|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 5
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
On już reformatorem nie będzie... - Seaman |
|
|
Media pełne są spekulacji, co za diabeł wstąpił w naszego premiera, że tak nieprzytomnie się zawziął, aby ulepszyć system emerytalny. Diabeł reformatorski, żeby być dokładnym. Podniecenie jest uzasadnione, bo to jest drastyczny odwrót od „rewolucji cichych kroków”, co to ją Donald Tusk niedawno deklarował na przemian z ministrem Bonim. Chociaż ten drugi preferował nieco odmienną „filozofię małych kroków”. Różnica pomiędzy nimi była jedynie w natężeniu hałasu podczas niespiesznego spaceru ku świetlanej przyszłości.
Tymczasem premier porzucił przyjemne hasło "tu i teraz", dziarsko zakasał rękawy i bierze się do fundamentalnej reformy. W dodatku niepomny prawdopodobieństwa spadku poparcia. Ale nie dość na tym, za nic ma także sprzeciw koalicjanta i całej opozycji oraz sondaże (80% Polaków jest przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego), co jest już zupełnie niewytłumaczalne w przypadku obecnego szefa rządu. Ja jednak mam wytłumaczenie tego przedziwnego wybryku Tuskowej natury, które przedstawię za chwilę.
Mimo wszystko najpierw pragnę moje dywagacje uwiarygodnić, ponieważ w III RP mam wiarygodność na dość nikczemnym poziomie, jako zakamieniały pisowiec. Muszę się zatem podeprzeć autorytetem niepodważalnym, którego głos zabrzmi donośnie niczym dzwon w czystym powietrzu chłodnego poranka i jak nożem przetnie domniemania, że premier Tusk ma zamiar cokolwiek reformować. Do takiej operacji najlepiej nadaje się Gazeta Wyborcza, o której nawet Stefan Niesiołowski nie powie, że jest pisowska.
Tak się bowiem składa, że ludzie z biografiami już w połowie ubiegłej kadencji porzucili wszelkie nadzieje, że Donald Tusk wielkim modernizatorem będzie. Była to tak jasna i stanowcza konstatacja, że nie potrafię się oprzeć, aby nie zacytować fragmentu artykułu Rafała Kalukina ze stycznia 2010.
„Dwa lata rządów tej ekipy to dostatecznie wiele, by zorientować się, jak postrzega ona władzę. Kunktatorsko, ostrożnie, wręcz lękliwie. Wedle schematu: rzucamy pomysł, mielimy argumenty w medialnym maglu, zamawiamy sondaże i w zależności od ich wyników sprawę zostawiamy albo zgłaszamy projekt. Ale projekt minimum, wypłukany po drodze z najważniejszych propozycji(...)Tusk zawsze polegał na swojej intuicji w wyczuwaniu nastrojów społecznych. Ale nigdy, w żadnym momencie swej politycznej kariery, nie potrafił postąpić wbrew tym nastrojom. Jako polityk Tusk ma wiele zalet, ale reformatorem nie jest i już nie będzie” - pisał wówczas wyraźnie zawiedziony i markotny Kalukin.
Zatem ja - mroczny pisowiec oraz Gazeta Wyborcza - bastion antypisowskiego przedmurza, jesteśmy zgodni, że Tusk jest w stanie zreformować co najwyżej jadłospis w stołówce KPRM. Z kreatywnym księgowym można ukryć manko, ale nie da się uzdrowić firmy. A cóż można zreformować mając w rządzie Nowaka, Muchę, Grasia, Boniego, Zdrojewskiego, trochę złotej młodzieży oraz Pawlaka na karku?
A skoro tak, to przechodzę do obiecanego wyjaśnienia, co w takim razie powoduje Donaldem Tuskiem, że porywa się z motyką na słońce. Motyka jest w tym przypadku oczywistym symbolem braku profesjonalizmu jego ekipy. Tutaj nie może być wątpliwości – grudzień, styczeń, początek lutego, te kolejne miesiące dobitnie pokazały wszystkim, że merytoryczne umiejętności rządu są po prostu zerowe. Kiedy tylko spróbowali zrobić coś naprawdę konkretnego i trudnego, padli niczym przysłowiowe kawki.
