 |
Nawigacja |
 |
 |
Użytkowników Online |
 |
 |
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
Samobójcy seryjni - Stanisław Michalkiewicz |
 |
 |
Mnożą się oznaki, że nasz nieszczęśliwy kraj może wzbogacić światową jurysprudencję o nową kategorię - seryjnych samobójców. Takim seryjnym samobójcą był np. Ireneusz S., który - zanim taktownie przez telefon zawiadomił rodzinę o swojej śmierci, strzelił do siebie aż trzy, a może nawet cztery razy. Później do grona seryjnych samobójców dołączył "Baranina", a podczas energicznego śledztwa w sprawie zabójstwa Krzysztofa Olewnika wysyp seryjnych samobójców był wyjątkowo obfity.
I kiedy, wydawało się, że wydano rozkaz zmiany modus operandi - by seryjni samobójcy, nawet jeśli umierają na zawał serca, zostali zastąpieni przez ojcobójców, którzy wcześniej przezornie leczyli się psychiatrycznie - jak grom z jasnego nieba gruchnęła wieść o nagłej i niespodziewanej śmierci pułkownika Leszka Tobiasza, za komuny w WSW, a za demokracji - w Wojskowych Służbach Informacyjnych. Pułkownik Tobiasz 1 marca br. miał zeznawać przed niezawisłym sądem w sprawie ujawnienia "Aneksu" do "Raportu w sprawie działalności Wojskowych Służb Informacyjnych" - ale w związku z tym, że umarł, to już chyba zeznawać nie będzie.
Jak wiadomo, Wojskowych Służb Informacyjnych już "nie ma", ale czyż na tym świecie pełnym złości można być czegokolwiek pewnym? Na przykład ateiści twierdzą, że nieba też "nie ma" - ale podczas pogrzebu pani Szymborskiej zachodzili w głowę, co też nieboszczka może teraz wyprawiać w niebie z Ellą Fitzgerald. Znaczy - niby utwierdzają się nawzajem w przekonaniu, że nieba "nie ma", ale co z tego, kiedy widać, że jest - a skoro taki dysonans poznawczy występuje nawet w sprawie nieba, to cóż dopiero w sprawie istnienia lub nieistnienia WSI? Warto odnotować opinię prof. Tadeusza Kotarbińskiego, bądź co bądź filozofa, według którego "nieistnienie jest atrybutem zaszczytnym". Czy ktoś może żywić jakieś wątpliwości, że komu jak komu, ale wojskowej razwiedce, która pieczołowicie przygotowała - włącznie ze staranną selekcją kadrową - naszą sławną transformację ustrojową, potem ją pomyślnie dla siebie przeprowadziła, a następnie - nadzorowała i nadzoruje, taki zaszczytny atrybut nie może przysługiwać? Więc, jak wiadomo, WSI "nie ma", ale ta oficjalna nieobecność jest tylko wyższą formą obecności. Gdyby było inaczej, nie potrafilibyśmy odpowiedzieć na pytanie, kto każdego ranka nakręca naszych Umiłowanych Przywódców, by śpiewali z właściwego klucza, kto podaje ton niezależnym mediom głównego nurtu, w których brylują gwiazdy dziennikarstwa w rodzaju "Stokrotki" itp., czy wreszcie - kto prowadzi nasz nieszczęśliwy kraj ku jego przeznaczeniu, wyznaczonemu przez porozumienie Naszej Złotej Pani Anieli, zimnego rosyjskiego czekisty Putina oraz starszych i mądrzejszych.
Więc skoro już pułkownik Tobiasz umarł i niezawisłemu sądu niczego już nie powie, jesteśmy skazani na domysły. Skoro jesteśmy skazani, to nie żałujmy sobie, domyślajmy się. Ja na przykład się domyślam, że mógłby opowiedzieć o swojej wizycie u marszałka Bronisława Komorowskiego, dla którego "nie było zaskoczeniem", że jego nazwisko może pojawić się w "Aneksie". W ten brak zaskoczenia chętnie wierzę. Ale czy nazwisko aby na pewno musiało się tam pojawić w kontekście chwalebnym? Tego oczywiście nie można być pewnym, tym bardziej że płk Tobiasz miał marszałku Komorowskiemu przedstawić dowody na korupcję w komisji weryfikującej WSI i w ten sposób ją zdyffamować. Gdyby dyffamacja się udała, można by wszystkie informacje z "Aneksu", nawet tę błahą o "Stokrotce", pozbawić wszelkiej wagi jako motywowane politycznie. Ale ktoś starszy i mądrzejszy znalazł rozwiązanie lepsze od tamtej gry operacyjnej. W rezultacie tak się szczęśliwie złożyło, że na skutek katastrofy w Smoleńsku marszałek Komorowski przejął obowiązki prezydenta, a mianowany przezeń prawie natychmiast na szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej przejął nad złowrogim "Aneksem" kontrolę. To po co tu jeszcze potrzebny pułkownik Tobiasz? Pułkownik Tobiasz nie jest potrzebny do niczego, więc cóż innego w tej sytuacji mu pozostało, jak taktownie umrzeć?
Stanisław Michalkiewicz |
 |
| |
Dodane przez prakseda
dnia lutego 17 2012 10:46:45 ·
9 Komentarzy ·
188 Czytań ·
|
|
 |
 |
 |
 |
Komentarze |
 |
 |
Dodaj komentarz |
 |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Oceny |
 |
|
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Shoutbox |
 |
 |
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
 |
 |
 |
 |
|