Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
PIETA POLSKA, RZĄDY TUSKA I SPOSÓB NA POJEDNANIE
Bo choć kraj wypiÄ™kniaÅ‚, coÅ› siÄ™ staÅ‚o zÅ‚ego z naszÄ… polskÄ… duszÄ…. I coraz bardziej siÄ™ bojÄ™, że nasza Ojczyzna z tej ciężkiej choroby już siÄ™ nie podniesie. A jeszcze do tego dobiÅ‚a nas tragedia smoleÅ„ska. Polska krwawi. Miliony rodaków czujÄ… siÄ™ pod rzÄ…dami Tuska intruzami we wÅ‚asnej Ojczyźnie. Mam na myÅ›li „gorszÄ… od lepszej” część spoÅ‚eczeÅ„stwa polskiego, którÄ… pan Tusk niegdyÅ› pogardliwie nazwaÅ‚ „moherowymi beretami”. WyniszczajÄ…ca kraj wojna pomiÄ™dzy PlatformÄ… i PISem zdaje siÄ™ nie mieć koÅ„ca. Trwa polska pieta. Na naszych rÄ™kach umiera zdawaÅ‚o siÄ™ wiekopomne dziedzictwo tysiÄ…cletniej Rzeczpospolitej.

Bo jak patrzę na te wszystkie świństwa, które od czterech lat wyrządza Polsce obóz władzy, gdy widzę jak Premier wyłącza kolejne hamulce moralno etyczne w parciu do przejęcia rządów absolutnych, coraz częściej myślę, że chyba nawet za komuny nie było aż tak źle. Tę samą opinię coraz częściej słyszę od moich znajomych.

Gorzkie to stwierdzenie, ale trzeba sprawiedliwie przyznać, że czerwoni przynajmniej stwarzali pozory, że liczą się z ludźmi. Natomiast arogancja, bezczelność i buta Platformy sprawiają, iż coraz częściej dochodzę do wniosku, iż ta partia w pomiataniu ludźmi i oszukiwaniu społeczeństwa posuwa się znacznie dalej, niż niegdyś Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. A tylko patrzeć jak do nich dołączy Ali-Baba Palikot i jego czterdziestu rozbójników..

Obiecano, że bÄ™dzie inaczej. A co mamy, każde dziecko widzi. Co tam Polska. Co tam Bóg, honor i ojczyzna i temu podobne „banaÅ‚y”. Co tam narodowa pamięć i dziedzictwo kultury. Co tam przyzwoitość. Co tam dÅ‚ug publiczny. Co tam bezpieczeÅ„stwo kraju. Ważne jest tylko by wygrać kolejne wybory i utrzymać wÅ‚adzÄ™. Nomen omen pan Tusk wÅ‚aÅ›nie zapowiedziaÅ‚, że chce rzÄ…dzić PolskÄ… do roku 2015-go. A ja nie mam cienia wÄ…tpliwoÅ›ci, że dla niego Polska to tylko etap przejÅ›ciowy do kariery europejskiej. Niech tylko przypomnÄ™, jak pisaÅ‚, cytujÄ™: „Pustka, tylko gdzieÅ› w oddali przetaczajÄ… siÄ™ husarie i uÅ‚ani, powstaÅ„cy i marszaÅ‚kowie, majaczÄ…, Dzikie Pola i Jasna Góra... Polskość to nienormalność... Polskość nas ogÅ‚upia, zaÅ›lepia, prowadzi w krainÄ™ mitu. Sama jest mitem...” (Donald Tusk, Polak przeÅ‚amany, Znak, 11/1987).

Zdeptano polityczny obyczaj. W dążeniu do partyjnej hegemonii nie ma już poczucia wstydu. Nastało prawo dżungli. Kto silniejszy, ten lepszy. Cham chama chamem pogania. Wszystkie chwyty dozwolone. Zaniechano reform by się przypodobać ludziom. Dokonano skoku na emerytury. Wpędzono Polskę w monstrualne długi. Śledztwo smoleńskie bez zmrużenia oka oddano w obce ręce. Polaków protestujących pod stocznią nazwano wyjącym bydłem. Zakwestionowano dorobek poległego na służbie Prezydenta. Od szefa opozycji zażądano badań psychiatrycznych. Bezczeszczono modlących się ludzi. Próbowano podstępnie obejść konstytucję celem zwiększenia frekwencji wyborczej. Byle tylko rządzić! Zagarnąć jak najwięcej stanowisk! Obsadzić przyczółki. Usunąć niewygodnych, choćby byli genialnymi fachowcami. Przykro mi to mówić, ale przypomina mi się Archipelag Gułag Aleksandra Sołżenicyna. Nigdy! Przenigdy nie zrozumiem, jak można było tak pokalać nasze wspólne gniazdo.

