie otrzymali czołowi politycy PO.
Zawierał on szczegółowe wytyczne o treści korespondującej wyżej wymienionymi przeciekami:
"Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił"
Szczerze przyznam, że nawet ja, stary moher i wyznawca teorii spiskowych, nie zdawałem sobie sprawy ze stopnia zinfiltrowania III RP przez obcą agenturę.
Zastanówmy się tak po ludzku nad autorem owej instrukcji.
Kto w chwili takiego wielkiego dramatu i narodowej tragedii miał na tyle chłodną głowę, wielkie pokłady cynizmu i odczłowieczenia by w takim momencie, tuż po tragedii, zaordynować wersję zdarzeń, która na dodatek stała się obowiązująca aż do dzisiejszego dnia, zarówno w Warszawie jak i w Moskwie?
Myślę, że biegli specjaliści zatrudnieni przez komisję MAK czy tę Millera, zamiast tworzyć portret psychologiczny dowódcy załogi TU-154M czy generała Błasika powinni skupić się na autorze tego sms-a.
Mogliby, bowiem dojść do wniosku, że owa instrukcja musiała powstać jeszcze zanim doszło do tragedii gdyż żaden normalnie czujący człowiek nie byłby w stanie w takim momencie realizować na zimno tak perfekcyjnego czekistowskiego scenariusza.
Kolejną kuriozalną sytuację mięliśmy, jeśli chodzi o zatrudnionych w mediach ekspertów. Jakimś bardzo dziwnym trafem zabrakło wśród nich, co wydawałoby się oczywiste dla myślącego człowieka, specjalistów od kinematyki lotów, aerodynamiki, mechaniki, wytrzymałości materiałów czy dynamiki.
ZaroiÅ‚o siÄ™ za to od redaktorów prasy lotniczej typu Hypki, byÅ‚ego konferansjera Festiwalu Piosenki Å»oÅ‚nierskiej w KoÅ‚obrzegu, Tomasza BiaÅ‚oszewskiego, nie mówiÄ…c już o niemajÄ…cym nic wspólnego z lotnictwem redaktorem Janem Osieckim, który przez wypowiadane i wypisywane pro-kremlowskie gÅ‚upoty zyskaÅ‚ sobie wÅ›ród internautów ksywkÄ™ „Flanelka”. Blogerzy nazwali go tak, aby ominąć cenzurÄ™ adminów karzÄ…cych niechybnie za pisanie wprost sÅ‚owa sz..a.
Do najbardziej zapracowanych „ekspertów” w TVN24 propagujÄ…cych obowiÄ…zujÄ…ca od poczÄ…tku ruskÄ… wersjÄ™ zdarzeÅ„ należaÅ‚ również pÅ‚k Stefan Gruszczyk.
Trzecim obiektem kłamstwa będącym od samego 10 kwietnia 2010 roku niemal symbolem tragedii smoleńskiej stała się słynna już, pancerno-tytanowa brzoza. Jej obraz wrył się w pamięć chyba każdego Polaka.
Skoro kłamstwem okazało się także owo złamane drzewo, które miało uwiarygodniać nieprawdopodobny piruet samolotu i uzasadniać skalę niezwykłej jego destrukcji oraz śmierć wszystkich osób na pokładzie, to oznacza, że smoleńscy kłamcy mają dzisiaj kłopot.
Kłopot tak wielki, że zamiast rozpocząć kolejną propagandową spiralę łgarstw, zarządzono na wszystkich flagowych medialnych okrętach III RP obowiązkową ciszę na pokładzie.
I właśnie z powodu tej ciszy, która tak naprawdę jest kolejnym i chyba największym kłamstwem, zajmiemy się dzisiaj tą brzozą.
Otóż niedawno, w sposób naukowy, wersję o oderwaniu się skrzydła rządowego samolotu po zderzeniu z nią, obalił profesor Wiesław Binienda z uniwersytetu w Pasadenie
Ten Amerykanin polskiego pochodzenia i Dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej The University of Akron, specjalista w zakresie wytrzymałości materiałów kompozytowych używanych w lotnictwie, naukowiec o olbrzymim dorobku, rzucił rękawicę komisji Millera.
