Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Kiedy państwo karleje
Już od początku XVIII w. światli mówili, że Polska nierządem stoi. To znaczy, że i w Sejmie, i w rządzie, który tworzył król z senatorami, panował chaos nieopisany, pospolicie zwany anarchią. Oba najwyższe organa władzy nic nie mogły uczynić dla wspólnego dobra, liczyły się jedynie skrajnie egoistyczne interesy. A nadto mniej więcej od drugiej połowy XVII w. sejmiki nieraz anulowały uchwały sejmowe. W takim stanie nasze państwo, każde państwo, długo trwać nie mogło.

Zamiast powinności - synekury

A jednak u progu nowożytności Sejm w Radomiu, obradujący wiosną 1505 r., uchwalił konstytucję "Nihil novi...", zwaną tak od pierwszych łacińskich słów: "nic nowego" i dalej - "bez nas postanowić...". Czyli była to ustawa zasadnicza, jaką mają współczesne państwa zachodnie, stanowiąca, że władza wykonawcza bez zgody obywateli nie może nic przedsiębrać. Oczywiste, że owi obywatele w tamtym pierwszym wieku czasów nowożytnych stanowili jedynie grupę uprzywilejowanych; cóż, w świecie chrześcijańskim panował jeszcze feudalizm. Całe szczęście dla naszej dawnej i obecnej Ojczyzny, że tych "obywateli", czyli - mówiąc dzisiejszym językiem - klasy średniej, zawsze najzdrowszej, z której przede wszystkim powstała pod koniec XVIII w. nasza kulturotwórcza burżuazja - było ok. dziesięć razy więcej niż w krajach zachodnich. Szlachta w I Rzeczypospolitej stanowiła bowiem właśnie około 10 procent wszystkich mieszkańców tego największego obszarowo państwa europejskiego.

Pod koniec XVI w. Wawrzyniec Goślicki, biskup poznański, wydał traktat łaciński "O senatorze doskonałym". Wyraża tam, wśród innych, przekonanie, w świadomości współczesnego Europejczyka krzycząco oczywiste, że każda władza najwyższa (w jego czasach: królewska) musi służyć tym, którzy ją wybrali, i przed nimi odpowiadać. Poglądem biskupa Goślickiego zachwycił się Oliver Cromwell, po swojemu, czyli zbrodniczo, zgodnie z moralnością i mentalnością społeczeństw ówczesnego Zachodu - wysłał króla na szafot. Pomysł naszego XVI-wiecznego publicysty inspirował też twórców konstytucji Stanów Zjednoczonych, tak że expressis verbis na niego się powołują.

Nierząd I Rzeczypospolitej wynikał więc, można rzec ironicznie, stąd, że władza państwowa służyła, owszem, tym, którzy ją wykreowali, a wyłoniła ją szlachta wyłącznie dla siebie. I każdy jej przedstawiciel swoiście, jak dziecko dosłownie, a więc egoistycznie, pojmował koncepcję państwowotwórczą Goślickiego, że skoro on tę władzę wybrał na Sejmie i elekcji, to ona powinna służyć tylko jemu...
I nagle po stuleciach okazało się, że w III Rzeczypospolitej A.D. 2011 rząd powstaje wskutek niezrozumiałych dla większości społeczeństwa personalnych rozgrywek i rządzi sam dla siebie, dla własnych korzyści materialnych, nie bacząc na dobro obywateli, którymi manipuluje dzięki uprawianiu w mediach cynicznej, ale niestety skutecznej, propagandy. Ta indoktrynacja społeczeństwa daje rządowi pewność, że będzie rządem przynajmniej przez cztery lata, a może jeszcze dłużej. Parlamentarzyści rozdają sobie urzędy państwowe, lecz nie jak ważne i trudne powinności do spełnienia, a jak synekury.

