|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Dwa zaskoczenia |
|
|
Zaskoczenie numer 1. Przez ponad półtora roku wmawiano nam, że badanie zdarzenia lotniczego zaczyna się od defragmentacji maszyny i porzucenia pociętych kawałków na pastwę deszczu i śniegu. Tak stało się na Siewiernym z rządowym tupolewem. Ścieżka działań zainicjowana w przypadku boeinga lądującego awaryjnie we wtorek na warszawskim Okęciu była zgoła odmienna: natychmiast ściągnięto specjalistyczny sprzęt i ekipę techników z Seattle, by podnieść samolot i odholować go do hangaru.
Zaskoczenie numer 2. To magia czarnych skrzynek przestała działać? Jak to? Teraz okazuje się, że ekspertom sama analiza rejestratorów już nie wystarcza i trzeba dokładnie przebadać silniki i inne układy samolotu.
Czy coś umknęło mojej uwadze i od kwietnia ubiegłego roku Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych zmieniła metodykę swoich działań? Czy raczej właśnie teraz proceduje w reżimie zasad obowiązujących w całym cywilizowanym świecie? Kontrast obu sytuacji jest dojmujący.
Gdzie jest Edmund Klich ze swoją arcyprostą wykładnią arcyskomplikowanych sytuacji, teorią o dominancie czynnika ludzkiego w wypadkach lotniczych i tezą o rażącym braku symetrii między umiejętnościami pilotów wojskowych i cywilnych? Znając modus operandi polskiego akredytowanego przy MAK, można śmiało założyć, że studiuje teraz hasła w Wikipedii zaczynające się na literę "p" jak "podwozie". Śmiem tak twierdzić po tym, jak w swojej pretendującej do miana naukowej publikacji poświęconej bezpieczeństwu lotów definicję slotów podał właśnie za popularną wyszukiwarką internetową. W oparciu o to samo źródło przeanalizował też zjawisko dezorientacji przestrzennej u pilotów na przykładzie portretu Toulouse-Lautreca "Twarz kobiety w kapeluszu z piórkiem".
Trzeba przyznać, że przedsiębiorstwo PLL LOT przeprowadziło wzorową kampanię PR, dając - słusznie zresztą - silne wsparcie (pewnie nie bez znaczenia dla interesów firmy, ale zawsze wsparcie) swoim pilotom. Takich działań państwo polskie nigdy nie podjęło wobec załogi, która zginęła na Siewiernym. Wyskalowane do granic absurdu domniemane błędy żołnierzy pilotujących tupolewa 10 kwietnia ubiegłego roku stały się dominantą większości medialnych przekazów i obowiązkowym komponentem "eksperckich" analiz. Być może za trzy tygodnie, kiedy poznamy wstępny raport PKBWL i efekty prac komisji badającej wypadek boeinga, określenia "czynnik ludzki" i "błąd załogi" zmuszą zgodny chórek lotniczych "specjalistów", uwiarygodniających oficjalny przekaz w sprawie Smoleńska, do wyciągnięcia spójnych, utrzymanych w ryzach dyscypliny intelektualnej, wniosków. Bo majorowi Protasiukowi nikt piany gaśniczej pod koła nie słał.
Katarzyna Orłowska-Popławska |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia listopada 06 2011 08:34:52 ·
9 Komentarzy ·
204 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|