Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Kokpit zniknął nie tylko z raportu
Relacje świadków oraz nieliczne zdjęcia i filmy zarejestrowane przez przypadkowe osoby znajdujące się w okolicach lotniska Siewiernyj 10 kwietnia 2010 roku pozwalają sądzić, że w wyniku uderzenia w ziemię kokpit wprawdzie został zniszczony, ale nie w takim stopniu, by nie był on rozpoznawalny. W samym raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego uznano, że przednia część kadłuba z kabiną załogi została całkowicie zniszczona. Relacje osób przybywających tuż po zdarzeniu pozwalają sądzić, że kabina pilotów, której nie widać na żadnej fotografii przedstawionej w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), nie została całkowicie zniszczona, a z pewnością nie została rozbita na "małe trudno identyfikowalne fragmenty" - jak uznał MAK. Jeszcze 2 września 2010 roku podczas konferencji prasowej prokurator Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej, mówił, że widział kokpit, ale z uwagi na empatię nie chciał szerzej rozwinąć tematu. - Jeżeli chodzi o stan kokpitu, to ja widziałem kokpit, natomiast państwo pozwolicie, że z pewnych względów, kierując się empatią i pewną wrażliwością, pozwolę sobie nie wypowiadać się na ten temat - mówił prokurator Szeląg. Powodem takiej powściągliwości był zapewne zakres zniszczeń kabiny, jednak - jak się okazuje - identyfikowalnej dla osoby niebędącej ekspertem lotniczym.

Prokurator Szeląg zapewnił wówczas, że prokuratura otrzymała protokoły miejsca zdarzenia wraz z dokumentacją fotograficzną, i stan ten jest udokumentowany.
W ocenie pełnomocników osób poszkodowanych w katastrofie takie zapewnienie prokuratora było na wyrost. Ich zdaniem, do Polski dotarła jedynie część protokołów, a dokumentacji fotograficznej praktycznie nie ma albo nie została ona udostępniona. - Nie chcę oceniać, jakimi materiałami dysponuje prokuratura, ale ja takiej dokumentacji nie widziałem - zaznaczył mec. Bartosz Kownacki. Na brak takiej dokumentacji wskazywali też polscy eksperci w uwagach do raportu MAK. Jak zaznaczono, Rosjanie nie udostępnili stronie polskiej dokumentacji fotograficznej i filmowej wraku samolotu z miejsca zdarzenia przedstawiającej przebieg przemieszczania szczątków i przebieg rekonstrukcji wraku samolotu. Polscy eksperci z dokumentacją "fotograficzną miejsca zdarzenia, w tym zdjęć wykonanych bezpośrednio po zaistnieniu katastrofy oraz filmów z miejsca katastrofy" mogli zapoznawać się tylko w siedzibie MAK.

Spostrzeżenia prokuratora Szeląga dotyczące faktu istnienia kokpitu znajdują potwierdzenie w relacji dr. płk. rez. Antoniego Milkiewicza, pilota i głównego inżyniera wojsk lotniczych, specjalisty z zakresu badań wypadków lotniczych, który w pierwszych dniach po katastrofie pracował w Smoleńsku. Milkiewicz w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" przyznał, że "kokpit, czyli kabina samolotu, którą zajmują piloci, leżał zmiażdżony na powierzchni ziemi" w pobliżu centropłatu samolotu. W jego ocenie, ta część samolotu została zabrana z miejsca katastrofy wraz z pozostałymi fragmentami następnego dnia po katastrofie. Nieco inaczej tę kwestię opisuje MAK, który w raporcie zaznaczył, iż "w okresie od 13.04.2010 do 16.04.2010 zostało wykonane przeniesienie fragmentów samolotu na przygotowany plac i rozłożenie elementów konstrukcji samolotu w rzeczywistym obrysie (rysunek 37), rozkładanie oprzyrządowania pilotażowego i radioelektronicznego według systemów, rozkładanie elementów systemu sterowania samolotem".

Z pewnością zarys kabiny pilotów można także zaobserwować na filmach wykonanych przez świadków katastrofy bezpośrednio po zdarzeniu - 10 kwietnia 2010 roku. Co się z nią stało później? Nie wiadomo. Amatorskie analizy filmów wskazują na obecność nad miejscem tragedii helikoptera wyposażonego w mocne liny umożliwiające podnoszenie dużych ciężarów, o udźwigu do 3 ton. Raport MAK o użyciu takiego sprzętu podczas akcji ratowniczej nie wspomina. Mając na uwadze relację dr. Milkiewicza, który pracował w Smoleńsku od 11 kwietnia 2010 roku, można założyć, że kokpit został wywieziony, ale w pierwszym dniu po zdarzeniu. Dokąd? Tej kwestii raport MAK nie podejmuje. Co więcej, Rosjanie uznali, że kabina pilotów samolotu Tu-154M została całkowicie zniszczona. W ocenie MAK, "w następstwie tego, że samolot zderzył się z ziemią, w odwróconym położeniu względem do osi podłużnej, nosowa owiewka kadłuba samolotu, oszklenie kabiny załogi, górna część kadłuba od wręgi 4-tej do 67A zostały zniszczone całkowicie, rozbite na małe trudno identyfikowalne fragmenty". MAK, opisując rozmieszczenie elementów samolotu, uznał też, że "przednia część kadłuba z kabiną załogi jest całkowicie zniszczona. Fragment nosowej części kadłuba z przednią golenią podwozia znajduje się w odległości 397 m od progu pasa startowego". Taki opis Rosjanie podparli zdjęciami elementów nosowej części samolotu oraz wraku, który został odtworzony na płycie lotniska z rozrzuconych fragmentów. Na żadnym z nich kokpitu nie widać.

W ocenie Ignacego Golińskiego, byłego członka Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, publikowane zdjęcia wraku Tu-154M sugerują, że kokpit samolotu został całkowicie zniszczony w czasie katastrofy. Jednak - jak przyznał - doświadczenie podpowiada, że nawet jeśli samolot spada na dziób, to zachowują się pewne elementy kokpitu nadające się do analiz, jak np. prędkościomierz, wysokościomierze itp. - Wierzę, że kabina pilotów została w czasie wypadku mocno zniszczona, ale z drugiej strony nie sądzę, by nic z niej nie pozostało - ocenił. Ponadto gdyby kabina pilotów rozpadła się na "trudno identyfikowalne fragmenty", to nasuwa się pytanie, na jakiej podstawie Rosjanie uznali, że w chwili katastrofy w kabinie pilotów był obecny gen. Andrzej Błasik i skąd pochodzą oraz jakie są na to dowody. Goliński zgodził się z tezą, iż w czasie katastrofy poszycie samolotu w miejscu kabiny pilotów zostało mocno zniszczone, a już po wypadku z kabiny pilotów wyciągnięto wszelkie urządzenia w celu dokonania ich badań. Jednak w takim wypadku powinien powstać protokół opisujący wykonane czynności. To, czy w pierwszej kolejności zostanie wykonana pełna rekonstrukcja wraku, a następnie wybrane będą elementy do badań, zależy od przyjętej przez kierującego badaniami metodologii. - Na pewno przy wyciąganiu poszczególnych elementów z wraku samolotu powinno się spisać protokół, co i w jakim celu zostało wyjęte. Trzeba tu jednak pamiętać, że zanim przystąpi się do jakichkolwiek prac, należy wykonać, bez ruszania elementów samolotu, dokładną dokumentację fotograficzną i filmową miejsca katastrofy - podkreśla Goliński.

Marcin Austyn
 
Dodane przez prakseda dnia marca 28 2011 11:39:07 · 9 Komentarzy · 309 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.