Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
MY I ONI. OBOWIÄ„ZEK
Dychotomia My - Oni jest w życiu niezbędna. Organizuje i porządkuje nasz świat, pozwala odnaleźć grupową tożsamość, wydobyć się z nieokreśloności
Bez Oni, nie byłoby My.
Poczucie odrębności wyznacza granice tego, kim jesteśmy, do jakiego kręgu kultury należymy, co identyfikujemy jako nasze.
Wskazanie wrogów, nazwanie obcych - pełni ważną funkcję i buduje grupową solidarność. Jest konieczne, by świat stał się uporządkowaną rzeczywistością, a nie chaosem przypadkowych, nienazwanych relacji.
Dlatego Oni boją się podziałów.
Boją - szczególnie, gdy prowadzą do budowania narodu, gdy identyfikują nas wokół wartości godnych miana Polaka.
Dlatego nie pozwolili nam dobić komuny, czyniąc z tego zaniechania największą winę mojego pokolenia. Choć od dwóch dziesięcioleci dzielą nas sami, według mętnych kryteriów własnego interesu, boją się, gdy my dokonujemy wyboru i wprowadzamy kategorię niedostępną dla ich mentalności.
Dziś doprowadzili nas do muru, poza którym nie ma drogi. Dzieląc nas nienawiścią do człowieka prawego, drwiąc z naszych wartości i marzeń.
Postawili nas pod murem obojętności na zło, przyzwolenia na rządy miernot i kanalii, wymagając zgody dla rzeczy niegodnych i fałszywych.
Ale i tego było im mało. Gdy pod ciężarem ich nienawiści zginął mój Prezydent, zażądali od nas milczenia, wezwali do "pojednania" i narodowej amnezji. W imię lęku przed katem. Zniewolenie każąc nazywać "pragmatyzmem", kłamstwo - "polityką pojednania", a zdradę - "racją stanu".
W obronie zafajdanych życiorysów i marnych interesów, narzucają nam semantyczne oszustwo i żądają odstąpienia od nazywania rzeczy po imieniu. Chcą dialektyki, w której prawa oprawcy mierzy się zdolnością do deptania grobów ofiar.
Historia nie znosi idiotów i błędów popełnianych ponownie. Doświadcza, lecz uczy.
Dla tych, którzy ją ignorują - bywa bezlitosna i spycha ich w otchłań zapomnienia.
Dlatego podział na My i Oni jest dziś konieczny. Nasz gniew jest konieczny. I nasz sprzeciw. Nie okazaliśmy go, gdy był na to czas. Gdy żył nasz Prezydent i mieliśmy wokół ludzi na miarę wolnej Polski.
Nie okazaliÅ›my go wczeÅ›niej, gdy Książę Poetów wykrzyczaÅ‚ nam, że „naród dostaÅ‚ w pysk, napluto na niego, na wszystkie jego marzenia."
Milczeliśmy tak długo, aż wina za smoleńską tragedię naznaczyła wszystkich i zatarła granice dobra i zła.
"Dusza polska jest chora, to prawda. [...] Głównym symptomem tej choroby jest wszak przekonanie, że nic od nas nie zależy, bo wszystkie ważniejsze role rozdano. To jest mentalność człowieka zniewolonego. [...] Najważniejsze, żeby zobaczyć tę polską niemoc i się wkurzyć. Im więcej ludzi to zobaczy i się wkurzy, tym większa szansa, że coś się zmieni. Kiedyś widziałem w filmie taką scenę: mężczyzna otwiera okno w środku nocy i krzyczy, że ma już dość i tak dalej być nie może. Po jakimś czasie zaczynają tak się zachowywać inni i powstaje reakcja zbiorowa. Może to jest jakiś pomysł?" - pytał przed laty prof. Ryszard Legutko.
Trzeba się wreszcie wkurzyć i nie powtarzać bredni o naszej jedności. Trzeba się wkurzyć, by nie usypiać Polaków opowieściami, jak wspaniałym są społeczeństwem i jak zjednoczyli się w obliczu tragedii.
Trzeba się wkurzyć, by zamknąć drogę do kolejnej kampanii nienawiści. To, co chcą z nami zrobić Oni, wymaga otwarcia okien i krzyku w środku nocy.
Wymaga wyznaczenia jawnej, nieprzekraczalnej granicy - wobec retoryki rozmywania odpowiedzialności, wobec pokusy relatywizowania postaw.