Historia zatoczyÅ‚a bÅ‚Ä™dne koÅ‚o. Pod koniec lat siedemdziesiÄ…tych ceny poszÅ‚y w górÄ™. Dziesięć lat później naród siÄ™ zbuntowaÅ‚. ZrodziÅ‚a siÄ™ Solidarność. „UpadÅ‚a” komuna. OdzyskaliÅ›my wolność. WywalczyliÅ›my sobie demokracjÄ™, za co wielu zapÅ‚aciÅ‚o życiem.

A co było dalej? Pewien zegarmistrz światła purpurowy rezydujący przy ulicy Czerskiej zabełtał tak Polakom w głowach, iż ani się obejrzeli, gdy wrócili do modelu zarządzania Państwem prawie identycznego, jak przed czerwcem 89. Wszystko znów jak za komuny. Tylko ludzie przefarbowani i wystrój zmieniony.

Ktoś teraz może spytać, dlaczego tak się stało. Jak do tego doszło?
Myślę, że odpowiedź jest prosta. Po raz kolejny oszukano ludzi. Ale tym razem jest to szachrajstwo na gigantyczną skalę, którego skutki mogą trwać latami. Już tłumaczę.

Gruba kreska Mazowieckiego i blokada lustracji przez Michnika pozostawiły komunistów u władzy de facto na kilka pokoleń. W efekcie post-komuniści przez cały czas dzierżyli i nadal dzierżą (przepraszam za ten rusycyzm, który jednak stosuję celowo) w swoich rękach decyzyjne stanowiska we wszystkich instytucjach kluczowych dla Państwa. Żadnemu z tych gagatków włos nie spadł z głowy do dnia dzisiejszego.

Po upadku komuny, żeby ludziom zamydlić oczy, post-komuniÅ›ci rozdzielili swoje role. Jedni schronili siÄ™ pod pÅ‚aszczykiem „prawicowej” Unii Demokratycznej, potem Unii WolnoÅ›ci, a obecnie Platformy Obywatelskiej, drudzy natomiast poszli do tak zwanych partii lewicowych, obecnie resztki SLD i Ruch Palikota.
I choć stwarzano pozory, że tak nie jest, obydwie te paczki wypróbowanych kolesiów harmonijnie współpracowały ze sobą przez ostatnie dwadzieścia lat tyle, że w formie sprytnie zakamuflowanej.

Obecnie uznano, że ludzie są już dostatecznie ogłupieni by się znowu oficjalnie się połączyć. Polsce grozi koalicja Platformy z PSLem i Ruchem Palikota. Czyli post-komuniści chcą znów wziąć w swoje łapska Polskę na całe dekady, zarządzając krajem jak za starych dobrych czasów. Bo jak widać komuna nie do końca upadła, a przyczaiła się tylko czekając na lepsze czasy, które właśnie nadchodzą.

WróciÅ‚a propaganda sukcesu partii stanowiÄ…cej przewodniÄ… siÅ‚Ä™ narodu, patrz Wikipedia, cytujÄ™: „Dla okresu rzÄ…dów Edwarda Gierka charakterystyczna byÅ‚a propaganda sukcesu, której głównym celem byÅ‚o wyolbrzymianie dokonaÅ„ ekipy rzÄ…dzÄ…cej, oraz maskowanie niepowodzeÅ„ i porażek rzÄ…du, zwÅ‚aszcza w sferze gospodarczej. PosÅ‚ugiwano siÄ™ frazesami o "dynamicznym rozwoju", "cudzie gospodarczym" i "budowaniu nowej Polski"...” - tyle cytatu z Wikipedii. A przecież każde dziecko widzi, że jeÅ›li zamienić PZPR na PlatformÄ™ ObywatelskÄ…, a nazwisko towarzysza Gierka zastÄ…pić nazwiskiem Premiera Tuska - wszystko pasuje jak ulaÅ‚.

I znowu ktoś może zapytać, jak Polacy mogli na to wszystko pozwolić?

Żeby odpowiedzieć na to kluczowe pytanie należy się cofnąć w czasie do okresu powojennego.

Otóż moim zdaniem, jednÄ… z najważniejszych przyczyn demontażu sprawnoÅ›ci naszego PaÅ„stwa byÅ‚ zabieg socjotechniczny, który na swój prywatny użytek zwykÅ‚em nazywać „awansem spoÅ‚ecznym bis”. Już tÅ‚umaczÄ™.

