Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 6
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
NADZORCY - Aleksander Ścios
Szef BBN-u, generał „ludowego wojska” Stanisław Koziej zapewniał nas przed kilkoma dniami, że żałosna kompromitacja rządowych „specjalistów od bezpieczeństwa” to zaledwie „niedopatrzenie”, zaś panel administracyjny strony premiera został celowo opatrzony złożonymi hasłami „admin” i „admin 1”, bo "władza nie może się odcinać kodami i szyframi od rozmowy z opinią społeczną".
Należałoby się cieszyć, jeśli były członek egzekutywy PZPR i uczestnik kursu GRU z roku 1987 kreuje się na zwolennika dialogu władzy ze społeczeństwem i uznaje, że „zbyt skomplikowane zabezpieczenia” powodują „odcinanie” opinii społecznej od kontaktów z grupą rządzącą. Przyjmując na serio deklarację Kozieja moglibyśmy nawet sądzić, że priorytetem dla środowiska Bronisława Komorowskiego jest jawność działań, zaś Kancelaria Prezydenta i BBN to oazy wolności i instytucje chętnie dzielące się informacją. Potwierdzała to już decyzja Komorowskiego o zamieszkaniu w Belwederze, z którą wiązała się - co podkreślali eksperci – możliwość stosowania podsłuchów ze strony sąsiadów z ambasady rosyjskiej.
Niestety – nieco inaczej wygląda kwestia otwartości wobec społeczeństwa i w tym obszarze deklaracje Kozieja mają zaledwie wartość papieru, na którym zostały uwiecznione. Warto przy tym pamiętać, że cynizm urzędników Komorowskiego jest możliwy, ponieważ środowisko to korzysta ze szczelnej osłony medialnej, a żaden z mainstreamowych wyrobników nie wykaże cienia odwagi, by opisać praktyki Pałacu Prezydenckiego.
Dzięki tej odsłonie Polacy nie tylko nie znają przeszłości lokatora Belwederu, nie wiedzą o jego haniebnych działaniach w trakcie afery marszałkowej i nie słyszeli o dziesiątkach nienawistnych wypowiedzi pod adresem prezydenta Kaczyńskiego. Nie znają również okoliczności, w jakich Komorowski objął władzę w Pałacu Prezydenckim, nie mają wiedzy o jego konsultacjach z byłym szefem FSB Patruszewem, tajemniczych lądowaniach i rozmowach w stolicy Armeni czy w syberyjskim Irkucku.
Niewiele też słyszeli o cenzorskich zapędach Stanisława Kozieja wobec dokumentu sporządzonego w BBN-ie za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Chodzi o powstały na kilka tygodni przed tragicznym lotem do Smoleńska raport "Ludobójstwo Katyńskie w polityce władz sowieckich i rosyjskich (1943-2010)" autorstwa Leszka Pietrzaka i Michała Wołłejko W dokumencie tym omówiono politykę Rosji wobec zbrodni katyńskiej na przestrzeni prawie sześćdziesięciu lat oraz zarekomendowano prezydentowi RP działania w sprawie Katynia. „Bez względu na stanowisko strony rosyjskiej – można przeczytać w raporcie – i przebieg obchodów rocznicy ludobójstwa katyńskiego, a przede wszystkim treści wystąpienia premiera W. Putina w Katyniu, Prezydent RP, przedstawiciele rządu powinni mówić jednym głosem i reprezentować jednolite stanowisko strony polskiej w kwestii Katynia. Stanowisko to najkrócej można zawrzeć w słowach: domagamy się i będziemy domagać od władz Federacji Rosyjskiej nazwania zbrodni katyńskiej ludobójstwem.”
Nowy szef BBN zakazał autorom ujawnienia treści rozdziału piątego, w którym znajdowały się powyższe słowa i wyraził zgodę jedynie na publikację czterech pozostałych części.
O prawdziwym stosunku otoczenia Komorowskiego do jawności możemy też wnioskować na podstawie niedawnego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, który. oddalił skargę kasacyjną Pałacu Prezydenckiego na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w sprawie dostępu do informacji publicznej. Chodziło o skargę Marka Domagały – prawnika, który zwrócił się do Kancelarii o udostępnienie informacji publicznej w postaci ekspertyz stanowiących podstawę podjęcia przez Komorowskiego decyzji o podpisaniu tzw. ustawy o OFE (czyli ustawy z 25 marca 2011 r. o zmianie niektórych ustaw związanych z funkcjonowaniem systemu ubezpieczeń społecznych). W wyroku z 26.01. br NSA uznał, że Kancelaria Prezydenta błędnie twierdziła, iż obywatele nie mają prawa poznać ekspertyz prawnych, na których oparł się Komorowski i wskazał, że Kancelaria ma opublikować wykaz ekspertyz o ustawie o OFE.
Nietrudno przewidzieć, że gdyby podobne zdarzenia miały miejsce za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, ośrodki propagandy uczyniłyby z nich główny temat tygodniowej histerii i okrzyknęły prezydenta cenzorem i wrogiem jawności życia publicznego.
