Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Platforma partiÄ… obciachu

W dzisiejszym świecie ma jeszcze sens prowadzenie poważnej, merytorycznej kampanii wyborczej?
- Narzucanie tematów dyskursu w gazetach czy telewizji jak najbardziej ma sens. Rząd Donalda Tuska postrzegany jest jako "zabawowy". W obecnych czasach pojawia się jednak popyt na poważnych polityków. Pobawiliśmy się, pogrillowaliśmy, było miło, ale teraz stoją przed nami trudne wyzwania, bo idzie kryzys. Jednocześnie są nowe szanse, np. odkryte zostały na terenie Polski złoża gazu łupkowego, dzięki któremu możemy stać się drugą Norwegią - pod warunkiem jednak, że ktoś się tym poważnie zajmie. Ekipa Platformy Obywatelskiej nie daje takiej pewności.

Bo porzuciła uprawianie prawdziwej polityki, zastępując działania na rzecz dobra wspólnego zabiegami PR-owymi?
- Platforma niewątpliwie była i jest mocna w szybkich akcjach PR-owskich, czyli tak zwanych spinach. Posługuje się na przykład zabiegami skupiania opinii publicznej na wybranych zagadnieniach - bardzo często leżących daleko od prawdziwych problemów. Platforma jest w tym sprawna. Ułatwia jej to także poparcie - chociaż już nie bezwarunkowe - głównych mediów. Spin na szeroką skalę to choćby walka z kibicami. Przykładem drobniejszego spinu może być z kolei otwarcie trzykilometrowego odcinka autostrady. Małym dziełem sztuki PR-owskiej było niby-otwarcie Stadionu Narodowego, który... nie został jeszcze otwarty. Odbyła się iluminacja stadionu połączona z ogromną imprezą. Stadion nie jest gotowy. Można tam pojechać i samemu się o tym przekonać. Jest otoczony parkanem, a na jego terenie prowadzone są prace budowlane. Zorganizowano jednak imprezę będącą surogatem prawdziwej ceremonii otwarcia. Uczestniczyło w niej wielu ludzi, relacje ukazały się w mediach. Z punktu widzenia całej kampanii wyborczej jest to drobiazg, niemniej jednak był to dość sprawnie przeprowadzony spin. "Drobiazg" ten był jednak dość kosztowny - impreza musiała pochłonąć co najmniej kilkaset tysięcy złotych. Jej celem było wywołanie w Warszawie jednodniowej, przelotnej ekscytacji. Sam pomysł otwarcia czegoś, co nie jest jeszcze otwarte, jest - muszę przyznać - dość błyskotliwy. W tego rodzaju działaniach - rzucaniu haseł czy organizowaniu spinów - Platforma jest dobra.

Jakie inne zabiegi majÄ…ce na celu poprawienie wizerunku stosuje jeszcze Platforma?
- Jest to na przykład tzw. framing. Polega on na takim "obramowaniu" tematu, aby nadać mu odpowiedni kontekst. Na przykład, choć nie jest to sprawka PO, ale dobrze ilustruje mechanizmy, "sprawa "Nergala" = problem wolności słowa". Dzięki zabiegowi framingu sugerujemy, że ktoś, kto protestuje przeciwko "Nergalowi", opowiada się przeciwko pluralizmowi. Platforma sprawnie posługuje się zabiegami PR-owymi, może jej to jednak nie wystarczyć do wygrania wyborów. Partia rządząca znajduje się w trudnej sytuacji - Polska została rozkopana, terminy wykonania poszczególnych prac coraz bardziej przesuwają się w czasie, a rozmaite działania rządzącej koalicji są powszechnie oceniane jako złe. Można tu wymienić podpisanie umowy gazowej z Rosją czy wizytę funkcjonariuszy ABW o szóstej rano u chłopaka, który prowadził stronę antykomor.pl. Pociągi jeżdżą dwie godziny dłużej niż kiedyś, a cztery godziny dłużej, niż powinny. Zła jest także nasza ogólna sytuacja gospodarcza. Ludzie nie mają pracy, a pamiętają przecież, że za premiera Jarosława Kaczyńskiego ta praca jednak była. Platforma wymyśliła pewien taktyczny zabieg, to znaczy obrała strategię pt. "Pozwólcie nam dokończyć".

To właśnie znaczy hasło wyborcze: "Polska w budowie"?
- W sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie rząd, trudno byłoby wymyślić coś lepszego. Nawet i to jednak może okazać się niewystarczające, aby wygrać wybory. Niczego jednak nie da się przewidzieć z całą pewnością. Wybory odbędą się za dwa tygodnie. Cztery lata temu trzy tygodnie przed wyborami PiS było pewne zwycięstwa. Tamte wybory jednak przegrało, mimo że zdobyło milion głosów więcej niż w zwycięskich wyborach w 2005 roku.

