|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Paweł Zyzak dla Blogpress.pl o Katastrofie Smoleńskiej |
|
|
Był Pan na stypendium w USA. Co o Tragedii Smoleńskiej myślą pracownicy amerykańskich uniwersytetów? Czy w ogóle o niej cokolwiek wiedzą? Czy miał Pan okazję rozmawiać o tym ze studentami?
-Przykro mi bardzo, ale poza wąskim gronem polityków średniej i starszej generacji, wyobrażenie o Polsce jest mgliste. Na nowo zaczęło się klarować w okresie wojen w Iraku, Afganistanie, później, gdy Polska stawała się liderem regionu, na dodatek, wspólnie z Czechami, zabiegającym o tarczę antyrakietową. W Stanach Zjednoczonych wyobrażenia również kształtują media, a te o Polsce od wielu miesięcy milczą. Katastrofa smoleńska była ostatnim akcentem, który, tu podkreślmy, wywołał ogromną fale współczucia dla Polaków. Amerykanie, także młodzież, porównywali nasze przeżycia do swoich po największym ataku terrorystycznym w historii, na dwie wieże na Manhattanie. Dziś Amerykanów angażują sprawy wewnętrzne, ale przypomina się tu i ówdzie, na przykład w Fox News, że administracja Obamy porzuciła sojuszników, w tym Polskę, że wydarzenia w Afryce Północnej, w byłym imperium sowieckim, czy na Bliskim Wschodzie są konsekwencją polityki Obamy.
Nasuwa się analogia do katastrofy gibraltarskiej. Mam na myśli skutki, nie przyczyny - śmierć premiera rządu RP na wychodźstwie w Gibraltarze rozwiązała ręce Związkowi Sowieckiemu, śmierć prezydenta RP pod Smoleńskiem dała asumpt do lansowania tzw. ocieplenia i pojednania. Do dziś nie znamy przyczyny katastrofy w Gibraltarze, wciąż prowadzone są badania - czy podobnie może być z katastrofą pod Smoleńskiem?
-Obie katastrofy różnią się w kwestiach technicznych. Samolot z gen. Sikorskim zderzył się z taflą wody, Tu-154 z powierzchnią ziemi. Przy ówczesnych możliwościach technicznych i w szczególnych warunkach, w jakich państwo polskie znalazło się po 1939 r. nie udało się stwierdzić wielu przyczyn domniemanej awarii samolotu, składu załogi, a nawet odnaleźć ciała córki generała Zofii Leśniowskiej. Nie chcę wypowiadać się o tym komu dziś rozwiązała ręce katastrofa smoleńska, a komu związała, bo sam piętnuję polskie dziennikarstwo, które ma awersje do faktów i szukania faktów, a bazuje na „przeczuciach” i „odczuciach”. Natomiast proszę być pewnym, że na pewno poznamy przyczyny katastrofy smoleńskiej, choćby w wyniku perturbacji, do których w Polsce lub Rosji prędzej czy później dojdzie.
Andrzej Gwiazda porównał dni żałoby narodowej do atmosfery roku 80tego. Słowa te padły 15 kwietnia w programie Jana Pospieszalskiego, gdy całe Krakowskie Przedmieście wypełnione było ludźmi, a w kolejce do Pałacu Prezydenckiego by oddać hołd Marii i Lechowi Kaczyńskim trzeba było stać ponad 15 godzin. Ta atmosfera jednak szybko przygasła, czy może została przygaszona. Co Pan o tym sądzi - czy jest tu jakaś analogia? Czy czeka nas zmarnowana dekada Tuska/PO, tak jak zmarnowana była dekada Jaruzelskiego lat 80tych? Czy to jednak wizja zbyt pesymistyczna?