W przypadku Komorowskiego przemilcza się nie tylko przeszłość tej postaci i życiorysy jego współpracowników. Zasłona dotyczy również działań bieżących, jak np. informacji o licznych przetargach na monitoring mediów, zakupu specjalistycznego oprogramowania do aktywnego przeszukiwania sieci komputerowych czy zakupu szyfratorów dla Kancelarii Prezydenta. Nikt nie wspomina, że kwoty wydawane przez Komorowskiego na nadzór mediów, kontrolowanie pracowników bądź „ochronę tajemnic” są nieporównywalnie wyższe od środków wydawanych przez Kancelarię Lecha Kaczyńskiego, przy czym za czasów prezydenta Kaczyńskiego nikomu nie przychodziło do głowy prowadzić działań inwigilacyjnych na tak ogromną skalę. Tylko w grudniu 2011 Komorowski przeznaczył prawie 600 tysięcy złotych na szyfratory sprzętowe, zaś wiedza o internetowych poczynaniach pracowników Kancelarii, w tym możliwość blokowania im stron internetowych i kontrolowania poczty kosztuje podatników prawie 26 tysięcy zł.
Gdy w sierpniu 2009 roku medialni wyrobnicy wyśledzili przetarg na monitoring mediów w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego, rządowe przekaźniki zaroiły się od tytułów: „Prezydent bierze pod lupę wszystkie media”, „Prezydent prześwietli media w Polsce”, „Medialni detektywi prezydenckiej kancelarii”, a wicemarszałek Sejmu Niesiołowski grzmiał: „To absolutne marnowanie pieniędzy, niech prezydent sam czyta gazety i to powinno mu wystarczyć". Czytelników epatowano wówczas „newsami”, w rodzaju: „Kancelaria Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie podała, ile będzie płaciła za monitoring mediów. Jako pierwsi podajemy tę kwotę” - choć informacja o wartości zamówienia znajdowała się od dawna w zawiadomieniu o rozstrzygnięciu przetargu.
O działaniach Kancelarii Komorowskiego tzw. mainstream tchórzliwie milczy, nie informując ani o licznych przetargach ani o kwotach przeznaczanych m.in. na kontrolowanie mediów. W niektórych przypadkach byłoby to utrudnione, bo ogłoszenie np. o przetargu z lutego 2011 roku w ogóle nie zawierało informacji o kwocie zamówienia, zaś z rozstrzygnięcia obecnego przetargu, z 13 stycznia dowiemy się, że podatnicy zapłacą ponad 70 tysięcy złotych za nadzorowanie m.in. takich haseł jak: Raport SPBN, Biała Księga Bezpieczeństwa Narodowego, tarcza antyrakietowa czy zagrożenia asymetryczne. Na liście monitorowanych są także nazwiska: rzecznika BBN-u Zdzisława Lachowskiego oraz Stanisława Kozieja.
Mam nadzieję, że „zbyt skomplikowane zabezpieczenia” nie pozbawią pana Kozieja kontaktu ze społeczeństwem, a kontrolując treści medialne miał okazję dowiedzieć się, co przed rokiem napisał na jego temat ś.p. Jacek Kwieciński w „Gazecie Polskiej” z 23.02.2011 r. Po ówczesnej wypowiedzi Kozieja na temat pułkownika Kuklińskiego: „współpraca z obcym wywiadem jest czymś nie do zaakceptowania. Sprawa płk Kuklińskiego przez następne pokolenia nie będzie możliwa do jednoznacznej oceny. Będzie ciągle rozpięta między bohaterstwem i zdradą.” - zmarły przed kilkoma dniami publicysta napisał:
„To, co mówi na temat płk Kuklińskiego gen. Koziej, całkowicie dyskwalifikuje go jako dostojnika niepodległej Polski. Ale co wielce typowe dla obecnej rzeczywistości, jest to ogólnie niedostrzegane, ignorowane. To Koziej pracował na rzecz zniewalającego nas obcego mocarstwa, to jego postawa była ewidentnie zdradziecka wobec Polski. „Obcy wywiad” to było GRU. Współpraca ze służbami jedynego mocarstwa mogącego przeciwstawić się komunizmowi, działania przeciw ZSRR (nie mówiąc już o podawaniu takich informacji, które wykluczyłyby ew. nuklearne zniszczenie Polski) nie ma w sobie cienia kontrowersyjności. Dla Kozieja „obcych” uosabiali Amerykanie, a „swoich, naszych” „sojusznicy” z Układu Warszawskiego, zarządzanego z Moskwy. Ludzie o przeszłości i nastawieniu Kozieja, o mentalności Komorowskiego muszą kiedyś zniknąć ze szczytów władzy RP. Jeśli Polska ma być naprawdę niepodległa. Także duchowo”.

Artykuł zamieszczony w Warszawskiej Gazecie.
 
Dodane przez prakseda dnia lutego 10 2012 11:36:39 · 9 Komentarzy · 152 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.