Budowanie przez PlatformÄ™ poparcia przez "straszenie PiS-em" odnosi jeszcze skutek?
- To już nie działa. Straszenie może działać na pewne wąskie grupy - starych komunistów czy twardy elektorat Platformy. Ci jednak tak czy inaczej pójdą do wyborów i przekonywać ich do tego nie trzeba. Pozostaje jeszcze środowisko lewackie, które jednak zagłosuje raczej na Palikota. Młodzi ludzie są zdegustowani Platformą.

Platforma staje siÄ™ zatem partiÄ… "obciachowÄ…"?
- Odium "obciachu" w coraz mniejszym stopniu dotyczy PiS. Możliwe, że wśród młodych ludzi pokutuje jeszcze taki wizerunek tej partii, ale na pewno już nie w takim stopniu jak kiedyś. To PO staje się "obciachowa". Jest to partia, która "zrobiła z gęby cholewę". Ludzie pamiętają obietnice składane przez członków Platformy Obywatelskiej. Porównują je z tym, co widzą, i czują jaskrawy dysonans. PiS przestało być "partią obciachu" także wśród tzw. yuppies. Pamiętają oni, jak kształtował się deficyt budżetowy i który rząd obniżył podatki. To są konkrety.

Rząd jednak nie ma ochoty na wzięcie odpowiedzialności za niewywiązanie się ze swoich obietnic. Najpierw przeszkadzało w tym PiS, a obecnie światowy kryzys.
- Donald Tusk obrał linię obrony pod hasłem: "Nic nie mogę". Prezes Jarosław Kaczyński ostatnio nawet nazwał autobus, którym premier jeździ po Polsce, "nic-nie-mogę-busem". Mówienie o tym, że szef rządu nic nie może, jest jednak dość niewiarygodne. Po pierwsze, jakąś władzę jednak posiada. Po drugie, komu potrzebny jest premier, który nic nie może? Ludzie nie szanują miękkich polityków. Cenią Jarosława Kaczyńskiego, który czasem potrafi być "niefajny", ale niewątpliwie jest twardszym politykiem niż Donald Tusk. Obecnie gra toczy się na przykład w kwestiach dotyczących polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Wiedza naszego społeczeństwa na ten temat jest co prawda bardzo uproszczona i polega na skojarzeniu "Rosja zakręci nam kurek albo podniesie ceny", ale w istocie do tego właśnie sprowadza się problem.

Niewygodne dla rządu tematy często są jednak przemilczane przez główne media, za to zaprzyjaźnione z rządem. Zna Pan na pewno hasło: "Nieprawdą jest, że Platforma Obywatelska jest partią bez programu - ma nawet kilka programów: TVP, TVN, Polsat...". Dostęp poszczególnych partii do mediów jest obecnie aż tak jaskrawo nierówny?
- Na pewno w mniejszym stopniu niż kiedyś. Ludzie potrafią jednak wyciągać wnioski - jeżeli nawet nie świadomie, to odruchowo odwracają się od jednostronnych przekazów medialnych. Media głównego nurtu już nie kochają Platformy bezwarunkowo. Poza tym nastąpił ostatnio wysyp mediów mających krytyczny stosunek do rządu. Istniejące do tej pory media zajmowały na ogół nisze. Teraz się to zmienia. Pluralizm mediów jest większy niż cztery lata temu. Trzeba pamiętać także o internecie.

Ostatnio w sieci pojawił się spot wyborczy PiS zatytułowany "Yes, we can´t". Podsumowuje on lapidarnie lata rządów Platformy Obywatelskiej. Czy internet może odegrać szczególną rolę w tegorocznej kampanii wyborczej?
- Tego rodzaju prześmiewcze spoty są zasadniczo dobrym narzędziem. Posługują się nim zresztą wszyscy. Spoty internetowe nie przeważą jednak szali w kampanii wyborczej. Internet wcale nie jest tak skutecznym narzędziem, jak można by sądzić. Jego atutem jest niewątpliwie powszechna dostępność i błyskawiczny obieg informacji. Jest to jednak medium dosyć płytkie. Bardziej opiniotwórczą rolę pełni telewizja czy prasa drukowana. Walka wyborcza w internecie ma mimo to swoje znaczenie, zwłaszcza jeżeli chodzi o pozyskanie głosów młodych ludzi. Młodzież spędza przed komputerami dużo czasu. Podejmuje poza tym pochopne decyzje oparte na płytkich informacjach, jakich dostarcza im surfowanie w sieci. Internet jest też dobrym narzędziem do stosowania czarnego PR. Przekazy negatywne mają tendencję do szybkiego rozprzestrzeniania się. Kto będzie się zajmował rozsyłaniem filmików, w których jakaś partia będzie opowiadała o tym, co jej się udało, i zapewniała, że uda jej się jeszcze więcej? Poza zwolennikami tej partii nikt nie będzie miał na to ochoty. Złośliwe filmiki krytykujące takie czy inne działania rządu czy opozycji rozprzestrzeniają się natomiast błyskawicznie.

