|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Tygrys podcięty przez euro |
|
|
Gdy prawie dwa lata temu Słowacja, uznawana jeszcze za gospodarczego tygrysa Europy Środkowej, przyjmowała wspólną walutę Unii Europejskiej, tamtejsi politycy przekonywali współobywateli, że pozwoli to na utrzymanie szybkiego rozwoju kraju. Ale od tego czasu wskaźnik tempa wzrostu PKB gwałtownie spada, zbliżając się do zera. Gwoździem do trumny może być zmuszanie tego niewielkiego kraju do przeznaczenia gigantycznego jak na jego możliwości wsparcia dla bankrutujących państw eurostrefy. Nic więc dziwnego, że jeszcze przed drugą rocznicą słowackiej akcesji do eurostrefy niektórzy politycy otwarcie nawołują do jej opuszczenia, a ekonomiści ostrzegają, że trwanie przy euro może doprowadzić do katastrofy.
W ostatnich tygodniach prominentni słowaccy politycy zaczęli wprost wzywać do przygotowania planów opuszczenia przez Słowację strefy euro. W imieniu partii Wolność i Sprawiedliwość (SaS) taką propozycję zgłosił były przewodniczący słowackiego parlamentu Richard Sulik. Domaga się tego także Słowacka Partia Narodowa. Lewicowa Smer-SD byłego premiera Roberta Fico popiera jednak udział Słowacji w funduszu ratunkowym dla eurobankrutów. Podobne stanowisko zajmuje także Słowacka Unia Demokratyczno-Chrześcijańska - Partia Demokratyczna (SDKň - DS), tworząca do tej pory koalicję rządową z Ruchem Chrześcijańsko-Demokratycznym (KDH) i przeciwną zwiększaniu eurofunduszu partią Wolność i Sprawiedliwość. Także prezydent Ivan Gas˙parovic˙ popiera udział Słowacji w tym funduszu, twierdząc, że inaczej kraj wypadłby "z głównego nurtu unijnej integracji". Duża część społeczeństwa ma jednak dość finansowania bogatszych krajów z południa Europy.
Czarę goryczy Słowaków przelała "zrzutka" na pomoc dla europejskich bankrutów, przede wszystkim Grecji. Gdy kraje strefy euro ustanowiły Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF), od małej Słowacji zażądano gwarancji najpierw w wysokości 4,4 mld euro, a następnie aż 7,7 mld euro.
Ratowanie Grecji na kredyt
- Wkład Słowacji do EFSF na poziomie 7,7 mld euro gwarancji stanowi aż 35 proc. dochodów państwa - wskazuje Juraj Karpis˙ - współzałożyciel i ekspert słowackiego Instytutu Analiz Społeczno-Gospodarczych w Bratysławie. Suma ta stanowi prawie 9 proc. PKB (za 2010 r.). Aby udzielić takiej pomocy dla Grecji, przeżywająca również problemy finansowe Słowacja będzie musiała sama zaciągnąć długi. Tymczasem przeciętna emerytura na Słowacji jest trzykrotnie niższa niż w Grecji...
Premier Słowacji Iveta Radi˙cová początkowo sprzeciwiła się udzieleniu takich gwarancji. Mimo że ostatecznie uległa presji i jej rząd skierował do parlamentu wniosek o zatwierdzenie wkładu Słowacji do EFSF, i tak zapłaciła upadkiem swojego gabinetu (jednak sprawuje obowiązki premiera do czasu przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych w marcu przyszłego roku). W powtórnym głosowaniu parlament potulnie zatwierdził podniesienie wkładu kraju do eurofunduszu na poziomie aż 7,7 mld euro.
Co to oznacza dla kraju? - Przeciętny słowacki podatnik zapłaci za te gwarancje dwa, a nawet trzy razy więcej niż podatnik niemiecki [w relacji do PKB obu krajów - red.]. To zaś oznacza dystrybucję długów państw strefy euro na pozostałe kraje - podkreśla Juraj Karpis˙.
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju prognozuje, że wzrost gospodarczy Słowacji spadnie z 3,1 proc. PKB w tym roku do zaledwie 1,1 w przyszłym. Ma to wynikać głównie z wyhamowania eksportu do państw strefy euro, który stanowił koło zamachowe słowackiej gospodarki. Przypomnijmy, że Słowacja przystępowała do strefy euro z PKB rozwijającym się w tempie 6,4 procent.
Jerzy Bielewicz, prezes Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek", uważa jednak, iż głównym zagrożeniem dla Słowacji jest to, że jako kolejny peryferyjny kraj strefy euro padnie on ofiarą polityki monetarnej Europejskiego Banku Centralnego, która dopasowywana jest przede wszystkim do gospodarki niemieckiej. - To zaś wywołuje zaburzenia w przepływie dóbr, usług, a także na rynku pracy - podkreśla.
Słowacja już za droga
Jednym z mechanizmów zaburzających ten przepływ było wprowadzenie wspólnej unijnej waluty na Słowacji, która wcześniej miała relatywnie niższe ceny towarów i usług niż kraje strefy euro, a nawet jej sąsiedzi, m.in. Czechy i Polska.
Słowacy przyznają, że choć rząd starał się dopilnować, by firmy nie wykorzystywały wprowadzenia euro do "zaokrąglania" cen do góry, konkurencyjność ich towarów i usług pogorszyło mocne euro. Gdy przed blisko dwoma laty Słowacja przyjmowała wspólną walutę, za euro trzeba było zapłacić średnio 4,1 zł, obecnie - 4,5 złotego. Euro umocniło się również względem czeskiej korony i węgierskiego forinta.
