|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 4
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Kompromitacja "trepów" - kokos26 |
|
|
Oddelegowanie prokuratora Pasionka do nadzorowania wojskówki by patrzył jej na łapy dziwnie nieudolnie krzątające się wokół smoleńskiego śledztwa musiało irytować protegowanego pana prezydenta, generała Parulskiego.
Próba odstrzelenia nadzorcy poprzez skompromitowanie go kontaktami z „imperialistycznymi agentami” psującymi odwieczną przyjaźń z bratnim…, przepraszam z bratnią Rosją, musiała zrodzić się tylko w chorej głowie jakiegoś mentalnego politruka rodem z LWP.
Po 22 latach i kiedy jesteśmy w NATO, nie działa to już tak silnie jak za czasów prokuratora Zarako-Zarakowskiego.
Oczywiście nie jest to aluzja do pana generała Parulskiego, który taką szkołę dla komunistycznych politruków ukończył w Łodzi w 1982 roku, a doświadczenie prokuratora wojskowego zdobywał w stanie wojennym.
Faktem jest jednak, że to pan generał, jak sam przyznał, szkolił pułkownika Mikołaja Przybyła i szczerze mówiąc nie za bardzo ma się, czym pochwalić gdyż niechęć do imperialistów u ucznia równie silna.
Fakt, że Bronisław Komorowski, zwierzchnik sił zbrojnych przyjmuje z honorami oficera, w dodatku generała, który wraz ze swoim poznańskim kumplem publicznie wypowiedzieli posłuszeństwo przełożonemu, mówi nam więcej o tej nieudolnej akcji niż mogłoby się wydawać.
Miał być bohater narodowy, nowy „człowiek honoru”, a wyszło jak widzieliśmy. Wstyd hańba i sromota.
Jeszcze profesor Nałęcz, prezydencki doradca, próbował w programie „Tak jest” zawrócić kijem nurt niekorzystnej medialnej narracji, która bardziej szła w stronę błazna niż bohatera, ale zrobił to w stylu iście kabaretowym.
Stwierdzenie, że płk Przybył nawiązał do pięknego oficerskiego etosu honorowego z lat przedwojennych to chyba jego jedna z najgłupszych wypowiedzi.
Jako historyk podający się za specjalistę od okresu II RP musi wiedzieć doskonale, że dopiero po takim żałosnym wyczynie w tamtych czasach uczeń Parulskiego, Przybył, nie miałby wyjścia i musiałby tym razem zupełnie na serio się zastrzelić.
Ja myślę, że cała ta akcja miała na celu wywrzeć presję na prokuratora generalnego, Seremeta, aby ten pod wpływem skandalu i polityczno-medialnej presji, targany wyrzutami sumienia, podał się do dymisji lub choćby zaniechano rozwiązania NPW.
Wtedy to jego miejsce mógłby zająć były działacz PZPR, prokurator Edward Zalewski, który również musiał mieć jakieś związki z wojskiem skoro sama WSW interweniowała, gdy odmówiono mu kiedyś wydania paszportu.
Myślę, że wtedy współpraca między Zalewskim, a Parulskim układałaby się znakomicie, a pan prezydent mógłby z pełnym przekonaniem ogłosić, tym razem już rzeczywistą niezależność prokuratury.
No cóż wyszło jak wyszło, a najbardziej powinien cieszyć się pan Sławomir Cenckiewicz, autor pracy „Długie ramię Moskwy”.
Zyskał kolejny dowód i potwierdzenie swojej tezy, że dawni oficerowie WSI to nie wyśmienici fachowcy, ale zwykłe „tępe trepy”, jak nazywaliśmy „kadrę zawodową” my żołnierze, odbywający obowiązkową służbę wojskową w czasach PRL.
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia stycznia 12 2012 16:01:22 ·
9 Komentarzy ·
158 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|