Moja własna strona na serwerze tnb.pl (ustaw w panelu admina)
Nawigacja
Strona Główna
Artykuły
Download
FAQ
Forum
Linki
Kategorie Newsów
Kontakt
Galeria
Szukaj
Użytkowników Online
Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
"Jeśli to nie był zamach, to co?"
Szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej pisze, że jeszcze rok temu nikt chyba nie wierzył, że "rychło uda się wyjaśnić tajemnicę katastrofy smoleńskiej":

Wydarzenia związane z tą tragedią powszechnie porównywano ze zbrodnią katyńską. Analogii jest tak wiele, że obezwładniają: arogancja władz rosyjskich, otwarta niechęć rządu Donalda Tuska, dessinteresment Zachodu skonfundowanego postawą polskiego rządu. A jednak mimo to po 24 miesiącach zespół parlamentarny wspierany przez patriotyczne media, anonimowych badaczy, naukowców zagranicznych i polskich nie tylko obalił rosyjską wersję wydarzeń, lecz także przedstawił najbardziej prawdopodobną hipotezę przyczyn i przebiegu katastrofy.

Zdaniem posła PiS, to, co się stało na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., najlepiej oddaje konkluzja raportu nr 456 firmy Grzegorza Szuladzińskiego Analytical Service Company:

Najprawdopodobniejszą przyczyną katastrofy były dwa wybuchy tuż przed lądowaniem. Jeden z nich miał miejsce na lewym skrzydle, około połowy jego długości, i spowodował wielkie lokalne zniszczenie, w rezultacie rozdzielając skrzydło na dwie części. Efekt wtórny to naruszenie wiązań między frontowym kadłubem i resztą statku powietrznego. Drugi wybuch, wewnątrz kadłuba, spowodował jego gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie. Samo lądowanie (czy upadek) w terenie zadrzewionym, wszystko jedno jak nieudane i pod jakim kątem, nie mogło w żadnym wypadku spowodować takiego rozczłonkowania konstrukcji, które zostało udokumentowane.

Antoni Macierewicz podkreśla, że gdy blisko miesiąc temu otrzymał pierwszy projekt tego dokumentu - autorstwa firmy Analytical Service Company Grzegorza Szuladzińskiego z Sydney - "przede wszystkim zaczął szukać w nim błędów". I jak dodaje, szukał długo. Ale nie znalazł:

Zbyt wiele jednak faktów się zgadzało, w zbyt dużym stopniu analiza Szuladzińskiego pasowała do badań, które wcześniej przeprowadzili i zespół prof. Kazimierza Nowaczyka, i prof. Wiesław Binienda, i wreszcie inni nasi eksperci.

Zespół prof. Nowaczyka przeanalizował więc na podstawie zapisów systemów TAWS i FMS pionową i poziomą trajektorię lotu oraz wykazał, że po pierwsze Tu-154M nigdy nie uderzył w brzozę, gdyż przeleciał kilkanaście metrów nad nią, po drugie zaś gwałtowna zmiana kursu samolotu przed samą katastrofą dokonała się wcale nie zaraz za brzozą, lecz ponad 140 m dalej. Badania zespołu wskazują, że samolot nigdy nie zszedł poniżej 20 m nad poziomem pasa lądowania, następnie, odchodząc na drugi krąg, wzbił się na 36 m. I tu dochodzimy do najważniejszego odkrycia prof. Nowaczyka, który wnikliwie zbadał zapisy rejestratora parametrów lotu. Okazało się, że rejestrator zanotował dwa silne wstrząsy, do których doszło za brzozą. Badanie FMS wykazało z kolei, że samolot rozpadł się ostatecznie w powietrzu mniej więcej na wysokości 15-17 m, gdy na skutek utraty zasilania elektrycznego doszło do unieruchomienia wszystkich przyrządów nawigacyjnych.

Prof. Wiesław Binienda związany z NASA udowodnił z kolei, że skrzydło nie mogło zostać odłamane przez brzozę. Przeciwnie, eksperymenty prowadzone przez laboratorium prof. Biniendy oparte na programach badawczych NASA udowodniły, że uderzenie skrzydła Tu-154M w brzozę przecina ją bez uszczerbku dla zdolności nawigacyjnych samolotu.

Na eksplozję wskazywała wreszcie rekonstrukcja kształtu samolotu w trakcie katastrofy, wykonana na podstawie zdjęć części i odłamków samolotu leżących na miejscu tragedii. Ta benedyktyńska praca wykonana przez bardzo nieliczny zespół pozwoliła wyodrębnić najbardziej prawdopodobne miejsca eksplozji – na lewym skrzydle i w przedniej części lewego centropłatu.