W sieci przestało już być "modne" wyśmiewanie Jarosława Kaczyńskiego. Zaczęto natomiast śmiać się z członków rządu i z prezydenta.
- Jest to bardzo wyraźnie widoczne. Pan premier zresztą sam się tutaj "podkłada". "Wahadło obciachu" przechyla się w stronę rządu.

"Gospodarskie wizyty" premiera w terenie coraz bardziej przypominają podobne wyreżyserowane spektakle, jakie część polskiego społeczeństwa pamięta z epoki Gierka. Tusk ma szansę przekonać do siebie wyborców, jeżdżąc po Polsce "tuskobusem"?
- Objazd premiera po Polsce od strony PR-owej nie jest złym zabiegiem. Platforma powinna ruszyć w teren już dawno. Jest to jednak dzisiaj pomysł spóźniony i ryzykowny. Ludzie są na ogół na Tuska źli. Poza tym zawsze gdzieś może się pojawić grupa kibiców z antyrządowymi transparentami. Takie objazdy były zawsze siłą PiS. Świętej pamięci panu premierowi Przemysławowi Gosiewskiemu nie było szkoda czasu na to, żeby w Bodzentynie mówić do dwudziestu osób. Potrafił w ciągu jednego dnia przemawiać w ośmiu miejscach. Inaczej Platforma: mam wrażenie, że wyrobiła sobie markę partii oderwanej od ludzi. Obecnie stara się ten wizerunek zmienić i stąd zapewne wziął się pomysł zorganizowania objazdu premiera po Polsce. W tym roku efekt tego rodzaju kampanii bezpośredniej jest jednak mocno niepewny.

PiS niewiele miejsca w kampanii wyborczej poświęca tematowi tragedii smoleńskiej. Czy słusznie?
- Tak. Nie jestem zwolennikiem przemilczania tego tematu, ale kampania wyborcza powinna być wielowymiarowa. Ludzie chcą czuć, że ich problemy są ważne dla tego, kto zamierza rządzić krajem. Oczywiście - nie podoba im się to, że katastrofa nie została wyjaśniona. Badania pokazują, że polskie społeczeństwo nie ma poczucia, iż poznaliśmy przyczyny katastrofy. Wszyscy wiedzą, że śledztwo nie było prowadzone w taki sposób, jak powinno. Przeciętnego obywatela interesuje jednak przede wszystkim to, że nie ma pracy. Ludzie są zdenerwowani tym, że nie jeżdżą pociągi, że np. miejscowa sitwa staje na przeszkodzie w rozwoju przedsiębiorczości. PiS prezentuje w tej chwili swój pozytywny program, pokazuje, że nie jest partią monotematyczną. W tym sensie odejście w kampanii od tematu katastrofy jest dobre. Nie jest to jednak odejście całkowite - do Sejmu kandydują przecież wdowy smoleńskie. Jest to z kolei komunikat dla "twardego elektoratu". Mówi on, iż temat katastrofy nie zostanie porzucony.

Główna partia opozycyjna używa w swoim przekazie do wyborców jakichś technik PR-owych?
- Podejmuje wiele prób wywoływania dyskusji na określone tematy. W Centrum Programowym PiS bardzo często odbywają się konferencje. Prawo i Sprawiedliwość postawiło w tej kampanii także na nadanie priorytetu tematom gospodarczym. To dobry zabieg, ponieważ wszyscy wiedzą, że sytuacja finansowa Polski wciąż się pogarsza. Nie staliśmy się "zieloną wyspą".

