|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Reformy Wilczka – czy możliwa była polska droga do kapitalizmu? |
|
|
Warto jednak zauważyć, że jeszcze PRZED Wilczkiem[i], w realiach PRL-u drugiej połowy lat 80-tych z powodzeniem działały tak zwane firmy polonijne i przedsiębiorstwa zagraniczne - często będące po prostu przykrywkami dla krajowego kapitału zgromadzonego przez różnych rzemieślników i badylarzy, którzy już nie musieli obawiać się domiaru i "robienia tylko na progresję". A jednocześnie, żeby było śmieszniej (?) - to przecież drogę do reform rządu Mieczysława F. Rakowskiego otworzyło pozbycie się poprzedniego premiera, Zbigniewa Messnera, do czego z kolei pretekst dało... OPZZ, atakując go przecież nie z pozycji reformatorskich, ale raczej roszczeniowych (a poniekąd wręcz... pryncypialnych!). Gabinet ten działał więc pod zmultiplikowaną presją: już rozbudzonych zdolności gospodarczych Polaków - wymieszanych jednak wciąż z przekonaniami o możliwości dojścia nie do żadnego "kapitalizmu z ludzką twarzą", ale raczej "uczciwego socjalizmu dla ludzi". To wtedy tak dużo opowiadało się w Polsce o wariancie nie chińskim bynajmniej, ale raczej... szwedzkim (dopiero po transformacji przyszła pora na odmienianie przez wszystkie przypadki "społecznej gospodarki rynkowej"). A wszystko to przede wszystkim w określonym otoczeniu międzynarodowym, w którym kluczowe rozstrzygnięcia już zapadły, czy to między Reaganem i Gorbaczowem, czy realnie między politycznym kierownictwem ZSSR (a zatem i Bloku) a globalną finansjerą.
Dla cudzych zysków
Na realia polskie ustalenia te miały o tyle decydujący, a fatalny wpływ, że ci, którzy przyszli PÓŻNIEJ współkreować polską ekonomię, uwłaszczając się już w latach 90-tych (a nie w czasach Wilczka i Rakowskiego) na majątku narodowym - nie działali bynajmniej na własny szczot. Dlatego właśnie nie powstała w RP cała warstwa nomenklatury/OLIGARCHII, typowa dla jelcynowskiej Rosji i współczesnej Ukrainy. Tacy jak Starak, Krauze, Kulczyk, Gawronik, Niemczycki, Stokłosa i inni działali czy to od razu, czy po... przekonaniu na rzecz kapitału zachodniego, przejmującego Polskę jako średnio-wykwalikowanego podwykonawcę (bo już nawet nie rynek zbytu, pozbawiony środków nabywczych monetarystyczną doktryną Balcerowicza).
To właśnie była istota (anty)polskiej transformacji: równocześnie z przejęciem i likwidacją polskiego przemysłu, a wraz z nim i dochodów ludności - zlikwidowała konkurencję w postaci polskiej drobnej i średniej przedsiębiorczości, a w ich miejsce nawet nie utrwaliła tej mitycznej "nomenklatury", której rządami i własnością w gospodarce tak straszono na przełomie lat 80/90-tych.
Stąd i nie ma się co szczególnie łudzić, że np. wcześniejszy start liberalizacji gospodarczej w Polsce dałby nam lepsze pozycje startowe (już pomijając na ile i w jakim stopniu było to realne przy rządach marksistowsko dogmatycznych czy przynajmniej takie udających w ZSSR). Zrozummy bowiem, że co by się nie wydarzyło - wobec podjętych decyzji o finalnym kształcie przyszłego kapitalizmu polskiego żaden samodzielny kapitał polski i tak by nie wystarczył w sytuacji, gdy prywatyzację lat 90-tych prowadzono 1. rabunkowo, 2. dewastacyjnie, 3. od razu z założeniem, że jeśli nie natychmiast - to docelowo w ręce zagraniczne.
Jasne, nawet w Rosji znaczną część własności przemysłowej udało się utrzymać w rękach państwowych (bądź krajowo-oligarchicznych, z opcją re-nacjonalizacji czy przynajmniej politycznego uzależnienia), a na Ukrainie aż trzeba było robić Majdan, żeby móc się do niej dobrać. Wynika to jednak z faktu, że przy wszystkich PRL-owskich kawałach o sowieckiej biedzie i bardaku - tam naprawdę mieli więcej do ukradzenia, więc byli w stanie wygenerować pewne siły obronne/oporowe nawet podczas jelcynowskiej smuty. Polskę jednak faktycznie ci sami "Radzieccy" sprzedali Zachodowi, o tyle więc cała dyskusja "co by było" nie ma większego sensu, bo to nie u nas się rozstrzygało.
Iluzja władzy, iluzja własności, iluzja wolności...
Oczywiście, dla znających temat nieco lepiej cała wizja "polskiego kapitalizmu bez demokracji" wiąże się jednak nie z Wilczkiem, nie z MFR, ani nawet nie z ahistorycznymi przerysowaniami JKM o tym, jak to "generał Jaruzelski nie został polskim Pinochetem", tylko z koncepcjami niesłusznie zapomnianego dziś trochę, a bardzo ważnego dla końcówki lat 80-tych filozofa i pisarza gospodarczego - Mirosława Dzielskiego. I znowu jednak, cały problem z jego sztandarowym pomysłem, ze słynnym "Listem do porucznika Borewicza...", sprowadzającym się w pewnym uproszczeniu do wymiany "rządźcie sobie, tylko narodowi się bogacić" (w takiej intencji, że właśnie własność daje wolność gospodarczą, a ta jest kluczową dla prawdziwej swobody jednostek) - polegał na tym, że władza przeprowadziła dokładnie TAKI SAM eksperyment myślowy jak on, dochodząc do dokładnie ODWROTNYCH wniosków. Stąd zamiast oddać wolność gospodarczą za władzę polityczną - oddano pozory wolności politycznej za władzę gospodarczą.
Sprawiedliwość dziejowa sprowadza się co najwyżej do tego, że ta druga też ostatecznie okazała się iluzoryczną, niepodzielnie już przechodząc w ręce zewnętrzne.
Czy więc "polski kapitalizm" był w ogóle możliwy? Nie, bo byłaby to zasadnicza sprzeczność z samą istotą tego systemu, zakładającą jego powszechność, globalność i zniszczenie wszelkich barier, włącznie z docelową atrofią państw, narodów, nawet rodzin, a w pewnym sensie nawet i osobistej wolności ludzkiej. I na tym polega fundamentalny paradoks już nie tylko liberalizacyjnych reform Wilczka/Rakowskiego, ale całej transformacji dokonanej na Polsce - że po wszystkich perypetiach, właśnie dokonując w II poł. lat 80-tych przemian w imię przedsiębiorczości i swobody gospodarczej, znaleźliśmy się w końcu na tak długo obiecywanej... "polskiej drodze do socjalizmu" (czymkolwiek by się ostatecznie nie okazał) i zeszliśmy z niej czy raczej zostaliśmy ściągnięci hasłami, że tam za rogiem będzie jeszcze fajniej, choć zarazem "naprawdę po polsku".
Tyle, że jedni mówili "socjalizm", a po prostu dawali ludziom w końcu żyć i zarobić, a ci drudzy wcale nie żartowali z tym kapitalizmem. W którym ani na "ludzką twarz", ani na żadną "polską drogę" miejsca nie było, nie ma i być nie może.
Konrad Rękas |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia czerwca 09 2019 08:50:38 ·
9 Komentarzy ·
208 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|