Wymaga wreszcie, by słowa i wybory były wyrażane według jasnych kryteriów dobra i zła, bez światłocienia, który jest mową oszustów.
Jeśli ten podział nie nastąpi, będziemy skazani na "Polskę Ketmanów", którzy usprawiedliwią każde łajdactwo i z zaprzeczenia rzeczom niezaprzeczalnym uczynią wspólną normę.
To Oni - "światli naprawiacze świata", tchórzliwi konformiści, bufoni, karierowicze i pospolite kanalie, stworzyli przestrzeń własnej miernoty, nieistniejące "państwo Ketmana", w którym próbują dyktować fałszywą wersję zdarzeń, pisaną językiem łgarzy.
W świecie, który wznoszą - ich zaprzaństwo ma znieść wszelkie granice, zatrzeć hierarchie i zniszczyć normy.
Ma przeczyć istnieniu naturalnego porządku, w którym wybór (choćby i polityczny) dokonuje się zawsze w kategoriach dobra i zła.
Nie wolno do tego dopuścić, ponieważ "państwo Ketmanów" zabija nadzieję i niszczy prawdę o rzeczywistości, drwiąc z ludzi zdolnych udźwignąć jej ciężar.
Nie wolno, bo takie państwo jest śmiertelnym wrogiem człowieka, wszystkiego, co w nas słabe i potężne, co czyni nas wolnymi i pozwala się zmierzyć z wyzwaniem. Nawet wówczas, gdy przygniata nas ciężar tragedii.
My i Oni - to podział dziś konieczny.
Kto boi się takiej dychotomii, niech zostanie w "Polsce Ketmanów".
Ten podział jest konieczny, by stworzyć nową Polskę.

Maj - 2010


Ten tekst powstał przed ośmioma laty, gdy zamach smoleński obnażył przepaść dychotomii My-Oni i ukazał podziały, o których milczą "elity" tego państwa i nie chcą wiedzieć nasi rodacy.
Tych podziałów nie tworzyły "kwestie polityczne", nie wyznaczył ich "światopogląd" ani różnice w ocenie spraw polskich. Są konsekwencją półwiecza okupacji sowieckiej i trzech dekad sukcesji komunistycznej, pod nazwą III RP. Są efektem zainfekowania polskości obcym tworem komunizmu i narzucenia nam fałszywej wspólnoty z Obcymi.
Wynikają ze "skazy pierworodnej" okresu instalowania okupacji sowieckiej, gdy zgraję degeneratów i zdrajców przywiezionych tu na ruskich czołgach, kazano uznawać za przedstawicieli państwa polskiego i obdarzono nienależnym mianem Polaków. Odtąd przyjęcie fałszywej normy - jakoby Polakiem był ten, kto urodził się na terytorium naszego kraju i posiada tzw. obywatelstwo, determinuje oceny dotyczące polskości.
Jeśli po zamachu smoleńskim, nie udało się obalić "państwa ketmanów", ogromne zasługi w tym procederze mają ludzie mieniący się dziś "prawicą" i "narodową reprezentacją".
Ci ludzie - wzorem szalbierzy z lat PRL-u, nawołują nas do zabójczej "zgody narodowej", każą "zapominać i wybaczać", a wzywając do respektowania "praw opozycji" i budowania wspólnoty z apatrydami, niszczą tożsamość narodową i skazują nas na zatracenie.
Fałszywa retoryka "jednania ponad podziałami" i poszukiwania "kompromisów" z Obcymi, zniszczyła w nas dumę z polskości i sprawiła, że ograniczamy się do małych, żałosnych aspiracji - w rodzaju "bycia w UE", praktykowania "przyjacielskich relacji" lub wiary w partyjne "mechanizmy demokracji".
Jeśli są dziś tacy, którzy nadal nie potrafią zrozumieć haniebnych zachowań tzw."opozycji", jeśli nadal epatuje się nas antypolską retoryką tych środowisk, szokuje ich zaprzaństwem i dowodami obcości - to tylko dlatego, że obecne państwo, z jego partiami, mediami i instytucjami historycznymi, odrzuca elementarną dychotomię My i Oni i fałszuje obraz sukcesji komunistycznej.
Dekady "oswajania" z komunizmem, a dziś - budowania "wspólnoty" z jego bękartami, zatarły zdolność takiego postrzegania rzeczy i to, co było naturalne dla naszych przodków i decydowało o zachowaniu tożsamości narodowej, stało się dziedzictwem dawno utraconym.
