Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Zdrada? A cóż to takiego?
Niełatwo pisać o zdradzie w społeczeństwie, które jako wspólnota narodowa chadzało przez dziesiątki lat odmiennymi drogami niż państwo, władza, a nawet moralność. Zdrada państwa bywała konieczna, by dochować wierności narodowej wspólnocie, a gorliwa lojalność wobec władzy zamieniała się w zdradę własnych rodaków.

Czasami wystarczała chwila słabości lub brak zasad moralnych, by lojalność sprawiedliwie dzielić po połowie – wobec kolegów z Solidarności i agentów służb specjalnych – bez niepotrzebnych rozterek. To nie zdrada, a „dziejowa konieczność”.

Niepoważne pojęcie?

We współczesnym, liberalnym świecie, w którym tolerancja i samorealizacja stoją na czele wszystkich innych wartości, a bycie wiernym trąci tanim sentymentalizmem, a nawet niebezpiecznym fundamentalizmem, piętnować zdradę to prawie obciach. By zdradę potępiać, a nawet karać, trzeba głęboko wierzyć w wartość wspólnoty. A przecież we współczesnym świecie takie wspólnoty, jak naród, rodzina, państwo, wspólnota wiernych, formacja polityczna, związek zawodowy czy wspólnota Solidarności etc., traktowane są z dystansem jako synonimy ograniczeń jednostki, jej wolności i samorealizacji. O zdradzie możemy mówić z głębokim przekonaniem tylko wtedy, gdy nie mamy żadnych wątpliwości, że wierność konkretnej wspólnocie czy konkretnym wartościom jest moralną powinnością i obowiązkiem, także prawnym. A dzisiaj, gdy tradycyjne wspólnoty zdają się anachroniczne, a nowe nie wymagają dotrzymywania zobowiązań, gdy samorealizacja jednostki wzywa do ciągłych zmian, jak pisać i mówić o zdradzie z powagą?

By nie być gołosłownym i pokazać niejednoznaczności zdrady, przytoczmy kilka zdań z interesującej i znakomitej książki Sławomira Cenckiewicza pt. „Długie ramię Moskwy”, o której trudno powiedzieć, że jest wyrazem lojalności autora wobec WSW czy LWP z czasów PRL.

Dwuznaczna lojalność

„Czy liczne zdrady i dezercje oraz związana z tym dekonspiracja struktur, metod działania, oficerów i współpracowników oraz agentury przyczyniły się do niskiej jakości pracy wywiadu, czy też odwrotnie – były skutkiem negatywnej selekcji kadrowej” s. 430. „(...) Jest faktem, że zdrady i dezercje wysokich rangą oficerów towarzyszyły Zarządowi II Sztabu Generalnego LWP niemal przez cały okres działania. Z ponad 40 takich przypadków z lat 1956–1986 za najbardziej dotkliwe można uznać sprawy... (tu są nazwiska, ale ja wymienię tylko daty) z 1958, 1959, 1961, 1965, 1969, 1981 roku. (...)” s. 430.

Kogo zdradzali w tamtych latach oficerowie wywiadu PRL? Jeśli nawet przechodzili na stronę jego wrogów, a więc także wrogów ZSRS, z powodów czysto pragmatycznych, romansowych czy materialnych, a nie patriotycznych, czy ich zdrada była równie znacząca, jak zdrada tych, którzy gorliwie dostarczali protektorom z GRU ważnych informacji z Watykanu lub technologicznych nowinek z amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego? Sławomir Cenckiewicz nie stawia takiego pytania, pisząc: „(...) kierownictwo Pionu Operacyjnego było zmuszone oświadczyć protektorom z GRU, że nie jest w stanie zrealizować zaciągniętych wobec Moskwy zobowiązań w dziedzinie zdobycia zachodnich technologii, wzorców uzbrojenia i sprzętu wojskowego...”. (s. 287)

Niezależnie od przyczyn, które składały się na tę nieudolność, mamy prawo postawić śmiertelnie poważne pytanie, czy była ona zjawiskiem, generalnie rzecz biorąc, korzystnym czy niekorzystnym dla polskiego interesu narodowego. Kiedy czytam, że kapitan „X” z Wydz. VI szefostwa WSW, odpowiadający za ochronę kontrwywiadowczą, zdradził, bo jego „dezercja i wiedza, jaką przekazał Amerykanom, wyrządziła wywiadowi wiele szkody (...) których mimo wdrożonej reorganizacji struktur już nigdy nie udało się odrobić (…)” (s. 431), to nie jestem pewna, czy Polska poniosła w jej wyniku poważne straty czy też straty te były co najmniej względne...

Potrzebne pytania

A może znacznie większą zdradą Polski i Polaków były te działania wojskowych służb specjalnych, które tuż przed i po 1989 r. służyły utrzymaniu władzy w rękach tych samych środowisk, które rządziły niesuwerenną i niedemokratyczną Polską od 1944 r.? Może działania dezorganizujące tworzącą się z wielkim trudem scenę polityczną III RP – korupcja i przejmowanie przez ludzi służb i ich TW biznesu – było zdradą Polaków o poważniejszych konsekwencjach niż byle jakie szpiegowanie dla protektorów z GRU?

