Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 8
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
Gorąco, gorąco!
Podobno współczesne kobiety czerwienią się już tylko wtedy, gdy obleją się ukropem. Tymczasem wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują, iż członkowie aktualnego rządu III RP nawet zanurzani we wrzącym oleju nie zakrzykną "parzy, ratunku!". Nie, oni konsekwentnie iść będą w zaparte.
Dlatego można śmiało powiedzieć, iż chłopcy Donalda Tuska spychają państwo polskie prosto w otchłań niebytu, opieszałym Polakom kolanami dociskając tchawice. Bo niby jakie właściwie perspektywy może mieć przed sobą kraj, w którym rozsypuje się infrastruktura gospodarcza, w którym "prawo" i "sprawiedliwość" zaksięgowano w słownikach staropolszczyzny i w którym ludzie umierają, bo system ochrony zdrowia rozlatuje się jak byle szałas pod naporem tornada? Nie czarujmy się, taki kraj nie ma przed sobą perspektyw pozwalających opisać jego przyszłość w kontekście słowa "sukces". Wszelako czasami - ach, to takie urocze! - możemy obserwować, że nawet ludzie tuskoidalni potrafią pójść po rozum do głowy i nie wrócić z niczym. I nawet jeśli w tych działaniach nie sposób zaobserwować jakiegokolwiek strategicznego planu czy choćby śladu perspektywy historycznej, to, jak powtarza Stanisław Michalkiewicz, dobra psu i mucha.

PROSTO Z MOSTU
Oddając tedy rządowi Donalda Tuska co mu przynależne, trzeba więc odnotować, iż wetując na forum europejskim unijne stanowisko w sprawie zobowiązań do dalszych redukcji emisji CO2, postąpiono nad wyraz racjonalnie, tym razem zgodnie z polskim interesem narodowym i polską racją stanu. Na co najlepszym dowodem był tytuł frankfurckiego dziennika "Süddeutsche Zeitung", wytykający Polakom niedostatek solidarności, w brzmieniu: "Polska blokuje Unię". I nieważne, że sama Unia, zwłaszcza w kształcie opisanym dewizą "in varietate concordia" (co tłumaczy się jako "jedność w różnorodności") należy dziś do prehistorii równie odległej co dinozaury.
Rzecz jasna, nadwiślańskie weto zostanie zignorowane - co prosto z mostu zapowiedziała Connie Hedegaard, pochodząca z Danii europejska "komisarz do spraw działań w sprawie klimatu" (to znaczy osoba w Komisji Europejskiej oddelegowana na nadzwyczaj gorący ideologicznie odcinek), a niemiecko-francuska maszynka do głosowania tak czy owak przepchnie regulacje zarzynające resztki polskiego przemysłu i nakładające na polskie gospodarstwa domowe dodatkowe - niebagatelne - obciążenia. Nie ma na to rady, skoro proces stanowienia europejskiego prawa determinuje rachunek ekonomiczny Berlina i Paryża. Dzieje się tak nawet oficjalnie, przynajmniej od czasu, gdy szef komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego Alain Lamassoure orzekł, iż w Unii Europejskiej "Niemcy mają prawo określać zasady współpracy, bo są lepiej zarządzanym krajem niż inne". Ergo, Niemcy powinny być wzorem dla Europy - o czym przekonuje kogo tylko może także kanclerz Angela Merkel, nie ukrywając celów polityki gospodarczej Berlina. "Naszym zadaniem jest doprowadzić do tego, by Europa kierowała się na silnych" - utrzymuje pani kanclerz, a jej słowa ludzie przytomni rozumieją bez tłumaczenia.

JUŻ PO SCHENGEN?
Tym sposobem standardy obowiązujące nad Szprewą i Hawelą krok po kroku narzucane są słabszym gospodarczo krajom regionu. Za czym natychmiast zdąża podporządkowanie polityczne. W tym miejscu powtórzę więc, bo tego rodzaju oczywiste oczywistości powtarzać warto bezustannie: co prawda pieniądz nie ma narodowości, niemniej ludzie zarządzający pieniędzmi mają narodowe interesy. Zatem ktoś, kto w świetle ostatnich wydarzeń nie widzi, jak Berlin, zdominowawszy Europę gospodarczo, teraz przejmuje nad nią kontrolę polityczną - ten jest ślepcem. Kto nie rozumie konsekwencji tego procesu - ten jest głupcem. A kto wszystko to widzi, rozumie konsekwencje i przeciwko tym działaniom nie protestuje, ten wkrótce zaskwierczy na rożnie jak głupie cielę.
Notabene, w tym zakresie Niemcy w niczym nie różnią się od Francuzów. Ci drudzy również potrafią zatroszczyć się o własne interesy. Niedawno prezydent Sarkozy zapowiedział, iż niezgoda Unii na wprowadzenie wspólnej polityki imigracyjnej wedle "uproszczonego systemu podejmowania decyzji" (czytaj: zgodnej z francuską racją stanu), skutkować będzie zawieszeniem przynależności Francji do strefy Schengen. Innymi słowy, albo kraje UE zgodzą się na reformę strefy wypichconą w Paryżu, albo Francja strefę Schengen opuści, tym samym ją unicestwiając.

Tymczasem prasa nadwiślańska donosi, iż znajdujący się w stanach zagrożenia życia pacjenci warszawskich szpitali nawet po trzy doby koczują na korytarzach w oczekiwaniu na wolne łóżko na oddziałach. Koczują na kozetkach, bez pościeli i jedzenia (o co muszą zadbać ich rodziny). Zaiste termin "szpitalny oddział ratunkowy" przybiera u nas dramatycznie groteskowe znaczenie.

Krzysztof Ligęza
 
Dodane przez prakseda dnia marca 19 2012 20:30:43 · 9 Komentarzy · 143 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.