Niedoszły kandydat na prezydent/i dzięki Bogu/, coroczny dziennikarz roku, naczelny „Wprost”, gwiazda TVP2, Lis Tomasz, jako jeden z tematów ostatniego programu „Tomasz Lis na żywo” uczynił „hit” facebookowy „jeden dzień bez Smoleńska”. Na ten poniedziałkowy program zaprosił czołową lewicową feministkę Szczukę Kazimierę oraz lidera zespołu „Piersi”, Pawła Kukiza. Dla peowskiej gawiedzi miał to być obciachowy program. Wyliftingowana Szczuka rzuciła się na Kukiza, zacz słownie nie fizycznie, zalewem zarzutów o upolitycznienie Smoleńska, o teorie spiskowe, o tworzenie swoistej kampanii wyborczej. Jak tak można, wołali Lis i Szczuka, jak można rząd i Tuska oskarżać. Paweł Kukiz spokojnie przeczekał ten atak, potem również spokojnie tłumaczył jak pastuch krowie, że co jest białe to musi pozostać białe, a co czarne to czarne, co jest prawdą niestety musi pozostać prawdą. Dodał też, że będzie codziennie myślał o Smoleńsku, tak długo dopóki prawda ujrzy światło dzienne. Zaznaczył też, że tak jak on myślą miliony Polaków. Jednym słowem, grzecznie bez nerwów, Paweł Kukiz rozjechał tych polszewickich spadochroniarzy. Nie sadzę aby to lewactwo w osobach Lisa i Szczuki nabrało choć trochę pokory, bo o honorze nie warto wspominać. Na koniec programu Szczuka wysiliła jeszcze swój lewacki intelekt i rzuciła podłe słowa, „a co będzie jeśli się okaże, że wszyscy sprawcy tragedii nie żyją, co wtedy”. Dla lewicy, dla Platformy Obywatelskiej, Smoleńsk to paranoja, to choroba, to postradanie zmysłów. Te wszystkie słowa padły w Lisowym programie i pokazały jakiego dna i Szczuka, i Lis sięgnęli. Dla nich prawda się nie liczy, nie ważny jest Honor, nie ważny jest Bóg. A gdzie w tym wszystkim jest Ojczyzna ? Kazimierz Jagoda |