Jak starsi pamiętają, a młodsi niestety już nie, gdyż często nie mieli się skąd o tym dowiedzieć, w latach powojennych (lata 40/50) komuniści dokonali bardzo sprytnej socjologicznej sztuczki. Z zabiedzonej prowincji przerzucono wtedy do miast rzesze prostych i nie wykształconych ludzi. Brano głównie tych bez charakteru, gdyż prawdziwy chłop ziemi nie chciał opuścić.
W miastach, w pobliżu zakÅ‚adów przemysÅ‚owych, pobudowano dla nich caÅ‚e dzielnice, a w nich bloki z wielkiej pÅ‚yty, które im siÄ™ zdaÅ‚y paÅ‚acami. Potem im umożliwiono zrobienie zaocznej matury, co oni uznali za awans spoÅ‚eczny. Ci wÅ‚aÅ›nie ludzie, z grubsza okrzesani w hotelach robotniczych przepoczwarzyli siÄ™ z czasem w coÅ› w rodzaju „przyzakÅ‚adowych wierchuszek”. SÅ‚owem ni pies, ni wydra, albo, jak kto woli zdegenerowany twór bez rodowodu. JednoczeÅ›nie czerwona propaganda przypominaÅ‚a im bezustannie, że swój awans zawdziÄ™czajÄ… dbajÄ…cej o ich interesy wÅ‚adzy ludowej, co siÄ™ w ich Å›wiadomoÅ›ci na trwaÅ‚e zakodowaÅ‚o w formie Å›lepej wdziÄ™cznoÅ›ci dla komuny. To ci wÅ‚aÅ›nie ludzie stanowili wierny stalinowskiemu reżimowi pierwszy rzut zasilajÄ…cy szeregi PZPR, milicji i urzÄ™du bezpieczeÅ„stwa.

W nastÄ™pnym pokoleniu (lata 60/70), ich dzieci pokoÅ„czyÅ‚y już częściowo studia tworzÄ…c grupÄ™ „nowej inteligencji”, drastycznie odmiennej kulturowo od ideałów inteligencji przedwojennej. Tu skÅ‚aniaÅ‚bym siÄ™ ku zastÄ…pieniu terminu „nowa inteligencja” okreÅ›leniem „klasa ludzi wyksztaÅ‚conych w pierwszym pokoleniu”. Ta grupa spoÅ‚eczna od inteligencji „starej” różniÅ‚a siÄ™ głównie tym, iż nie wyniosÅ‚a z domu praktycznie żadnych gÅ‚Ä™bszych wartoÅ›ci. I choć nieźle wyksztaÅ‚cona zawodowo, nie miaÅ‚a, Å›wiadomoÅ›ci, bÄ…dź jej nie dopuszczaÅ‚a do siebie, iż jest genetycznie skażona piÄ™tnem sÅ‚użalczej wdziÄ™cznoÅ›ci wobec komunistów, którzy umożliwili ich ojcom spoÅ‚eczny awans. MyÅ›lÄ™, że to ci wÅ‚aÅ›nie ludzie poparli, a jeszcze żyjÄ…cy nadal popierajÄ… wprowadzenie stanu wojennego traktujÄ…c generaÅ‚a Wojciecha Jaruzelskiego jako męża stanu. I w pewnym sensie nie można ich za to winić, gdyż tak ich po prostu wychowano.

Po upadku komuny wydawało się przez moment, że nastąpi odrodzenie prawdziwych polskich elit. Znów zabrzmiały nam w sercach mazurki Fryderyka Chopina. Już byliśmy blisko prawdziwej niepodległości. Niestety, pierwsze skrzypce wzięli w swoje ręce grajkowie mający w nosie naszą narodową tożsamość. I na nasze nieszczęście, proces odrodzenia Rzeczpospolitej skutecznie storpedowali zbałamuceni przez pewnego nad-redaktora wnukowie tych, których w latach 40/50 przesiedlono do miast.
W tym przypadku, ten genetycznie spolegliwy (tym razem wobec post-komuny) materiał ludzki został wykorzystany, trzeba przyznać genialnie, przez owego nad-redaktora poczytnej Gazety. Mechanizm był identyczny jak w okresie powojennym, czyli utwierdzenie ludzi w poczuciu społecznego awansu.

Aspekt psychologiczny tej chytrej sztuczki jest następujący.
Otóż, jeśli garbatemu powiedzieć, że się prosto trzyma, to, choć wie, że tak nie jest, chętnie w to uwierzy. Jeśli szarej myszce ktoś powie, że wygląda jak hollywoodzka gwiazda też się nie oprze pokusie uwierzenia w tę oczywistą nieprawdę. Podobnych przykładów można mnożyć setki.

