|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Jedno nazwisko, jedna barwa, jeden program – czy izraelska partia stoi za nową młodą polską lewicą? |
|
|
W czasach globalizacji międzynarodowy kapitał finansowy i intelektualny swobodnie przepływa pomiędzy krajami. Skoro międzynarodowe koncerny otwierają z łatwością filie w Polsce, to równie łatwo mogą to robić także polityczne międzynarodówki. Najnowszym przykładem procesu globalizacji wydaje się być partia Razem, której szefem jest Adrian Zandberg (w grudniu skończy 39 lat). Partia o takiej nazwie powstała już wcześniej w Izraelu. Po porażce wyborczej w 2003 r. dwie partie skrajnej izraelskiej lewicy Meretz and Shahar utworzyły ugrupowanie Razem (Yahad, skrót od Yisrael Hevratit Demokratit). W 2006 r. nazwa Razem została porzucona na rzecz nazwy współtwórcy, partii Meretz. Kilka tygodni temu na przewodniczącego partii została wybrana urodzona w 1976 r.... Tamar Zandberg. Chociaż tradycyjnym kolorem partii Meretz jest zielony, kampania wyborcza Tamar Zandberg przebiegła pod znakiem fioletu, znanego nam wcześniej z kampanii Razem Adriana Zandberga. Tamara Zandberg została szybko okrzyknięta "nadzieją izraelskiej lewicy" ("Süddeutsche Zeitung", 25 marzec 2018), tak jak wcześniej Adrian Zandberg został okrzyknięty "nadzieją polskiej lewicy".
Zagraniczni patroni polskich partii
Dyskusja o zagranicznym nadzorze nad polskimi partiami politycznymi jest objęta pewną omertą (zmową milczenia). Do porządku dziennego przeszło już przecież to, że mamy w Polsce zagraniczne koncerny przemysłowe, usługowe i medialne, zagraniczne kancelarie prawne, zagraniczne firmy reklamowe i doradcze oraz zagraniczne (unijne) standardy. W polskiej sferze biznesowej, medialnej i politycznej działają ludzie z zagranicznymi paszportami i to nikogo nie dziwi. Ale w tym samym czasie większość z nas wciąż naiwnie zakłada, że mamy tylko polskie partie polityczne, co wydaje się być nonsensem i intelektualnym zaprzeczeniem globalizacji. Skoro mamy polskie firmy walczące na polskim rynku z firmami zagranicznymi, to dlaczego nie mielibyśmy mieć polskich partii walczących na rynku polskiej polityki z filiami zagranicznych partii (lub z franczyzami)? Musimy tylko o tym wiedzieć. Ale z tym jest już gorzej.
O ile większość firm ochoczo chwali się swoimi korzeniami i informuje o swoich akcjonariuszach, partie polityczne są bardziej dyskretne. Wszystkie głoszą niezmiennie płomienny patriotyzm, zaprzeczając w ten sposób wszechobecnej globalizacji. Tak jakby polska polityka była oderwana od otwartego polskiego rynku. Jeden z głównych graczy na globalnym rynku politycznym George Soros (nazywany "filantropem") już dawno nazwał sieć swoich organizacji Open Society, czyli Otwarte Społeczeństwo. Może najwyższy czas otworzyć oczy? Tym bardziej że mamy przecież już dosyć długą tradycję nadzorowanych z zewnątrz partii politycznych.
W czasach PRL-u narrację polityczną narzucała Moskwa. Po tak zwanym odzyskaniu wolności w 1989 r. na scenie politycznej pojawiły się nowe partie, które przyniosły z sobą nowe międzynarodowe sojusze. W kampanii prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego udzielali się eksperci public relations wysłani przez francuskich socjalistów. Kampanii politycznej Donalda Tuska przyklaskiwała niemiecka CDU. Inna niemiecka partia FDP objęła patronat nad Ryszardem Petru. Niemieccy socjaliści z SPD dostrzegli zaś Roberta Biedronia. Trochę mniej szczęścia miał Mateusz P., szef partii Zmiana, finansowanej podobno przez rosyjskie służby, który został zatrzymany rok temu pod zarzutem szpiegostwa. Jest to jak na razie jedyny przypadek sankcjonowania wpływu obcych państw i grup interesów na partie polityczne zarejestrowane w Polsce.
Skąd płynął pieniądze?
Wszyscy patrzą w stronę Moskwy, ale nikt nie patrzy na ręce zachodnich sponsorów, którzy czasami obstawiają polskich polityków jak konie wyścigowe. Słynny z mieszania się w polską politykę Guy Verhofstadt stawiał najpierw na Janusza Palikota, potem na Ryszarda Petru, a po politycznym upadku obu "dżentelmenów" przygarnął dobrotliwie Joannę Schmidt, która została wiceprzewodniczącą europejskiego ruchu ALDE (oczywiście po demokratycznej procedurze głosowania delegatów).