-Polacy fizycznie i mentalnie nie wyzwolą się spod rządów PO i każdej tego rodzaju mutacji postkomunistycznej, jeśli za manifestacją własnych odczuć nie będzie się stała wiara we własne możliwości. Nie wystarczy sam mistycyzm, który, jak uważam, jest niezbędny, ponieważ wyznacza cel. Wydarzeniom Sierpniowym towarzyszył entuzjazm i, czasami mityczne, ale jednak, poczucie własnej siły i liczebności. Do tego właśnie Polaków winni przekonywać liderzy środowisk modernistycznych-niepodległościowych. Do tego, że Polskę możemy tu i teraz zmienić, a nie czekać na rozwój wypadków. Z tej niezwykłej atmosfery po 10 kwietnia 2010 roku powinniśmy czerpać siłę, a nie tylko cel. Ale proszę pamiętać, nie będzie drugiego Lecha Kaczyńskiego, tak jak nie było drugiego Józefa Piłsudskiego, a próba jego stworzenia zakończyła się nieszczęściem prezydentury Lecha Wałęsy. Nie będzie II Rzeczpospolitej, a jej próba odtworzenia w kształcie sprzed zamachu majowego przez elity postkomunistycznej zakończyła się katastrofę smoleńską i Bóg wie czym jeszcze... Musimy odzyskać pełną suwerenność naszej Ojczyzny tu i teraz - nie sto lat temu. Są oczywiście pewne analogie geopolityczne i przyzwyczajenia, które się nie zmieniają, ale o nich tu nie mówię.
W tym samym programie profesor Krasnodębski wytknął polskim przywódcom państwowym, że nie tylko bali się wymówić słowo "zamach", ale nawet bali się zdementować takie przypuszczenie. A przecież hipoteza zamachu w takich sytuacjach na całym świecie zawsze jest rozważana jako pierwsza - potwierdzana lub dementowana. Niektórzy politycy i dziennikarze wyrażali obawę, że gdyby to naprawdę był zamach - to lepiej o tym nawet nie myśleć, a co dopiero mówić. Panie Pawle, a jeżeli to naprawdę byłby zamach - np. terrorystyczny, czy przeprowadzony przez służby specjalne za wiedzą, lub bez wiedzy władz Rosji?
-Musimy wówczas zapytać, jak daleko sięgał „spisek”. Musimy zapytać np. o aktywność formacji obecnie rządzącej przed i po 10 kwietnia. W każdym razie bez stworzenia rządu przez środowiska niepodległościowe nie zajdą pozytywne zmiany. Obecny rząd nie jest w stanie skutecznie nacisnąć ani na Unię Europejską – poza wywalczeniem dla swoich przedstawicieli stanowisk w strukturach UE, ani na Stany Zjednoczone. Nie jest w stanie wreszcie zbudować elementu nacisku, jaki próbował zbudować Lech Kaczyński w Europie Środkowo-Wschodniej. Nie zastanawiajmy się co „by było gdyby” i „co będzie jeśli”. W tym szczególnym monecie działajmy „tu i teraz”. Przyjdzie czas, że znów pochylimy się nad owymi pytaniami.
Z drugiej strony sposób prowadzenia śledztwa powoduje, że trudno mieć zaufanie już nie tylko do Rosji, ale również do polskich organów śledczych. Nawet gdyby ustalenia polskiej prokuratury były w 100% prawdziwe, to i tak nie zostaną przez wszystkich zaakceptowane z tego właśnie względu. Czy jedyną nadzieją są międzynarodowe komisje?
-Komisje mogą być tylko elementem działań. Suwerenny rząd powinien grać na kilku fortepianach. O bilateralnych naciskach wspomnieliśmy, a reformach wewnętrznych również.
Jarosław Marek Rymkiewicz napisał "To co nas podzieliło - to się już nie sklei". Czy ten podział jest czymś niespotykanym? W historii były już chyba głębsze podziały choćby w czasach przedrozbiorowych, czy bezpośrednio powojennych.
-To nie jest podział ideowy, który w obliczu wspólnego wroga lub traumy w ogromnym stopniu zanika. Ten, który klarował się od 1989 r. nie zniknie, jeśli nie dojdzie do ruchu ogólnopolskiego sprzeciwu wobec opresyjnej i hamującej rozwój rzeczywistości. Ferment ideowy dla formacji postkomunistycznych, jak SLD, PSL, czy formacji postkolonialnych – a więc przejmujących zwyczaje oprawców – jak PO, jest zabójczy. Nie bez powodu mówię o suwerenności. Brakuje jej w polskiej polityce wewnętrznej i zewnętrznej. Reasumując, środowiska, które m. in. wymieniłem stoją za podziałem społecznym, lecz nie podziałem ideowym.
