Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 8
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Żona Cezara
Co wydaje się nie przytrafiać czworonożnym pupilom władzy, przytrafia się jednak ludziom, i tak, w sprawie ewentualnej wiedzy o okolicznościach działań bądź zaniechań premiera Tuska w dniu 10 kwietnia 2010 roku (działań bądź zaniechań, których potwierdzenie skutkowałoby postawieniem Donaldowi Tuskowi zarzutu popełnienia przestępstwa tak zwanej zdrady dyplomatycznej), oraz w dniach zbliżonych do tej daty, ma zostać przesłuchana tłumaczka, pani Magdalena Fitas-Dukaczewska. Sam jestem tłumaczem przysięgłym, stąd sprawa wydaje mi się szczególnie interesująca, a ponieważ jestem również felietonistą, sprawa wydaje mi się szczególnie interesująca w dwójnasób.

Tak dalece, jak sięga moje rozpoznanie tematu, tłumaczy nie dotyczy - w odróżnieniu od dziennikarzy - prawo do chronienia źródła pozyskania informacji przed organami powołanymi do ścigania przestępstw. Nawet w przypadku dziennikarzy i to prawo jednak może zostać uchylone przez sąd. Wyobraźmy sobie na przykład, że w ramach przypomnianej przeze mnie ostatnio, a nigdy nie wyjaśnionej afery pedofilskiej, w "elitarnych" kręgach III RP, w roku 2002, jakiś zawodowy tłumacz brałby udział w organizowaniu dostaw bezdomnych nieletnich do miejsca zamieszkania jakiegoś zagranicznego dyplomaty - pedofila. Chroniłby go jakiś lingwistyczny immunitet, czy też nie? I czy z wiedzą o takim procederze powinien był czekać do czasu wezwania do prokuratury, czy też obejmowałby go obowiązek zawiadomienia o przestępstwie?

Tyle dywagacji ogólnych; w naszym przypadku mamy jednak do czynienia z przypadkiem szczególnym. Otóż pan premier Tusk nie jest statystycznym Kowalskim; przestępstwo zdrady dyplomatycznej nie jest przestępstwem pospolitym, a Magdalena Fitas-Dukaczewska nie jest zwykłym tłumaczem, ale tłumaczem wyjątkowym, a to również z racji relacji łączących ją z postaciami arcyważnymi w historii naszej młodej wciąż demokracji.

Kariera medialna Magdaleny Fitas-Dukaczewskiej rozpoczęła się skandalem, następstwem typowego, bolszewickiego zachowania się byłych funkcjonariuszy PZPR, reprezentowanych w tym wypadku przez Iwińskiego Tadeusza, który to podczas szczytu UE w Barcelonie w roku - nomen omen - również 2002 (można by uznać rok 2002 za rok szczególnego obyczajowego rozpasania PRL-u bis) klepnął sobie tłumaczkę w pupę.

Sprawa ta zakończyła się interwencja posłanki Jarugi-Nowackiej, wówczas pełnomocnika rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, która zwróciła się do premiera Millera z prośbą o wyjaśnienie obyczaju klepania po pupie. Sprawa nie miała dalszych formalnych konsekwencji, bo klepana - jak wyjaśniał Iwiński - po plecach, nie poczuła się tym gestem (i innymi gestami w tej samej serii gestów) urażona. Nieformalnie Iwiński Tadeusz miał pecha i jego kariera uległa widocznemu zwichnięciu, jako że pani tłumacz nie musiała się czuć urażona - nad jej czcią jako niewiasty czuwał bowiem ktoś, kto mógł zwichnąć dowolną karierę III RP.

Tyle śladów istnienia Magdaleny Fitas-Dukaczewskiej w obiegu publicznym. Skoro mamy dywagacje ogólne i ślady istnienia za sobą, przejdźmy do najbardziej interesującej nas kwestii, a mianowicie do próby odpowiedzi na pytanie: o co w tym wszystkim, a więc wezwaniu Fitas-Dukaczewskiej przez prokuraturę i w wydarzeniach towarzyszących, chodzi?

