|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
CYWILNA RADA UPOKORZENIA NARODOWEGO |
|
|
Przykro mi to mówić, ale słuchając wczoraj expose Premiera poczułem się po raz wtóry haniebnie upokorzony przez szefa własnego Państwa. Podobnie jak wtedy, gdy 13 grudnia 1981 generał Jaruzelski ogłaszał wprowadzenie stanu wojennego, a za jego plecami łkała żałośnie przekrzywiona polska flaga z orłem odartym z korony. To samo poczucie upodlenia i bezradnej wściekłości.
Niedawno pisałem na blogu:
„Donald Tusk zdeptał polityczny obyczaj. W dążeniu do partyjnej hegemonii nie ma już poczucia wstydu. Wprowadził prawo dżungli. Kto silniejszy, ten lepszy. Cham chama chamem pogania. Wszystkie chwyty dozwolone. Zaniechał wprowadzenia reform by się przypodobać ludziom. Dokonał skoku na emerytury. Wpędził Polskę w monstrualne długi. Śledztwo smoleńskie bez zmrużenia oka oddał w obce ręce. Zakwestionował dorobek poległego na służbie Prezydenta Państwa. Od szefa opozycji zażądał badań psychiatrycznych. Podpuszczał do bezczeszczenia modlących się ludzi. Próbował podstępnie obejść konstytucję celem zwiększenia frekwencji wyborczej. Byle tylko rządzić! Zagarnąć jak najwięcej stanowisk! Obsadzić przyczółki. Usunąć niewygodnych, choćby byli genialnymi fachowcami...”.
I dalej:
„Historia zatoczyła błędne koło. Pod koniec lat siedemdziesiątych ceny poszły w górę. Dziesięć lat później naród się zbuntował. Zrodziła się Solidarność. „Upadła” komuna. Odzyskaliśmy wolność. Wywalczyliśmy sobie demokrację...
A co było dalej? Donald Tusk wraz z pewnym zegarmistrzem światła purpurowym rezydującym przy ulicy Czerskiej zabełtali tak Polakom w głowach, iż ani się obejrzeli, gdy wrócili do modelu zarządzania Państwem prawie identycznego, jak przed czerwcem 89. Wszystko znów jak za komuny. Tylko ludzie przefarbowani i wystrój zmieniony...”.
Kiedy pisałem te słowa miałem jeszcze na dnie serca resztkę nadziei, że może przesadzam.
Wczoraj Premier Tusk rozwiał moje wątpliwości. Pokazał, że już ma w ręku wszystko. Że unicestwił opozycję. Że trzyma państwową kasę. Że ma za sobą europejskie lewactwo. Że nie musi się już bać sondaży. Że jest praktycznie bezkarny, bo ma pod sobą sądownictwo i resorty siłowe. A więc, de facto dzierży władzę absolutną i nie muszę chyba przypominać, jak się zwykło nazywać ten rodzaj „przywódców państwowych”.
Nasz „generalissimus multiplex” stał się na tyle bezwstydny w swej bucie i pewności siebie, że wczoraj odkrył prawdziwe oblicze. Pokazał gdzie ma dbałość o interes Polaków, o zdrowie obywateli, o szkolnictwo, o bezrobotną polską młodzież, o rodziny przymierające głodem, o emerytów grzebiących w śmietnikach i tak dalej. Ani słowa na ten temat. Och, przepraszam, zrobił jeden wyjątek – obiecał podwyżkę dla policji by miała jeszcze więcej siły do kopania żołdackimi buciorami patriotów czczących polską niepodległość – patrz, ostatnie wydarzenia z 11 listopada.
Ziściły się jego marzenia. Bo mu się wreszcie udało przekonać znaczny odłam społeczeństwa, że, jak kiedyś napisał: „polskość to nienormalność” (Donald Tusk, Polak przełamany, Znak, 11/1987).
A wczorajsze expose to dla mnie zapowiedź wprowadzenia w Polsce stanu wojennego tyle, że tym razem bez czołgów i transporterów opancerzonych. Niegdyś użyto wojska i oddziałów ZOMO, a teraz się zanosi na aneksję przy pomocy wirtualnych operacji finansowych.
Generał Jaruzelski odebrał Polakom wolność. Wczoraj zaś Donald Tusk, swoim expose pozbawił de facto rodaków nadziei na przyszłość. Żadnej recepty na Polskę. I nawet Palikot grzmiał wczoraj z trybuny sejmowej, że to expose to wyłącznie pomysł na dyktat Platformy, która ma Polskę w nosie.