Nie jest łatwo zadawać takie pytania i nie jest łatwo na nie odpowiadać, gdy kilkanaście dni temu Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych nie okazał się wspólnym świętem wszystkich Polaków, bo sympatie do PRL, LWP i przyjaźni polsko-radzieckiej okazały się silniejszym spoiwem niż Polska.

Nie uciekniemy od tego problemu, tak jak nie uciekniemy od pytania, jak odbudować poczucie narodowej wspólnoty w stopniu wystarczającym, by ustalić i zaakceptować, kto był i jest zdrajcą, a kto nim nie był i nie jest także dzisiaj. To są pytania o płk. Ryszarda Kuklińskiego i gen. Wojciecha Jaruzelskiego, o Żołnierzy Wyklętych i oficerów UB, SB, WSW i LWP. Nie jest prawdą, że w tej kwestii panuje dzisiaj w Polsce wystarczający konsens, by możliwe stało się przyjęcie jednolitego stanowiska w tych konkretnych sprawach. Niestety!

Wiarygodny, uczciwy i akceptowany przez zdecydowaną większość narodowej wspólnoty proces o zdradę polskiej racji stanu wciąż nie wydaje się możliwy. Zawsze przecież możemy usłyszeć w pracy, na ulicy i przede wszystkim w mediach: przecież postępowali zgodnie z własnymi poglądami i własnym rozumieniem polskiej racji stanu, dbając o państwo i polskie interesy najlepiej, jak było to w danej sytuacji możliwe.

A jednak pomimo tych wszystkich wątpliwości i historycznych uwarunkowań zdrada Polski i polskiej racji stanu musi wrócić do naszego kanonu myślenia, jeśli chcemy pozostać narodem i utrzymać własne państwo. Dopóki nie będziemy w stanie nazwać konkretnych zachowań najwyższych przedstawicieli władz naszego państwa, oficerów służb specjalnych czy urzędników administracji publicznej – zdradą – stawiając ich przed Trybunałem Stanu lub wymiarem sprawiedliwości, nie staniemy się w pełni ani narodem, ani obywatelami wolnego, suwerennego i demokratycznego państwa. Najnowszy pomysł polityków Platformy, by zacząć od polityków PiS, jest dowodem, w jak groteskowej sytuacji dzisiaj jesteśmy.


Czym jest zdrada? Dlaczego we współczesnym świecie używanie tego słowa jest coraz częściej piętnowane?

"Gazeta Polska Codziennie" rozpoczęła debatę o zdradzie. Głos w dyskusji zabrali i zabierać będą uczeni, politycy i publicyści. Poniżej znajdą Państwo wszystkie teksty opublikowane dotąd w ramach debaty.
- Ryszard Legutko "Zdrada unieważniona"
- Ryszard Czarnecki "Odwieczna historia zaprzaństwa"
- Zdzisław Krasnodębski "Wielkie słowo"
- Tomasz Sakiewicz "Kosmopolityczne przebranka"
- Andrzej Zybertowicz "Czy zdrada jest słowem tabu"
- Andrzej Waśko "Pocałunek Judasza"
--------------------------------------------
- ZDRAJCY, CWANIACY CZY ZAKUTE PAŁY? Facet, z którym siedziałem w jednym więzieniu w czasie stanu wojennego, po wyjściu z internowania wyjechał z rodziną do USA. Nie angażował się w żadne polonijne działania niepodległościowe, utrzymując, że najpierw musi stanąć na nogach i zaasymilować się do nowych warunków. I tak mu zostało do dzisiaj. Wyjeżdżał czasem do Polski. Po powrocie chwalił się ze spotkań z byłym sekretarzem powiatowym PZPR, z którym od dawna się przyjaźnił i jak to zwykł mówić - cenił sobie jego odmienne zdanie. Nie bedę opisywać moich reakcji na jego postawę, skieruję natomiast do internautów pytanie: Zdradził? A jeżeli tak to kogo, a może co? Swoje przekonania, jakie? Wyjechał z Polski, bo otrzymał od rządu USA azyl za to, że był członkiem "Solidarności" i został internowany, a nie dlatego że miał kumpla sekretarza. Oszukał służby emigracyjne, kiedy pytano o związki i sympatie z PZPR? A skoro chodzi do kościoła polskiego gdzieś tam w Ameryce i bluzga zarazem na Radio Maryja, nie mówiąc już PISie i polskiej opozycji, to czy on kogokolwiek zdradza, czy jest tak zakłamany, a może to swoisty rodzaj moralności?

To temat rzeka, Pani Fedyszak Radziejowska poruszyła niezwykle ważny problem, którego nie da się zamieść pod dywan. Nie chcę przedłużać komentarza, wspomnę tylko, że w ogóle nie są zbadane przez historyków sprawy powiązań byłej SB z polonijnymi biznesami i konsekwencje jakie z tego wynikały. - Czarna Mamba
 
Dodane przez prakseda dnia marca 16 2012 15:48:55 · 9 Komentarzy · 147 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.