O ile sztuczka z „awansem spoÅ‚ecznym prim” (lata 40/50) polegaÅ‚a na utwierdzeniu prostych i nie wyksztaÅ‚conych ludzi w przekonaniu, że przynależą do lepszej od reszty spoÅ‚eczeÅ„stwa awangardy wÅ‚adzy ludowej, to trik z „awansem spoÅ‚ecznym bis” (po upadku komuny) polegaÅ‚ na utwierdzeniu ich już z grubsza okrzesanych i lepiej wyksztaÅ‚conych wnuków w poczuciu, iż przynależą do grupy Å›wiatlejszych i bardziej od reszty spoÅ‚eczeÅ„stwa postÄ™powych ELIT. W pierwszym przypadku wykorzystano ciemnotÄ™ i niedouczenie, w drugim próżność, pychÄ™ i kompleksy ludzi, których na swój prywatny użytek nazywam „intelektualnie nowobogackimi”.

Bezsprzecznie genialny nad-redaktor wspomnianej Gazety doskonale znaÅ‚ odbierajÄ…cÄ… rozum magicznÄ… moc utwierdzenia „nowobogackiego inteligenta” w przekonaniu o przynależnoÅ›ci do elity. Pan redaktor wiedziaÅ‚, że jak takiemu powie, że jest częściÄ… crême de la crême III Rzeczpospolitej, to on nie dość, że w to gÅ‚Ä™boko uwierzy, to jeszcze bÄ™dzie owego spoÅ‚ecznego awansu (bis) bezkrytycznie broniÅ‚ do ostatniej kropli krwi. WiÄ™cej, w obawie przed utratÄ… nowego statusu wyróżniajÄ…cego go ponad resztÄ™ „ciemnego” spoÅ‚eczeÅ„stwa, taki delikwent zrobi dosÅ‚ownie wszystko, byle siÄ™ Å›wiat nie dowiedziaÅ‚, co sobÄ… reprezentuje naprawdÄ™. I tu moim zdaniem leży tajemnica irracjonalnie wysokich notowaÅ„ obecnie rzÄ…dzÄ…cej partii, popieranej w znakomitej wiÄ™kszoÅ›ci przez takich wÅ‚aÅ›nie ludzi. Ludzi, którzy panicznie siÄ™ bojÄ…, że ewentualny upadek Platformy grozi weryfikacjÄ… elit, co dla nich byÅ‚oby jednoznaczne z utratÄ… ich awansu spoÅ‚ecznego (bis).

Tu jednak pragnÄ™ dobitnie zaznaczyć, że tych ludzi nie należy, broÅ„ Boże, spoÅ‚ecznie dyskryminować. Jest to grupa niekwestionowanej inteligencji. Trzeba im tylko uÅ›wiadomić, jak im zawrócono w gÅ‚owach. Å»e dali siÄ™ nabrać wspomnianemu nad-redaktorowi, iż przynależą do grupy spoÅ‚ecznej, która jest bardziej Å›wiatÅ‚a, wiÄ™c de facto lepsza niż reszta „obciachowej ciemnoty”.

Ktoś teraz spyta jak można temu złu zaradzić?

Otóż moim zdaniem, obecnie nadrzędnie ważną rolą polskich publicystów jest wytłumaczenie inteligentom Trzeciej Rzeczpospolitej, że choć są całkiem nieźle wykształceni, stanowią jednakże grupę inteligencji przeciętnej, której daleko do krajowych elit. Więcej, trzeba tych ludzi przekonać, że utrata ich nieuprawnionego statusu przynależności do elity to nie żadna klęska, ale wręcz przeciwnie, powrót na sprawiedliwie im przynależny szczebel w hierarchii społecznej. Że jeśli się z tą myślą pogodzą, staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie bardziej wiarygodni. Że nie będą się już musieli bać o utratę nienależnego im statusu. Że nie będą już musieli brnąć w zakłamanie. No i co najważniejsze, będzie im wtedy łatwiej się porozumieć z resztą społeczeństwa. Że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty.

A może to właśnie tędy wiedzie droga do pojednania Polaków???

Bo to nieprawda, jak niektórzy błędnie zakładają, że w szeregach Platformy są sami źli ludzie. Jest tam wiele osób przyzwoitych, tyle, że niewiele mogą zdziałać wobec linii partii pana Tuska. Ci ludzie nie chcą źle dla Polski, a jedynie dali się podpuścić przez wspomnianego już sprytnego nad-redaktora i jego Gazetę.

Nie należy też bagatelizować blogerów, bo robią wspaniałą i ważną dla Polski robotę. A sens blogowania leży w tym, że ludzie mogą wymieniać między sobą myśli i opinie poza wpływem i kontrolą polityków. Blogerzy to ogromna siła. Amerykańskie badania wykazały, że właśnie oni odegrali niebagatelną rolę przy wyborze Baracka Obamy na prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Dlatego uczciwi publicyści i blogerzy powinni stanąć na głowie by obnażyć zakłamanie i pretensjonalność elit III RP. Jeśli się tego uda dokonać, stojąca na glinianych nogach bezideowa doktryna Donalda Tuska i jego kolegów z boiska piłkarskiego rozpadnie się jak domek z kart, otwierając drogę do pojednania Polaków, którzy miłość do Ojczyzny mają w genach.