W takim kontekście można się więc zapytać, kto postawił na młodego, zdolnego Adriana Zandberga, który 16 maja 2015 r. utworzył i stanął na czele fioletowej partii Razem. Odpowiednio podlana i ubogacona nawozem partia Zandberga wyrosła szybko na leżącej ugorem zielono-lewackiej ściółce i po paru miesiącach kampanii zakwitła, uzyskując w wyborach parlamentarnych 3,6 proc. głosów, przebijając trzykrotnie prognozy wyborcze i rozkładając przy okazji dogorywającą już od dawna jałową tradycyjną lewicę Leszka Millera. Podobnie było półtora roku później we Francji, gdzie zmontowany w kilka miesięcy ruch En Marche młodego, zdolnego Emmanuela Macrona rozniósł w pył tradycyjną lewicę. Za francuską operacją stali specjaliści od politycznego marketingu i taktycznego przemalowywania (rebranding). Czy polska operacja mogła być dziełem tylko kilku młodych pasjonatów bez grosza przy duszy? Czy Adrian Zandberg jest wizjonerem politycznego biznesu, czy może raczej tylko menedżerem polskiej filii?
Gwiazdy lewicowej polityki w III RP nie biorą się raczej spośród utrudzonego ludu pracującego miast i wsi. Janusz Palikot dorobił się milionów na Polmosie Lublin, a Ryszard Petru na bankowych posadach pod patronatem Leszka Balcerowicza. Czy z karierą Adriana Zandberga mogło być inaczej? Wczesne dzieje Adriana Zandberga są owiane pewną tajemnicą. Jego rodzice wyjechali do Danii w 1967 r. i wrócili do Polski w roku 1985. Kto wracał do PRL-u w połowie lat 80.? Kto emigrował do Danii w połowie lat 60.? W połowie lat 70. do Danii wyemigrował np. wizjoner III RP Jan Wejchert (późniejszy ojciec założyciel TVN), którego syn Łukasz Wejchert urodził się w Danii w 1973 r. Dla przypomnienia, Adrian Zandberg urodził się w Danii w 1979 r. Jan Wejchert raczej nie przebywał chyba w Danii z miłości do klimatu. W czasach PRL-u Dania była ważnym celem dla wojskowych służb wywiadowczych, w wypadku wojny Ludowe Wojsko Polskie miało za zadanie ruszyć z ofensywą właśnie na Danię.
Młody Adrian Zandberg nie pracował jako kasjer w markecie, studiował prawo, potem zrobił doktorat z historii na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie wykładał w Polsko-Japońskiej Szkole Technik Komputerowych i szlifował swoje kompetencje w kręgach polskiej lewicy - od Piotra Ikonowicza, poprzez Jacka Kuronia, aż po Partię Zielonych. Jego kariera na szczeblach egzekutywy zaczęła się od przewodniczenia Forum Młodych Unii Pracy, a następnie Zandberg już sam założył młodzieżówkę Młodych Socjalistów. Wiosną 2015 r. Zandberg wygrał casting i pojawił się na czele nowej partii Razem.
Wspomniana Tamar Zandberg urodziła się trzy lata wcześniej niż Adrian Zandberg i zaczęła swoją karierę polityczną trzy lata później niż on (m.in. z powodu trzech lat obowiązkowej służby w izraelskiej armii). Tak jak Adrian, Tamar nie musiała pracować na kasie w markecie, po studiach na psychologii, potem prawa oraz okresie pracy wykładowczej (tak jak Adrian) Tamar Zandberg została najpierw asystentką posła Knesetu, a potem parlamentarzystką. Jej ideologiczne pryncypia są bardzo podobne do tych Adriana Zandberga - laicyzm, LGBT, gender, legalizacja marihuany, muzułmańscy uchodźcy i wspieranie tzw. małego człowieka.
Zdecydowane lewackie poglądy Tamar Zandberg nie przeszkadzają jej bynajmniej w pielęgnacji dobrego wizerunku w izraelskim lobby wojskowo-zbrojeniowym. Jej kampanię wyborczą finansował na przykład kontrowersyjny izraelski handlarz bronią, pułkownik Eitan Stiva, a w wyborach do Knesetu o jej wygranej zadecydowały głosy oddane przez żołnierzy izraelskiej armii. Co ciekawsze, Zandberg konsultowała swoją wewnątrzpartyjną kampanię wyborczą z kontrowersyjnym prawicowym specem od politycznego PR Mosze Klughaftem, który wcześniej doradzał nie tylko izraelskiej prawicy, ale także skrajnej prawicy w Austrii. Kiedy sprawa wyszła na jaw, tradycyjni wyborcy partii Meretz poczuli się zdradzeni, tak jakby ktoś zawłaszczył sobie ich partię. Co może jest prawdą. Mosze Klugenhaft działa od dawna w Europie, oprócz Austrii doradzał jednej z partii w Kosowie i pomógł wygrać wybory rumuńskim socjalistom.
