|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Obywatel został sam |
|
|
Czy katastrofy kolejowej pod Szczekocinami można było uniknąć?
- Każdej katastrofy można uniknąć. Katastrofom ma zapobiegać cały system zabezpieczeń funkcjonujących na zasadzie naczyń połączonych – sprawność systemu sterowania urządzeniami, automatyka, dobry stan taboru, odpowiedni poziom wyszkolenia pracowników. Nie przesądzając tego, jakie są szczegółowe przyczyny tragicznych zdarzeń, mogę powiedzieć, że słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego o tym, że w 90 proc. przyczyną tej katastrofy kolejowej jest ludzki błąd, są nieprawdziwe. Stwierdzenie prezydenta dowodzi raczej jego oderwania się od realiów polskiej infrastruktury i próbie ukrycia tego, jak dramatycznie pogorszył się stan zarządzania bezpieczeństwem ruchu kolejowego za rządów Platformy.
Ale przecież ogłoszono już, że to kontroler ruchu zawinił.
- W sytuacjach takich, jak ostatnia katastrofa, wyciąganie wniosków nie może się sprowadzać do przypisania odpowiedzialności człowiekowi za nieprzestawienie zwrotnicy. Prezydent, premier i minister transportu całkowicie pominęli narastające niedociągnięcia w egzekwowaniu zasad bezpieczeństwa i nadzorze oraz przy odbiorach końcowych inwestycji kolejowych. A przecież to konkretne miejsce, w którym doszło do tragedii, zostało odebrane po modernizacji w grudniu 2011 r. Nie słyszałem od przedstawicieli rządu, żeby którykolwiek z nich polecił konkretne precyzyjne sprawdzenie, jak funkcjonował system sterowania ruchem na tym odcinku w ciągu ostatnich dwóch miesięcy.
Zatem to, co obserwujemy, to przejawy strachu władzy przed tym, że rzetelna ocena przyczyn uderzy w PO? W sprawie Smoleńska słyszeliśmy od prezydenta, że przyczyna była „arcyboleśnie prosta”, teraz też wszystko ma być „proste”.
- Nie chcę odnosić się do komentarzy prezydenta, zwłaszcza że nigdy nie słyszałem, by wcześniej zajmował się tematyką transportu. Natomiast proponowałbym głowie państwa, żeby wezwała do siebie premiera i ministra transportu oraz zapytała ich o aktualną zdolność Urzędu Transportu Kolejowego do wykonywania przez tę instytucję w Polsce funkcji krajowej władzy w zakresie bezpieczeństwa kolejowego. W tej instytucji od kilku miesięcy nie ma szefa, nie ma też od ponad pół roku nikogo, kto zarządzałby pionem bezpieczeństwa ruchu kolejowego. Panuje potężny chaos organizacyjny. Niech o absurdalności sytuacji świadczy to, że urząd ten zajmował się ostatnio organizowaniem konkursu na najpiękniejszą lokomotywę, a 50 proc. jego korespondencji to były nadesłane konkursowe prace dzieci.
Konkursy na najpiękniejszą lokomotywę zamiast kontroli bezpieczeństwa?
- W urzędzie kluczowym dla bezpieczeństwa kolejowego od dwóch lat pracownicy, którzy pełnili funkcję inspekcyjną, zajmujący się nadzorem nad automatyką, jakością taboru czy sterowaniem ruchem, byli wysyłani do... sprawdzania stanu toalet w wagonach i poziomu zadowolenia klientów przed kasami. To jest przecież zadanie przewoźników. Skutkiem tego jest odwrócenie zadań tej instytucji. A to nie jest jedyny urząd, w którym w ostatnich latach panuje ciągły stan głębokiej degradacji. O zagrożeniach związanych z zagadnieniami bezpieczeństwa ruchu kolejowego mówiłem już w 2010 r. W maju 2011 r. pisałem nawet do premiera w tej sprawie.
To wszystkie punkty są kluczowe dla zapewnienia nam bezpieczeństwa. Skoro szwankują, wzrasta zagrożenie. Problem w tym, że rząd nie wyciąga żadnych wniosków. A bez tego katastrofy będą się powtarzały. Przez zaniechania w tej materii – trzeba to jasno stwierdzić – rząd stwarza potencjalne zagrożenie dla życia obywateli.