Świadomość, że czyny popełnione przez sukcesorów komuny wykluczają z polskiej wspólnoty i są wymierzone w naszą tradycję i interes narodowy - jest obca większości Polaków.
Obca dlatego, że ci, od których winniśmy wymagać prawdy o realiach III RP i spełnienia obowiązku ukarania zdrajców, okłamują nas parcianą retoryką i wiodą do kolejnego etapu "zgody narodowej".
Uznawanie ludzi poprzedniego reżimu za jakąś "opozycję", nadawanie im praw honorowych, celebrowanie ich słów i traktowanie z polityczną atencją - jest więcej niż głupotą i więcej niż aberracją.
Jest zbrodnią fałszu, dokonywaną na otumanionych i niezdolnych do obrony Polakach. Jest draństwem wobec tych, którzy pamiętają jeszcze dzień 10 kwietnia 2010 roku.
Uczestniczące w tym procederze rządowe "wolne media", w których każde plugastwo owej "opozycji", może liczyć na uwagę i poczesne miejsce, działają na szkodę spraw polskich i stanowią jedno z największych zagrożeń dla naszej wolności.
Ci ludzie, nie tylko uciekają przed definicją państwa-sukcesji PRL, ale wbrew narodowym powinnościom odrzucają podział na My-Oni i za szczyt patriotyzmu przyjmują dezyderat "zgody budującej". Tej "zgody", w której zło miesza się z dobrem, postępuje amnezja historyczna i wzrasta komuna z Obcymi.
Ordynarne kłamstwo o "podziałach między Polakami" - szerzone dziś przez ludzi partii rządzącej, fałszuje genezę historycznego konfliktu i obarcza nas niepopełnioną winą.
Od polityków PiS nie usłyszymy, że nie Polacy są podzieleni i nie poglądy polityczne nas różnią.
Nie dowiemy się od nich, że nie naszą winą jest stan jakiejś "wojny", bo jedynymi wrogami są tutejsi Obcy, którzy z polskością nie chcą mieć nic wspólnego.
Nikt też nie przyzna, że właściwym "dialogiem" z antypolską zbieraniną, winna być infamia, banicja i długoletnie więzienia.
Takimi apelami, jaki padł wczoraj ze strony B. Szydło, na tzw. konwencji wyborczej PiS w Zakopanem - "Mamy jeden dom i jedną ojczyznę. Szkoda czasu na to, byśmy się spierali, kłócili. Bądźmy razem i na pewno wtedy przyszłość naszej ojczyzny będzie miała dobre szanse", ludzie owej "reprezentacji narodowej" wpisują się w retorykę B. Komorowskiego, który tuż po zamachu smoleńskim, załganym frazesem - "bądźmy wszyscy razem" próbował zacierać nieprzekraczalne granice.
Odpowiedź udzieloną wówczas Komorowskiemu - "Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę" - powtórzę dziś luminarzom "dobrej zmiany".
Powtórzę tym mocniej, im dalej będą uciekali od prawdy o dychotomii My-Oni i stawali po stronie magdalenkowych szalbierzy.
Tym chętniej, im gorliwiej będą gardzili opinią "oszołomów" i stronili od twardych pytań.
Tacy, jak Szydło, Duda czy Kaczyński, mogą się "jednać" - z kim tylko zechcą. Mogą pochylać nad bełkotem "opozycji" i spełniać żądania antypolskiej hałastry. Mogą "apelować" do stada Obcych i traktować z atencją pospolitych chamów. Wolno im dążyć do "porozumienia i dialogu", a nawet "wybaczać" - we własnym imieniu.
Wolno, bo perspektywa owych działaczy partyjnych, podobnych im redaktorów, publicystów i "patriotycznych elit", jest dalece inna niż ta, którą znają wyborcy.
W tej perspektywie - kreślonej przez partyjne geszefty, profity władzy, dochody ze spółek, honoraria i apanaże, nie może być miejsca dla ludzi, którzy na własnej skórze doświadczyli dychotomii My-Oni i przez wiele lat muszą znosić butę Obcych.
Dla tych - bez koneksji i środowiskowych układów, zmęczonych codziennymi problemami, porażonych ogromem kłamstwa, zalewem podłości i nienawiści.