We „wiodÄ…cych” mediach „demokratycznego” kraju zapadÅ‚a Å›miertelna cisza, podobnie jak wody w usta nabraÅ‚ sam szef MSWiA, Jerzy Miller.
Teraz pora na wyjaśnienie powodu milczenia tych wszystkich krętaczy, którzy od rana do wieczora faszerowali miejscowy plebs kłamstwami o kręcącym beczkę samolocie po zetknięciu się z brzozą.
Kogóż oni, biedacy mają teraz wystawić do podważenia naukowego dowodu wybitnego profesora, który od samej NASA otrzymywał milionowe granty na badania i uczestniczył w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy promu kosmicznego Columbia?
Co mają począć skoro profesor polskiego pochodzenia do przeprowadzenia tego dowodu użył programu Ls Dyna3D, który jest doskonałym i sprawdzonym narzędziem, stworzonym przez naukowców i używanym przez liczne firmy aeronautyczne, a także przemysł samochodowy?
Mają po raz kolejny zaprezentować Jasia Osieckiego siedzącego na brzozie czy płk Gruszczyka jak za pomocą dłoni obrazuje obrót samolotu o 180 stopni po zderzeniu z drzewem? Tu już nie pomoże Hypki z kamienną twarzą pokerzysty potwierdzający łgarstwa Anodiny i Morozowa, czy entuzjasta lotnictwa Tomasz Białoszewski.
Co ma teraz zrobić szef polskiej komisji Jerzy Miller? Wyjść przed kamery i zacytować profesorowi Biniendzie swoje słowa, jakie skierował kiedyś do zbyt dociekliwego dziennikarza:
"Trzymajmy się praw fizyki. Samolot leciał z prędkością 280 kilometrów na godzinę. Może pan łatwo sprawdzić np. samochodem, co z nim się stanie, jeśli pan z prędkością 280 kilometrów wjedzie w brzozę - odpowiedział minister Miller na pytanie dziennikarza z "Gazety Polskiej"
A może na ratunek przybÄ™dzie sam „polski” akredytowany przy MAK, „specjalista” od katastrof lotniczych, Edmund Klich, który jak sam stwierdziÅ‚, nie badaÅ‚ urwanego przez brzozÄ™ skrzydÅ‚a, ale jakiÅ› eksperyment naukowy musiaÅ‚ przeprowadzić skoro stwierdziÅ‚: „Jak walnęło to siÄ™ urwaÅ‚o”
Teraz zastanówmy się, po kogo z polskiego świata naukowego mógłby sięgnąć TVN24?
Jest, co prawda taki jeden polski naukowiec i umysł ścisły, który tuż po katastrofie, 10 kwietnia wypowiadał się na antenie tej stacji.
Mam tu na myśli dr inż. Tomasza Szulca z Instytutu Maszyn i Automatyzacji Politechniki Wrocławskiej.
Profesor Binienda potrzebował aż miesięcy by w końcu zaprezentować wyniki swojej pracy podpisanej imieniem i nazwiskiem. Polski naukowiec Szulc zaś tuż po katastrofie stwierdził w TVN24:
„… zawiodÅ‚a absolutnie asertywność pilota, który ulegÅ‚ presji "prezydenta" lub jego otoczenia i próbowaÅ‚ nie raz, nie dwa, a cztery razy, podchodzić do lÄ…dowania! Konsekwencje lÄ…dowania na innym lotnisku byÅ‚y "straszne", opóźnienie w uroczystoÅ›ciach lub nawet ich odwoÅ‚anie...
Czy decyzja pilota była słuszna - co więcej przeczy ona jego profesjonalizmowi!
Przecież każdy wie, że tylko w czasie działań wojennych ląduje się do skutku.
Dziś ryzyko, które podjął pilot było tylko i wyłącznie spowodowane strachem i presją, niestety presją, którą wywarł na pilocie sam prezydent czy jego "najbliższe otoczenie".
