Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Komu rośnie wraz z PKB? - Seaman
Dzisiaj od samego rana byłem taki zdekoncentrowany i lekkomyślny, zupełnie jakbym żył w jakiejś Szwajcarii czy innym raju obywatelskim. Chyba ta pogoda, słońce niemal wiosenne tak mnie rozebrało, że straciłem czujność, co się oczywiście natychmiast zemściło. Popatrzyłem za okno i coś mi strzeliło do łba, żeby przejść się do urzędu skarbowego i osobiście zanieść zeznanie podatkowe, które już miałem pięknie wypisane i przygotowane do wysłania. Taki kaprys może trochę ekstrawagancki, ale ta pogoda..., jak już wspomniałem.

To byłoby jeszcze pół biedy, ale z powodu wzmożenia wiosennego zupełnie zapomniałem, żeby przygotować się do wizyty w tej państwowej szkole przetrwania. No i poleciałem jak głupi bez psychicznej zaprawy, tak po prostu, jakbym szedł na spacer albo do kina. A tam kolejka, że klękajcie narody! Nic to, myślę sobie w pierwszej chwili, przecież jest sezon PIT-ów, na pewno rzucili wszystkie ręce na pokład i pójdzie migiem.

Tymczasem stoję kwadrans, a jak bym korzenie zapuścił - kolejka ani drgnie. Drugi kwadrans leci – minimalne drgnięcie, które zresztą nic nie daje, bo przede mną ze trzydzieści osób, w tym jeden mocno wczorajszy, który dopytuje wszystkich, co ma wpisać w rubryce przeznaczonej na datę. Chwytam się złudnej nadziei, że może jakaś zwierzchność skarbowa zobaczy ten tłum i przyśle odwody strategiczne. W końcu – dywaguję sobie, na razie dość spokojnie - ekipa Donalda Tuska przyjęła do administracji publicznej w ciągu czterech lat z górą coś 80 tysięcy osób. Gdzieś ich musieli upchać, a przecież dla władzy urzędy skarbowe to grunt, te na pewno zostały zasilone w pierwszej kolejności.

I może nawet bym dotrwał w pogodnym nastroju do ostatecznego sukcesu przed okienkiem, gdyby nie przypomniała mi się informacja, że w ostatnim kwartale 2011 PKB nam wzrósł coś ponad cztery procent. Jak człowiek tak stoi bezczynnie to doprawdy niezwykłe głupoty mu przychodzą do głowy. Rzecz jasna, od razu mi się ten wzrost PKB skojarzył z jednoczesnym wzrostem bezrobocia oraz wzrostem zatrudnienia w administracji. Te trzy wzrosty naraz, których nijak nie mogłem jakoś logicznie pogodzić, to było już za dużo. Łeb mi zaczął pękać.

Jak to jest – myślę sobie – rośnie nam krajowy produkt, rok w rok przybywa urzędników, a ja stoję jak głupi w co najmniej godzinnej kolejce do państwowego urzędu? Adrenalina zaczęła mi się podnosić. A co z tymi bezrobotnymi się dzieje, do cholery, skoro kraj się rozwija, cała Polska ponoć w budowie, ludzi coraz mniej się rodzi, a bezrobotnych przybywa? Po co nam wzrost produktu krajowego w takim razie? To może lepiej przestać się tak starać o ten produkt, machnąć ręką na dobrobyt zapisany na papierze, a jakoś to będzie? Jako to drzewiej bywało: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, ja z synowcem na czele i jakoś to będzie”.

I co na to powiecie? – ani się obejrzałem, jak przyszła moja kolejka i po niespełna sześciu kwadransach w podskokach opuściłem fiskusa. W ten sposób państwowotwórcze rozważania ocaliły mnie przed rozstrojem nerwowym z powodu zapaści kadrowej w administracji publicznej. Zapaści, pomimo że ekipa Tuska przyjmowała średnio na rok najmarniej 20 tysięcy osób. Gdzie oni wszyscy się podziewają? Po drodze do domu przyrzekłem sobie, że już drugi raz nie dam się nabrać na wizytę we własnej osobie.

W domu idąc za ciosem wchodzę na stronę Głównego Urzędu Statystycznego. Szukam danych za czwarty kwartał 2011, w którym to okresie nastąpił taki chwalebny wzrost PKB o 4,3%. Patrzę i oczom nie wierzę! Nie dość, że wraz z tym cholernym produktem krajowym wzrosło bezrobocie do 13,2%, poszybowała inflacja do tej samej wartości, co nieszczęsny PKB, natomiast dług finansów publicznych sięgnął przestworzy. Ale mało tego, w porównaniu do analogicznego okresu z roku poprzedniego, w górę poszły ceny:

Towarów i usług konsumpcyjnych o 4,6%

Żywności i napojów bezalkoholowych 4,4%

Napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych 4,7%

Mieszkań 6,0%

Zdrowia 6,1%

Transportu 9,7%

Rekreacji i kultury 1,0%

Edukacji 4,9%.

Żeby nie zgrzeszyć celowym pominięciem podaję do wiadomości, że z rzeczy powszednich spadła jedynie cena odzieży o głupie 1,8%. Po co nam w takim razie wzrost PKB? Komu on służy? Wiem oczywiście, że przydaje się premierowi Tuskowi, żeby mógł zaszpanować przed premierem Portugalii czy Grecji. No, owszem, służy także prorządowym mediom, żeby mogły za coś pochwalić premiera Tuska. Ale komu konkretnie wzrasta z powodu wzrostu produktu krajowego brutto? Jeśli chodzi o mnie, to kiedy słyszę gdzieś o kolejnym kwartale wzrostu naszego PKB, to mówię przepraszam, biorę kapelusz i wychodzę.
 
Dodane przez prakseda dnia marca 03 2012 08:29:02 · 9 Komentarzy · 142 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.