Dla tych, którzy utracili pracę -często z powodu obrony własnego zdania, których prześladowano za krytykę władzy, obronę rodziny i polskich wartości, których pozbawiano wolności i poczucia bezpieczeństwa.
Dla tych, którzy płakali po zamachu smoleńskim, byli bici na Krakowskim Przedmieściu, nazywani "bydłem" przez reżimowych sługusów i "marginesem" przez hierarchów Kościoła.
Dla tych, którzy zatracili nadzieję i radość życia, bali się mówić i krzyczeć. Ludzi oszukanych i poniżonych, spragnionych prawdy i sprawiedliwości, doświadczanych realiami życia w komunistycznej hybrydzie.
Skrzywdzonych cicho i w ukryciu, lub jawnie - "w majestacie prawa" stanowionego przez łotrów.
O takich ludziach, politycy PiS zapomnieli równie łatwo, jak łatwo przyszło im wykorzystać ich gniew, nadzieje i oczekiwania.
Jeśli nawet przypomną sobie, gdy kolejna mistyfikacja "święta demokracji" zmusi małych demiurgów do demagogii i taniego populizmu - nie ma to znaczenia.
Perspektywa, w jakiej ludzie obecnej władzy oceniają sprawy polskie - nic mnie nie obchodzi. Ich podległość wobec dyktatu Obcych, ich troska o "demokrację", fałsz języka i pojęć, zbyt są odrażające, by warte uwagi.
Oczekiwać od nich nazywania rzeczy po imieniu lub wytyczenia granic dobra i zła - byłoby absurdem.

Takie oczekiwanie, trzeba natomiast kierować do ludzi wolnych i rozumnych. Do tych, którzy w podkreślaniu dychotomii My-Oni nie widzą okazji do wyrażenia własnych frustracji lub szerzenia nienawiści, lecz dostrzegają w tym narodowy obowiązek.
Wynika on z prostej zasady - nie można zbudować Niepodległej na "kompromisie" Obcych z Polakami.
Nie da się stworzyć wspólnoty narodowej na ukrywaniu prawdy, że moc "obywateli III RP" należy do grona Obcych-apatrydów i nie ma żadnych związków z polskością.
Oni muszą być nazwani i wykluczeni z narodowej gromady.
Nie z pragnienia naszej "zemsty" i nie z "nienawiści", ale dlatego, że każdym czynem, słowem i działaniem sami potwierdzili znamiona obcości i dokonali ostatecznego wyboru.
Nie ma powodu, by takim, którym polskość jawi się jako "nienormalność", odbierać prawo odrzucenia tego ciężaru.
Nie ma też powodu, by tym, którzy w euro-unijnej magmie chcieliby "zakopywać Polskę aż po sam czubek głowy, razem z tym czakiem ułańskim, razem z czapką krakuską" - zabraniać "integracji" tak doskonałej, że prowadzącej do ich zatracenia i anihilacji.
Obowiązkiem ludzi wolnych i rozumnych jest troska o to, by nie dokonało się "wielkie zamazanie" i nie pogrzebało żywych razem z upiorami. To obowiązek wytyczenia granicy, która położy kres rozmywaniu odpowiedzialności i relatywizowaniu postaw. Granicy, na której dychotomia My-Oni stanie się ozdrowieńczym darem, a nie zdradliwym przekleństwem.
Gdy w przyszłym miesiącu będziemy wspominali setną rocznicę odzyskania Niepodległej, niewiele będzie powodów do radości.
Państwo zbudowane podczas magdalenkowych libacji i utrzymywane mocą setek mitologii, tylko szalbierstwem rzymskiej liczby imituje pokrewieństwo z II Rzeczpospolitą. W tym państwie - wzorem PRL-u, Polacy i Obcy mają tworzyć fałszywą wspólnotę, a zapominając - czym jest komunizm i kim są jego sukcesorzy - odrzucić dumę z polskości.
Tym większy obowiązek spoczywa na ludziach wolnych i rozumnych. Czas refleksji nad dziełem naszych przodków, którzy odrzucili kompromis ze złem i uwolnili nas od jarzma władzy Obcych, jest dobrą okazją, by z dychotomii My-Oni uczynić kolejny krok na drodze długiego marszu.

Aleksander Åšcios
 
Dodane przez prakseda dnia pa¼dziernika 03 2018 09:53:23 · 9 Komentarzy · 96 CzytaÅ„ · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
GratulujÄ™ strony i oczekujÄ™ aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.