Nasze rozważania dotkną esencji, istoty funkcjonowania tak zwanej III RP, która była od swojego zarania demokracją fasadową, a to znaczy, że hierarchia jawna w republice nie odpowiadała tej rzeczywistej, która pozostawała tajna. Otóż ponad jawnymi strukturami pozornie republikańskimi władztwo wykonywała organizacja nieumocowana przez długi czas w systemie prawnym III RP, przez nikogo nie kontrolowana, i odpowiadająca jedynie przed Bogiem; instytucja, która nazywała się Wojskowymi Służbami Informacyjnymi (wcześniej WSW). Żołnierze tej instytucji byli do czasu kontrolowani przez sowieckie GRU, które samo chciało zostać najważniejszą instytucją III RP, ale delegatura wyemancypowała się spod tego wpływu w okolicach puczu Janajewa, a więc po 18 sierpnia 1991 roku, kiedy to wiele istotnych instytucji czekistowskich, w tym GRU, straciło władzę. Od czasu puczu żołnierze WSI nie szkolili się na kursach GRU w Moskwie, tak jak szkolili się intensywnie jeszcze w roku 1989, o czym pamięta na przykład długoletni szef WSI i uczestnik kursów GRU, generał Marek Dukaczewski.

Zbieżność nazwisk nie jest tu przypadkowa; Magdalena Fitas, później Magdalena Fitas-Dukaczewska, była i jest żoną Marka Dukaczewskiego, byłego szefa struktury zbrojnej, do nie tak dawna niejawnej, niekontrolowanej, i odpowiedzialnej wyłącznie przed Bogiem.

Przyjmijmy za pewnik, że Fitas-Dukaczewska nie dzieliła się wiedzą związaną z zawodowym uczestnictwem w najważniejszych rozmowach toczonych w Polsce po 1989 roku z byle kim, ale pytaniem kluczowym jest, czy dzieliła się tą wiedzą z mężem? Czy - patrząc na rzecz od drugiej strony tego arcyciekawego związku - szef WSI i były kursant GRU szanował był prawo żony do zachowania tej wiedzy w tajemnicy przed nim samym? Czy przyswajanie takiej wiedzy nie mogłoby wydawać się wręcz naturalnym obowiązkiem szefa informacji wojskowej, a przy tym doskonałym narzędziem wykonywania nieformalnej władzy?

Za tym, że prokuratura wzywając Fitas-Dukaczewską rzuca rękawicę samemu Dukaczewskiemu i jego środowisku świadczy natychmiastowa reakcja jego... podopiecznych. Przyjrzyjmy się liście "protestantów": to byli prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski; byli premierzy: Hanna Suchocka, Włodzimierz Cimoszewicz, Jerzy Buzek, Leszek Miller, Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz, Ewa Kopacz, byli ministrowie spraw zagranicznych: Andrzej Olechowski, Dariusz Rosati, Adam D. Rotfeld, Radosław Sikorski, Grzegorz Schetyna; byli Ministrowie Obrony Narodowej: Janusz Onyszkiewicz, Zbigniew Wojciech Okoński, Stanisław Dobrzański, Bogdan Klich, Tomasz Siemoniak.

Uderza brak na tej liście dwóch nazwisk: premierów Jana Krzysztofa Bieleckiego i Donalda Tuska. Co do Jana Krzysztofa, to wiedza o tym, że jego majestat wykracza daleko poza krajowe podwórko, i że w świetle jego internacjonalistycznej pozycji nawet WSI mogło mu "skoczyć obunóż", była i jest w świecie tak zwanej warszawki dosyć powszechna, natomiast interesująco rysuje się tutaj brak podpisu Tuska. Rzecz jasna, nie powinien być sędzią we własnej sprawie, z drugiej strony jednak na kim, jeśli nie na nim, powinien ciążyć obowiązek obrony współpracownika? Donald Tusk ma powody, by - korzystając z sytuacji schronienia się de facto pod skrzydła państwa niemieckiego - odpłacić Dukaczewskiemu za polityczne "odstrzelenie", czyli wymuszenie rezygnacji z wyścigu o prezydenturę na rzecz B. Komorowskiego w 2010 roku.

Kończąc krótką analizą okoliczności, w związku z którymi ma dojść do przesłuchania generała Dukaczewskiego... pardon moi, żony generała; mając chociażby pobieżną wiedzę na temat zaangażowanych w słynną rozmowę Tusk-Dukaczewska-Putin na smoleńskiej polance, oraz w świetle faktu nałogu nie sporządzania z tego typu rozmów notatek służbowych, zadajmy sobie narzucające się pytanie o rolę aktorów tego politycznego trójkąta, a więc: kto i w czyim imieniu ustalał, a kto słuchał?

Kto zarządzał konwersacją, a kto - z powodu nieznajomości języków obcych - był jej biernym uczestnikiem; komu wreszcie miał powody okazywać większy szacunek pułkownik Putin: politycznemu lawirantowi, czy żonie generała - jego wówczas faktycznego zwierzchnika?

Tomasz Pernak [Rolex]
 
Dodane przez prakseda dnia stycznia 24 2019 13:57:03 · 9 Komentarzy · 126 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.