|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Za dużo poufałości |
|
|
Tymczasem Ameryka bez Polski nie tylko dałaby sobie radę, ale nawet by nie zauważyła, że jej już nie ma. Nazywa się to "sojuszem egzotycznym", który tym się różni od sojuszu realnego, że w tym drugim przypadku, gdy jeden sojusznik traci niepodległość, to taki los nieuchronnie czeka również sojusznika drugiego. Na naturę sojuszu polsko-amerykańskiego nie mamy specjalnego wpływu, bo ta egzotyka wynika z proporcji między obydwoma krajami, ale to nie znaczy, że nie moglibyśmy tej egzotyki zmniejszać.
Pisałem o tym wielokrotnie, wspominając okazje, kiedy bez specjalnego trudu moglibyśmy wyciągnąć wymierne korzyści z przynależności do NATO, ale pustaki i agenci stojący na czele naszego państwa, ani o tym pomyślały, toteż każda okazja została stracona na zawsze. Szczególną pretensję mam tu do pana Aleksandra Kwaśniewskiego, którego uważam za prawdziwe nieszczęście dla Polski, a jego dwukrotny wybór na prezydenta świadczy o zanikaniu instynktu politycznego w naszym narodzie. Cóż, taki widać los wypadł nam...
Powtarzamy tedy: "pokój i bezpieczeństwo", kiedy tak naprawdę jedyną, jak dotąd, korzyścią, jaką Polska odnosi z przynależności do NATO jest okoliczność, że my wprawdzie nie wiemy, jak w razie czego NATO się zachowa, ale Putin może też tego nie wie? To oczywiście nie jest do końca pewne, bo coś tam przecież musi wiedzieć. Ale jeśli nawet, kiedy - jak powiadają wszyscy mądrzy i roztropni - stosunki amerykańsko-rosyjskie są najgorsze od czasów zimnej wojny, kiedy to też następowały przypływy i odpływy, to cóż dopiero teraz, kiedy żadnej zimnej wojny nie ma - tylko "pokój i bezpieczeństwo"? Bo ostatnia wojna, to była wojna w Wietnamie, a od tamtej pory wojen już nie było, tylko "operacje pokojowe", "misje stabilizacyjne", rozmaite "walki o pokój", o których Radio Erewań mówiło, że po nich nie zostanie nawet kamień na kamieniu. Najwyraźniej wielki klasyk demokracji Józef Stalin miał rację, przykładając taką wagę do językoznawstwa.
Z takimi przypływami i odpływami mieliśmy do czynienia również później - na przykład, kiedy po rozmowie z rosyjskim prezydentem Miedwiediewem, izraelski prezydent Szymon Peres obiecał, że "namówi" prezydenta USA Obamę do wycofania elementów tarczy antyrakietowej z Europy Środkowej. No i najwyraźniej go "namówił", bo miesiąc później, 17 września 2009 roku, nastąpił słynny "reset" w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, które stały się wkrótce tak dobre, że na dwudniowym szczycie NATO w Lizbonie, 19 i 20 listopada 2010 roku, proklamowane zostało strategiczne partnerstwo NATO - Rosja. Ale ten "porządek lizboński" nie przetrwał długo, bo kiedy prezydentowi Obamie nie udało się zmontować koalicji przeciwko syryjskiemu tyranowi, na czele której by stanął, z irytacji wysadził wszystko w powietrze i dzisiaj o strategicznym partnerstwie NATO-Rosja już nikt taktownie nie pamięta.
Ale - jak mówił Bolesław Piasecki - co przynajmniej raz zaistniało, to znaczy, że jest możliwe, łącznie z kolejnym "resetem". Czyż nie w tym celu przyjechał do Europy amerykański prezydent Józio Biden, nie w tym celu sondował złego Putina, by się zorientować, na jakich warunkach obiecałby on Ameryce neutralność w momencie przystąpienia do ostatecznego rozwiązania kwestii chińskiej? Zimny ruski czekista oczywiście nie puścił farby, chociaż nie do końca, bo na przykład oświadczył, że trzeba wrócić do ustaleń z Mińska, na mocy których Ukraina miała zgodzić się na częściową utratę suwerenności nad wschodnią częścią państwa. Myślę, że skoro prezydent Józio Biden go sondował, to Putin pewnie na tym skrawku Ukrainy nie poprzestał, tylko wspomniał o wielu innych korzyściach.
Wspominam o tym wszystkim, bo akurat Małżonka Księcia-Małżonka, czyli pani Anna Applebaum powiedziała tak: "fakt, że jest podpisany traktat NATO nie znaczy, że absolutnie Stany Zjednoczone zawsze będą bronić Polski". Związany politycznie z Naczelnikiem Państwa i jego komandą portal "W polityce" komentuje tę deklarację ze zgorszeniem i wysuwa przypuszczenie, że pani Applebaum "oszalała", a jeśli nie oszalała, to nieomylny to znak, że "kwestie gwarancji i sojuszy Polski to matrix i oszustwo". Nie wiem, co to jest, ten "matrix", bo nie podoba mi się niepotrzebne używanie cudzoziemskich słów, więc nie będę się spierał, ale wydaje mi się, że o "oszustwie" nie może tu być mowy.
Żeby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać ze zrozumieniem traktat waszyngtoński z 1949 roku, na podstawie którego NATO powstało i w oparciu o który funkcjonuje. Warto przytoczyć dosłownie jego najtwardsze jądro w postaci art. 5, żeby się przekonać, że o żadnym "oszustwie" nie ma mowy. Art. 5 traktatu waszyngtońskiego stanowi, że "strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub kilka z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uważana za napaść przeciwko nim wszystkim; wskutek tego zgadzają się one na to, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, każda z nich, w wykonaniu prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego przez Art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom tak napadniętym, podejmując natychmiast indywidualnie i w porozumieniu z innymi Stronami taką akcję, jaką uzna za konieczną, nie wyłączając użycia siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego. O każdej takiej zbrojnej napaści i o środkach zastosowanych w jej wyniku, zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa".
Pani Applebaum tylko nam o tym przypomina, żebyśmy w podskokach słuchali poleceń, jakich nie szczędzi nam Departament Stanu, pan Bix Alliu i pani Żorżeta - czy to w sprawie zboczeńców, czy to w sprawie TVN, czy to w sprawie IPN. Jak nie dogodzimy sodomitom, to w razie ataku rosyjskiego USA mogą wystosować "ostry protest" co będzie zgodne z cytowanym art. 5.
Kiedyś Franciszek Fiszer był na proszonym obiedzie, gdzie gospodyni domu kierowała pod jego adresem złośliwe uwagi. W końcu wybuchnął: "Paulino! Czy to nie za dużo poufałości, jak na tę rozgotowaną cielęcinę?"
Stanisław Michalkiewicz
27 lipca 2021 prawy.pl |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lipca 28 2021 12:09:44 ·
9 Komentarzy ·
141 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|