|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Jeszcze Polska nie skinęła póki myszy jemy |
|
|
Jak nie giełkot, to bełkot, jak nie mowa bezdźwięczna to mowa bezsensowna. I kary, ani lekarstwa na to nie ma. Póki myszy jemy, oczywiście, bo jak przestaniemy jeść, to może coś się znajdzie. Na razie jednak się nie zanosi, albowiem do ojczyzny ratowania, wzywają dziś wszyscy naokoło, a zagrożenie dla tejże jest jedno - PiS, który wygrał wybory. Ktoś tu nawet wczoraj zacytował Masłowską, której PiS ukradł ojczyznę. I ona, jedząc te swoje myszy, nie może tego PiS-owi darować. Nie ma dnia, żeby na portalu gazowni nie ukazały się dwa przynajmniej artykuły podejmujące temat jedzenia myszy, dla niepoznaki zwany troską o ojczyznę. Dziś nawet gazownia posunęła się do tego, że zamieściła zdjęcie Grzegorza Brauna i tekst, w którym jak byk stoi, że Konfederacja odbiera PiS-owi młodych wyborców płci męskiej, a lewica zaś odbiera temuż PiS-owi młode kobiety. Póki myszy jemy rzecz jasna, bo jak przestaniemy, to może coś się jednak zmieni. Na razie jednak nikt nie chce przestać. Troska bowiem o ojczyznę udręczoną może być manifestowana wyłącznie w pewnych określonych rejestrach i przez określonych ludzi. Jeśli ta zasada zostanie złamana, czy to przez kogoś z wtajemniczonych, kto nagle stwierdzi, że jedzenie myszy nie ma sensu, czy też przez człowieka spoza kręgu wtajemniczeń, który podsunie pomysł, by jednak zamiast tego jedzenia myszy, zrobić może coś sensownego, otoczenie podda kogoś takiego ostracyzmowi. Nie może być inaczej, albowiem jedzenie myszy gwarantuje bezpieczną komunikację w ramach pewnego projektu, który roboczo nazwiemy tu kontrolowaną troską o Polskę. Myszy jedzą wszyscy, albowiem gwarantuje to iż obserwator tego misterium będzie jak najdalej od istotnych i ważnych problemów, z jakimi boryka się polityka krajowa i międzynarodowa dzisiaj. Stąd taki nacisk na demonstracje uliczne, które zastępują wszelką aktywność. Ja się nawet obawiam, że one mogą być niebawem nakazane, te demonstracje, jak niektóre święta w Kościele, albo przynajmniej obłożone takim towarzyskim ryzykiem, że ludzie mieszkający gdzieś w zwartej zabudowie, będą się obawiali nie pójść na jeden czy drugi marsz. I nie ma doprawdy znaczenia, czy to będzie marsz patriotyczny czy parada równości. Clou bowiem jest ciągle ten sam moment - jedzenie myszy. Niebawem Biedroń zacznie śpiewać "Boże coś Polskę". Ktoś mu bowiem podpowie, że nie ma innej drogi do serca wyborcy.