Pojawienie się na listach wyborczych PiS młodych i atrakcyjnych kobiet zostało skrytykowane przez główne media jako "wykorzystywanie kobiet pod przykrywką wartości konserwatywnych". Kandydatki zostały nazwane "paprotkami PiS" bądź "aniołkami Kaczyńskiego". Z czego, Pana zdaniem, wynika taka próba ich zdeprecjonowania?
- Umieszczenie na listach do Sejmu tych kandydatek było bardzo dobrym pomysłem. "Odmładzają" one wizerunek PiS. Nie są to żadne "paprotki", tylko kobiety od dawna pracujące społecznie czy działające w sferze publicznej. Na przykład pani w czerwonym zdążyła już być wojewodą. Przeciwnicy PiS są wobec nich bezradni, nie potrafią przedstawić ich w złym świetle, a trzeba pamiętać, że partia ta z różnych względów była zwykle dość podatna na ośmieszanie. Gdyby rzeczywiście były to "paprotki", z ich ośmieszeniem nie byłoby żadnego problemu. Są to jednak dziewczyny mające coś do powiedzenia. Wątek "młodzieżowy" w PiS dopiero się rozwija. Postawienie na młodzież jest bardzo dobrym pomysłem. Nie jest ono sztucznym zabiegiem - młodzi ludzie odwracają się od Platformy.

Profesor Ireneusz Krzemiński twierdzi, że młodzi ludzie popierają PiS, ponieważ "nie pamiętają rządów tej partii".
- Jest to gruba manipulacja. Sugeruje ona, że rządy PiS były w Polsce epoką terroru. A tymczasem nikt z ABW nie odwiedzał wtedy młodzieży o szóstej rano ani nie zakazywał wywieszania na stadionach polskich flag. Profesor Krzemiński oparł swoją tezę na założeniu, które jest właściwie nieweryfikowalne. A nawet gdyby było prawdziwe, to nie oznacza jeszcze, że można z niego wyciągnąć taki wniosek, jaki wyciągnął pan profesor. Poza tym dużo bardziej prawdopodobne jest to, iż młodzież będzie głosować na PiS nie dlatego, że nie pamięta jego rządów, ale dlatego, że pamięta rządy Platformy Obywatelskiej.

O głosy młodych ludzi walczy także SLD. Jak ocenia Pan jego kampanię?
- Bardzo słabo. Nie wiadomo, o co im właściwie chodzi, w którym kierunku zamierza iść ta partia - w stronę starej czy nowej lewicy. Nowa lewica może być modna, natomiast nie ma na nią niemal żadnego zapotrzebowania społecznego. Nie ma ona w Polsce ani starego, ani nowego elektoratu. Zresztą ludzie skłonni poprzeć nową lewicę zagłosują na partię Palikota, a nie na SLD. Starą lewicą, czyli na przykład wielkoprzemysłowymi robotnikami, Sojusz się nie zajmuje. A tymczasem to oni są grupą prawdziwie "wykluczoną". Za "wykluczonych" SLD woli jednak uważać raczej pracujących w mediach bogatych gejów z wielkich miast -a jednocześnie daje ich sobie zabrać Palikotowi.

SLD stał się zatem partią mało wyrazistą?
- Tak, a na dodatek w środowisku tym coraz wyraźniej widać kłótnie. Nie jesteśmy świadkami takich konfliktów ani w PiS, ani w Platformie. PiS się skonsolidowało, ponieważ jest partią mającą szansę na zwycięstwo. Rozłamowcy, czyli PJN, odpadli wcześniej. Ci, którzy mieliby ochotę się odłączyć, widzą na ich przykładzie, co może ich spotkać. I nie będzie to wizyta CBA czy ABW, tylko po prostu marginalizacja. Jeśli PJN otrzyma w tych wyborach 3 proc. głosów, będzie to ogromny sukces. I chyba na to właśnie nastawiają się członkowie tej partii. W PiS widać natomiast wyraźnie, że Jarosław Kaczyński jeszcze raz prowadzi ludzi do boju. Wizja sukcesu niewątpliwie cementuje partię. Platforma także trzyma wspólny front - nawet jeśli pojawiają się w niej konflikty, o czym czasem donoszą media, kierownictwo partii umie utrzymać ją w ryzach. Politycy SLD natomiast wyraźnie się kłócą. Nie widać tam żadnego celu strategicznego. Przywództwo jest żadne. Brak na tę kampanię pomysłu.

Najnowsze okładki trzech tygodników liberalno-lewicowych jawnie obrażają uczucia chrześcijan. To przypadek, że pojawiają się dokładnie w tym samym czasie, w dodatku w okresie kampanii wyborczej? Na prymitywnym antyklerykalizmie można zdobyć głosy wyborców?
- Może na tym zyskać najwyżej Palikot i możliwe, że on to w jakiś sposób inspiruje. Główni gracze polityczni tego nie prowokują. Platformie ani SLD tego rodzaju zabiegi wcale nie są na rękę.
 
Dodane przez prakseda dnia wrze¶nia 24 2011 07:32:54 · 9 Komentarzy · 207 CzytaÅ„ · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
GratulujÄ™ strony i oczekujÄ™ aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.