|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Może kiedyś? |
|
|
Dokąd idziesz Polsko? - chciałoby się patetycznie zawołać po niedawnych deklaracjach szefa MSZ, premiera i prezydenta; czy ojczyznę naszą czeka los wysuniętej niemieckiej rubieży, czy też może korytarza tranzytowego między Berlinem a Moskwą?
Dyskusja o tym jest o tyle smutna, że wielu jej uczestników zdaje się tracić ochotę na państwo polskie, usiłuje przekonywać innych, że w dzisiejszej dobie to jedyny słuszny kierunek; sami być nie możemy, gdyż jesteśmy za słabi, z Rosją być nie chcemy, bo jest to nadal kraj średnio wesoły, pozostaje więc dobrowolny anschluss "do Europy", która w naszym zakątku animowana jest z Berlina.
Dlaczego więc nie pogodzić się z "przeznaczeniem", uznać geopolityczne realia i liczyć na to, że są też dobrzy Niemcy, którzy nie dadzą nas skrzywdzić?
W ten sposób (może nie aż tak kawa na ławę) myśli wielu Polaków. W celu nowego zbliżenia tyłem z Niemcami wpuszcza się plotki i ploteczki o tym, jakoby Niemcy byli do nas przyjaźnie nastawieni i nas nawet podziwiali. (Dawno temu zaborcy odkryli, że najlepszą bronią przeciwko Polakom jest pochlebstwo. Ponoć wystarczy kadzić, by Polak, rozpromieniony, sprzedał matkę i ojca...) Jedną z takich łechtających polską próżność ploteczek jest przypisywana - o zgrozo - Hitlerowi wypowiedź, w której chwali nas "za polot i spryt" wykształcone przez lata politycznej niewoli i sugeruje, iż jako materiał genetyczny stanowimy sensowne uzupełnienie niemieckiej systematyczności, zdolne wyprodukować niezgorszy Herrenvolk.
Pogłaskani takimi i innymi komplementami Polacy gotowi bez zbędnego kwękania pukać do niemieckiego patrona, sądząc, że w ten sposób uciekają przed rosyjskim kijkiem. Tymczasem jest to tylko proste rozwiązanie odwiecznego "problemu polskiego" rysowane już na historycznych mapach po kilka razy.
Od czasu rozbioru niepodległa Polska wadzi tak Berlinowi, jak Kremlowi, te państwa tradycyjnie już zagospodarowały między sobą nasz kawałek kontynentu. Obecnie Putin prawdopodobnie, w ramach nowej wizji euroazjatyckiej, zgodził się na oddanie polskiej "bliskiej zagranicy" pod niemiecki parasol rozpostarty jeszcze w czasach rysowania linii Curzona. Dlatego uciekanie pod niemieckie skrzydełka oznacza zgodę na Polskę kadłubową, skuteczne zlikwidowanie Polski jako niezależnego ośrodka w sercu Europy. 40-milionowy naród na przecięciu szlaków kontynentu straci podmiotowość polityczną.
Zwrot ku Berlinowi nie zmieni bowiem zasadniczego XIX-wiecznego rozdania kart, wedle którego w tym miejscu świata niepodległa Polska to pomyłka; "bękart traktatu wersalskiego".
Tłumaczenia, że oto oddając niepodległość i pozwalając sobie meblować w skarbie państwa, staniemy się członkiem silnej federacji, czymś na kształt stanu USA (bo taka jest potrzeba chwili), jest tak samo prawdziwe jak bajki o żelaznym wilku.
Amerykański stan czy kanadyjska prowincja są w wielu sprawach bardziej samodzielne niż obecne państwa UE. Bogiem a prawdą, takie Ontario ma w ramach konfederacji więcej swobody niż Warszawa w Unii. Ontario samodzielnie kształtuje pokaźny budżet, politykę socjalną, oświatową, służbę zdrowia, ba, nawet przepisy prawa drogowego są tu inne niż w Quebecu czy Manitobie. W USA prawo do noszenia broni jest gwarancją, jaką mają stany, by zrównoważyć siłę federacji i jej armii - stany miały mieć możliwość powoływania pod broń pospolitego ruszenia.
Trudno też wykazać, by w takich USA czy u nas w Kanadzie dany stan czy prowincja dążyły do dominacji nad innymi.
Polska w ramach nowej UE mieć będzie mniej swobody, niż gdyby w 1939 weszła w sojusz z Hitlerem, zamiast odmawiać mu tak "niewielkiej" bzdurnej przysługi jak eksterytorialny autobahn do Królewca. Wtedy jednak Polacy wiedzieli, co oznacza hegemonia niemiecka w tej części kontynentu.
Można zasadnie twierdzić, że Polska nie ma innego wyjścia, jak skonsumować wymuszoną rozsądkiem miłość do Berlina. Dlaczego nie ma innego wyjścia? Ponieważ Polacy są, jacy są; polska elita jest, jaka jest, i innej nie będzie. A z tymi Polakami "można co najwyżej kury szczać prowadzać".
Zwykli ludzie nie mają ochoty na Polskę, bo na dobrą sprawę nie wiedzą, czym ona mogłaby być i w jaki sposób mogliby na niej skorzystać - zadowalają się w miarę przyzwoitym poziomem życia.
Polskie tzw. elity zostały zaś kupione i nie zamierzają sprawiać kłopotów. Zresztą nie wiedzą nawet, jak to się robi. Gdzie niby miały się nauczyć niezależnej polityki?
Polacy nie chcą mieć Polski. Od czasów, kiedy mieliśmy państwo zdolne uprawiać samodzielnie pragmatyczną politykę, uzbrojone i zasobne, minęła w końcu kopa lat.
Oczywiście, nie można wykluczyć, że niepodległa Polska mogłaby iść pod rękę choćby z Berlinem. Tylko najpierw na taką Polską trzeba mieć chęć i trzeba ją zbudować. Trzeba mieć atuty, a nie chodzić po prośbie.
Tak czy owak, dobrze byłoby, abyśmy dzisiaj nie bali się "domyśliwać" tych spraw do końca. A nuż może kiedyś jeszcze się nam uda...
Andrzej Kumor |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia grudnia 10 2011 20:06:33 ·
9 Komentarzy ·
174 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|