|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Suwerenność, chleb nasz powszedni - Seaman |
|
|
Europa podobno mówi Sikorskim, twierdzi Gazeta Wyborcza, ale dziwnym zrządzeniem losu nasz kontynent mówi jego głosem tylko na łamach tejże gazety. W mediach światowych Europa wypowiada się Sikorskim bardzo powściągliwie. Najwyżej jakieś mało znaczące wzmianki na dalszych stronach. To dość powściągliwy sposób prezentowania zachwytu nad berlińskim wystąpieniem mistrza nadwiślańskiej dyplomacji.
Co jeszcze ciekawsze, Europa mówi ostatnio coś dokładnie odwrotnego niż nasz minister. Ledwie co Sikorski dzisiaj zadeklarował gotowość Polski wejścia do strefy euro jeszcze w tej kadencji, a już „The Economist” napisał, że koniec euro jest bliski. Gdzie zatem będzie wstępował Sikorski? Być może miał on na myśli przyjęcie jakiejś innej europejskiej waluty, inaczej trudno tę rozbieżność wytłumaczyć. Nawet niezawodnemu zwykle Grasiowi popaprało się wszystko i sam już nie wiedział, czy to Sikorski mówi w imieniu Tuska, czy Tusk mówi Sikorskim.
Jakby na tym było nie dość, brytyjski dziennik popełnił jeszcze gorszy nietakt. Zamiast szukać pomocy dla strefy euro u świeżo wyniesionego na piedestał wizjonera Sikorskiego - występującego przecież w imieniu naszej prześwietnej prezydencji - dziennik widzi ratunek jedynie w Radzie Europejskiej. Skoro Niemcy i Francja nie mogą się dogadać, to według „The Economist” Europę dźwignąć może jedynie jej przewodniczący van Rompuy. To ja podpowiem tak - już równie dobrze można zasięgnąć rady u Sławka Nowaka, jak będzie miał chwilę czasu pomiędzy wizytacjami na odcinkach robót drogowych.
Jednym zdaniem ta Europa jest jakaś taka mało konsekwentna, bo niby Sikorskim mówi, a słuchać go nie chce. Być może dlatego, iż wszyscy wiedzą, że lew naszych spraw zagranicznych mówi wyłącznie po to, że by się spodobać aktualnemu sponsorowi jego kariery. Kiedyś kłaniał się nisko w pas Jarosławowi Kaczyńskiemu, gdy kwestię rurociągu bałtyckiego porównywał do paktu Ribbentrop-Mołotow. Kiedy zaś zdezerterował z PiS-u, rurociąg mu przestał przeszkadzać.
W ogóle zrobiło się potworne zamieszanie i już nikt nie wie, kto kim mówi i w czyim imieniu. Jeśli bowiem Sikorski mówi Crawfordem, Crawford zapewne Cameronem, a Europa Sikorskim, to kim mówi Merkel? Przecież nie Sarkozym, który mówi coś diametralnie innego. A kim mówi Sarkozy, to zapewne on sam nie ma pojęcia.
Żadne z państw europejskich nie rzuciło się łapczywie na ofiarowywaną hojnie przez Sikorskiego część polskiej suwerenności. Prawdopodobnie mają dość kłopotów z własnymi społeczeństwami, którym również nie uśmiecha się niemiecki księgowy w ich domu. Zwłaszcza że jest to przecież ten sam księgowy, który dał się wodzić za nos Grekom przez wiele lat. A swoich niedołęgów to każdy kraj ma na pęczki, nie potrzebuje sprowadzać niemieckich za ciężkie pieniądze.
Suwerenność stała się tematem do dyskusji, chociaż niedawno jeszcze nikt nie ważył się podawać w wątpliwość jej dobrodziejstwa. Mówiąc reżyserem Kutzem można strawestować tytuł jego filmu, że suwerenność jest niczym kromka chleba. Oczywistością niczym następstwo pór roku. Dobrem codziennym, dniem i chlebem powszednim. Przecież nie można żyć ciasteczkami! Czymś tak zwyczajnym, że tylko artyści sobie na tym strzępili języki w filmach kostiumowych oraz historycy w dziełach historycznych. Teraz natomiast suwerenność państwa okazuje się tematem wartym debaty, bo europejskim macherom posypały się finanse.
Jakiś koncesjonowany tandeciarz jeden z drugim, z dyplomem, cenzusem i rekomendacją od znajomych, nie dopilnowali interesu i teraz dla ratowania ich banków taki Sikorski sugeruje nam, żebyśmy się zrzekli naszej narodowej prerogatywy. To po co żeśmy otwierali granice w Europie w takim razie? Przecież jeśli ktoś nie chce żyć w zaścianku zwanym Polską, jak to ujmuje pani filozofka Środa, to droga wolna, furtka otwarta. Niech jedzie do Niemiec i śpi spokojnie słodko śniąc o swoim bezpiecznym bankowym depozycie w Deutsche Banku. Cóż prostszego dla światowców i bywalców w rodzaju Sikorskiego, Środy, czy innego Palikota.
Nie wiadomo czemu dzisiaj nagle okazuje się, że moje pragnienie suwerenności to wyraz lęku – tak piszą autoryzowane autorytety III RP. Chcę żyć w suwerennym państwie, bo się ponoć boję. Z tym że nikt nie chce sprecyzować, czego ja się konkretnie boję w państwie suwerennym. Prawdopodobnie ta karkołomna logika zakłada, że lękam sie utraty suwerenności, a jak moje państwo przestanie być suwerenne, to przestanę się bać. Bo ci, którym jest obojętne, gdzie żyją, to się nie boją.
Pragnienie niezależności czy suwerenności stało się dla polskiego rządu czymś w rodzaju grzechu albo choroby. Ja tu mimo wszystko jednak zostanę, bo ja się dobrze czuję w państwie narodowym i suwerennym. Potrzebuję codziennie tej zwyczajnej kromki chleba. W moim państwie. Mniej czy więcej, ale zawsze moim. I mam zamiar ze wszystkich sił starać się, żeby moje państwo pozostało suwerenne. Choćby nie wiem jak pewne były lokaty bankowe w strefie euro, a niemiecki Wirtschaft nie dał się do siebie zbliżyć, to ja wybieram tę polską, niezbyt solidną suwerenność. Taki mam feblik, jak nie przymierzając hrabina Wąsowska. Oczywiście, że wolałbym mieć dwa w jednym, czyli suwerenny feblik z solidną gospodarką, ale skoro nie można inaczej, to obstaję przy samym febliku.
A wiem na pewno, ile jest warta prawdziwa suwerenność, bo jej brak spraktykowałem w przeszłości – nie cierpię żyć w kołchozie. Nawet w zachodnioeuropejskim. A wydaje się, że polityka generacji wychowanej na popłuczynach po bredniach Trockiego, Sartre`a, Baumana i tym podobnych, zbliża się do doktryny Breżniewa o ograniczonej suwerenności. Wystarczy raz posłuchać Ashton, czy Barroso, żeby już wiedzieć, że te jabłka padły tuż przy jabłoni.
To nie przypadek, że podobne indywidua osiągnęły najwyższe formalne stanowiska w Unii. I nie przypadek, że obecny polski rząd przy pierwszej sposobności i pod pierwszym sposobnym pretekstem chce zahandlować polską suwerennością. Ta sama szkoła i klasa próżniacza. Z tramwaju z napisem polskość bez wahania wysiądą na przystanku kariera.
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia grudnia 03 2011 08:08:46 ·
9 Komentarzy ·
197 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|