Kolega kryje kolegę

Jakaż inna była Polska przedwojenna. Większość wysokich urzędników państwowych stanowili ludzie spoza Sejmu i często spoza partii politycznych. Czuwał nad tym po przewrocie majowym Józef Piłsudski, który zgoła obsesyjnie nie znosił, jak mawiał często, "partyjniactwa". Jak zatem w dzisiejszej Polsce ma być dobrze, skoro posłowie, prawie wyłącznie partyjni, są również ministrami i innymi wysokimi dygnitarzami państwowymi. Kto ma kontrolować posła czy senatora ministra? Kolega poseł lub kolega senator? Kolega poseł minister z kolegą posłem chętniej pójdą na wódkę do restauracji sejmowej albo podejmą jakieś mniej czy bardziej uczciwe działania biznesowe, niż zajmą się sprawą publiczną wymagającą trudu, poświęcenia i wzajemnej kontroli. Towarzystwo wzajemnej adoracji; co gorsza - wspierające się w dążeniu (niechby było chociaż uczciwe) do bogacenia się. Wypisz, wymaluj magnateria I Rzeczypospolitej, której chciwość niemiarkowana żadnymi rygorami moralnymi doprowadziła tamto państwo do zagłady.

Obywatele III Rzeczypospolitej, którzy nie chcą należeć do żadnej partii, bo nie podzielają obiegowych sądów, nie mają żadnego wpływu na rządzenie swym państwem. Mogą jedynie zapisywać w kilku periodykach i jednym dzienniku swe myśli nieujarzmione, lecz wyłącznie dla siebie wzajemnie i własnej, jak mawiał Witkacy, frajdy, gdyż nieprzekonanych nie przekonają do niczego i o niczym. A politycy poglądami obywateli się nie przejmują; zresztą mają na usługi wielu dziennikarzy (powinienem napisać: "dziennikarzy"), którzy za stanowiska, pieniądze, popularność nadadzą w swych publikacjach każdej nikczemności rządowej i każdemu absurdowi rządowemu znamion wartości państwowej i społecznej.

Pierwszym przeto warunkiem uzdrowienia naszego państwa jest rozdzielanie funkcji parlamentarnych od urzędniczych i przypominanie czwartej władzy, czyli pracownikom mediów, o ich powołaniu: obowiązku krytykowania rządu, a nie schlebiania mu, bo to opłacalne...

Następny, a może trzeba by napisać pierwszy warunek, to wybranie przez nas takich posłów, którzy wyłaniając rząd spoza siebie, pozaparlamentarny, postawią przed nim zadania permanentnego doskonalenia wszelkich instytucji państwowych. Tymczasem nasz obecny rząd koncentruje się jedynie na werbalnie głośnym wyrażaniu swego istnienia, swych zamierzeń prawie nigdy niespełnianych, swej wrogości do opozycji parlamentarnej i obywateli podzielających jej - opozycji - nastawienia polityczne. To scheda po rządach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Nawet standardy egzystencji materialnej wielu Polaków zaczynają, na razie z wolna, obniżać się do poziomu gierkowskiej PRL, wówczas podobnie hałaśliwej w propagowaniu dobrobytu, którego nie było. Pierwszy sekretarz kazał wypisywać na murach i wiaduktach slogan: "Żeby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej". Zauważmy, jakie to bizantyjsko perfidne - nie "dostatnio", bo ten przysłówek ma znaczenie konkretne: po prostu dostatnio. Natomiast dostatniej może być np. w niedostatku, dostatniej w zacofaniu gospodarczym, w niewoli sowieckiej czy we własnym ułomnym państwie...

Jak można lubić i szanować państwo z hipertrofią biurokracji, z lekceważeniem naszych potrzeb, z niedorozwojem cywilizacyjnym, z agresywną propagandą rządu, kłamstwem przekupnych dziennikarzy, z niewydolnością gospodarczą, z arogancją i indolencją urzędników oraz niskim, kompromitującym nas nawet w oczach społeczności międzynarodowej poziomie kultury moralnej, umysłowej i dyplomatycznej najwyższych przedstawicieli?