To zaś przekłada się na spadek atrakcyjności słowackich towarów i usług w tych krajach, które są tradycyjnymi partnerami handlowymi Słowacji. Euro zmieniło zwłaszcza obroty handlowe tego państwa w relacjach z Polską. Podczas gdy przed wprowadzeniem unijnej waluty Polacy chętnie odpoczywali na Słowacji i kupowali tańsze niż w Polsce tamtejsze towary, dziś to Słowacy przyjeżdżają do nas na zakupy. Ujawnione przed kilkoma miesiącami sondaże przeprowadzone w maju w grupie kilku tysięcy respondentów wskazują, że aż 45 proc. Słowaków regularnie zaopatruje się w Polsce. - Tak, odkąd spadł kurs złotówki do euro, widoczne jest większe zainteresowanie słowackich klientów zakupami u nas - przyznaje właściciel jednego z dużych sklepów spożywczych w Nowym Targu. Wzrost liczby klientów ze Słowacji jest znaczący. Także właścicielka jednego z biur podróży w tym mieście przyznała, że w ostatnich miesiącach zwiększyła się liczba Słowaków, którzy korzystają z oferty biura, ponieważ jest tańsza w porównaniu z proponowaną przez słowacką konkurencję.
Z tego samego powodu drastycznie zmniejszyła się liczba turystów na Słowacji. - Po wprowadzeniu euro najbardziej zmniejszyły się przyjazdy Polaków - nawet o 80 procent - przyznaje właścicielka jednego z pensjonatów w Rajeckich Teplicach niedaleko Żyliny. Przyczyną jest przede wszystkim wysoki kurs euro względem złotówki.
Podczas gdy jeszcze w 2008 r., a więc tuż przed przyjęciem tej waluty, za nocleg w prywatnej kwaterze na Słowacji można było zapłacić 250-350 koron (ok. 28-38 zł) za osobę, dziś ceny wahają się od 10 do 14 euro za osobę (45-63 zł).
Mimo to obecny rząd w Bratysławie nie chce na razie opuszczać strefy euro. Popiera go część przedsiębiorców - przede wszystkim właścicieli firm opierających działalność na imporcie, a więc tworzących miejsca pracy... głównie za granicą.
Peter Lazo, dyrektor działu marketingu w firmie Kavomaty, sprzedającej i serwisującej automaty z napojami, mówi wprost, że euro sprzyja importowi. Przyznaje jednocześnie, że euro miało negatywne konsekwencje dla eksportu firmy. Wprowadzenie wspólnej waluty UE przysporzyło wielu kłopotów firmie Kavomaty. - Musieliśmy całkowicie zmienić system płatności i rejestrów, przede wszystkim w naszych automatach, by przystosować je do pobierania nowych monet. Problem był tym większy, że dano nam na to bardzo mało czasu - wskazuje.
Rzecz w tym, że poprawiając opłacalność importu i jednocześnie pogarszając konkurencyjność słowackich towarów oraz usług względem państw posługujących się słabszą walutą, jak np. Polska, euro przyczynia się do pogorszenia bilansu handlowego. Na Słowacji w pierwszym roku po wprowadzeniu euro wielkość eksportu spadła o 10 mld euro. Tymczasem to właśnie pogłębiający się deficyt, zwłaszcza w handlu z Niemcami, zagrożonych bankructwem Grecji i Włoch przyczynił się również do ich obecnych kłopotów finansowych.
Europroblem przygniata Słowację
Juraj Karpis˙ obawia się, że w przyszłości Słowacy będą musieli płacić jeszcze wyższe podatki, by sfinansować pomoc dla Grecji. - W ten sposób zostanie zlikwidowany jeden z mechanizmów napędzających rozwój gospodarczy. Kraj ten bowiem przyciągał zagranicznych inwestorów przede wszystkim niższymi stawkami podatków, zwłaszcza w porównaniu z pozostałymi krajami naszego regionu - wskazuje.
Zdaniem Jerzego Bielewicza, prezesa Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek", Słowacy dopiero zaczną płacić rachunki za przyjęcie euro. - Nowy rząd, mając w pamięci los poprzedników, będzie podpisywał kolejne zobowiązania, aby ratować system finansowy w strefie euro, poddając się dyktatowi tak jak władze Grecji i Włoch i pozwalając na przerzucanie kosztów ratowania strefy euro na obywateli Słowacji - uważa ekspert. Zaprowadzi to do dalszego zadłużania tego kraju, którego obecny dług publiczny jest niewielki. Także Juraj Karpis˙ obawia się, że płacenie za długi krajów strefy euro zmusi władze w Bratysławie do cięć wydatków na edukację, opiekę zdrowotną itd. Strajk słowackich lekarzy może okazać się preludium do szerszych protestów. - Bezrobocie na Słowacji rośnie, a spodziewane podniesienie podatków ze względu m.in. na zwiększone wpłaty do EFSF powiększy ten problem - konkluduje Karpis˙.
Sytuacja Słowacji powinna być przestrogą dla Polski, a także dla innych krajów, które chciałyby przyjąć euro. Obecnie stało się ono bowiem synonimem kłopotów i wykorzystywania mniejszych krajów przez większe.
Mariusz Bober |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia grudnia 12 2011 09:37:11 ·
9 Komentarzy ·
179 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|