|
Nawigacja |
|
|
Użytkowników Online |
|
|
Gości Online: 3
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 970
Najnowszy Użytkownik: lublin
|
|
|
|
|
|
|
Z frontu wojny o pokój - Stanisław Michalkiewicz |
|
|
Zapoczątkowana przez odbywające się w dwóch obrządkach obchody drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej wojna o prawdę właśnie przekształca się w wojnę o pokój. Tak zresztą jest zawsze, bo - jak wiadomo - pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda, więc jeśli nawet była ona pretekstem do jej rozpoczęcia, kiedy już padnie ofiarą, przedmiotem dalszej wojny być nie może, to chyba oczywiste. Zatem wojna, bez względu na to, pod jakim pretekstem została rozpoczęta, prędzej czy później musi przekształcić się w wojnę o pokój. Wraz ze zmianą przedmiotu konfliktu rozszerza się też teatr wojny, a także - strony wojujące, które sięgają do coraz to głębszych rezerw. Tak więc terenem działań wojennych stało się nie tylko Krakowskie Przedmieście przed Pałacem Namiestnikowskim, ale również - sala plenarna Sejmu, w której prezes Kaczyński starł się frontalnie z premierem Tuskiem, wreszcie - Zamek Królewski na Wawelu, gdzie odbyła się uroczystość obchodów drugiej rocznicy pogrzebu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki w grobach królewskich, a tylko patrzeć, jak do kolejnego starcia dojdzie na warszawskich ulicach, gdzie na 21 kwietnia planowana jest demonstracja w związku z decyzją Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, odmawiającą telewizji TRWAM koncesji na platformie cyfrowej.
Obóz zdrady i zaprzaństwa najwyraźniej został początkowo zaskoczony gwałtownością i rozmachem ataku i odpowiadał niemrawo, ale było jasne, że wkrótce się ocknie i uruchomi wszystkie rezerwy. I rzeczywiście - sygnałem zwiastującym przejście z fazy wojny o prawdę do fazy wojny o pokój było przesłuchanie, jakiemu został poddany pan mecenas Roman Giertych przez przodującą w pracy operacyjnej oraz wyszkoleniu bojowym i politycznym panią red. Monikę Olejnik, do której prezydent Kaczyński zwrócił się kiedyś per Stokrotka, co przyprawiło ją o spazmy. Pan mecenas Roman Giertych, odkąd przeszedł - bo chyba przeszedł? - na jasną stronę Mocy, sprawia wrażenie jeszcze lepiej poinformowanego, iż wtedy, gdy był wicepremierem w rządzie premiera Jarosława Kaczyńskiego. Mecenas Giertych podczas wspomnianego przesłuchania ostrzegł opinię publiczną, że w naszym nieszczęśliwym kraju dojrzewa wojna domowa.
Już mniejsza o to, skąd takie rzeczy wie - bo przecież coś tam musi wiedzieć - bo wnioski nasuwają się same. Odtąd nie wojujemy już o władzę, czy prawdę, tylko o pokój - bo jużci - pokój, zwłaszcza domowy, jest najważniejszy. Więc kiedy w takim tonie przemówił jeden przedstawiciel młodego pokolenia, to natychmiast odezwał się drugi przedstawiciel młodego pokolenia w osobie posła Grzegorza Schetyny - że mianowicie potrzebna jest ustawa która położy wreszcie kres kłamstwom godzącym w rząd. Skoro jest potrzebna, to na pewno zostanie uchwalona, chociaż - powiedzmy sobie szczerze, niezawisłe sądy w naszym nieszczęśliwym kraju i bez ustawy też potrafią spenetrować prawdę i piętnować zarówno sprawców kłamstwa wałęsowskiego, jak i - ostatnio - legutkowskiego. Ale z ustawa zawsze ładniej i praworządniej - więc lepiej ją uchwalić, niż ostentacyjnie pokazywać, że mimo niezawisłości niezawisłe sądy powinność swej służby rozumieją niczym policmajster z petersburskich opowieści Telimeny w "Panu Tadeuszu".
Skrzydlate słowa posła Grzegorza Schetyny o kłamstwie smoleńskim natychmiast podchwycił znany jeszcze z czasów stalinowskich z postawy służebnej pan Tadeusz Mazowiecki. Akurat tak się złożyło, że obchodził on 85 urodziny, więc najwyraźniej rada w radę gdzieś tam uradzono, by prezydent urządził mu jubileusz w Pałacu Namiestnikowskim. Widać, że Tadeusz Mazowiecki nie jest skarbem narodowym tej rangi, co, dajmy na to Władysław Bartoszewski, bo ten miał 85 urodziny na Zamku Królewskim. Mniejsza jednak o to, bo jubileusz - jak to jubileusz - co opisał w swoim czasie Tadeusz Boy-Żeleński: bierze się do tego celu tęgiego starego pryka, sadza się go na fotelu... - i tak dalej. Ale pryk też musi się odwdzięczyć za te wszystkie celebracje - i panu Tadeuszowi Mazowieckiemu właściwą reakcję natychmiast podpowiedziała słynna postawa służebna, z której zasłynął jeszcze w czasach stalinowskich. O ile jednak Roman Giertych, jako przedstawiciel pokolenia młodszego, zadziałał na cywilnym odcinku frontu, o tyle pan Tadeusz Mazowiecki - tradycyjnie na kościelnym. Jako członek Kościoła wyraził nadzieję, że Kościół nie będzie żyrował kłamstwa smoleńskiego. Okazuje się, że wbrew narzekaniom na przepaść rozwierającą się między starszym i młodszym pokoleniem, kiedy trzeba, to zarówno młodzi, jak i starzy, śpiewają z tego samego klucza.
