|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Gdzie jest Premier czyli teoria zderzaków - Rosemann |
|
|
Tytułowe pytanie ściągnąłem w zasadzie od kolegi Migalskiego. By było weselej, jako to jest tutaj w powszechnym dość zwyczaju, nie czytuje kolegi a jego troskę o pana ministra zdrowia znam wyłącznie ze strzępów Onetu.
Pytanie jest ze wszech miar na miejscu jeśli zważyć, że dotąd miał Premier w zwyczaju reagować stanem gotowości i jazdą przez kraj na sygnale gdy tylko, dajmy na to, w Kieleckiem wiatr staruszkę przewrócił. A teraz? A teraz nic! Choć powaga sytuacji przerasta kłopoty wszystkich paprykarzy tego świata. Bo czy nie dziwi, że Premier znalazł jak dotąd tylko jakąś minutę by się ze społeczeństwem podzielić swą opinia w temacie? I to chyba tylko dlatego znalazł, że wcześniej został znaleziony przez żurnalistów na jakimś ustronnym boisku i na okoliczność przyciśnięty.
Czemu tak się dzieje? czy Premierowi nagle brakło wrażliwości? i To akurat wówczas, gdy chodzi o zdrowie a może i życie znacznej części społeczeństwa?
Oczywiście możliwym jest, że sytuacja Premiera przerosła i zwyczajnie nie wie nie tylko co robić ale i co powiedzieć. Jednak wprawny obserwator naszej sceny politycznej rzecz od raz uzna za nieprawdopodobną. Niemożliwą. Zatem przyjąć trzeba, że Premier nad sytuacją panuje, doskonale wie co robi i jego powściągliwość ma jakiś ukryty sens.
Od dawna wydaje mi się, że Premiera zdecydowanie bardziej zajmuje to, co dzieje się w jego partii niż to co dzieje się z państwem. Jeśli ocenić obie sfery aktywności Premiera trudno nie zauważyć, że w sprawach państwowych Premier skupia się tak naprawdę na sprawach widowiskowych ale zarazem niezbyt skomplikowanych jak tez mało istotnych. Ciężar rzeczy ważnych powierza innym. I tu od razu przechodzimy do tego, w jaki sposób sprawy państwowe przekładają się na to, co dla Premiera najistotniejsze. Część spraw, których Premier z powodu ich wagi nie ma odwagi uczynić elementem swych partyjnych gierek, powierza ludziom, którzy łączą kompetencje z absolutnym brakiem partyjnych ambicji. Przykładem są choćby ministrowie Rostowski i Bieńkowaska oraz ci szefowie resortów, których nazwisk nie jest w stanie wymienić nawet średnio zorientowany obserwator naszej sceny politycznej. takie polityczne cienie bez znaczenia. Resorty zaś, które miały i mają pieczę nad materią, z którą zawsze były spore i gigantyczne kłopoty więc można sobie pozwolić by te kłopoty były nadal… To właśnie jest istota tytułowej „teorii zderzaków” i pole do popisu dla zmyślności Premiera. Oraz dowód na to, że partia jest dla Premiera wszystkim a państwo i obywatele… Powiedzmy, że prostym narzędziem utrzymywania władzy. Nad partią.
Mechanizm ów polega na tym, że jeśli gdzieś tam, w kuluarach, tabloidach albo mediach opiniotwórczych mówić się zaczyna o jakimś polityku z partii Premiera jako o wschodzącej gwieździe albo, co nie daj Bóg, potencjalnym następcy albo rywalu, można mieć pewność, ze los owego nieszczęśnika jest przesądzony i że skończy jako nieporadny budowniczy autostrad, reformator lecznictwa albo polegnie w walce z prawniczymi korporacjami.
Ktoś może zapytać jak do tego wszystkiego ma się Arłukowicz, co to bez wątpienia żadnych ambicji nie wykazuje i od wstąpienia w szeregi partii Premiera nie wykazywał. A owszem, nie wykazuje… Ale ma, czy też raczej miał potencjał! Podobnie jak Nowak czy Mucha, którzy zostali wpakowani przez pryncypała w nie mniejsze g***o niż wspomniany kolega i z potencjałem pewnie szybko się pożegnają. Podobnie jak Gowin co pokora grzeszył raczej umiarkowanie. Bo owa własność z punktu widzenia Premiera to zbrodnia, zamach stanu ln spe! Z rzeczywistymi wrogami czy też rywalami rozprawił się Premier już wcześniej a ich kości bieleją gdzieś na marginesie politycznego mainstreamu.
Jaki jest sens i cel takiej partyjnej strategii Tuska? Z perspektywy państwa, obywateli czy choćby pojedynczego rosemanna żaden. I potwierdza go choćby świeża sprawa gen. Rapackiego, który odchodzi ze stanowiska bo się podobno Premierowi zbytnio z wykastrowanym Schetyną kojarzy. Nic to że jakoś sobie radził i że przez ostatnie lata odpowiadał choćby za zapewnienie bezpieczeństwa futbolowemu cyrkowi który nas wkrótce czeka. Okazuje się, ze nawet bezpieczeństwo futbolu Premier stawia niżej niż dokopanie Schetynie i jego totumfackim.
Oczywiście narzuca się pytanie co po Premierze. Bo owo „po Premierze” kiedyś nadejdzie. Otóż chcąc oddać tok myślenia nad tym problemem samego Premiera odrzec można tylko proste „gó**o!”. Pisze to obezwładniony przemyconą przez media plotka o tym, że swego następcę widzi ponoć pan Premier w osobach pani Kopacz albo wręcz pani Gronkiewicz- Waltz. I cóż więcej dodawać?
Wracając zaś do pana Arłukowicza i spekulacji czemu premier go tak zostawił samego w tak nietajnych okolicznościach rzecz wydaje się prosta. Poczekał pan Premier aż z zamieszania niedoszła „wschodząca gwiazda” wyjdzie tak poobijana, że w przyszłości będzie miała odwagę chodzić wyłącznie na smyczy. I nigdy nawet nie pomyśli o tym by mieć najmniejsze choćby ambicje.
A to, że rządzą nami coraz bardziej miernej jakości nieudacznicy, nie ma znaczenia. ważne że w partii bez zmian. I że żadne nie nastąpią.
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia stycznia 04 2012 10:27:20 ·
9 Komentarzy ·
165 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|