Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Ta opinia powinna rozpętać burzę
Czego spodziewa się Pan po zapowiedzianej na dziś konferencji prasowej prokuratury wojskowej?
- Jeśli potwierdzą się doniesienia wskazujące na fakt, że w stenogramie z rozmów w kokpicie samolotu Tu-154M nie ma głosu śp. gen. Andrzeja Błasika, to faktycznie okoliczność ta całkowicie zmieni oceny co do przebiegu katastrofy 10 kwietnia 2010 r., a także w sposób ostateczny podważy wiarygodność Rosjan. Okazałoby się bowiem, że ostatni z koronnych dowodów wskazujących na obecność gen. Błasika w kokpicie jest nieprawdziwy. Przypomnijmy tylko, że strona rosyjska oparła swoje twierdzenia w tym zakresie na własnej opinii fonoskopijnej - dziś podważanej, opinii z sekcji zwłok, której wartość już wcześniej była podawana w wątpliwość, jak również oględzin miejsca zdarzenia, które przecież nie mogą być wystarczającym dowodem do stawiania tak daleko idących tez.

Komisja Jerzego Millera oparła się jednak na mistyfikacjach raportu MAK. Przepisy pozwalają na powołanie nowego zespołu. Widzi Pan taką potrzebę?
- Moim zdaniem, samo powołanie komisji Millera było pozbawione podstaw prawnych, tym samym wartość jej ustaleń jest co najmniej ograniczona. Był to organ powołany na potrzeby polskiej polityki wewnętrznej. Premier Donald Tusk chciał po prostu zachować twarz po jednoznacznie negatywnym odbiorze raportu MAK przez polską opinię publiczną. Komisja Millera pracowała na kompletnie niewiarygodnym materiale dowodowym, opartym głównie na dokumentach wybiórczo przekazanych przez MAK. Praktycznie nie przeprowadzała własnych badań. Powołanie, czy też reaktywowanie komisji niewiele zmieni. O wiele cenniejsze byłoby powołanie jakiegoś organu międzynarodowego, który rzeczywiście zbadałby przebieg katastrofy. Premier Tusk obiecywał międzynarodowy arbitraż w niniejszej sprawie i mimo upływu wielu miesięcy o jakichkolwiek działaniach w tym zakresie nie słyszeliśmy.

Sądzi Pan, że nowa opinia fonoskopijna "zmobilizuje" premiera?
- W mojej ocenie, jest to wątpliwe, bo działania rządu w tym zakresie od samego początku były jedynie pozorowane.

Spodziewa się Pan teraz jakiegoś zwrotu w śledztwie?
- Zwrot w śledztwie powinien nastąpić już wiele miesięcy temu po wstępnych informacjach z opinii z sekcji zwłok śp. Zbigniewa Wassermanna. To wtedy po raz pierwszy udowodniono, że strona rosyjska fałszuje dokumenty. Opinia fonoskopijna, jeśli doniesienia medialne się potwierdzą, to kolejny dowód na to, że prace Rosjan były nierzetelne. Przyjęli z góry jedną tezę o winie pilotów naciskanych przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i śp. gen. Andrzeja Błasika. Dziś powinniśmy odpowiedzieć sobie na daleko poważniejsze pytanie, dlaczego w ogóle doszło do takiej manipulacji, dlaczego polski rząd dopuścił do sytuacji, w której taki przekaz, oparty na nierzetelnym materiale dowodowym, poszedł w świat? W tym kontekście sam raport komisji Millera ma niewielkie znaczenie. Jest to oczywiście jakiś dowód w sprawie, ale jego wiarygodność jest bardzo ograniczona, i dla śledczych zapewne nie będzie miał większego znaczenia.

Ale jest w aktach sprawy.
- Raport jest w aktach, prokuratura ocenia wiarygodność wszystkich materiałów. Jakie decyzje w tym zakresie podejmie? Nie wiem. Może np. uznać, że ma już własną opinię, tj. sporządzoną na własne zlecenie, i że to wystarcza. A może też doszukiwać się źródła tych rozbieżności i w tym celu zarządzić np. ustną opinię uzupełniającą, która te wątpliwości wyjaśni.

Powinna powołać do zbadania tych konkretnych rozbieżności nowy zespół biegłych?
- To wszystko zależy od tego, z jakiego rodzaju rozbieżnościami mamy do czynienia i czy udało się je wyjaśnić. Nie bez znaczenia jest także fakt, jaką wiarygodność dowodową mają poszczególne opinie. W mojej ocenie, na tym etapie postępowania, kiedy jeszcze oficjalnie nie wiemy, jak brzmi opinia biegłych z Krakowa, trudno na ten temat spekulować. Wydaje mi się, że dziś nie ma konieczności powoływania kolejnych biegłych, ale będzie można dokonać rzetelnej oceny dopiero po konferencji prokuratury i analizie opinii.