OglÄ…dajÄ…c komentarze zagranicznej prasy, i jedyne wnioski z nich pÅ‚ynÄ…ce, że to pilot popeÅ‚niÅ‚ bÅ‚Ä…d pozwolÄ™ sobie skomentować: wÄ…tpiÄ™. Takiej gÅ‚upiej decyzji nie podjÄ…Å‚ sam, nie ryzykowaÅ‚by życia swojego i innych "vipów" na pokÅ‚adzie”
To niesprawiedliwe, że w światowym rankingu uniwersytetów pierwsza polska uczelnia plasuje się dopiero pod koniec czwartej setki, a na jego czele są same amerykańskie uniwersytety. Nasi naukowcy jak udowodniłem są nie tylko szybsi, ale i o wiele odważniejsi w swych naukowych badaniach oraz potrafią z łatwością wchodzić w inne dziedziny wiedzy, takie jak psychologia.
A tak całkiem na poważnie to mamy do czynienia z totalną kompromitacją polskiego świata nauki i mamy naoczny dowód, do czego doprowadził w tym światku brak lustracji.
Z wyjątkiem profesorów Mirosława Dakowskiego i Zdzisława Śloderbacha oraz tych naukowców, którzy anonimowo współpracują z zespołem Antoniego Macierewicza, cała reszta okazuje się zwykłą bandą tchórzy, karierowiczów i koniunkturalistów.
Wyniki opublikowane przez profesora Biniendę to przełom w badaniu przyczyn smoleńskiej katastrofy i to znamienne milczenie kłamców, którzy do tej pory ujadali nieustanie na wyścigi z Kremlem, nie jest na dłuższą metę żadnym wyjściem z sytuacji. Niestety dla nich, wieść poszła już w świat.
Czeka jeszcze na polskich specjalistów owa rzucona rękawica, o której pisałem.
Oto propozycja prof. Biniendy, prawdziwego naukowca niebojÄ…cego siÄ™ konfrontacji:
– „Możemy poÅ›wiÄ™cić jednÄ… z sesji omówieniu różnych modeli zderzenia na Siewiernym i przeprowadzić porównanie naszych wyników na niezależnym gruncie. Na oczach uznanych specjalistów, przy otwartej kurtynie”
MyÅ›lÄ™, że TVN24, powinien wydelegować na tÄ™ sesjÄ™ Osieckiego, KuczyÅ„skiego i Gruszczyka, a Tusk, „eksperta” Edmunda Klicha, ksywka „Jak walnęło to siÄ™ urwaÅ‚o”.
Pan profesor Binienda staÅ‚ siÄ™ bez wÄ…tpienia głównym sprawcÄ… „sensacyjnego” wydarzenia, jakie nagÅ‚aÅ›niajÄ… dzisiaj media.
Otóż niemal półtora roku od tragedii przedstawiciele strony polskiej bÄ™dÄ… badać wrak. MaÅ‚o tego. Podobno bÄ™dÄ… mogli zdjąć brezent i dokonać…uwaga…”dokumentacji fotograficznej”. Na wszystkie te czynnoÅ›ci majÄ… czas od poniedziaÅ‚ku 19 wrzeÅ›nia do czwartku 22 wrzeÅ›nia, czyli cztery dni.
To jest już kpina i obraza inteligencji nas wszystkich. Badania pozostałości TU-154M przez Polaków, zaczynają się dopiero po kilkunastu miesiącach od tragedii, na skutek zdemaskowania bezczelnych kłamstw i fałszowania dokumentacji oraz postawienia kłamców pod ścianą przez jednego niezależnego naukowca z USA.
Jeszcze cztery lata panoszenia się tej ekipy i staniemy się światowym pośmiewiskiem oraz popychadłem.
Wyjaśnienie tego, co stało się w Smoleńsku to nie tylko nasz obowiązek, ale i warunek odzyskania honoru i godności Polski oraz każdego z nas.
Niestety, najpierw niektórzy muszą w ogóle pojąć, że ktoś ich tego honoru i godności pozbawił.
I to chyba dla dzisiejszej Polski jest największym wyzwaniem i głównym problemem.
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (38/2011) |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia wrze¶nia 23 2011 20:25:01 ·
9 Komentarzy ·
202 CzytaÅ„ ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|