|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Propagandą w Orbana |
|
|
Węgry naruszyły interesy międzynarodowych grup wpływów. Nie ma co się dziwić, że wywołuje to taką reakcję – mówi „Codziennej” poseł PiS-u Przemysław Wipler. – Orban chce prowadzić podmiotową, suwerenną politykę, a to przeszkadza wielkim zagranicznym koncernom. Te od stycznia muszą płacić podatek obrotowy. Z kolei wprowadzenie podatku bankowego poskutkowało obniżeniem ratingu Węgier – dodaje. Ta ostatnia reforma jest propagandowo pokazywana jako dowód na zapaść gospodarki nad Dunajem.
W polskich i zachodnioeuropejskich mediach dominuje wrażenie, że „cały cywilizowany świat” martwi się o stan węgierskiej demokracji. W Polsce praktycznie jedynym źródłem informacji o Węgrzech jest lewicowy dziennik „Nepszabadsag”. Jednocześnie główne media milczą o tym, że Fidesz ratuje gospodarkę po dorowadzeniu jej na skraj bankructwa przez lewicę, która rządziła Węgrami przed 2010 r.
Nadużycia w polskich mediach są na porządku dziennym. Monika Olejnik w TVN24 stwierdziła, że Węgry „to niedemokratyczny kraj”. Wypowiedziała to jako pewnik, nie siląc się na jakąkolwiek argumentację. Medialne manipulacje trwają od początku rządów Orbana.
W październiku ub.r. materiał o protestach przeciwko reformom Fideszu w TVN24 zilustrowano zdjęciami z manifestacji przeciwko socjalistycznemu premierowi Ferencowi Gyurcsányemu z… 2006 r. Wtedy to, po opublikowaniu taśm, na których lewicowy premier przyznawał się do kłamstw na temat stanu państwa, tysiące Węgrów wyszło na ulice. Protesty brutalnie stłumiono. Podobnie, gdy przed kilkoma dniami lewicowa opozycja wyprowadziła ludzi na ulice Budapesztu, większość redakcji zagranicznych pisała o 30 tys. demonstrantów. W Polsce zawyżano tę liczbę. W TVP Info była mowa o...
100 tys.
Komentując sytuację na Węgrzech, użyto sformułowań o „zawłaszczaniu państwa”. Ten komentarz podgrzewano kolejnym stwierdzeniem, jakoby Orban „rozmontowywał demokrację”. W polskiej prasie dobór komentatorów węgierskich wydarzeń jest taki, by powstało wrażenie totalnej kompromitacji Orbana i Fideszu. I tak w „Gazecie Wyborczej” prym wiedzie m.in. lewicowy węgierski socjolog Tamas Pal.
Ten sam, który w 2006 r. pomimo ujawnionych kłamstw rządu socjalistów nie krytykował ich i doszukiwał się w demonstrantach skinheadów i złodziei papierosów. Pal nazywał też Orbana „europejskim Chavezem”, który „cieszy się poparciem prowincji”. Z kolei w tegorocznej, inspirowanej przez socjalistów dwudziestokilkutysięcznej demonstracji widzi już „szeroki ruch polityczny”.
W sukurs węgierskim socjalistom idą także polscy postkomuniści. Posłowie SLD zaapelowali właśnie do premiera Donalda Tuska o reakcję na „naruszanie przez Węgry podstawowych standardów demokracji”. Sytuacja bliźniaczo przypomina tę, z którą mieliśmy do czynienia w Polsce w latach 2005–2007. Wtedy to nieprzychylne reformom Kaczyńskich media prześcigały się w tworzeniu atmosfery „powszechnego zaniepokojenia”. Rządy PiS-u przedstawiano jako „miękką dyktaturę”, a potwierdzenia tego szukano w zagranicznej prasie.
Salonowa nagonka na Orbana w Polsce ma również inny cel. W kontekście wydarzeń na Węgrzech przywoływany jest co chwila Jarosław Kaczyński, który nigdy nie ukrywał, że tożsame do węgierskich reformy i w Polsce są koniecznością. Przekaz jest prosty: Im „gorzej” na Węgrzech, tym gorszy i bardziej „niebezpieczny dla demokracji” jest PiS.
Gazeta Polska Codziennie |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia stycznia 08 2012 08:22:09 ·
9 Komentarzy ·
165 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|