W normalnym państwie rząd ponosi odpowiedzialność polityczną, gdy zdarzają się katastrofy demaskujące zaniedbania władzy.
- Rząd PO od paru lat specjalizuje się w zakresie ratownictwa i działań ratunkowych po katastrofach. To polityka post factum. Patrząc na jego brak umiejętności zarządzania ryzykiem, możemy nazwać go rządem spóźnionej fazy. To przecież nawet nie jest rząd autorski, tylko aktorski. Platformę kręci maszyna marketingu, bez jakiegokolwiek generowania przez rządzących wartości dla państwa. Najgorsze, że rząd zawodzi w obszarze kluczowym dla państwa, niedostatecznie chroniąc obywateli przed nieszczęściami.
Katastrofy nie biorą się znikąd. Doprowadza do nich m.in. powolny rozkład państwa i zaniechania w jego modernizacji. Jeśli proces degradacji struktur państwa nie zostanie zatrzymany, będzie dochodziło do kolejnych katastrof. Proszę spojrzeć na statystyki w latach 2006–2009. Mieliśmy wtedy w Polsce spadek liczby wypadków kolejowych. Dzisiaj mamy ich znaczący wzrost.
Jak pisała „Gazeta Polska Codziennie” , Ryszard Szczygielski, prezes spółki, która dostała zlecenie na remont na odcinku, gdzie doszło do tragedii, to człowiek Platformy, członek komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Jaki wpływ na tę katastrofę miała polityka kadrowa na kolei?
- Pod rządami Platformy główne resorty, które mają czuwać nad bezpieczeństwem obywateli, obsadzają polityczni aktorzy, celebryci albo tzw. ludzie ze świeżym spojrzeniem, czyli „spojrzeniem” niepopartym jakąkolwiek wiedzą. W Polsce Platformy księgowy nadzoruje polską policję, celebrytka zawiaduje inwestycjami w sporcie, a minister transportu 24 godz. przed objęciem urzędu wiedział, że ma być szefem resortu sportu. Dwa tygodnie temu (pisały o tym niektóre media) petent załatwiający sprawę w Ministerstwie Transportu powiedział, że w Polsce państwo zaczyna działać dopiero wówczas, kiedy ktoś się podpali przed Kancelarią Premiera. Trafił za to do szpitala psychiatrycznego. Wypuszczając go po pięciu dniach, tamtejszy lekarz napisał w opinii: „Pogodny, zdrowy, lekko rozdrażniony”. Nie można już ukryć, że to „lekkie rozdrażnienie” dotyka coraz większą część społeczeństwa. Co ma jeszcze nastąpić, żeby zaszła zmiana w Polsce?
Czym w pierwszej kolejności należałoby się zająć w resorcie transportu?
- Niezbędna jest systemowa analiza zagrożeń dotyczących wydatkowania środków na drogi i koleje i natychmiastowe działania minimalizujące scenariusz utraty części środków unijnych. Zwrócę uwagę, że po ponad czterech latach prowadzenia inwestycji kolejowych rząd wykorzystał 1 proc. z przyznanych 4,8 mld euro. Zaplanował na renowację dworców 6,2 mld zł i do tej pory wydał dopiero 300 mln zł. To są stracone pieniądze! Dodatkowo ten rząd – mówiąc kolokwialnie – ma gdzieś ludzi, którzy znają się na robocie. Rządzi zasada: nic nie wiesz – masz szansę na awans w rządzie Donalda Tuska.
Z Pana słów wynika, że PO nie tylko upartyjniła państwo do niespotykanych rozmiarów, ale też niekompetencją doprowadziła do rozkładu w kluczowych dziedzinach.
- Jeden z wyborców, którego ostatnio spotkałem, powiedział coś takiego: „W ostatnich kilku latach mój kontakt z państwem to jak wkładanie ręki do cierniowego krzaka, prawie zawsze wychodzę podrapany i poraniony”. Zwykły człowiek nie oprze się o pustą ścianę politycznego marketingu. Dziś obywatel został sam, pozbawiony jakiegokolwiek oparcia. |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia marca 11 2012 14:06:53 ·
9 Komentarzy ·
150 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|