Rodzi się, więc pytanie, jak to zrobić?
MyÅ›lÄ™, że próby zaprzeczania kÅ‚amliwemu stereotypowi, że „PIS to obciach” sÄ… drogÄ… do nikÄ…d. Ludziom tak zamieszano w gÅ‚owach, że każda próba zmiany gÄ™by doprawionej PISowi jest obecnie zdana na niepowodzenie, a wszelkie kroki w tym kierunku dziaÅ‚ajÄ… tylko na korzyść Platformy.

Uważam, że obecnie naczelnym zadaniem publicystów, a także blogerów, zarówno tych z prawej, jak i z lewej strony jest demaskowanie, wszystkimi możliwymi sposobami, wątpliwej jakości post-komunistycznych elit III RP.
Trzeba konsekwentnie obnażać ich prawdziwy rodowód, mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezpardonową hipokryzję. Bezlitośnie i konsekwentnie demaskować, ale, co bardzo ważne, bez agresji, starając się unikać nadmiernego patosu i nut martyrologicznych, co bardzo drażni i zniechęca młodych.

Wciąż wmawia się ludziom, że to Kaczyńscy podzielili Polaków.
Nic bardziej pokrÄ™tnie kÅ‚amliwego. Dlatego rzetelni publicyÅ›ci i blogerzy powinni uparcie przypominać, że Polaków podzieliÅ‚ już w roku 1995 wspomniany nad-redaktor wpÅ‚ywowej Gazety wraz z pewnym miÅ‚oÅ›nikiem biaÅ‚owieskich żubrów, kiedy w sÅ‚ynnej odezwie do narodu przekonali Polaków by wybrali Prezydentem Aleksandra KwaÅ›niewskiego, co byÅ‚o równoznaczne z pozostawieniem post-komunistów u wÅ‚adzy de facto do dnia dzisiejszego. To wtedy Polska pÄ™kÅ‚a na pół, rozpadajÄ…c siÄ™ na „lewacko” post-komunistycznÄ… i „prawicowo” patriotyczno-solidarnoÅ›ciowÄ…, a resztki prawdziwej inteligencji udaÅ‚y siÄ™ na emigracjÄ™ wewnÄ™trznÄ…..

I tu mam kolejny apel do publicystów i blogerów myślących z autentyczną troską o Polsce.
Trzeba koniecznie uaktywnić stojącą świadomie z boku sceny politycznej awangardę inteligencji wywodzącej się z tradycji przedwojennych. To wielki potencjał intelektualny. Muszą to jednak zrobić publicyści, bo politycy dowiedli, że tego nie potrafią.

Ale jak? – zapytacie. Podpowiadam. Uczmy siÄ™ od wspomnianego nad-redaktora wszechwiedzÄ…cej niegdyÅ› gazety.

I tu zwracam się do rzetelnych publicystów, niekoniecznie prawicowych. Trzeba pisać PRAWDĘ! Pisać! Pisać! I jeszcze raz, pisać! Do znudzenia. Świetny wzór przytoczył pan profesor Nowak, który przypomniał setki artykułów w sprawie Jedwabnego zamieszczonych na łamach Gazety Wyborczej w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
A wiÄ™c piszcie Å›miaÅ‚o, dziesiÄ…tki, setki artykułów nawet, gdy tak zwane „oÅ›wiecone” gremia bÄ™dÄ… was regularnie opluwać, niszczyć i wyszydzać. Piszcie prawdÄ™! Odważnie! Nie baczÄ…c, że inteligencja z awansu bÄ™dzie robić wszystko by zabić naruszajÄ…cych podstawy jej egzystencji posÅ‚aÅ„ców zÅ‚ej nowiny. WiÄ™cej, uczcie mÅ‚odych kolegów cywilnej odwagi, uczciwoÅ›ci oraz odpornoÅ›ci na niesprawiedliwÄ… krytykÄ™ i wrednÄ… intrygÄ™.