Kogo jeszcze powinni przesłuchać śledczy, osoby, które odsłuchiwały nagrania na terenie Rosji?
- Trzeba na nowo odtworzyć całą sytuację, ustalić, w jaki sposób biegli w Rosji dokonywali odczytu czarnych skrzynek, jakie techniki stosowali, jak strona polska nadzorowała tę czynność. Ale ta kwestia powinna zostać zbadana w ramach zupełnie innego postępowania.

Rzecznik rządu Paweł Graś stwierdził, że "nie ma znaczenia, czy w kokpicie tupolewa był gen. Błasik, czy nie", gdyż i tak "ofiarom katastrofy nie przywróci to życia".
- Widać, że rząd całkowicie bagatelizuje sprawę katastrofy. Trudno mówić, aby tym samym działał w polskim interesie, bo całkowitym nieporozumieniem jest twierdzenie, że sprawa katastrofy, jej przebieg, to sprawa wyłącznie rodzin ofiar. 10 kwietnia 2010 r. zginęli najważniejsi przedstawiciele państwa polskiego, za winną katastrofy uznano wyłącznie stronę polską. To niedopuszczalne i taki przekaz poszedł na cały świat. Moim zdaniem, rzecznik rządu powinien zastanowić się nad tym, jak w świetle kolejnych fałszywych dokumentów przekazywanych przez Rosjan cierpi powaga Polski. Jest niedopuszczalne, aby w tak ważnej sprawie pozwalać sobie na notoryczne kłamstwa i obstrukcję drugiej strony. To pokazuje ogromną słabość państwa. Dziś powinniśmy zastanowić się, jak tę powagę i dobre imię przywrócić.

Nie obawia się Pan, że zmiana narracji w tej sprawie będzie bardzo trudna? Większość dziennikarzy musiałaby teraz publicznie odwoływać swoje tezy, przepraszać za kłamstwa i manipulacje. Łatwiej będzie dalej brnąć w mistyfikacje.
- Rzeczywiście takie obawy są. Odnoszę wrażenie, że niektóre media taką tezę przeforsują, aby bronić się przed zarzutami, iż wcześniej podawały nieprawdę. Zwłaszcza te, które z góry są nastawione negatywnie wobec osoby pana gen. Błasika. Media nie mogą się jednak opierać na szczątkach układanki, skoro jej poszczególne elementy runęły. Ten ciąg argumentów został jednoznacznie obalony i formułowanie dziś tezy o obecności gen. Andrzeja Błasika w kokpicie jest nadużyciem. Czasem mam też wrażenie, że niektóre z wypowiadających się osób bardziej kierują się swoimi sympatiami politycznymi niż faktami.

Polski akredytowany przy MAK Edmund Klich co i rusz zmienia zdanie - raz mówi, że osobiście słyszał na nagraniach głos Arkadiusza Protasiuka, który zwraca się do kogoś "panie generale", potem się z tego wycofuje...
- Od dłuższego czasu nie traktuję poważnie wypowiedzi Edmunda Klicha. Widać, że bardzo często zmienia on swoje zdanie, wycofuje się z wcześniej przyjętych tez. Rozumiem, że dziś broni on tezy o obecności gen. Błasika w kokpicie, bo powinien być pierwszą osobą, która poniesie odpowiedzialność w przypadku, gdy ekspertyza Instytutu Sehna taką obecność wykluczy. Myślę tu zarówno o odpowiedzialności zawodowej, jak i być może karnej w przypadku, gdyby okazało się, że w trakcie swoich prac w Moskwie nie dopełnił obowiązków. Rodzi się pytanie, dlaczego dochodzi do tak dużych rozbieżność w dokumentach polskich i rosyjskich. Warto ustalić, kto ze strony polskiej brał udział w odczytywaniu zapisów czarnej skrzynki samolotu Tu-154M i dlaczego nie protestował, gdy widział, że prace te uchybiają podstawowym standardom.

Dlaczego identyfikacja głosu dotychczas przypisywanego gen. Błasikowi trwała tak długo?
- Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna to jedna z najlepszych placówek w Europie. Mam do niej zaufanie. To, że biegli pracowali tak długo na materiale dowodowym, świadczy tylko, jak wnikliwie go badali. Nie jest to też nadzwyczajna sytuacja, w procesach sądowych takie analizy często zabierają wiele miesięcy, a tym bardziej w sprawie tak ważnej nie można było pozwolić sobie na błędy. To raczej czymś niestandardowym jest odczytywanie w sposób wiążący zapisów czarnych skrzynek już kilka tygodni po katastrofie. Takie badania zawsze powinny być poparte dużą dozą ostrożności, gdyż później trudno jest naprawić powstałe błędy.

Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz "sprywatyzował" ten problem, mówiąc, że nowe odczyty są wprawdzie przewrotem kopernikańskim, ale tylko dla rodziny gen. Andrzeja Błasika i jego kolegów lotników.
- Niestety, można odnieść takie wrażenie. A przecież jest zupełnie inaczej. Ale sprawa nagrań w kokpicie i wniosków z tego płynących to nie problem jednej rodziny - śp. gen. Andrzeja Błasika, ale nas wszystkich, Polaków. To głównie na tej podstawie budowano tezę o błędach polskich pilotów, ich brawurze i rzekomych naciskach. Dziś należałoby się zastanowić, jak te informacje przekazać międzynarodowej opinii, by odzyskać dobre imię Polski. Niestety do takiej sytuacji, w której kierowano pod naszym adresem nieprawdziwe zarzuty, doprowadziły błędy obecnej ekipy rządzącej, dlatego stara się bagatelizować tę sprawę i umniejszać rolę nagrań z kokpitu. Wszystkie okoliczności, które w ostatnich miesiącach wyszły na jaw, są dla tej ekipy po prostu niewygodne.

Stefan Niesiołowski (PO), szef sejmowej komisji obrony, zapowiedział już, że dziś PiS "rozpęta na nowo piekło smoleńskie".
- Taką burzę trzeba rozpętać. I niektórzy powinni się jej bać. Wszyscy, którzy są winni tej sytuacji, powinni ponieść odpowiedzialność. Nie można w żaden sposób, używając takich pseudoargumentów, jak robi to pan Niesiołowski, kneblować ust w tej sprawie.

Generał Błasik był regularnie znieważany i lżony. Przez niemal dwa lata do opinii publicznej sączyły się obraźliwe oskarżenia o pijaństwo, nieprzestrzeganie przepisów, nadużywanie pozycji służbowej. Czy rozważa Pan jako pełnomocnik Pani Ewy Błasik wystąpienie na drogę prawną wobec tych, którzy obrażali jej męża?
- Jest pytanie, jak ocenić zaangażowanie niektórych osób i mediów, które z uporem godnym lepszej sprawy starają się nadal, wbrew oczywistym faktom, przekonywać o obecności generała w kokpicie. Moim zdaniem, z każdym dniem tracą na swojej wiarygodności. Poczekajmy do ostatecznych ustaleń prokuratury, ale jeśli pomimo rozstrzygnięcia tego organu będzie dochodziło do tego rodzaju insynuacji, to na pewno rodzina śp. gen. Błasika rozważy podjęcie kroków prawnych.

Kto powinien bić się teraz w piersi? Żaden z oficjalnych czynników państwowych nie protestował publicznie w obronie dobrego imienia gen. Błasika. Pamiętam, jak dziennikarzom "Naszego Dziennika" obrywało się, kiedy pisaliśmy o braku wiarygodnych dowodów potwierdzających tezę naciskową czy samą obecność generała w kokpicie.
- W mojej ocenie, "Naszemu Dziennikowi" należą się słowa uznania, bo jako jedno z nielicznych mediów czyniło zadość rzetelności dziennikarskiej. Większość innych redakcji, opierając się na niesprawdzonych poszlakach, starała się budować wersję o rzekomych naciskach i obecności generała w kokpicie. "Nasz Dziennik" zachował się tak, jak należy, podszedł powściągliwie do tego rodzaju rewelacji. Należy pamiętać, że rzucając podobne oskarżenia, trzeba mieć nie sto, a dwieście procent pewności co do faktów. Dotykają one bowiem w sposób bardzo bolesny konkretne osoby, rodziny, a także całe państwo polskie i nigdy tego rodzaju informacje nie powinny być oparte na domysłach. Dziennikarze "Naszego Dziennika" od samego początku starali się opierać swoje materiały właśnie na faktach, które nie pozwalały na formułowanie tego rodzaju insynuacji. Dziś okazuje się, że właśnie ten rzetelny warsztat wziął górę nad poszukiwaczami taniej sensacji. To dziennikarze "Naszego Dziennika" mieli rację, a przy tym zachowali się godnie, nie krzywdząc ani rodziny śp. gen. Andrzeja Błasika, ani nie szkalując dobrego imienia Polski.
 
Dodane przez prakseda dnia stycznia 16 2012 16:18:04 · 9 Komentarzy · 162 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.