Izraelscy stratedzy interesują się oczywiście Polską. Najsłynniejszym epizodem w ostatnich latach była rekrutacja jesienią 2014 r. Michała Kamińskiego przez izraelską firmę wywiadowczą Prism Strategy Group, kierowaną przez Czeszkę Barbarę Fiala, byłą stażystkę w izraelskim centrum antyterrorystycznym. Jej firma miała już wtedy na liście płac byłego kandydata w wyborach prezydenckich 2013 w Czechach, Jana Fischera. Zaradny Kamiński zaczął pracować jednocześnie dla izraelskiej firmy i dla premier Ewy Kopacz. Kiedy sprawa wyszła na jaw, Kamiński szybko zrezygnował z pracy na rzecz Izraelczyków i przeszedł na pełen etat w KPRM Kopacz.
Jak na razie nie znalazłem śladu pobytu Mosze Klughafta lub Tamar Zandberg w Polsce. Adrian Zandberg też pozostaje dyskretny. Tylko od czasu do czasu pojawiają się u niego ciekawe izraelskie wątki. Na przykład Adrian Zandberg zareagował na Twitterze na temat wydarzeń w Gazie tego samego dnia co Tamar Zandberg (31 marca 2018) i w bardzo podobnych słowach. Zandberg zareagował też ostro w sprawie izraelskich roszczeń reprywatyzacyjnych wobec Polski, wspieranych przez amerykańskich senatorów. O dziwo, nie spotkała go za to żadna krytyka. Co jest niesłychane w czasach rzucania wściekłych oskarżeń o antysemityzm na prawo i na lewo. Tak jakby Zandberg miał żelazny glejt i mógł więcej niż inni. Adrian Zandberg napisał nawet list w tej sprawie do amerykańskich senatorów. Czy jego zuchwałość wobec naszego sojusznika można wyjaśnić tym, że partner Tamar Zandberg, Uri Zaki, kierował przez wiele lat waszyngtońskim biurem lewicowej propalestyńskiej izraelskiej organizacji B'Tselem, finansowanej m.in. przez fundacje miliardera George'a Sorosa? Tamar i Adriana łączy wspólna miłość do czołowego amerykańskiego komunisty żydowskiego pochodzenia, Berniego Sandersa. Komunista Sanders nie lubi miliarderów, poza George'em Sorosem, który finansował w przeszłości jego kampanie.
George Soros ma, jak wiemy, swój plan na nowy wspaniały świat, zarówno dla Europy, jak i dla Izraela. Jest za to równie nielubiany przez Viktora Orbana, jak i przez Binjamina Netanjahu. Tamar Zandberg wielokrotnie broniła Sorosa przed atakami Netanjahu i oskarżała Viktora Orbana o "antysemicką" kampanię przeciwko Sorosowi na Węgrzech. Podstawienie nogi Netanjahu w Izraelu poprzez wspieranie Tamar Zandberg może być taką samą częścią planu Sorosa, jak podstawianie nogi Kaczyńskiemu poprzez podobne stwory polityczne w Polsce. Dzisiejsza walka polityczna nie toczy się już między klasyczną lewicą i prawicą, tylko między globalistami i narodowcami. Fakt, że na zgliszczach czerwonych (klasyczni socjaliści i komuniści) i zielonych pojawiają się nagle wesołe fioletowe baloniki w stylu Tamar Zandberg i Adriana Zandberga, nie może być przypadkiem. Kolor fioletowy symbolizuje podobno magię, tajemnicę, duchowość, dostojeństwo i władzę królewską. Kolor idealny dla apostołów laickości, którzy chcą zastąpić istniejące religie nowym kultem religijnym wymieszanego świata, o którym już od dawna marzą bracia masoni.
Partia Razem oznajmiła w 2016 r. (cytat): "Jesteśmy partią, która nadal utrzymuje się całkowicie ze składek członkowskich i darowizn sympatyków. Nie mamy żadnych innych źródeł finansowania i nie zaciągnęliśmy kredytu". Tamar Zandberg już wiele lat temu finansowała swoje kampanie polityczne poprzez crowdfunding. Tak przynajmniej twierdzi.
Stanislas Balcerac
polskaniepodlegla.pl |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia padziernika 27 2019 11:06:50 ·
9 Komentarzy ·
200 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|