|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
GDYBY PAN COGITO ODWAŻYŁ SIĘ STRZELAĆ... |
|
|
Jakaż może być dyskusja, gdy wszystko postawione jest właśnie do góry nogami. Słowa mają tu znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego. Odbierz ludziom pierwotny sens słów, a otrzymasz właśnie ten stopień paraliżu psychicznego, którego dziś jesteśmy świadkami. To jest w swej prostocie tak genialne, jak to zrobił Pan Bóg, gdy chciał sparaliżować akcję zbuntowanych ludzi, budujących wieżę Babel: pomieszał im języki.
- Więc jakiż jest, twoim zdaniem, sposób przełamania tego zbiorowego paraliżu, wywołanego hipnozą kłamstwa?
- W każdym razie nie można go szukać na drodze polemiki. Sam fakt bowiem polemiki wciąga w orbitę i przenosi nas w płaszczyznę bolszewickiego absurdu.
- Więc jaki? Powiedz.
- Należy go szukać na drodze równie prostych odruchów psychicznych: strzelać!
- Jak to, strzelać? Do kogo?
- Zwyczajnie. Po prostu. Do bolszewików.
Dialog z "Drogi donikąd" Józefa Mackiewicza, brzmi dziś złowrogo i nieprzystępnie. Dla wielu jest równie niepojęty, jak hieroglify z wyspy File i równie przerażający, niczym wezwanie do zabijania Żydów. Nie tylko dlatego, że w mniemaniu większości nie ma dziś komunizmu ani żadnych bolszewików, ale z powodu lęku, jaki wywołują słowa nazbyt jaskrawe.
Jak przyjąć równie "prosty odruch" i słowa bez światłocienia, jeśli - nam strzelać nie kazano?
Nie kazano nazywać rzeczy po imieniu ani nadstawiać pięści zamiast policzka.
Nie pozwolono dostrzegać Obcych, zabroniono pamiętać i wiedzieć.
Ludzi, którzy na nienawiści oparli swój reżim i chcieli nas "jednać" z wrogami polskości - mamy nazywać Polakami.
Hierarchom - za ich zaprzaństwo i hańbę "pojednania" z kremlowskim bandytą - winniśmy szacunek.
Kazano nam cieszyć się kłamstwem o "zasypywaniu podziałów" i "odbudować wspólnotę" z łotrami, którzy żałobę nazywali nekrofilią i szydzili z ludzi modlących się przed krzyżem.
W miejsce tego, co prawem ludzi wolnych, nakarmiono nas mitologią demokracji i łgarstwem o "podziałach wśród Polaków".
Wszystko zaś po to, byśmy w zderzeniu z agresją Onych - byli bezbronni. Bezbronni tym bardziej, im łatwiej uwierzymy w łgarstwo, jakoby reakcje rzekomej "opozycji" wynikały z "różnic politycznych i światopoglądowych", były "prawem demokracji" i symptomem "pluralizmu".
Pytania, które Mackiewicz zadał w roku 1947 - "jak można na dłuższą metę wychowywać naród politycznie, bez przeprowadzenia "kanciastej" granicy pomiędzy pojęciami tak prymitywnymi jak: "sojusznik" i "najeźdźca", "wierny" i "zdrajca", "swój" a obcy, czy wrogi "agent" - nikt nie odważy się powtórzyć.
"Kanciaste granice" dawno zostały zamazane, by żaden z Polaków nie odważył się zdefiniować zdrajcy, wroga i obcego.
Cóż po tym, że dziesiątki polityków i medialnych demiurgów dywaguje dziś o "chorych z nienawiści" i w ludziach rzekomej "opozycji" widzi "targowicę" i "spadkobierców komuny"?
Co po oracjach o walce ze "złogami komunizmu" i deklaracjach potępienia "antypolskiej narracji"?
Jaki pożytek z tradycji Żołnierzy Niezłomnych, jeśli ci, którzy nią gęby wycierają, bełkoczą o "konsensusie" z sukcesorami komuny i "porozumieniu" z antypolską hołotą?
Co po wspomnieniach o II Rzeczpospolitej, jeśli rządzą nami wyznawcy niewolniczego "georealizmu" i piewcy "przyjacielskich relacji" z Niemcami i Rosją?
Lęk, jaki towarzyszy mitologom demokracji nie pozwala przekroczyć granicy magdalenkowego szalbierstwa ani zmierzyć się z prawdziwą dychotomią My-Oni.
Nikt z tych, którzy sławią wolność okrągłostołowej pseudo państwowości, nie odważy się rozstrzygnąć:
- Jest III RP bękartem PRL-u, sukcesją sowieckiej okupacji i obrazą wolnej Rzeczpospolitej, czy przez trzy dekady tego państwa doświadczaliśmy zbiorowych imaginacji, a supremacja ludzi o sowieckim rodowodzie, to dowód ich potencjału intelektualnego i wyższości moralnej?
- Jest błąd semantyczny w definicji człowieka sowieckiego i władza takich postaci nie dowodzi trwałości komunizmu, czy może definicja okazuje się prawidłowa, zaś buta homososów potwierdza stan naszego zniewolenia?
- Są w III RP stada apatrydów, zdrajców i wrogów polskości, czy też na postawach antypolskich, zaprzaństwie i nienawiści opiera się dziś model "nowoczesnego patriotyzmu"?
Jeśli w realiach tego państwa wciąż znajdujemy rys komunistycznego piekła - wolno nam karmić się kłamstwem o "śmierci komunizmu" i wierzyć, że od trzech dekad przemierzamy "wielki plac czyśćca"?
Kto dał nam prawo zamykać oczy na piętno tej sukcesji - tylko dlatego, że widząc ją, bylibyśmy zmuszeni do porzucenia fałszywych dogmatów?
