|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 7
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Nihilizm III RP |
|
|
Zdrada jest jednym z tych poważnych słów, które rugowane są ze współczesnego słownika. Ma się nam przecież żyć lekko, łatwo i przyjemnie. A słowo zdrada jest nie tylko nieprzyjemne, ale i obciążone niesłychanie poważnymi konsekwencjami. Przecież nazwanie kogoś zdrajcą dyskredytuje, a określenie zdrada musi pociągać potępienie tego, kto się jej dopuścił.
Jeśli jednak usuniemy z języka pojęcie zdrady i jego pochodne, w konsekwencji będziemy musieli uznać, że człowieka nie wiążą żadne istotne zobowiązania. Zdrada to ich złamanie jeśli nie traktujemy jej z należytą powagą, to i zobowiązania przestają mieć znaczenie.
Na pozór wydaje się to niezwykle atrakcyjne. W każdej chwili możemy wszystko zaczynać od początku, nie ogranicza nas poczucie odpowiedzialności, a świat jawi się jako jedna wielka witryna z nieograniczonymi ofertami. Wystarczy jednak zastanowić się, aby zrozumieć koszmar rzeczywistości, w której na nic nie możemy liczyć i nikomu zaufać. To świat nieznośnie lekki, pozbawiony ładu moralnego i głębszych satysfakcji.
W naszym zakłamanym języku twierdzi się, że odpowiedzialność wobec innych zastąpiona została odpowiedzialnością wobec siebie. Cóż znaczyć ma taka odpowiedzialność przeciwstawiona odpowiedzialności wobec innych? Czy nie jest to wyłącznie zachęta do samousprawiedliwienia?
Rozbite normy
Słyszymy, że kategoria zdrady jest prostacka i wywodzi się z manichejskiego, czarno-białego obrazu świata. Jednakowoż nieprawdopodobna złożoność rzeczywistości rozgrywa się zawsze między dwoma biegunami, w których musimy ją ujmować. Odnosimy się do nich, stopniując dobro i zło. Aby zrozumieć i wartościować, musimy odwoływać się do pojęć granicznych, takich np. jak zdrada.
Dominujące dziś w Europie trendy kulturowe spotkały się w Polsce z interesami wpływowych środowisk, wynoszących z czasu komunizmu bagaż win, które chciałyby unieważnić.
W naszym kraju prawie nikt nie broni totalitarnego systemu, czyli komunizmu. Przy współczesnym w każdym razie werbalnym kulcie wolności i demokracji trudno usprawiedliwiać ustrój, który był ich zaprzeczeniem. Co więcej, komunizm był Polsce narzucony z zewnątrz jako narzędzie uzależnienia jej od obcego imperium i realizacja jego interesów.
Oficjalnie więc w III RP nie broni się komunizmu, za to relatywizowane jest zło jego konkretnego wcielenia, czyli PRL-u, i usprawiedliwiani są ci, którzy z obcego nadania budowali go i bronili. W ten sposób rozgrzesza się różne formy zdrady.
Weźmy przykład, który budzi tak wiele kontrowersji, czyli sprawę agentów. Trudno się dziwić, gdyż sprawa dotyczy ok. 100 tys. osób, wielu niezwykle wpływowych i na ważnych stanowiskach już w III RP. Zresztą także ich mocodawcy tworzą elity nowego, obecnego państwa.
Agent donosił na ludzi, którzy mieli do niego zaufanie. Przekazywał sekretne informacje, które miały być wykorzystane przeciw nim przez ich wrogów. Czy można wyobrazić sobie bardziej klarowną formę zdrady?
Słyszymy, że agenci byli zmuszani do współpracy. Jedni byli, inni nie. Te sprawy należy wyjaśnić i zważyć, tak jak i wymiar zdrady, której dopuszczali się konkretni agenci, gdyż w pewnych sytuacjach zdradę możemy wybaczyć. Człowieka, który czyni zło, w zależności od warunków, można mniej lub bardziej usprawiedliwić. Natomiast nie można zmienić kwalifikacji jego czynu i nazywać go w inny sposób, ponieważ wówczas podważamy porządek moralny.
Modelowy zdrajca
Najbardziej poglądowym przykładem pomieszania pojęć i wartości w III RP jest sprawa Wojciecha Jaruzelskiego. To typowy najemnik na żołdzie obcego państwa, działający przeciw swojemu narodowi. Cała jego kariera jest modelowym przykładem takiej postawy. To osobnik wspólnie z sowieckimi mocodawcami walczący przeciw polskiemu patriotycznemu podziemiu, donoszący na kolegów agent złowrogiej bezpieki wojskowej. Dowódca polskiego wojska, który w interesie wrogiego nam mocarstwa organizuje w 1968 r. najazd na próbującą zliberalizować komunistyczny system Czechosłowację. Występując w tej samej roli, pacyfikuje własny naród w 1970 r.
Przygotowywał Polskę do wojny światowej, która miałaby się odbyć w dużej mierze na naszym terytorium i przyniosłaby nam całkowitą zagładę atomową. Wreszcie jest to twórca stanu wojennego.
Próba usprawiedliwiania go jako tego, który ochronił nas przed większym złem, jest skandalem intelektualnym i moralnym. Kiedyś Leszek Kołakowski wyśmiewał taką próbę w tekście dotyczącym stanu wojennego właśnie, a zatytułowanym "Będę łagodniejszym katem". Zawsze można stwierdzić, że zło, które się wyrządza, jest ochroną przed złem jeszcze większym. Każdy kat może powiedzieć, że jego tortury to nic w porównaniu do tortur, które zadałby ktoś, kto by go zastąpił, gdyby on zrezygnował ze swoich praktyk.
Nie ma żadnych dowodów, że gdyby nie został wprowadzony stan wojenny, nastąpiłaby interwencja sowiecka. Wszystkie dane świadczą o czymś wręcz przeciwnym, natomiast wiemy, że o interwencję prosił Sowietów sam Jaruzelski, obawiając się, że jego przedsięwzięcie może się nie udać.
Jaruzelski uderzył we wspaniały ruch polskiego odrodzenia, który prowadził do odbudowy naszego kraju. Zrobił to na rzecz ościennego państwa, które dawało jemu i jego ekipie namiestnictwo nad Polską. Czy można znaleźć bardziej dobitny przykład narodowej zdrady?
Oczywiste odpowiedzi
Obrona Jaruzelskiego odsłania całe zakłamanie III RP i jej twórców. Obronie Towarzysza Generała towarzyszyła sprawa płk. Ryszarda Kuklińskiego, który orientując się, czym byłaby dla Polski przygotowywana przez Układ Warszawski wojna, związał się z Amerykanami i stał się agentem ich wywiadu, by powstrzymać atomowe szaleństwo. Oskarżany był przez swoich przeciwników o zdradę. Rzeczywiście, wykorzystując swoją pozycję, przekazywał tajne informacje sztabowe Waszyngtonowi. Co jest jednak ważniejsze: lojalność wobec narodu czy przestępczej grupy, w której się funkcjonuje? Odpowiedź jest jasna.
Jeden ze sztabowców, oburzając się na rehabilitację Kuklińskiego, który zapłacił największą cenę za swój wybór (zamordowano mu dwóch synów), zapytał retorycznie: Jeśli on nie jest zdrajcą, to kim my jesteśmy?
Pytanie dobrze postawione, a odpowiedź oczywista. Kuliński jest bohaterem panowie zaś jesteście zdrajcami.
Bronisław Wildstein |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia marca 25 2012 15:24:21 ·
9 Komentarzy ·
156 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|