Skąd jednak nadzieja, że Kościół nie będzie żyrował kłamstwa smoleńskiego? Ano stąd, że akurat rozpoczęła się kolejna tura rozmów na temat finansowania Kościoła, w której z ramienia Episkopatu przewodniczy Jego Eminencja Kazimierz kardynał Nycz. Jego Eminencja zawsze składał wiele dowodów spolegliwości wobec oczekiwań Platformy Obywatelskiej i jej mocodawców; on to był autorem pomysłu paraliturgicznego ewakuowania krzyża z Krakowskiego Przedmieścia - więc zwłaszcza gdy trwa wojna o pokój, jest negocjatorem jak najbardziej odpowiednim. Toteż minister Boni daje do zrozumienia, że nie ma już mowy o 0,3 procenta, tylko co najmniej - o 0,5 - a gdyby z podatnikami coś poszło nie tak, to rząd dopłaci, ile tam będzie trzeba. Jest to jakaś marchewka, ale wydaje się, że Jego Eminencja byłby jednak złym negocjatorem, gdyby poprzestał tylko na tym.
Wprawdzie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest samorządna i od nikogo niezależna, ale przecież wystarczy jeden czerwony telefon, by też nawróciła się na odpowiednią linię. Skoro takie rzeczy wiemy my, biedni felietoniści, to cóż dopiero - Eminencja? Nie jest zatem wykluczone, do pakiet, że tak powiem - finansowy, zostanie wzbogacony o pakiet koncesyjny; owszem, Krajowa Rada przyzna telewizji TRWAM koncesję, ale pod warunkiem, że zdystansuje się ona od kłamstwa smoleńskiego i przestanie go żyrować wraz z całym Kościołem. Z punktu widzenia okupujących nasz nieszczęśliwy kraj Sił Wyższych byłoby to rozwiązanie zadowalające, bo prezes Kaczyński, pozbawiony medialnego wzmocnienia mógłby wprawdzie nadal kontynuować strategię emocjonalnego rozhuśtywania części opinii publicznej w celu zapewnienia PiS-owi politycznej siły nośnej, wystarczającej nie tylko na liczny klub opozycyjny, ale i na oparcie partyjnej polityki personalnej na zasadzie dynastycznej - ale już nie wiadomo, czy byłby zdolny do kontynuowania wojny o pokój. A jeśli nie byłby, to co to komu szkodzi, że będzie aż do emerytury liderem silnego klubu opozycyjnego? To nie szkodzi nikomu - byleby tylko nie wszczynał żadnych wojen o pokój.
Wyjaśnił tę rzecz najwyższy cadyk w naszym nieszczęśliwym kraju, czyli pan Aleksander Smolar. Podczas przesłuchania u Stokrotki powiedział, że prezes Kaczyński realizuje plan podboju Polski. Trawestując Towarzysza Szmaciaka można dopowiedzieć, że Polska nie jest do kradzieży; Polska się cała nam należy! - a jak w Sejmie będzie opozycja, to nawet ładniej, nawet demokratyczniej będzie wyglądało. Nie przesądzając tedy wyniku negocjacji, warto zwrócić uwagę, że i Siły Wyższe nie są pozbawione pewnych atutów - bo w razie potrzeby, gdyby jakimści sposobem nie miały własnych, to ruscy szachiści mogą dostarczyć każdą ilość kompromatów z owego kompletu mikrofilmów, jaki według informacji ministra Macierewicza o stanie zasobów archiwalnych MSW z 4 czerwca 1992 roku, powinien znajdować się w Moskwie. To zresztą może być przyczyna, dla której zarówno młodzi, jak i starzy, a zwłaszcza - autorytety moralne, tak skwapliwie wierzą we wszystkie ustalenia pani generaliny Anodiny i oparte na tym niewzruszonym fundamencie ustalenia suwerennej komisji ministra Jerzego Millera. Niech no który spróbowałby nie wierzyć! Więc na wypadek, gdyby komuś kręgosłup zaczął wyginać się w niewłaściwą stronę, pan Marcin Lasek, ekspert komisji ministra Jerzego Millera, podczas przesłuchania przez przodującą w pracy operacyjnej oraz wyszkoleniu bojowym i politycznym panią red. Agnieszkę Kublik, nie tylko wszystko potwierdził, ale nawet zamiast jednego, wykrył w kokpicie dwóch generałów, nie mówiąc już o tym, że wszystko zgadza się z raportem pani generaliny Anodiny. Teraz już tylko ustawa i - nie tylko pokój, ale nawet prawda zwycięży - oczywiście zza grobu!
Stanisław Michalkiewicz |
|
|
Dodane przez prakseda
dnia kwietnia 24 2012 17:40:17 ·
9 Komentarzy ·
129 Czytań ·
|
|
|
|
|
|
Komentarze |
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Oceny |
|
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Shoutbox |
|
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
|
|
|
|
|
|