|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Pozornych reform kontynuacja |
|
|
W swoim exposé premier Donald Tusk w ogóle nie poświęcił uwagi problematyce ochrony zdrowia. Swoich planów nie zdradził dotychczas także nowy szef tego resortu. O przyszłej polityce ministerstwa usłyszeliśmy jedynie lakoniczne zdanie wypowiedziane przez, jak zwykle niezawodnego, rzecznika rządu: będzie kontynuacja.
Blady strach padł nie tylko na pacjentów czy menedżerów ochrony zdrowia, ale, obawiam się, także na samego Bartosza Arłukowicza. Jako członek Komisji Zdrowia poprzedniej kadencji głosował on bowiem przeciwko wszystkim sztandarowym projektom reformatorskim Platformy Obywatelskiej: ustawie o zakładach opieki zdrowotnej, którą skutecznie zawetował śp. prezydent Lech Kaczyński, ustawie o działalności leczniczej czy tzw. refundacyjnej.
Szpital dostępny dla każdego
Można co prawda założyć, że wykazujący się dużą elastycznością poglądów i postaw Arłukowicz również w tym przypadku podporządkuje swoje przekonania programowi nowej partii, ale czy równie łatwo przyjdzie mu zapomnieć, całkiem nieodległą przecież przeszłość, kiedy był "ministrem od wykluczonych"? Rozpoczęta przez Ewę Kopacz w poprzedniej kadencji "reforma", w razie jej kontynuacji, powiększy tylko rzeszę takich osób. A przecież już dziś wielu ludzi znajduje się na marginesie systemu ochrony zdrowia. Wystarczy w dowolnej aptece zapytać, jak wiele osób odchodzi od okienka z niezrealizowaną receptą, ponieważ przepisane leki były dla nich za drogie. I nie zmieni tego ani osławiona ustawa refundacyjna, ani - co prawda już nieobligatoryjne - przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego. Komercjalizacja, a więc ukierunkowanie zakładów opieki zdrowotnej na zysk, nieuchronnie spowoduje upadek jednych, a prywatyzację drugich, a w konsekwencji - ograniczenie dostępu do świadczeń zdrowotnych. Żeby temu zapobiec, należy pilnie utworzyć sieć szpitali, których liczba i rodzaj będą odpowiadać potrzebom zdrowotnym mieszkańców danego obszaru kraju. Projekt takiej ustawy, złożony w minionej kadencji przez posłów PiS, został, jak każdy projekt opozycji, odrzucony przez większość parlamentarną już w pierwszym czytaniu. Pewną nadzieję na ponowne podjęcie tej kwestii budzi jednak głos przedstawiciela koalicji rządzącej, posła Jana Burego z PSL, który w dyskusji nad exposé powiedział z trybuny sejmowej: "Reforma jest za nami, ale wiemy wszyscy, że ona nie jest doskonała. Musimy stworzyć sieć publicznych, bezpiecznych szpitali, bo jeśli upadnie jeden czy dwa szpitale, a przecież ta ustawa, którą mamy, dopuszcza taką możliwość, to ludzie muszą mieć gwarancję bezpieczeństwa zdrowotnego".
Wiodąca rola w sieci powinna przypaść szpitalom klinicznym, które nie tylko leczą na wysokim, specjalistycznym poziomie, ale prowadzą badania naukowe i kształcą kadry medyczne. Dziś sytuacja tych szpitali jest wręcz dramatyczna. Wykonywane w nich świadczenia wycenione są przez NFZ na takim samym poziomie, jak w szpitalach powiatowych. Jednak w odróżnieniu od tych ostatnich szpitale kliniczne nie uzyskują żadnego wsparcia finansowego od swoich organów założycielskich, którymi są finansowane z budżetu państwa uczelnie medyczne. Nie uzyskują też dodatkowych środków z racji posiadania oddziałów II czy III poziomu referencyjnego. A przecież w takich przypadkach wymagania stawiane szpitalom - zarówno w zakresie wyposażenia, jak i kadr - są dużo wyższe, a tym samym o wiele bardziej kosztowne.
Problematyczne recepty
Jednak w chwili obecnej najbardziej palącym, wymagającym natychmiastowego rozwiązania problemem jest sprawa recept na leki refundowane. Zapisy wchodzącej w życie od 1 stycznia 2012 roku tzw. ustawy refundacyjnej budzą zdecydowany sprzeciw wszystkich środowisk związanych z produkcją i dystrybucją leków: producentów, hurtowników, aptekarzy. Najbardziej dotkliwa dla pacjentów, czyli potencjalnie nas wszystkich, będzie jednak zapowiadana przez lekarzy odmowa wypisywania recept refundowanych. Powodem, dla którego lekarze gotowi są podjąć tak drastyczne kroki, są przepisy art. 48. ust. 8 ustawy refundacyjnej, które nakładają na lekarzy sankcje finansowe m.in. w przypadku wypisania recepty nieuzasadnionej udokumentowanymi względami medycznymi oraz wypisania recepty niezgodnej z uprawnieniami świadczeniobiorcy.
