|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
W przededniu pasma sukcesów |
|
|
Na razie jednak w czerepie niemieckiego owczarka Franciszka Timmermansa buzują gersdorfiny, od czego zarówno on, jak i zmobilizowani przez BND folksdojcze, których w naszym nieszczęśliwym kraju stare kiejkuty zgrupowały aż w 120 tak zwanych "organizacjach pozarządowych", dostają nie tylko orgazmu, ale nawet - małpiego rozumu. Te ostatnie objawy dotknęły zwłaszcza "drogiego Bolesława", czyli Kukuńka ("Ti - serce wielkie, glowa slaba" - perswadował arabskiemu terroryście Alemu Khadafowi chiński agent Czang Wu Fu w nieśmiertelnym poemacie "Bania w Paryżu"), który zaczął się odgrażać, że przyjedzie bronić Sądu Najwyższego z bronią w ręku, bo ma "pozwolenie na broń".
Policja, zamiast przez prowokatorów utwierdzić go w tym zamiarze, a potem – zastrzelić w czasie próby ucieczki - bo gdyby Kukuniek spotkał się ze zdecydowaniem, to z pewnością próbowałby ucieczki - dzięki czemu z naszego mniej wartościowego narodu tubylczego zmyta zostałaby przynajmniej jedna tłusta plama - "rozważa" odebranie mu tego pozwolenia. W ten sposób daleko nie zajedziemy tym bardziej, że gersdorfiny, które najwyraźniej przybierają postać jakiejś epidemii, buzują też w mózgownicach propagatorek dzieciobójstwa, demonstrujących przed Sejmem w obronie "praw reprodukcyjnych". Wśród nich dokazuje zwłaszcza pani Barbara Nowacka, będąca żywym dowodem, że są sytuacje, gdy dzieciobójstwo nie tylko powinno być dopuszczalne, ale nawet - zalecane.
Niestety sprzeciwia się temu Episkopat, co w pani Barbarze i jej tak zwanych "siostrach" wzbudza wściekłość. Jakże w tej sytuacji nie przyznać racji chińskiemu agentowi Czang Wu Fu, który swoją perswazję: "Ti - serce wielkie, glowa slaba", mógłby skierować nie tylko do Kukuńka, w swoim czasie - dla większego szyderstwa z Polaków - wystruganego przez stare kiejkuty na "mędrca Europy", gdzie nawet on jednak czuł się nieswojo, ale również - w stosunku do "sióstr", w rodzaju rozłożystej, niczym stara grusza, pani Lempart, czy choćby pani Nowackiej, o której ludzie... no, mniejsza z tym. Jeszcze tego brakowało, żebyśmy tu powtarzali, co ludzie mówią! Ludziom, jak wiadomo, zwyczajność nie wystarcza, podobnie jak Imperatorowej Katarzynie "rogi huzarskie" i pragną jakiejś odmiany. Z tego rodzą się rozmaite plotki, jakoby przewielebne duchowieństwo walcząc z dzieciobójstwem, nie działało bezinteresownie. Nietrudno się domyślić, że nie ma w tym ani słowa prawdy, podobnie jak w fałszywych pogłoskach o Zygmuncie Wasilewskim. Tymczasem - jak zaświadcza poeta - "za ten grzech ojczyznę biedną ogień spaliłby niebieski, gdyby nie to, że jej strzeże anioł - Zygmunt Wasilewski. On tu jeden trzyma fason ponad Żydów podłą zgrają i on jeden nie jest mason, chociaż... czego nie gadają!" Dzisiaj mało kto wie, kim był Zygmunt Wasilewski, tedy wyjaśniam, że był porządnym endekiem, nie z tych, którym odgrywanie prawicy nakazali oficerowie prowadzący, tylko prawdziwym, to znaczy - z tych "starych", co to byli gospodarczymi liberałami, a nie pobożnymi bolszewikami.