A skoro nie ma logiki, pytań ani odpowiedzi - płaszczyzna bolszewickiego absurdu wytycza naszą świadomość i dialog z Mackiewicza musi wydawać się polityczną fikcją.
Słowa pisarza pochodzą z epoki, do której chętnie odwołują się politycy "obozu patriotycznego". W czasach, gdy Mackiewicz pisał "Drogę donikąd" (1955) żyli jeszcze Żołnierze Niezłomni.
Dla nich - "Strzelać. Zwyczajnie. Po prostu. Do bolszewików" - było nakazem i polską powinnością.
Co znaczą dziś i jak wypełnić obowiązek ludzi wolnych?
Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie namawiał do wygnania moskiewskich wasali, wieszania zdrajców, golenia łbów kolaborantom i Obcym. Nie z powodu "humanitaryzmu" czy lewackiej poprawności, ale zwyczajnie - z poczucia odpowiedzialności, w której wzgląd na realia III RP nie pozwala oczekiwać rzeczy niedopuszczalnych.
Nawet darzyć ich nienawiścią - byłoby zbyt wiele, bo jej niszczycielskie skutki niewarte postaci tak marnych.
Ale zaprzeczać ich obecności, nadawać wartość ich łgarstwom, zwać ich Polakami lub polityczną "opozycją" - jest aktem tchórzostwa i draństwa, których nie rozgrzeszają żadne mitologie demokracji.
Jeśli polskość ma być więcej niż łatwym sentymentalizmem i prowadzić do odrodzenia prawdziwej wspólnoty, musi odrzucić wszystko co proponują nam Obcy: z ich mediami, establishmentem i "elitami" przywleczonymi na ruskich czołgach. Nie tylko ze względu na dyskursywną nicość i semantyczne zaprzaństwo, ale dlatego, że niemożliwe jest budowanie społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa.
Jeśli patriotyzm ma nie być łzawym wspomnieniem, a honor kategorią z przeszłości - "pogarda dla szpiclów katów tchórzy" - to nie werset z wiersza Herberta, ale obowiązek, przed którym nie wolno uciekać.
Fałszerze języka, dla których "słowa mają znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego", nie mogą nam mówić - co i jak powinniśmy robić.
"Strzelać" do nich - to zignorować ten przekaz, nie słyszeć go i nie oglądać.
Mogą panowie Kaczyński i Duda pochylać się w nad bełkotem "opozycji" i spełniać żądania antypolskiej hałastry - bo nie sobie wyrządzają krzywdę, lecz tym, którzy uwierzyli, że w imię partyjnych interesów nie wolno zła nazywać po imieniu.
Zdrajcy paktujący z wrogiem i ślący donosy do brukselskich eurołajdaków, nie mogą jednak dyktować warunków polskości.
"Strzelać" do nich - to uznać takich za Obcych i wykluczonych z polskiej wspólnoty.
Mogą panowie Kaczyński i Duda nawoływać do "porozumienia i dialogu", a nawet "wybaczać" - nie w swoim imieniu, bo nie oni płacą cenę za zabójczy mezalians z Obcymi.
Piewcy ruskich łgarstw i szydercy ze śmierci Polaków, nie narzucą nam swoich "poglądów". "Strzelać" do nich - to zbojkotować zachowania, które nie mieszczą się w polskiej tradycji, skazać na hańbę i zapomnienie.
Mogą panowie Kaczyński i Duda tłumaczyć to "pluralizmem" i "prawem demokracji", bo nie im zabrano marzenia o Niepodległej, gdy zastąpiono je państwem esbeków i kanalii.
Zawodowi kłamcy, półgłówki i propagandyści - nie są Polakom do niczego potrzebni.
"Strzelać" do nich - to odmówić "polemiki" z łajdactwem, a wytworom owych miernot, cech racjonalności.
Mogą panowie Kaczyński i Duda słać apele do wrogich gadzinówek i traktować z atencją pospolitych chamów, bo kto raz został zakładnikiem mitologii demokracji, zawsze będzie głupcem i niewolnikiem.
Gdyby jednak przyszło komuś do głowy praktykować logikę mackiewiczowską - czeka go samotność.
Tam, gdzie większość akceptuje życie w kłamstwie i dobrowolnie uczęszcza "na przyspieszone kursy padania na kolana" - "postawa wyprostowana" i logika mackiewiczowska stają się niedościgłą metaforą, a ludzi, którzy chcieliby je przyjąć, skazują na wykluczenie.
Tacy nie znajdą sprzymierzeńców. Ani wśród wyznawców partii rządzącej ani w kręgu autorytetów i zaprzedanych intelektualistów. Tym bowiem, wystarczy dar medialnego namaszczenia i bojaźliwa pewność, że propaganda chroni od wszelkich wątpliwości.
Gdyby więc Panu Cogito zamarzyło się "strzelać" i wbrew logice tłumu uwierzyć słowom Mackiewicza - niech będzie gotów powtórzyć za Mistrzem:
"Kiedyś nazwałem tę drogę "donikąd". Dziś uznana została przez "instynkt narodu" za docelową.
W tym zdaniu nie ma (złośliwej) ironii. Jest tylko stwierdzenie faktu.
Nie ja wygrałem.
Wygrali ci, którzy organizują "instynkt narodu".
Ja przegrałem z kretesem.
Więc proszę o pobłażanie".
***
Przepraszam tych, którzy oczekiwali nowego tekstu.
Wobec farsy, której nawet nazywać nie warto i wydarzeń uwłaczających ludziom rozumnym, ten wpis - z 17 maja 2017 roku, oddaje wszystko, co chciałbym powiedzieć.
Aleksander Ścios
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia maja 23 2019 15:18:23 ·
9 Komentarzy ·
200 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|