Lekarze obawiają się, że wobec braku obowiązujących standardów postępowania lekarskiego decyzję o tym, czy właściwie przepisali jakiś lek, będą w sposób całkowicie dowolny podejmowali urzędnicy NFZ.
Lekarze nie mają też możliwości sprawdzenia uprawnień świadczeniobiorcy, a inaczej mówiąc - ustalenia, czy w dniu wystawiania recepty pacjent był rzeczywiście ubezpieczony. Do dziś nie został przecież wydany dokument, który umożliwiałby taką weryfikację!
Do 1 stycznia pozostał miesiąc, ale determinacja lekarzy już dziś sięga zenitu. Podobnie niepokojące głosy słychać także ze strony aptekarzy. Oni również w obawie przed sankcjami finansowymi zapowiadają, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości wobec recepty będą wydawać leki wyłącznie za 100-procentową odpłatnością. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie konsekwencje dla pacjentów będzie miała realizacja tych zapowiedzi.
Rozwiązanie tego problemu będzie zaś swoistym sprawdzianem wyobraźni, dobrej woli, a przede wszystkim skuteczności ministra Arłukowicza.
Jak pomóc służbie zdrowia
Zasadniczo sytuacja, z jaką musi się zmierzyć, nie jest do pozazdroszczenia. Opóźnia się kontraktowanie przez NFZ świadczeń na 2012 rok, ponieważ nie zostały na czas wydane niezbędne rozporządzenia "koszykowe". Problem zastanych w Ministerstwie Zdrowia braków jest na tyle duży, że odwołane zostało wyznaczone na 29 listopada posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia, na której minister miał przedstawić "informację o planowanych zamierzeniach resortu w zakresie poprawy bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli w latach 2012-2015" oraz "w zakresie przygotowania aktów wykonawczych do ustaw: o działalności leczniczej, o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych, o zmianie ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych".
A przecież po ugaszeniu wszystkich pożarów czeka ministra praca nad rozwiązaniem zasadniczych problemów, od lat narastających w polskiej służbie zdrowia. Pierwszy z nich i podstawowy to zbyt niskie publiczne nakłady na ochronę zdrowia.
Jakie więc działania należy podjąć, by powstrzymać dalszą degradację systemu i zapobiec nowym zagrożeniom?
Na początek warto przypomnieć, co o prawie obywateli do ochrony zdrowia mówi art. 68 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej:
1. Każdy ma prawo do ochrony zdrowia.
2. Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.
3. Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku.
Należy więc, po pierwsze, jednoznacznie określić zakres odpowiedzialności władz publicznych (rządowych i samorządowych) za poszczególne segmenty ochrony zdrowia.
Po drugie, zagwarantować wysokość środków publicznych na poziomie niezbędnym do wypełnienia konstytucyjnych zobowiązań państwa (docelowo nie mniej niż 6 proc. PKB).
Po trzecie, opracować rzeczywisty i realny wykaz świadczeń gwarantowanych ze środków publicznych. W tym celu niezbędne jest określenie zapotrzebowania na poszczególne świadczenia zdrowotne oraz ich rzetelna wycena. Wycena taka musi uwzględniać wartość pracy personelu medycznego.
Należy też pilnie opracować standardy postępowania diagnostycznego i terapeutycznego, a wśród warunków udzielania świadczeń zawrzeć maksymalny czas oczekiwania na świadczenie danego rodzaju.
Dopiero po przyjęciu tych podstawowych ustaleń można myśleć o realizacji innych elementów reformy, takich jak dobrowolne dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, czy fundusze zdrowotne konkurencyjne wobec NFZ. Taką właśnie kolejność działań doradzałabym ministrowi Arłukowiczowi.
Czas pokaże, czy zamiarem rządu jest rzeczywista naprawa systemu ochrony zdrowia, czy może tylko kontynuacja pozornych reform minister Kopacz. Czasu jest jednak coraz mniej...
Anna Gręziak
podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia w latach 2005-2007 |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia grudnia 02 2011 09:29:22 ·
9 Komentarzy ·
174 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|