Gdy słuchałem wczoraj expose Premiera przychodziły mi na myśl przerażające paralele.
No bo przypomnijmy sobie. Obydwoje, Tusk i Jaruzelski chwalą się bezkrwawym wprowadzeniem przemian systemowych. A jakie są między nimi różnice? Praktycznie żadne. Tyle, że Jaruzelski straszył Polaków sowiecką interwencją, a Tusk wczoraj szantażował usiłującą bronić polskich interesów opozycję zbliżającym się kryzysem. Jaruzelski stosował cenzurę, a Tusk zamknął ludziom usta pręgierzem poprawności politycznej.
Obydwu tych panów cechuje zakodowana w genach skłonność do lewactwa i serwilizm wobec Moskwy, a obecnie także i Brukseli.
Jaruzelski przekonywał, że Polska, jako szesnasta republika Związku Radzieckiego to przecież nic strasznego, a wczoraj, jeśli się dobrze wsłuchać, pan Premier dał do zrozumienia, że istnieje realne prawdopodobieństwo utraty suwerenności Polski na rzecz Unii Europejskiej, bo „nie będzie innego wyjścia”, ale, że to również nic takiego złego.
W roku 1981 Jaruzelski odciął ludziom telefony. Wczoraj, Premier zapowiedział likwidację ulgi na Internet, czytaj – zanosi się na wykluczenie Polaków z dostępu do informacji, a mówiąc dokładniej uniemożliwienie ludziom możliwości kontaktu i swobodnej wymiany myśli.
Jaruzelski zakazał Polakom zgromadzeń specjalnym wojennym dekretem. Tusk natomiast, pod pozorem walki z kibicami szykuje spec-ustawę ograniczającą obywatelom prawo do demonstracji i wyrażania politycznych przekonań.
Jaruzelski by zdławić możliwość wybicia się Polski na wolność powołał Wojskową Radę Ocalenia Narodowego. Idąc za przykładem generała, Premier Tusk ukonstytuował wczoraj organ, który proponuję nazwać Cywilną Radą Upokorzenia Narodowego – no bo jak inaczej nazwać rząd, w skład którego Premier powołał byłego TW Michała Boniego, Sławomira Nowaka, który zasłynął z wypowiedzi, że rząd skopie opozycji tyłki, Radosława Sikorskiego, który jawnie wzywał do dorzynania watah, bigota Jarosława Gowina i cyniczną Joannę Muchę, której się wyrwało, że starszych Polaków nie warto już leczyć, bo szkoda pieniędzy. Pominę już „zasługi” dla Polski Marszałkiń Kopacz i Nowickiej.
Wczoraj do późnych godzin nocnych panu Tuskowi zadawano pytania poselskie. Premier nie raczył ich wysłuchać osobiście. Ale dzisiaj rano pofatygował się ochoczo do Sejmu. Niestety nie po to żeby odpowiedzieć na zadane pytania, ale by przy akompaniamencie chamskiego rechotu posłanek i posłów Platformy naigrywać się i szydzić imiennie z posłów opozycji. Przyszedł tylko po to, żeby ludzi zgnoić i upokorzyć. Żeby pokazać, kto tu rządzi. Kto tu lepszy, a kto gorszy. A mnie się przypomniało od razu kabotyństwo dyktatorskich zachowań Putina, Łukaszenki, daruję już Państwu nazwiska podobnych im satrapów z nieco odleglejszej historii.
No tośmy się doczekali, nieprawdaż???
A tych, którzy teraz powiedzą, że piszę tę notkę by zasiać nienawiść chciałbym raz jeszcze przestrzec, że w Niemczech lat trzydziestych też się zaczynało niewinnie. Dopóki część obywateli Rzeszy nie uwierzyła w to, co im wmówił führer. Czy pamiętacie Państwo przesłanie filmu „Kabaret”? Nie? Więc w skrócie przypomnę, że akcja toczy się w Berlinie w okresie dochodzenia Hitlera do władzy. „Elity” niemieckiej stolicy radują się ogarnięte poczuciem wyższości „lepszych nad gorszymi” i bez żadnych hamulców depczą wszelkie normy, obyczaje i świętości.
Sprawę ewentualnych analogii do obecnych polskich mniemań i przeświadczeń pozostawiam do oceny Państwa. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekaw Waszych komentarzy.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia listopada 19 2011 17:48:51 ·
9 Komentarzy ·
187 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|