|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Czas latających kwitów |
|
|
– Wyglądał, jakby go ktoś wrzucił do worka i obił kijami – tak o swoim spotkaniu z posłem PO Andrzejem Halickim opowiada nasz informator. Poseł kazał w ostatnich dniach swoim współpracownikom wynosić papiery z własnego gabinetu przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. – Sejm jeszcze nie zdążył odbyć pierwszego posiedzenia, nowa komisja jeszcze nie powstała, a Halicki już kazał się im wyprowadzać – mówi nasz rozmówca.
Powód? Halicki to człowiek Grzegorza Schetyny i dlatego wie, że nie ma szans na dalsze pełnienie swojej funkcji – mimo wygranej PO.
Miłośnik cygar od Schetyny
„Palić jest rzeczą ludzką, palić cygara – boską” – tak o swojej pasji pisał Andrzej M., były dyrektor Centrum Projektów Informatycznych MSWiA. „O ile są sprzyjające okoliczności, co jakiś czas lekko zanurzam główkę cygara w whisky, uzyskując tym samym w ustach dość specyficzny smak i niezapomniany aromat” – dodawał.
Do swoich zainteresowań zaliczał także psychologię: „Psychologię lubię, bo to samo życie, jak ciągłe interakcje między ludźmi oraz otoczeniem. Pomaga w życiu zrozumieć wiele absurdalnych zachowań, również tych własnych, co prawda czasem zbyt późno”.
Jeśli zarzuty prokuratury się potwierdzą, okaże się, że co do tego „za późno” Andrzej M. był proroczy. Był on bliskim współpracownikiem Grzegorza Schetyny, gdy wicepremier kierował MSWiA. Odszedł z ministerstwa krótko po dymisji wicepremiera i zastąpieniu go przez Jerzego Millera.
Jak oświadczył rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie Zbigniew Jaskólski, skala korupcji ws. projektów informatycznych MSWiA może być większa niż zarzucane dziś 211 tys. zł. Wcześniej Radio RMF podało, że Andrzej M. w zamian za intratne kontrakty z firmą komputerową z Wrocławia miał wziąć łapówkę w wysokości prawie 2 mln zł.
CBA uderza po wyborach
Gdyby do operacji CBA doszło przed wyborami, mogłaby ona zaszkodzić wynikowi wyborczemu Platformy Obywatelskiej. Dziwnym trafem, choć dotyczy wydarzeń odległych czasowo, doszło do niej po wyborach. Co – oprócz zwycięstwa wyborczego PO – wydarzyło się w tym czasie?
Od wyborczego zwycięstwa Tusk rozpoczął coraz mniej skrywane upokarzanie Schetyny. Jak pisał „Newsweek”, o tym, że nie zgadza się na jego dalsze sprawowanie funkcji marszałka sejmu, premier miał powiedzieć mu już podczas wieczoru wyborczego.
Dlaczego Tusk poszedł na tę konfrontację? Bo po zwycięstwie wyborczym poczuł się silny jak nigdy. A po porażce PiS za największe zagrożenie dla siebie uznał współpracę Grzegorza Schetyny i Bronisława Komorowskiego, którzy właśnie wspólnie zjedli śniadanie.
Osobą, która w telewizji najgłośniej wyrażała radość z wyborczego zwycięstwa, stojąc tuż obok Tuska, była Ewa Kopacz. Dzień później Tusk poinformował Schetynę, że to ona będzie nowym marszałkiem Sejmu.
W mediach pojawiły się spekulacje, że Schetyna miałby zostać w zamian ministrem infrastruktury. Uznano to za pocałunek śmierci, patrząc na stan resortu i zbliżanie się Euro 2012. Wymieniano też Ministerstwo Obrony, ale wkrótce w jego kontekście zaczęło padać nazwisko Sławomira Nowaka, który ogłosił, że odchodzi z Kancelarii Prezydenta.
W czasie kolejnych dni po wyborach Tusk przekonał się, że prezydent Komorowski demonstruje, iż nie jest tylko właścicielem żyrandoli, a chce mieć realny wpływ na władzę. Utwierdziły go w tym plany wygłoszenia przez głowę państwa orędzia oraz przeprowadzenia konsultacji z przedstawicielami wszystkich nowych klubów na temat nowej koalicji. Uznał, że to pomysły Schetyny.
– Mam świadomość, że Grzegorz Schetyna jest liderem wewnętrznej opozycji – takie zaskakujące słowa wygłosił Tusk w czasie powyborczej konferencji.
W Platformie mówią o putinizacji
Niezależnie od tego, jak było faktycznie, w Platformie aresztowanie byłego współpracownika Grzegorza Schetyny i zatrzymania innych odebrano powszechnie jako realizację deklaracji wygłoszonych przez Tuska w oświadczeniu. Wskazuje to na fakt, że także zwykli posłowie PO, wbrew medialnym oświadczeniom, zdają sobie sprawę z putinizacji polskiej polityki.
Ich zdaniem ostre posunięcia Tuska, w tym wycinanie ludzi Schetyny, mają wymusić na nim bądź zgodę na trwałą marginalizację, bądź zmusić go do konfrontacji w warunkach, w których musi przegrać. Czy Schetyna zdawał sobie wcześniej sprawę z siły spodziewanego ataku?
Zdaniem naszych informatorów, poczynił pewne kroki mające przygotować go do nierównej walki. Wymieniają w tym kontekście jego kontakty z Pawłem Piskorskim, liderem Stronnictwa Demokratycznego, mającym sporą wiedzę o przekrętach polityków swojej byłej partii.
– Piskorskiemu zależy głównie na tym, by nikt nie nękał go w czasie robienia interesów na majątku swojej nowej partii – SD – mówi nasz rozmówca. – Jeśli dostanie takie gwarancje od obozu Tuska, Schetyna nie może liczyć na jego pomoc – dodaje.