Kto ma oczy do patrzenia i uszy do słuchania już dawno zwrócił uwagę na specyficzną taktykę Platformy Obywatelskiej stosowaną w razie wpadki jej rządu. Z grubsza polega na totalnym zaprzeczeniu i odwróceniu kota ogonem. Im bardziej widoczny przekręt lub oczywista porażka, im więcej wystaje szydło z worka, tym bardziej stanowczo się ten fakt neguje. Taktyka powoduje paradoksalny efekt, gdyż im silniejszy jest kontrast ze stanem faktycznym, tym wiarygodniejsze staje się zaprzeczenie. Poczciwy leming racjonalizuje sobie ten kontrast, że przecież taki prominentny polityk nie może kłamać w żywe oczy, w dodatku w telewizorze czy w gazecie! Tak to działa, a przynajmniej działało do niedawna.
I to jest analogia do obecnego postępowania Tuska, który sprawia wrażenie, że w sprawie reformy systemu emerytalnego przybił banderę do masztu. Niewtajemniczonym w morskie praktyki wyjaśniam, że przybicie bandery do masztu było niegdyś symboliczną odwrotnością jej opuszczenia, czyli poddania okrętu. Oznaczało walkę do końca bez względu na straty. Oczywiście w obecnych czasach ten sposób jest raczej nieskuteczny, bo ciężko jest przybić cokolwiek do stalowej rury.
Donald Tusk musi dzisiaj szarżować z reformą emerytalną tym mocniej, im mniejsze są możliwości jej wdrożenia. On nie może sobie pozwolić na kolejną porażkę z powodu nieudolności rządu, bo to dopełni miary i ostatecznie pogrzebie jego reputację. Pamiętajmy, że festiwal obciachu jeszcze trwa, jest ciągle świeży, lekarze znowu protestują. A wiosna za pasem. To samo z umową ACTA, przeciwko której już cała Europa protestuje, nawet Merkel wycofała się z podpisania, co stawia Tuska w sytuacji lizusowskiego prymusa – śmieszność obezwładniająca.
Natomiast podwyższenie wieku emerytalnego, ze względu na potężny społeczny opór, jaki zresztą słusznie wywołuje, daje mu szansę na porażkę z powodów obiektywnych. Dlatego będzie niezłomny, będzie robił straszne miny, marszczył czoło, nalegał prośbą i groźbą, zgrywał się na Rejtana i Ordona w jednym. Im silniejszy będzie protest w sprawie emerytur, tym bardziej Tusk będzie się na tej kwestii koncentrował. Nie ma innego wyjścia.
Oczywiście, premier w końcu pęknie jak zawsze, ale chce i musi polec ze słodkim wyrazem "ojczyzna" na ustach. O to właśnie w tym wszystkim chodzi. W tym widzi swoją ostatnią szansę na uratowanie resztek reputacji. Tusk już nie może sobie pozwolić na klasyczną uległość pod wpływem sondaży. Zwykłe przedstawienie z głupkowatym posłowiem Grasia w finale już nie wystarczy. Musi być dramat w stylu wczesnego Hollywood. Z darciem szat, zgrzytaniem zębów i przewracaniem oczami.
-------------------------------------------
- Tusk nie lubi bezczynnosci. To znaczy - u innych nie lubi. Wiec popracuja staruszkowie, by umierac na posterunku!
A ze kolejne miliony mlodych wyemigruja za praca, to juz nie bedzie problem Tuska.
On pojdzie, jak Grek, na zasluzona, wysoka emeryture i wyprowadzi sie z Polski w Dolomity! - szamanka
|
|
|
Dodane przez prakseda
dnia lutego 13 2012 11:02:32 ·
9 Komentarzy ·
138 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|