Wielu komentatorów zastanawia się nad genezą szerzącej się w Polsce plagi nienawiści, przybierającej często formy wręcz wynaturzone. Media mainstreamowe konsekwentnie oskarżają o ten stan rzeczy Jarosława Kaczyńskiego wmawiając Polakom, że to on jest powodem wszelkiego zła. A prawda jest taka, że to nie Jarosław Kaczyński sieje nienawiść, lecz ci, którzy się panicznie boją, że zostaną przez niego zdemaskowani. Bowiem zdają sobie sprawę, że ten człowiek jest na tyle zdolny i odważny, iż może tego dokonać. Stąd ich patologicznie nienawistna agresja, vide Niesiołowski, Sikorski, Bartoszewski, Nowak, Kuczyński et consortes. Moim zdaniem ten sam rodzaj strachu zrodził ideę grubej kreski, wywołał zaciekły opór przeciwko lustracji, a obecnie stymuluje coraz to bardziej wyrafinowane próby usunięcia Jarosława Kaczyńskiego ze sceny politycznej.

Co zatem robić?
Moim zdaniem trzeba niezbyt chlubnym wzorem „SzkÅ‚a kontaktowego” zacząć wykpiwać mentorstwo panów Wajdów, obleÅ›ność panów Kutz’ów, nienawistne zaplucie panów Bartoszewskich, antypisowskie fobie panów NiesioÅ‚owskich, chamstwo, pretensjonalne stroje i fryzury panów Palikotów, żaÅ‚osne anegdoty panów Å»elichowskich i tak dalej. Bo to oni siejÄ… owÄ… wynaturzonÄ… nienawiść, którÄ… media mainstreamowe przypisujÄ… obozowi JarosÅ‚awa KaczyÅ„skiego i samemu Prezesowi.

Pójdźmy dalej.
Trzeba koniecznie odkÅ‚amać wylansowany ostatnimi laty stereotyp myÅ›lowy, że „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”. Uważam to za jedno z najważniejszych obecnie wyzwaÅ„ dla uczciwych publicystów i blogerów. I należy zapomnieć o dumnej zasadzie nie zniżania siÄ™ do poziomu przeciwnika, bo w ten sposób zostawiamy drugiej stronie monopol na bezkarność i jedynie sÅ‚usznÄ… racjÄ™. SamÄ… dumÄ… nigdy siÄ™ nie wygra.

Trzeba uaktywnić błyskotliwych dziennikarzy, blogerów i dowcipnych satyryków, a także pisarzy. Odpowiednio wycelowana drwina daje częstokroć więcej niż długie, poważne wywody, szczególnie teraz, gdy młodzież prawie nic nie czyta.

Trzeba odkłamać zakodowane podstępnie w mózgach wielu Polaków oszołomionych upadkiem komuny i wejściem do Unii Europejskiej toksyczne slogany, że: patriota to oszołom; historia to zbytek; duma narodowa to antysemityzm; tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; sprawiedliwość to naiwniactwo; moralność to frajerstwo; wiara to ciemnogród; normy etyczne to dławienie swobód demokratycznych; kombinowanie to sposób na życie; uczciwość to frajerstwo; rodzina to anachronizm... i tak dalej.

Trzeba mówić i pisać ze zdecydowaną pewnością siebie i poczuciem racji, ale nie wyższości. Jak ognia unikać tonu mentorskiego, stronić od tonów smutnych i śmiertelnie poważnych. Używać częściej języka młodzieżowego, również tego, który nas drażni. Trudno. Taki jest wymóg chwili. Szkody naprawimy później. Należy unikać smutku i pesymizmu, bo to sprawia wrażenie cierpiętnicze, co młodzi biorą za słabość. Wiem to z obserwacji swoich studentów.
I trzeba Pisać! I to nie pięć, dziesięć czy piętnaście artykułów, ale sto lub więcej rocznie. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Trzeba wypracować jasny i przejrzysty program naprawy Rzeczpospolitej, bo tu trzeba przeprowadzić coś na modłę narodowej dezynsekcji.
A jest, o czym pisać, bo spustoszenia są ogromne. A jak braknie zawodowych publicystów niech piszą blogerzy, mamy przecież wielu uzdolnionych ludzi.

W przypadku pokazujących się na wizji ludzi opozycji trzeba się dostosować do najnowszej mody, bo w przeciwnym razie estetycznie zniesmaczony telewidz odruchowo przestaje słuchać nawet najsłuszniejszych racji. Dotyczy to również politycznych liderów. Niestety takie czasy. Nawet w imię najwznioślejszych ideałów nie przeskoczymy ogólnie lansowanych trendów. Choćby były naszym zdaniem głupie. Dlatego trzeba się modnie nosić i wiązać sznurówki.

