|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Zgryzoty rządu i najwierniejszej opozycji |
|
|
Mniejsza już o Senat, bo on specjalnie groźny dla obozu dobrej zmiany nie jest, chociaż oczywiście nie da się w tych warunkach stosować w ustawodawstwie metod stachanowskich, mniejsza nawet o coraz bardziej widoczną walką o spadek po Naczelniku Państwa między "stronnictwami sojuszniczymi", to znaczy - partią ministra Zbigniewa Ziobry i partią pana wicepremiera Gowina. Spektakularnym wyrazem dążenia do uzyskania lepszej pozycji wyjściowej była uchwała Porozumienia Jarosława Gowina, że nie poprze PiS-owskiego projektu ustawy znoszącej tak zwaną 30-krotność, czyli górną granicę składki na ubezpieczenie emerytalne. Nawiasem mówiąc, to świadczenie nie jest żadną "składką", tylko - jak zauważył prof. Gwiazdowski - podatkiem od pracy. Skoro tedy Porozumienie zastosowało wobec Naczelnika Państwa taką poważną zastawkę, to nie było innego wyjścia, jak poszukać sobie sojuszników gdzie indziej. Zwróćmy uwagę, że pozycja Naczelnika Państwa w obozie "dobrej zmiany" najwyraźniej nie jest już taka silna, jak kiedyś, gdy przeczołgiwał polityków, którzy po rozmaitych dokazywaniach przybywali do Canossy w nadziei, że znowu będą mogli "pracować dla Polski". Teraz mimo ostentacji, z jaką Porozumienie wystąpiło, Naczelnik Państwa nie odważył się na żadne represje. Ale bo też nie bardzo mógł w sytuacji, gdy Porozumienie wprowadziło do Sejmu z list PiS aż 18 posłów, więc gdyby ta osiemnastka się zbisurmaniła, to nie ma większości, nie ma rządu i tak dalej. Dlatego też chyba już nie wrócą czasy, gdy pan Mariusz Kamiński montował aferę gruntową, która miała skłonić pana Andrzeja Leppera, by oddał się w ręce niezależnej prokuratury, ale by Samoobrona, jak gdyby nigdy nic, pozostała w koalicji.
Jak pamiętamy, stało się inaczej, czego konsekwencją była dymisja rządu premiera Jarosława Kaczyńskiego, a potem wybory, w następstwie których Platforma Obywatelska rządziła 8 lat. Z kolei jedynym potencjalnym sojusznikiem w tej sprawie stała się Lewica, oczywiście na swoich warunkach, a afiszowanie się z Lewicą i to od samego początku kadencji, nie wyglądało dobrze, zwłaszcza po wyborze Wielce Czcigodnej pani Biejat na przewodniczącą komisji do spraw rodziny. W rezultacie zbawienny projekt, który miał przynieść budżetowi ponad 7 miliardów złotych, został przez PiS wycofany.
W tej sytuacji tych miliardów trzeba było szukać gdzie indziej, podobnie jak za Edwarda Gierka, który proklamował akcję "szukamy 20 miliardów", których zresztą nie znaleziono, co dało Januszowi Szpotańskiemu możliwość włożenia w usta rozgoryczonego towarzysza Szmaciaka komentarza: "niestety nic my nie znaleźli; przecież to Pcim, nie wyspa skarbów!" Trzeba było zatem uciec się do starych, sprawdzonych jeszcze w czasach carskich metod poszukiwania dochodów państwowych w wódce i machorce. No i właśnie została przeforsowana ustawa o podatku akcyzowym, w następstwie której akcyza od alkoholu i papierosów wzrośnie o 10 procent. "Tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego" - zauważył Franciszek ks. de La Rochefoucauld. Najwyraźniej obóz "dobrej zmiany" zapomniał o eksperymencie Leszka Millera, który jako premier też próbował poszukiwać pieniędzy w podwyższeniu akcyzy na alkohol i papierosy. Po tej operacji dochody z podatku akcyzowego spadły, gorzelnie zaczęły robić bokami, a do Polski wlała się rzeka zagranicznego spirytusu. Na szczęście premier Miller się zreflektował, przywrócił poprzedni poziom akcyzy i znowu dochody wzrosły, gorzelnie zaczęły pracować pełną parą, a rzeka spirytusu popłynęła w odwrotnym kierunku.