Czy oglądał Pan film "Krzyż"? Pół roku temu TVN przy udziale Katarzyny Kolendy-Zaleskiej i Justyny Pochanke zarzucał Jarosławowi Kaczyńskiemu faszyzm. By dowieść tej tezy włożono w usta Kaczyńskiego słowa o prawdziwych Polakach, których nigdy nie wypowiedział. A przywołany prof. Michał Głowiński Marsz Pamięci bezbłędnie skojarzył z rokiem 33. Tymczasem w filmie "Krzyż" pokazano ludzi wykluczonych, którymi można bezkarnie pomiatać, okazywać pogardę, wyzywać, a nawet stosować przemoc fizyczną na oczach straży miejskiej i policji. Wykluczenie w istocie dotyczy dużej, choć mniejszościowej, części społeczeństwa. Ewa Stankiewicz właśnie te zjawiska porównuje do początków niemieckiego faszyzmu, który również wykluczał całe grupy społecznie czy rasowe. Panie Pawle, czy osoby o prawicowych poglądach, deklarujące przywiązanie do wiary i domagające się wyjaśnienia tragedii smoleńskie to współcześni Żydzi? Czy jednak jest to porównanie zbyt daleko idące - ostatecznie władze można zmienić kartką wyborczą?
-Ludzie, którzy poniżali obrońców krzyża oraz ci, którzy ich do tego zachęcali korzystali z atmosfery przyzwolenia, kierowali się poczuciem bezkarności i własnej przewagi liczebnej. Za ową kreacją stoją media i politycy obozu rządzącego. Prawicowość i lewicowość w warunkach surowego postkomunizmu, z jakim mamy do czynienia obecnie, zamykają się w obozie, który nazywam niepodległościowym. Lechowi Kaczyńskiemu najbliższe były ideały lewicy przedwojennej, aczkolwiek był osobą wierzącą. Zatem odradzałby nazywanie modlących się na Krakowskim Przedmieściu prawicowcami, ponieważ wówczas sikających na nich musiałby Pan nazwać lewicowcami, a byli to ludzie, w których obudzono najgorsze instynkty. Często ofiary niezwykle ostatnio zintensyfikowanej manipulacji medialnej.
Na koniec kilka pytań bardziej osobistych. W jakich okolicznościach dowiedział się Pan o katastrofie - jakie były Pana pierwsze myśli.
-Otrzymałem wiadomość tekstową ok. 3 godziny nad ranem. Przebywałem wówczas na studiach w Waszyngtonie. Gdy przekonałem się, że to nie żart znalazłem w Internecie najbliższe połączenia lotnicze z Polską z możliwością powrotu za kilka dni. Chciałem przyjechać chociaż na pogrzeb pary prezydenckiej. Męczyła mnie świadomość, że nie ma mnie w kraju. We wczesnych godzinach rannych wspólnie z Ireną Lasotą śledziliśmy kanały stacji anglo- i rosyjskojęzycznych, porównując jakość komentarza. Śledząc zwłaszcza te drugie naszła mnie myśl, o której poinformowałem wkrótce na swym blogu… 10 kwietnia o 9.00 czasu wschodnioamerykańskiego pojechałem metrem do polskiej parafii w Silver Spring.
Czy znał Pan osobiście pasażerów rządowego Tu-154M? Kogo najbardziej Panu brakuje z osób które tam zginęły?
-Poznałem kiedyś najważniejszego pasażera. Brakuje mi zwłaszcza tych polityków, o który lider opozycji powiedział, że w przyszłości mieli wejść do nowo powstałego rządu.
Gdzie będzie Pan 10 kwietnia 2011 roku?
-Przyjadę w sobotę 9 kwietnia do Warszawy, a długość mojego pobytu niestety ograniczy stan połączeń Warszawa - Bielsko-Biała.
Co z tej całej sytuacji wynika dla Polski, Polaków?
-Powinniśmy czerpać z doświadczeń, nawet tych najbardziej przykrych. Dla siebie, bliskich, przyszłych pokoleń. Budować więzi w oparciu o pozytywne emocje. Szydercami i prowokatorami nie należy zaprzątać sobie głowy. Przyjdzie czas, ze ludzie odpowiedzialni za nieszczęście z 10 kwietnia, zostaną jeden po drugim wyprowadzeni w kajdankach w południe – aby mogli ostatni raz wyspać się w swoim domowym łóżku. Obojętnie kto przejmie po nich władzę, nie będzie miał najmniejszego zamiaru brać z powrotem na barki tego ciężaru, który po sobie pozostawili.
Dziękuję za wywiad
dla Blogpress Bernard |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia kwietnia 09 2011 17:46:59 ·
9 Komentarzy ·
350 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|