Nowo wybrany pan marszałek senatu zatroszczył się ostatnio o los Polski i wyraził przekonanie, że senat nie będzie miejscem bojkotowania ustaw sejmowych, ale miejscem gdzie poważni ludzie będą troszczyć się o Polskę. Już zaczynam drżeć na samą myśl o tym. Grzegorz Braun zaś zadał w sejmie dramatyczne pytanie - czy Wrocław należy jeszcze do Rzeczpospolitej?! A zadał je w związku z rozwiązaniem - po 200 metrach trasy - wrocławskiego marszu niepodległości. Mnie to pytanie Grzegorza Brauna trochę dziwi, albowiem on dobrze wie, że Wrocław jest od dawna komuną miejską, eksterytorialną właściwie, gdzie panują dokładnie takie same polityczne okoliczności, jak w średniowiecznej Sienie, czy Parmie. I mowy nie ma, żeby było inaczej, bez długich i zawiłych negocjacji pomiędzy rządem RP, a premier wszak z Wrocławia pochodzi, a władzami tegoż ośrodka. Wyrażanie więc zdziwienia, że coś tam w tym Wrocławiu jest nie tak, zaskakuje mnie bardzo i niemal widzę, jak pod wąsem pytającego znika mały mysi ogonek. Czyżbym podejrzewał Grzegorza Brauna o nieszczerość? Oczywiście, że tak, albowiem utrzymuję iż cały sejm polski i cała tak zwana scena polityczna, wliczając w to publicystów i komentatorów, zmajstrowana jest po to, by roztrząsać takie problemy, będące pożywką dla słabych umysłów, i zastępujące komunikację istotną. Natężenie emocji zaś i ich zagęszczenie związane jest z pragnieniem zorganizowania w najbliższym czasie wielkiej mysiej uczty, czyli przedterminowych wyborów, które doprowadzić muszą do takiego rozdrobnienia sejmu, jakie oglądaliśmy w latach dziewięćdziesiątych. Po takiej operacji zaś, nie wcześniej, zmontowana zostanie nowa partia, reprezentująca interesy nowoczesnych i tradycyjnie zorientowanych patriotów idących ręka w rękę. Schetyna zaś, żeby pokazać narodowi jak głęboko wierzy w Polskę zacznie wtedy wpieprzać szczury, do tego żywe, bo myszy będą już za małym kalibrem.
Nie wiem czy wszyscy już to zauważyli, ale priorytetem politycznym Polaków, powinno być utrzymanie w sejmie bezwzględnej większości tej partii, która deklaruje - mniejsza póki co o pokrycie - troskę o kraj w wymiarach dostępnych jak największej ilości osób. Dopiero po zdobyciu takiej większości okaże się jak naprawdę wygląda polityka międzynarodowa w wydaniu polskiego rządu i jak ten rząd jest traktowany przez innych polityków. Wcześniej tego nie zobaczymy, bo cała aktywność wokół sejmu i polityki polskiej, będzie jedzeniem myszy, czyli podsuwaniem tematów do obrabiania, tematów, z których wyzierać będzie fałszywa troska o bezpieczeństwo demonstracji ulicznych, które - wszystkie jak jedna - maszerują przeciwko temu jednemu, najważniejszemu priorytetowi, jakim jest upodmiotowienie polskiej polityki. Jeśli ktoś myśli, że polityka, ta była już upodmiotowiona, ten ma rację, ale tylko częściowo. Ona była upodmiotowiona, przez chwilę, ale przestała być taka 10 kwietnia 2010 roku. Teraz znów jest piaskownicą, bez względu na to ile głosów zdobył PiS. Dopiero zewnętrzne, poważne naciski na zwycięską partię, która - zakładam, że będzie to PiS - nie podda się tym naciskom, spowodują, że ci, których tak w PiS-sie nie lubimy, oprzytomnieją i przestaną żreć te myszy. Nic podobnego wcześniej się nie stanie. My zaś, jako wyborcy nie mamy wpływu na postawę polityków partii, na którą głosujemy. Nie ma jej też Grzegorz Braun, ani Janusz Korwin Mikke, którzy wybrali się do sejmu, żeby udawać senatorów najjaśniejszej Rzeczpospolitej i ku uciesze dworów obcych dobrze rozpoznających istotne priorytety.
Spieszę tu uspokoić tych, którzy martwią się, że przewaga PiS spowoduje takie rozwydrzenie członków tej partii, że istnieje ryzyko iż zamieni się ona w PO. Moim zdaniem nie istnieje, albowiem pojawią się zewnętrzne czynniki dyscyplinujące. I dopiero zrobi się strasznie, ale też będzie to dobra i pouczająca lekcja. Póki co owe czynniki manifestują się poprzez jakichś drobnych błazenków, publicystkę i myszy, całe stada myszy, które przeznaczone są do konsumpcji na oczach publiczności.
Gabriel Maciejewski
szkolanawigatorow.pl |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia listopada 20 2019 08:22:26 ·
9 Komentarzy ·
205 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|