|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Pod wrak tylko w rosyjskim mikrobusie |
|
|
Dwaj funkcjonariusze Komitetu Śledczego najpierw spóźnili się, a potem zmienili plany naszych specjalistów. Zamierzali oni udać się do wraku Tu-154M swoim autobusem, w którym zabrali z Polski swój sprzęt. Okazało się, że nie mogą wjechać na teren lotniska własnym pojazdem - całej ekipie kazano wsiadać do rosyjskiego mikrobusu. Powód: rozbity tupolew leży na terenie wojskowym. Widać było, że naszych ekspertów nie bardzo to przekonywało. Chcieli rozpocząć prace jak najszybciej i mieć ze sobą całe przygotowane wyposażenie. Okazało się to nie do przyjęcia dla rosyjskich śledczych i prokuratorzy postanowili ustąpić, ale przez to samochód Komitetu musiał kilka razy kursować, żeby przywieźć spod hotelu potrzebne rzeczy.
Ostatecznie mikrobus dotarł około godz. 10.30 miejscowego czasu na plac w pobliżu lotniska, na którym znajduje się wrak tupolewa. W osobnym niewielkim hangarze, a w zasadzie baraku, złożono części wyposażenia pokładowego, fotele itp. Pracy Polaków przygląda się spora grupa rosyjskich cywilów i mundurowych. Oprócz wspomnianych oficerów śledczych są także wojskowi i funkcjonariusze ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych. Przyjechali kilkoma samochodami i cały czas czujnie obserwują, co robią nasi specjaliści. Poznajemy spotkaną dzień wcześniej mazdę z Moskwy, jest jeszcze kilka innych pojazdów. Nasi specjaliści chodzą wokół wraku, oglądają części samolotu, coś mierzą, fotografują. Na podstawie tych danych ma powstać komputerowy model rozpadu samolotu.
Podpułkownik Karol Kopczyk, który kieruje całą grupą, powiedział przed wyjazdem na teren Siewiernego, że celem badań będzie przede wszystkim wykrycie ewentualnych usterek technicznych samolotu, które mogłyby być przyczyną katastrofy. - Na chwilę obecną w naszym śledztwie nie znamy przyczyny katastrofy. Prowadzimy odrębne postępowanie. Nie jesteśmy związani ani ustaleniami Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ani raportem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego - oświadczył prokurator Kopczyk. Wrak i wszystkie związane z nim przedmioty są wciąż w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej i Polacy nie mogą ze Smoleńska niczego zabrać. Tak naprawdę oficjalnie ich misja odbywa się w ramach śledztwa rosyjskiego, a nasi prokuratorzy i eksperci zostali do niego dopuszczeni na zasadzie pomocy prawnej, i to po wielokrotnie ponawianych wnioskach oraz uzgodnieniach na szczeblu prokuratora generalnego Polski i przewodniczącego Komitetu Śledczego Rosji.
Uzależnienie od Komitetu Śledczego powoduje, że - jak dodał ppłk Kopczyk - protokół z czynności, "zgodnie z przepisami, zostanie sporządzony przez stronę rosyjską, natomiast same badania poszczególnych elementów będą wykonywane przez naszych biegłych z poszczególnych specjalizacji. Czynności te będą polegały na dokumentowaniu i mierzeniu. Możliwe są też inne czynności, które wskażą biegli w celu udokumentowania stanu wraku w takim zakresie, jaki będzie potrzebny biegłym do wydania opinii i odpowiedzi na postawione im pytania o przyczyny i przebieg katastrofy". Zdaniem Kopczyka, taki sposób procedowania stanowi pełnowartościowy sposób pozyskiwania dowodów dla polskiego śledztwa.
Ograniczenie swobody prowadzenia czynności śledczych dotyczy nawet próbek, dlatego technicy z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji będą mogli wykonać stosowne ekspertyzy jedynie na miejscu, do czego - jak twierdzą - są przygotowani. Z drugiej strony, nie jest to podstawowy cel ich pobytu. - Nie będą to badania chemiczne, lecz oględziny i pomiary - zaznaczył Kopczyk. Jeżeli pojawi się taka potrzeba, to strona polska będzie musiała wystąpić z kolejnym wnioskiem o pomoc prawną. Jest to związane z tym, że dopiero w trakcie oględzin eksperci mogą stwierdzić, jakie ewentualnie dodatkowe badania powinny zostać wykonane w kraju. Pytani przez dziennikarzy rosyjscy śledczy zdecydowanie odmówili prośbom o możliwość zobaczenia wraku z bliska przez przedstawicieli mediów.
Pięciu polskich specjalistów lotniczych to przede wszystkim badacze związani z Instytutem Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie, wśród nich jego dyrektor płk rez. dr hab. inż. Ryszard Szczepanik. Prokuratura postanowiła skorzystać z pomocy osób, które nie miały związku z badaniami komisji ministra Jerzego Millera. Gdy eksperci opuszczali hotel, nieśli ze sobą całe tomy dokumentacji i schematów samolotu Tu-154M. Prokurator Kopczyk zwrócił uwagę, że są to doświadczeni badacze katastrof i doskonale wiedzą, "jak powinny wyglądać poszczególne elementy i jak rozpoznać wszelkiego rodzaju uszkodzenia".
Wczorajszy dzień został poświęcony na ogólne zapoznanie się ze stanem wraku oraz elementów wyposażenia pokładowego przechowywanych na Siewiernym. Ponieważ jest po dwóch polskich prokuratorów i rosyjskich oficerów śledczych, prace były wykonywane w dwóch grupach. Biegli mają teraz wytypować elementy do dalszych szczegółowych oględzin i przygotować plan działań na następne dni. Prace zakończyły się późnym wieczorem, już po zmroku. - Wykonaliśmy całość założonej czynności procesowej, to znaczy została wykonana dokumentacja przy pomocy aparatu sferycznego. Udokumentowaliśmy cały wrak znajdujący się na terenie lotniska. Można stwierdzić, że jesteśmy usatysfakcjonowani tym dniem pracy. W dniu jutrzejszym planujemy jeszcze poszczególne elementy wskazane przez biegłych utrwalić przy pomocy tego samego urządzenia, jak również przejść do zasadniczych oględzin poszczególnych elementów wskazywanych przez biegłych - powiedział po powrocie z lotniska ppłk Kopczyk. Dowiedzieliśmy się od niego, że jeszcze nie da się określić dokładnie, ile potrwają badania wraku. Pytany o stan wraku stwierdził, że sam "nie widzi rdzy czy jakichś śladów". - Biegli dopiero muszą się zaznajomić z poszczególnymi elementami, agregatami, żeby móc wysnuć jakiekolwiek wnioski - tłumaczył prokurator. Polscy prokuratorzy nie rozmawiali z Rosjanami o przyszłym zwrocie samolotu. Według dotychczasowych ustaleń będzie on oddany po prawomocnym zakończeniu rosyjskiego postępowania. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi.
Piotr Falkowski, Smoleńsk
PS. Prokuratura postanowiła skorzystać z pomocy ekspertów, którzy nie mieli żadnych związków z badaniami komisji ministra Jerzego Millera |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia wrze¶nia 24 2011 07:26:57 ·
9 Komentarzy ·
213 CzytaÅ„ ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|