Trzeba za wszelkÄ… cenÄ™ przywrócić Polakom umiejÄ™tność samodzielnego myÅ›lenia. Przykro mi o tym mówić, ale nawet w Å›rodowisku akademickim, w którym spÄ™dziÅ‚em kilkadziesiÄ…t lat, wciąż jeszcze gros moich koleżanek i kolegów, nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c kadry profesorskiej, do godziny jedenastej przed poÅ‚udniem nie ma wÅ‚asnego zdania. Dlaczego? Bo okoÅ‚o dziesiÄ…tej kupujÄ… w uczelnianych kioskach GazetÄ™ WyborczÄ…. Dopiero po przeÅ‚kniÄ™ciu, bez koniecznoÅ›ci przeżuwania, gotowej papki objaÅ›niajÄ…cej aktualnie obowiÄ…zujÄ…ce trendy w „eleganckim towarzystwie”, powtarzajÄ… bezrozumnie podsuniÄ™te im sprytnie opinie i komentarze. Tak, nie bójmy siÄ™ tego powiedzieć, że umiejÄ™tnie sterowana bezmyÅ›lność zagoÅ›ciÅ‚a na dobre również na naszych uczelniach.

Osobnym zagadnieniem jest zjawisko, które zwykÅ‚em nazywać „terrorem poprawnoÅ›ci politycznej”, którym dzisiaj zastÄ…piono niegdysiejszÄ… cenzurÄ™. Ludzie znów zaczynajÄ… siÄ™ bać gÅ‚oÅ›nego artykuÅ‚owania myÅ›li, które mogÅ‚yby zostać uznane za „niepoprawne politycznie”. BojÄ… ostracyzmu salonu i bojkotów towarzyskich.

Zatem kolejnym zadaniem publicystów i blogerów jest odważne i systematyczne uświadamianie Polakom, że jesteśmy już od paru dobrych lat krajem formalnie demokratycznym, w którym prawo nie zabrania głośnego mówienia o swoich przekonaniach. Uważam, że większość rodaków nadal sobie tego nie uświadamia. Komuna zrobiła swoje, a ostatnie pięć lat przywróciło do życia najgorsze praktyki tamtego okresu. Trzeba, więc ludziom tłumaczyć, że swobodne wyrażanie myśli nie jest już przestępstwem. Trzeba ludziom przypominać, że już wolno głośno mówić. Więcej. Że czasem warto się nawet odrobinę narazić w imię dobrej sprawy. Charakterystycznym jest, że większość Rodaków wciąż, gdy rozmowa schodzi na tematy polityczne przysłania bojaźliwie dłonią usta i mamrocze pod nosem ledwie słyszalnym szeptem. Trzeba ludziom przywrócić odwagę swobodnego wyrażania myśli. Więcej, gremiom naukowym, oraz innym kształtującym opinię publiczną należy odważnie wytykać ich zachowawcze postawy. Tłumaczyć, że takie zachowania nie przynoszą chwały, a w wielu przypadkach są po prostu haniebne.

Oddzielnym zagadnieniem jest, jak ja to nazywam „pandemia różowej subkultury”. Najlepszym przykÅ‚adem jest seria cyklicznych „wykÅ‚adów” żony Prezydenta KwaÅ›niewskiego w Telewizji TVN Style, majÄ…cych za zadanie nauczanie Polaków kindersztuby i Å›wiatowych manier.
Jako czÅ‚owiek leciwy, doskonale pamiÄ™tam pewien telewizyjny reportaż pokazujÄ…cy paniÄ… JolÄ™ jeszcze z czasu studenckiego, w którym to okresie nie przypominaÅ‚a bynajmniej Księżniczki Monako. Potem byÅ‚ pamiÄ™tny okres „disco polo” i myÅ›lÄ™, że komentarz jest tutaj zbyteczny. Ale niedawno pani Jolanta raptem sobie przypomniaÅ‚a o arystokratycznych korzeniach, nabraÅ‚a dworskich manier i w jakiÅ› cudowny sposób odzyskaÅ‚a Å›piewny kresowy akcent.
I nie byÅ‚oby w tym nawet nic zÅ‚ego, gdyby nie to, że pani Jolanta staje siÄ™ wzorcem do naÅ›ladowania. A to jest już zjawiskiem niekoniecznie pożądanym. Bo zasmucajÄ…cym jest nie tyle groteskowa metamorfoza pani Jolanty, co fakt, że na te triki rodem z Ordynackiej nabiera siÄ™ coraz wiÄ™cej osób, które przez lata miaÅ‚em za inteligentne. W efekcie na „ekskluzywnych” salonach panowie zaczynajÄ… dyskutować wyÅ‚Ä…cznie o tym ile gwiazdek miaÅ‚ hotel na wyspach, skÄ…d wÅ‚aÅ›nie wrócili, bÄ…dź ile garów majÄ… silniki ich audic i beemek, a panie swój status wartoÅ›ciujÄ… iloÅ›ciÄ… kafelków Versace w Å‚azience.