Ciekawe, jak to będzie teraz, bo wprawdzie Porozumienie Jarosława Gowina określa się jako partia "konserwatywno-liberalna" i nikt się z tego nie śmieje, podczas gdy w przypadku Unii Polityki Realnej, która określała się dokładnie tak samo, śmiechom nie było końca. Najwyraźniej czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty, więc co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie.
Dlatego też kiedy partia "Wolność" wchodząca w skład Konfederacji określa się tak samo, to żaden z mądrych, roztropnych i przyzwoitych nie wierzy w możliwość takiego połączenia i tej wiary nie jest w stanie zachwiać nawet reprezentacja parlamentarna tego kierunku politycznego. Ale nie to jest największym niebezpieczeństwem dla obozu "dobrej zmiany", który poseł Grzegorz Braun z trybuny sejmowej nazwał grupą rekonstrukcyjną przedwojennej sanacji. Największe niebezpieczeństwo stwarza właśnie Konfederacja, która sanację zaczyna atakować od prawej strony. Muszę oddać sprawiedliwość Naczelnikowi Państwa, że się z tym chwalebnie spostrzegł, czego dowodem było zwalczanie Konfederacji na wszelkie możliwe sposoby, przede wszystkim przez rządową telewizję. Największą bowiem wspólną troską zarówno obozu dobrej zmiany, jak i obozu zdrady i zaprzaństwa było pilnowanie, by ani z jednej,ani z drugiej strony nie pojawiła się polityczna konkurencja. Zewnętrznym wyrazem tej troski było pojawianie się ugrupowań jednorazowego użytku, jak Ruch Palikota, "Nowoczesna" pana Ryszarda, którego zresztą wygryzły stamtąd bezwzględne kobiety, a ostatnio - formacji "Kukiz 15", po której też pozostały już tylko wspomnienia.
Oczywiście Konfederacja dzisiaj jeszcze specjalnego zagrożenia nie stwarza, ale - po pierwsze - omnia principia parva sunt, co się wykłada, że wszelkie początki są skromne, a po drugie - ze w odróżnieniu od wspomnianych trzech ugrupowań jednorazowego użytku, Konfederacji udało się wprowadzić do Sejmu całkiem dobry zespół, dzięki czemu może się zaprezentować, no i zaczyna to robić, jako opozycja merytoryczna. To musi budzić niepokój, czego ilustracją są błyskawiczne powroty do telewizyjnego studia, kiedy tylko poseł Bosak ma wygłosić minutowe przemówienie i dopiero kiedy skończy - bezpośrednia transmisja z obrad Sejmu może toczyć się dalej. Widać, że obóz dobrej zmiany, podobnie jak obóz zdrady i zaprzaństwa zrobi wszystko, by utrudnić Konfederacji przedstawienie się szerszym kręgom opinii publicznej. Jest w tym racjonalne jądro, bo Konfederacja prezentuje model państwa całkiem odmienny od dotychczasowego, którego kształt określił w roku 1989 generał Czesław Kiszczak w gronie osób zaufanych. Ten model godzi w żywotne interesy wszystkich czterech pozostałych ugrupowań sejmowych, ale nie godzi w interesy Polski, bo zorientowany jest na budowanie w naszym kraju gospodarczych i społecznych fundamentów siły, między innymi przez zahamowanie pogłębiającego się uzależniania obywateli od państwa, czyli od biurokracji, która zasoby państwa przejada, albo je marnotrawi.
Stanisław Michalkiewicz |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia listopada 23 2019 13:37:06 ·
9 Komentarzy ·
203 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|