Nie wiadomo, jak w tej sytuacji zachowywać się będzie Bronisław Komorowski. O ile współpraca z silnym Schetyną była dla niego opłacalna, o tyle wspieranie poobijanego marszałka niekoniecznie musi mu się dalej opłacać.
Jeszcze przed aresztowaniami związanymi z aferą w MSWiA niektórzy zrezygnowani ludzie Schetyny mówili, że najbliższe miesiące przetrwać chcą w charakterze zwykłych posłów. A Tuskowi rzucą się do gardła, gdy dojdzie do załamania finansowego.
Nie wszędzie w Polsce wypadli bowiem źle. W Krakowie współpracujący ze Schetyną Jarosław Gowin startując z trzeciego miejsca, pokonał bliskiego Tuskowi Ireneusza Rasia. Frakcja Gowina wygrała rywalizację o Radio Kraków i liczy, że wygra także w rywalizacji o regionalną telewizję publiczną.
Na razie jednak będąca w tle wielu frakcyjnych konfliktów rywalizacja o ośrodki regionalne TVP została wstrzymana. Zdecydował o tym Tusk, uznając to za element nacisku na PSL, także mający chrapkę na udział w tym torcie.
Piskorski na swoim czytanym przez niewielu blogu napisał po wyborach o możliwościach, jakie są w zasięgu Schetyny: „Pierwsza to wybicie się na samodzielność i pójście śladem Palikota. To wariant, w którym Schetyna otwarcie przeciwstawia się Tuskowi i ze swoimi zwolennikami z klubu PO zakłada własny klub. I z tych pozycji, już jako samodzielny podmiot, wchodzi w koalicję rządową z Tuskiem. Nie sądzę, by Schetyna zdecydował się na taki krok. Wie, gdzie dzisiaj są ci, którzy chcieli być „lepszym” PiS-em, i zdaje sobie sprawę, że jako »lepsza« PO skończyłby tak jak PJN.
Drugi wariant to nie przyjmować od Tuska żadnej propozycji i przeczekać trudne czasy jako wewnętrzna opozycja. Schetyna zasmakował jednak we władzy, a poza tym, jako polityk bez przydziału i bez żadnych możliwości wpływania na politykę kadrową, zacząłby szybko tracić swoich zwolenników w PO.
Dlatego moim zdaniem Schetyna zdecyduje się na trzecią drogę – drogę pełnej kapitulacji przed Donaldem Tuskiem i przyjęciem od niego jakiejkolwiek propozycji pracy w rządzie. W tym i takiej, która pozbawiona będzie stanowiska wicepremiera.
Tylko w ten sposób – osłabiony, upokorzony i skruszony – politycznie przeżyje”.
Czy przewidywania Piskorskiego są jeszcze aktualne? – Jeśli faktycznie poszło na noże i wobec ludzi Schetyny użyto celowo CBA, to skutki mogą być nieobliczalne. Pytanie, kto ma na kogo silniejsze kwity – mówi jeden z naszych rozmówców. Dotychczasowy przebieg wydarzeń wskazywałby jego zdaniem na to, że Schetyna jest słabszy. Choćby dlatego, że z naruszeniem prawa i wbrew własnemu interesowi wygasza mandaty posłów opozycji – Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskiego. Teoretycznie wydawałoby się, że niepotrzebne jest mu otwieranie nowych frontów. Według jednego z naszych źródeł ludzie bliscy Schetynie mieli też rozmawiać z Leszkiem Millerem i sondować go w sprawie poparcia ewentualnego wniosku o Trybunał Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego.
Ostry skręt w lewo
Jak spekulowano, tylko sześciu ministrów z dotychczasowego rządu Donalda Tuska pozostanie na swoich posadach. „Gazeta Polska Codziennie” pisała, że nowy rząd PO ma być zdecydowanie bardziej lewicowy, tak by nie tracił na rzecz Ruchu Palikota.
Tracą nie tylko schetynowcy. Jak napisał na swoim blogu europoseł Ryszard Czarnecki, szefem polskiej delegacji PO w Parlamencie Europejskim przestanie być po ośmiu latach Jacek Saryusz-Wolski, wcześniej zdegradowany w swoich lokalnych strukturach w Łodzi.
Minister ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska poprzez swoją niezależność zbytnio naraziła się środowiskom radykalnej lewicy, z „Gazetą Wyborczą” i działaczem homoseksualnym Robertem Biedroniem. Tusk postawi na czele tego ministerstwa kogoś, kogo zaakceptują feministki. Swojej posady pewny nie może być też minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, którego ma zastąpić ktoś bardziej „salonowy”. W rządzie ze starego składu ma pozostać jedynie 5–6 ministrów.
Jak podała „Rzeczpospolita”, spokojni mogą być jedynie szef MSZ Radosław Sikorski, minister finansów Jacek Rostowski, minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka, szefowa resortu rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska oraz szef doradców premiera Michał Boni.
Szanse na pozostanie na stanowisku ma też minister kultury Bogdan Zdrojewski, w jego przypadku niewykluczone jest jednak objęcie posady szefa klubu PO. Jego zaletą jest to, że nie lubi się z Grzegorzem Schetyną. Wśród kandydatów wymieniany jest także przyboczny Tuska Paweł Graś. Jego wybór byłby dowodem, iż Tusk ze wszystkich sił dąży do jedynowładztwa. Pojawienie się tej kandydatury błyskawicznie zaowocowało anegdotą: Graś nadaje się, bo trzeba w klubie posprzątać.
Piotr Lisiewicz - Gazeta Polska |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia listopada 03 2011 08:05:54 ·
9 Komentarzy ·
164 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|