|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
W wiecznej być opozycji! |
|
|
Skutki nie znajomości historii przez współczesnych polityków są najlepszym sposobem torowania drogi dla różnorakich szkodliwych frazesów politycznych. Wyobraźmy sobie bowiem, że oto polscy politycy wybrani do Dumy Rosyjskiej w wyborach po rewolucji 1905 roku zarzucają Marszałkowi Piłsudskiemu, że ten z programem zupełnej niepodległości Polski skazuje siebie i swoją koncepcję na wieczną opozycję, a rację mają oni z programem powolnych kroków. To proszę porównać, kogo w polityce po 1918 roku było więcej, tych którzy po Niepodległość szli z krakowskich Oleandrów, czy tych którzy marsz ten rozpoczynali z ław poselskich Dumy.
To, że PiS będzie w wiecznej opozycji w Polsce nie wynika z taktyki jaką ta partia przyjęła w poszczególnych kampaniach wyborczych, nie wynika z taktyki pracy parlamentarnej, nie wynika nawet także z bilansu dwuletnich rządów PiS, ale wynika jak najbardziej ze strategicznego programu przyjętego przez tą partię. Programu, którego realizacja zagraża interesom wpływowych grup w Polsce, a także i może przede wszystkim interesom zagranicznym w Polsce. To się wydaje być oczywistą oczywistością, ale ostatni czas pokazał, że jednak nie dla wszystkich.
Trzeba jak najszybciej w PIS pogodzić się z programem wiecznej opozycji i oczyścić partię z pieczeniarzy, dla których polityka to droga zdobywania pieniędzy, wpływów, kobiet. PIS taką partią, zwłaszcza po Smoleńsku być nie może. Takich też jest w tej partii, sam rozmawiałem czasem niedawnym z jednym z radnych Prawa i Sprawiedliwości w dość dużym mieście, który sobie czynił ironie z teorii zamachowych ze Smoleńska. I dzisiaj jest to człowiek, który w pierwszym rzędzie krzyczy o tym, że trzeba w PiSie zmian, że nie można być wieczną opozycją. A jednak.. jak dla mnie przykład Piłsudskiego pokazuje, że jak najbardziej można być wieczną opozycją, bo albo realizujemy ten postawiony przed sobą cel – Polskę, albo bawimy się w gadki-szmatki.
Bawimy się w gadki szmatki, zwane „Dialogiem”, że Kaczyński jest takim politykiem, który założył sobie, że będzie ponosił porażki do samego końca i konsekwentnie realizacji tego programu się trzyma. Jak tylko ma szanse na zwycięstwo to specjalnie robi jakiś błąd aby przegrać i specjalnie dobiera sobie do takiego programu współpracowników. Na tej tezie możemy budować dowolne narracje i wyciągać wniosek, że w polityce najważniejsze jest zwycięstwo, a nie program. Tylko jest to chyba teza tak samo prawdziwa jak ta, że starczy dobry piarowiec – jakiś Mistewicz i zwycięstwo jest nasze.
Jeżeli porażka w tegorocznych wyborach ma być przesłanką do jakiś zmian w partii, to do zmian idących w kierunku do stworzenia z PIS partii kadrowej. Składającej się z ludzi idei, którzy czegoś już dorobili się w swoim życiu i nie szukają w polityce swojego sukcesu życiowego, w razie porażki mają możliwość wycofania się do spokojnego życia, a nie będą trzymać się polityki za każdą cenę, za cenę największego nawet świństwa. W PISie mają być ludzie, którzy w razie „W” będą gotowi na objęcie najważniejszych urzędów w państwie – stanowisk ministrów, wojewodów, ambasadorów, organów centralnych, podsekretarzy stanu. Takich ludzi nam trzeba, a nie fachowców od przeprowadzenia zjazdów okręgowych, występowania i prezentowania się w telewizji czy podpisywania list obecności na sesjach rady miejskiej, powiatowej czy sejmiku wojewódzkiego. Zwłaszcza, że w czasie kryzysu trzeba się liczyć z dążnością do jak największego zmniejszania liczby radnych na wszelkich szczeblach samorządu, bo mamy ich w Polsce zwyczajnie za dużo
„W” jest kluczowe, bowiem PIS jest w stanie wygrać tylko w wypadku jakiegoś „W” – wojna, gwałtowny krach polityki europejskiej, zupełne załamanie gospodarcze. Mrzonkami jest to, że uda się nasze społeczeństwo przekonać do naszego programu, czy naszej koncepcji Rzeczypospolitej w skutek jakiejś zmiany wizerunkowej PiS. Brednia. Program Niepodległości Polski jest programem zerojedynkowym, nie dopuszczającym możliwości kompromisu. A nasze społeczeństwo jest raczej klonem chłopstwa pańszczyźnianego niż świadomych obywateli.
A może po prostu nie mam ochoty na kolejny „Dialog”. Dialog, który nas do niczego nie prowadzi. Dialog, który polega na tym, że Piłsudskiemu zarzuca się, że przecież gdyby zgodziłby się na wrzucenie Legionów bezpośrednio do Armii Austro-Węgierskiej to byłoby i lepsze uzbrojenie i zaopatrzenie i więcej rekrutów i w ten sposób łatwiej osiągnąłby Niepodległość. A jednak Piłsudski trzymał się własnych Legionów. I doszedł do Polski. Poprzez trzaskające okiennice w Kielcach, poprzez Ulinę Małą, poprzez Karpaty i internowanie w Benianiminowie i Szczypornie. Doszedł.
Krzyczeli, żeśmy stumanieni,
Nie wierząc nam, że chcieć - to móc.
Leliśmy krew osamotnieni,
A z nami był nasz drogi wódz!
My, Pierwsza Brygada...itd
Piotr Grudek |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia listopada 01 2011 07:00:05 ·
9 Komentarzy ·
190 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|