|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Rodzina, która zginęła za bochenek chleba dla Żydówek |
|
|
Sadowne to miejscowość położona w północno-wschodniej części województwa mazowieckiego, w powiecie węgrowskim. W chwili wybuchu II wojny światowej we wsi mieszkało 380 Żydów, którzy stanowili ok. 40 proc. wszystkich mieszkańców.
Okupacja niemiecka diametralnie zmieniła sytuację. Żydowskich mieszkańców Sadownego w grudniu 1941 r. przesiedlono do gett m.in. w Stoczku Węgrowskim i Łochowie, skąd w 1942 r. wywieziono ich do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Treblinka II.
W okolicach miejscowości schronienia szukali nie tylko jego dawni żydowscy mieszkańcy, ale także uciekinierzy z transportów. Wielu z nich przeżyło dzięki pomocy, którą otrzymywali od Polaków, choć zgodnie z rozporządzeniem gubernatora Hansa Franka z 15 października 1941 r. za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Polska pod okupacją niemiecką była jedynym miejscem w całej Europie z tak rygorystycznym prawem.
Zimą 1943 r. rozegrał się w Sadownem dramat, który jak w soczewce pokazuje stosunek Niemców zarówno do ludności żydowskiej, jak i polskiej podczas okupacji. W tym czasie Żydzi ukrywali się w pobliskim lesie i codziennie byli zaopatrywani w chleb przez Leona Lubkiewicza, który miał w miejscowości piekarnię. Był on jednym z tych mieszkańców miejscowości, którzy starali się wspierać dawnych sąsiadów w tych nieludzkich czasach.
GŁOS ŚWIADKÓW
- Do końca 1942 r. ojciec piekł chleb po kryjomu i sprzedawał go ludziom. Wiem, że wtedy mój ojciec Leon Lubkiewicz dawał za darmo chleb ukrywającym się Żydom - wspomina syn Leona Stanisław Lubkiewicz.
- 3 stycznia 1943 r. do Sadownego przybyło ok. 20 żandarmów (skąd przybyli, nie wiem) i zatrzymało się w miejscowej szkole. Polacy mówili, że jest to jakaś karna ekspedycja niemiecka. W tym czasie był u mnie w sklepie piekarniczym brat Stefan, któremu powiedziałem, by poszedł do ojca i ostrzegł go, by dziś nie handlował chlebem. Brat poszedł - możemy dalej przeczytać w relacji zachowanej w zbiorach IPN.
- Dwie Żydówki z Sadownego, Elizówna i Czapkiewiczówna, przyszły do ojca do piekarni. Za furtką złapali ich żandarmi z Karnej Ekspedycji i zapytali, skąd mają chleb, więc odpowiedziały, że od Lubkiewiczów - napisała Irena Kamińska z domu Lubkiewicz w piśmie z 12 czerwca 1969 r. do Żydowskiego Instytutu Historycznego. Niemcy na miejscu rozstrzelali obie kobiety.
- Z położonej dalej piekarni sprowadzono Lubkiewicza, jego żonę i młodszego syna Stefana do drugiej piekarni, należącej do jego starszego syna Stanisława, a stojącej przy głównej ulicy - relację Tadeusza Żebrowskiego można znaleźć na portalu ZapisyTerroru.pl.
Jedynym zarzutem, który stawiano rodzinie, była pomoc, którą wyświadczyli Żydówkom, oddając im bochenek chleba. Niemcy próbowali biciem zmusić Leona i Mariannę Lubkiewiczów do przyznania się do winy.
- Śledztwo trwało do godziny 22.00. W tym czasie Schultz strasznie się znęcał nad moją rodziną. Brata, który był zdolny do muzyki i grał ładnie na akordeonie, odwracał do ściany i bił, kopał bez żadnej litości. Ojca bił pięścią po twarzy, aż zatoczył się na ścianę, również popychał i kopał (...). Żandarmi z Karnej Ekspedycji rozstrzelali wymęczonych i zbitych moich rodziców i brata na podwórku, za ratownictwo Żydów w Polsce. Mnie zostawili jako małoletnią - wspomina córka Lubkiewiczów Irena Kamińska.
Franciszek Rutkowski w liście z 14 marca 1979 r. skierowanym do Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce wspomina, że "strach przed gestapowcami był tak wielki, że na drodze, którą szedłem, nie spotkałem ludzi. A była to godzina około dziesiąta rano. Żona Lubkiewicza leżała za drewnianym płotem. Była w brązowych śniegowcach, syn Lubkiewicza leżał pod płotem. Widziałem także samego piekarza Lubkiewicza".
- Zostali pochowani na placu, w miejscu, w którym byli zastrzeleni. Dopiero po dwóch tygodniach ciała wydobyto, ułożono w trumnach i stanęły w nocy pod kościołem. Odbyła się msza i pogrzeb - wspomina wnuczka państwa Lubkiewiczów, Grażyna Olton, w nagraniu przygotowanym w ramach projektu "Świadkowie epoki".
UPAMIĘTNIENI
W 1997 r. Leon, Marianna oraz ich syn Stanisław zostali odznaczeni przez Instytut Yad Vashem medalem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". W gronie Sprawiedliwych znajduje się 335 osób z okolic Treblinki. W większości są to mieszkańcy z Podlasia i Mazowsza, którzy ukrywali Żydów w swoich domach lub budynkach gospodarczych, narażając życie swoje i swoich rodzin. Dzięki poświadczeniu Ocalonych wiemy dziś, że pomoc ta była bezinteresowna i okazywana ze względu na solidarność z ofiarami Holokaustu.
Instytut Pileckiego służy upamiętnianiu, dokumentowaniu i badaniu historii XX wieku ze szczególnym uwzględnieniem polskiego doświadczenia i losów obywateli polskich.
"Zapisy terroru" to zbiór relacji obywateli polskich, którzy podczas II wojny światowej doświadczyli cierpienia ze strony dwóch totalitaryzmów: niemieckiego i sowieckiego.
"Świadkowie epoki' to nagrania relacji i świadectw osób, które doświadczyły niszczącej siły totalitaryzmów niemieckiego i sowieckiego, a także powojennego systemu komunistycznego.
https://www.rp.pl/ |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia stycznia 28 2019 08:53:12 ·
9 Komentarzy ·
131 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|