Piętno komuny

Tak jak Zygmunt III Waza wprowadził Rzeczpospolitą na równię pochyłą, tak, mutatis mutandis, Lech Wałęsa zgasił jej, by rzec, wolnościowe, wątłe jeszcze zarzewie. Podczas obu elekcji: 27 grudnia 1587 roku wyboru Zygmunta na króla i 22 grudnia 1990 roku wyboru Lecha Wałęsy na prezydenta, wielu nie dostrzegało, że wybrańcy nie nadają się do sterowania państwem, tym bardziej takim: wówczas mocarstwem republikańsko-monarchicznym, wielonarodowościowym, wieloreligijnym, tolerancyjnym, teraz - trawionym od góry do dołu interesami esbecko-pezetpeerowsko-rządowymi. Jan Zamoyski witał w Krakowie Zygmunta III słowami: "Wróciłeś tu swój między swoje". A myśmy entuzjastycznie głosowali na Wałęsę, bo jego powiernikiem był Jan Paweł II, bo otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, w Kongresie Stanów Zjednoczonych przemówił tak, że wywołał owację słuchaczy, był w oczach tzw. klasy robotniczej świata zachodniego symbolem wielkości. Tymczasem prezydent Wałęsa nie tylko że nie rozbił układów pezetpeerowsko-esbeckich, ale je nadto umacniał swym tchórzostwem przed zdemaskowaniem jako "Bolka", swymi małostkowymi antypatiami, swym nierozumieniem (do dziś) oczekiwań rodaków. Na domiar złego znalazł sprzymierzeńca w grubej kresce Tadeusza Mazowieckiego, z którym też się zresztą skłócił; gdyby chodziło o pryncypia, byłoby z korzyścią dla Polski, lecz przedmiotem sporów obu polityków były małe ambicyjki osobiste.

Pastor Joachim Gauk, zasłużony w likwidowaniu wpływów Stasi na oficjalną politykę Niemiec zjednoczonych, kiedy na początku lat 90. przebywał w naszym kraju, mówił nam otwarcie o konieczności dekomunizacji i przeprowadzenia lustracji wśród polityków oraz biznesmenów powiązanych z władzami. Daremnie! Władymir Bukowski, dysydent (dawny Związku Sowieckiego, a dzisiaj Rosji "demokratycznej"), zauważa, że komunizm nie został przezwyciężony, ponieważ elity Zachodu nie potępiły go tak jednoznacznie i zdecydowanie jak nazizmu, który w przeciwieństwie do komunizmu nie ukrywał swych zbrodni. Komunizmu nie pokonały w sobie przede wszystkim państwa, które do roku 1990 były kondominium Rosji sowieckiej, a wśród nich zwłaszcza Polska.

Dlatego wielu współczesnych Polaków nie rozumie tego, co się dzieje w ich kraju, i nie pojmuje siebie, swych odruchów, upodobań, przyzwyczajeń proweniencji peerelowskich. To, że jakiś do cna zagubiony politycznie obywatel mówi: "Za komuny było lepiej" - śmieszy. To, że Donald Tusk nie toleruje żadnej politycznej myśli opozycyjnej, że uprawia gierkowską propagandę sukcesu ("żeby Polska rosła w siłę..."), a w każdej dziedzinie życia państwowego jest nam coraz gorzej - to już tragedia państwa, które zamiast dojrzewać po zmartwychwstaniu, karleje.

Cóż więc czynić? Być wiernym sobie, tradycji niepodległościowej, demokratycznej, tolerancyjnej, prawdzie historycznej, na przekór cynizmowi politycznemu. I, najtrudniejsze zadanie, wychowywać młode pokolenia w umiłowaniu Rzeczypospolitej - wolnej, wielkiej duchem i umysłem swych obywateli.

Jacek Wegner pisarz, publicysta
 
Dodane przez prakseda dnia grudnia 04 2011 21:48:45 · 9 Komentarzy · 189 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.