Antoni Macierewicz przywołuje także inne dowody wskazuję, że do katastrofy doszło w powietrzu, a słynna brzoza była zwykłym wymysłem:

Najważniejszym była relacja żony jednego z posłów lecących samolotem, który w ostatnich sekundach zdążył zatelefonować do niej. Jak opowiadała już 11 kwietnia w ABW, na nagraniu, które odsłuchała z poczty telefonicznej ok. godz. 9:15-9:30, słychać było, jak mąż woła do niej: Asiu, Asiu. W tle słychać było szum wiatru wdzierającego się do samolotu i narastający krzyk przerażonych ludzi. A równocześnie słychać było trzask łamiących się ścian samolotu, jakby pękających wafli. Nagranie trwało 3-4 s i mimo obietnic ABW nigdy nie zostało odzyskane z poczty głosowej.

Ważna jest również relacja por. Artura Wosztyla, pilota jaka-40 wiozącego dziennikarzy, który wylądował na Siewiernym 40 min przed tupolewem:

Wosztyl, który stał na lotnisku w pobliżu swojego jaka, w odległości mniej więcej 300 m od tragedii, mówi, że słyszał, jak silniki Tu-154M nagle zwiększają obroty, a następnie zabrzmiały trzaski, huki i detonacje. Po nich słychać było dźwięk zamierających silników. I zapanowała cisza. Relacje pozostałych świadków są identyczne lub bardzo podobne. Większość z nich słyszała detonacje, a niektórzy widzieli także błysk wybuchu wokół lecącego samolotu.

Przytoczmy jeszcze ważne, osobiste słowa posła Macierewicza:

W trakcie tych blisko dwuletnich badań wiele było momentów wstrząsających, gdy miałem fizyczne wręcz odczucie dotykania zła, tchórzostwa, zdrady. Nigdy nie zapomnę przemówienia premiera Tuska straszącego Polaków wojną z Rosją, jeśli będą się domagali prawdy, oraz wzruszających deklaracji pani minister Kopacz o przekopaniu terenu tragedii na metr głęboko i o wspólnocie pracy polskich i rosyjskich patologów podczas sekcji zwłok ofiar tragedii. Rzecz tylko w tym, że nic z tego nie było prawdą, że wszystkie niemal spośród tysięcy słów wypowiedzianych na ten temat przez Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego i innych przedstawicieli PO były fałszywe.

Dziś - podkreśla poseł - sytuacja zmieniła się całkowicie; już "nie pytamy, co się stało, i nie koncentrujemy się na polemikach z raportami Anodiny czy komisji Jerzego Millera", ponieważ wiemy, że są fałszywe:

Dziś koncentrujemy się na analizie hipotezy eksplozji jako przyczyny katastrofy, bo jest to jedyna hipoteza w pełni wyjaśniająca to, co się stało, i nikt nie przedstawia wiarygodnej alternatywy.

No i oczywiście pytanie, które wynika z powyższego: kto jest za to odpowiedzialny?

Co wiedział i do czego zmierzał Donald Tusk, gdy rozdzielał wizyty, gdy oddawał wyjaśnienie tragedii Putinowi, gdy zakazywał ekspertom z USA badania katastrofy i udziału w sekcji zwłok? I na koniec trzeba przywołać pytanie zadane przez Jarosława Kaczyńskiego: skąd Radosław Sikorski już dwie minuty po katastrofie wiedział, że nikt jej nie przeżył, wszyscy zginęli, a przyczyną tragedii były błędy pilotów? Bo jeśli prezydent Lech Kaczyński i polska elita zginęli w zamachu, to wiedza ministra Sikorskiego staje się straszliwym dowodem współodpowiedzialności rządu Donalda Tuska za tę tragedię.

W świetle tej wiedzy agresywność premiera staje się w pełni zrozumiała.
 
Dodane przez prakseda dnia kwietnia 16 2012 09:18:55 · 9 Komentarzy · 133 Czytań · Drukuj
 
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.

Louisroano
14/10/2017 22:25
Czesc wszystkim mam na imie Kacper 21 lat i jestem z Kolobrzegu. Na serwerze wisze od czasow tak zamieszchlych ze co tu gadac. Jestem milosnikiem cs 1. 6, cs jego, imetina, lola. Zajmuje sie budowanie
LLK
11/02/2011 10:06
Gratuluję strony i oczekuję aktualizacji. Pozdrawiam LLK
Powered by PHP-Fusion copyright © 2003-2006 by Nick Jones.
Released as free software under the terms of the GNU/GPL license.