Ale co tam przypominać o Zygmuncie Wasilewskim, kiedy dzisiaj jakikolwiek "fason" wobec "Żydów podłej zgrai", popadł w małoduszne zapomnienie, czego dowodem jest potężny kryzys przywództwa, który rząd pana premiera Morawieckiego, przy wydatnej pomocy klakierów, właśnie przekuwa w sukces i dywersyjny projekt pani Godek spuszcza z wodą do "podkomisji"? Jak to wypsnęło się Kukuńkowi? "Oni udawali władzę, a my - opozycję"! Kto wie, czy to nie dzięki temu - jak powiadają Rosjanie - "wsie wsiem dawolny"?
Wszystko to być może, ale nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej. Oto Gazeta Wyborcza w toku "dziennikarskiego śledztwa" ustaliła, że "rząd ukrywa konserwy z mięsa świń zagrożonych afrykańskim pomorem". Ładny interes! Okazuje się, że rząd nie tylko dławi demokrację, nie tylko narusza praworządność i naraża panią Małgorzatę Gersdorf na utratę alimentów, z których już tyle sobie uzbierała, ale w dodatku z mięsa świń "zagrożonych afrykańskim pomorem" robi "konserwy", a dopełniając miary swoich nieprawości - je "ukrywa"!
A powiedzmy sobie otwarcie i szczerze - które świnie nie są "zagrożone afrykańskim pomorem"? Zagrożone są chyba wszystkie - oczywiście z wyjątkiem świń koszernych, bo te odporne są nie tylko na pomory "afrykańskie", ale i wszystkie inne. Najciemniej jest pod latarnią, więc zastanówmy się, gdzie rząd mógłby ukrywać takie konserwy? A gdzieżby indziej, jeśli nie w redakcyjnym bufecie Gazety Wyborczej? Jednak co jeden człowiek chciałby ukryć, to drugi odkryje, zwłaszcza - dziennikarze Gazety Wyborczej, co to mają specjalnego nosa, zwłaszcza do konserw z mięsa świń "zagrożonych". Ale to wszystko drobiazg w porównaniu do konsekwencji tego odkrycia.
Nietrudno się domyślić, że w takiej sytuacji rząd nie tylko będzie musiał zaprzestać produkowania nowych konserw z mięsa świń "zagrożonych afrykańskim pomorem", nie tylko ujawnić wszystkie konserwy dotychczas ukrywane, ale również - poddać je holokaustowi, bo w przeciwnym razie uwolnione ze skorodowanych puszek bakcyle latałyby po Polsce jak chrabąszcze, do czego oczywiście dopuścić nie można, zwłaszcza w przeddzień spodziewanej realizacji żydowskich roszczeń majątkowych. Takie bakcyle mogłyby bowiem zdziesiątkować populację mniej wartościowego narodu tubylczego, co już samo w sobie mogłoby pociągnąć za sobą trudne do odrobienia straty, bo wskutek tego zmniejszyłaby się i to wydatnie, liczba potencjalnych kredytobiorców, ale również zagrozić jerozolimskiej szlachcie, bo bakcyle, jak to bakcyle - obca jest im wszelka dystynkcja i dlatego nawet źli "naziści" odczuwali taki respekt przed tyfusem plamistym.
Żeby tedy nie walczyć z wiatrakami, to znaczy - ze skutkami - trzeba zlikwidować przyczyny, a właściwie jedną przyczynę w postaci hodowli trzody chlewnej. Kiedy już ostatnia świnia zostanie przykładnie zutylizowana, a mniej wartościowy naród tubylczy przejdzie na paszę ze smakołyków z kryla i najwyżej w niedziele i dni świąteczne, dzięki przydziałom kartkowym, będzie mógł zakosztować "woł-ciel z kością", to nie tylko niebezpieczeństwo zarazy zostanie zażegnane, ale i masy będą mogły odżywiać się zdrowiej, dzięki czemu Polska znowu będzie rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej - jak za Gierka.
Stanisław Michalkiewicz |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 11 2018 07:13:24 ·
9 Komentarzy ·
88 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|