No i mamy kolejne zadanie dla publicystów i blogerów. MajÄ…c na uwadze dbaÅ‚ość o jakość standardów, powinni niestrudzenie wykpiwać tego rodzaju sztuczki przebrane w szaty „kultury wysokiej”, bÄ…dź „europejskoÅ›ci”. Elegancko, dowcipnie, z taktem i umiarem, ale konsekwentnie wykpiwać! GraniczÄ…cy ze Å›miesznoÅ›ciÄ… snobizm i szpaniarstwo owego towarzystwa wzajemnego zachwytu nad samymi sobÄ…. Ów opiniotwórczy grajdoÅ‚ nowobogackich intelektualistów. TÄ™ wylÄ™garniÄ™ salonowej plotki, którÄ… siÄ™ karmiÄ… kolorowe pisma.

Bo takie samosiejki trzeba plewić nim do reszty zachwaszczÄ… naszÄ… narodowÄ… kulturÄ™. Mam na myÅ›li coraz liczniejsze rzesze okazowych modeli naszych „nowych czasów”, mówiÄ…c jaÅ›niej nadÄ™tych kretynów z cygarami w zÄ™bach, poprzebieranych w garnitury od Armaniego, którzy aromatu Cohiby nie odróżniajÄ… od swÄ…du skisÅ‚ego ogórka, a w durnej pogoni za NowÄ… EuropÄ… wystarcza im jedna książka rocznie – katalog turystyczny z Biura Neckermann’a.

Trzeba chronić naszÄ… narodowÄ… tkankÄ™ przed degeneracjÄ… kreowanÄ… sprytnie przez „SzkÅ‚o kontaktowe” i temu podobne fabryki tandetnej satyry opartej na sprzedajnym faÅ‚szu.
Trzeba bezlitoÅ›nie wykpiwać owych „postÄ™powców”, którzy odkÄ…d przyszÅ‚o „nowe” mizdrzÄ… siÄ™ bezrozumnie do niego w chocholim taÅ„cu z przyjezdnymi, gubiÄ…c bezpowrotnie narodowÄ… tożsamość.

Trzeba również chronić tożsamość lokalną. Ostatnio na przykład stwierdziłem, że w jury przyznającym jedną z najważniejszych nagród miasta Krakowa nie zasiadał ani jeden Krakowianin. Nie wolno się oczywiście zamykać na świat, czy też kogokolwiek dyskryminować. Ale nie można oddawać całego pola nie zawsze hołdującym miejscowym tradycjom elementom napływowym.

Mimo tych wszystkich zagrożeń, na koniec chcę jednak powiedzieć coś optymistycznego.

Ma racjÄ™ pan profesor Andrzej Nowak z Uniwersytetu JagielloÅ„skiego piszÄ…c we wstÄ™pie do książki „Od Polski do post-polityki”, że, cytujÄ™: „martwi siÄ™ o to, co siÄ™ staÅ‚o z demokracjÄ…, z RzeczypospolitÄ…, z EuropÄ… WschodniÄ…, z EuropÄ…. Co dzieje siÄ™ z rzeczywistoÅ›ciÄ… w magmie pÅ‚ynÄ…cego z posÅ‚usznych (komu?) mediów przekazu „pi-ar”..., że nastÄ™puje narastajÄ…ce poczucie rozpadu wspólnoty, którÄ… stworzyÅ‚y poprzednie pokolenia Polaków..., że należy rozważyć możliwość koÅ„ca naszej historii...”.

Panie Profesorze! Ma pan po stokroć rację! Trzeba bić w dzwony i trąbić na alarm! Ale nie wolno nam się ani na moment załamać bądź zwątpić. Wręcz przeciwnie, po tym, co się stało z Polską w ciągu ostatnich pięciu lat, każdy porządny obywatel, w miarę swoich możliwości, powinien coś dać z siebie w obronie naszego wielowiekowego dorobku.

Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Tylko zbyt długo byliśmy ubogim, zniewolonym krajem.
Po upadku komuny ludziom trochę zaszumiało w głowach. Muszą się więc nacieszyć tymi wszystkimi galeriami, salonami samochodowymi, plazmowymi telewizorami, Plusami, Erami, modami na sukces, tańcami na lodzie...

Ale jak już się znudzą tym wszystkim, co można mieć tylko za pieniądze, przypomną sobie o prawdziwych wartościach i rzeczywistym dziedzictwie Rzeczpospolitej.

Bo nie da się zabić naszej polskiej duszy zakorzenionej w tysiącletniej tradycji, nawet jeśli ją na chwilę odarto z godności.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
 
Dodane przez prakseda dnia pa¼dziernika 24 2011 18:54:08 · 9 Komentarzy · 188 CzytaÅ„ · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
GratulujÄ™ strony i oczekujÄ™ aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.